
Kto się boi rozmów o byłych
Napisała to pewna nierozsądna czytelniczka w komentarzu pod jednym z wcześniejszych wpisów. Inna jeszcze dodała, że nie odpowiada partnerowi na pytanie, ilu miała przed nim, bo „wiem jak to się skończy”.
Oj dziewczyny, pozwólcie, że pan wam coś wyjaśni…
Czasami nie mogę wyjść z podziwu jak ludzie sami, na własne życzenie, uwielbiają egzystować w chorych związkach, w takich, w których szczerość, a owszem, jest, ale tylko na bezpiecznym poziomie.
I potem tacy przychodzą do mnie z płaczem, lamentują, że zostali porzuceni, zdradzeni, że ten facet, który był przecież takim uroczym misiem, okazał się zwykłą świnią.
A wszystko zaczyna się już na poziomie kształtowania związku, na tym pierwszym pytaniu o to, kim byli poprzedni partnerzy? Jeśli boimy się zadać to pytanie, jeśli nie jesteśmy zainteresowani odpowiedzią, to tylko sami ładujemy się w związek w ciemno ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Bo czy nie chciałabyś nie wiedzieć, że twój partner zrobił innej dziecko, ale ma je w nosie, bo teraz woli ciebie?
Bo czy nie chciałabyś wiedzieć, że twój partner jedną z poprzednich kobiet zdradzał?
Bo czy nie chciałabyś wiedzieć, że twój partner zadawał się z prostytutkami?
Bo czy nie chciałabyś wiedzieć, że twój partner mówi o poprzedniej kobiecie per „szmata”?
Bo czy nie chciałabyś wiedzieć, że on wciąż coś czuje do poprzedniej kobiety?
Bo czy nie chciałabyś wiedzieć, że on bywał z kobietami głównie dla seksu?
To wcale nie są skrajne przypadki. Życie pisze różne scenariusze i na naszej drodze pojawiają się ścierwa, o jakich nie śniło się filozofom.
Wiedza o poprzednich partnerach nie jest wścibstwem. Pomijając kwestie higieny i tak przyziemne sprawy jak kalkulowanie ryzyka złapania wirusa HiV, wiedza o partnerze jest podstawą budowania zdrowych relacji. Traktowanie partnera tak, jakby przeszłość nie istniała nie jest nawet naiwnością. Jest głupotą i brakiem odpowiedzialności za siebie samego.
Zapytasz: a co jeśli druga strona nie powie prawdy?
Odpowiem: jeśli masz wątpliwości co do prawdomówności partnera, to jak nisko cenisz własne ciało i uczucia, skoro chcesz mu je powierzyć?
Zapytasz: a co jeśli druga strona nie chce na ten temat rozmawiać?
Odpowiem: pokaż mu ten tekst, a jeśli dalej będzie się upierał, to znaczy, że jednak ma coś do ukrycia i jego dni przy twoim cycku powinny być policzone.
Rozmowy o poprzednich ukochanych twojego partnera, to nie są tylko rozmowy o przeszłości. To przecież rozmowa o tobie. To obrazki z twojej przyszłości. To najskuteczniejszy środek zapobiegawczy przed jednym z najpopularniejszych zdań wypowiadanych po zakończonych związkach: gdybym tyko wiedziała…
Ha, gdybyś tylko chciała wiedzieć, głupia ty!
Sam zacząłem ten temat i moja nie miała nic przeciwko temu aby o tym rozmawiać.
np Wiśniewski, następna żona, a pewnie żadna nie pomyślała, że związek skończy się jak z poprzednią. Pewnie każda myślała, że jest tą najważniejszą… zaraz po kolejnej.
Uważam, że rozmowy na temat naszych byłych nie powinny być nam obce. Nasza „druga połówka” ma prawo i zasługuje na to, by wiedzieć co poszło nie tak, że rozstaliśmy się z poprzednim partnerem/partnerami.
Podsumowanie i analiza problemów, które pojawiły się dawniej pozwoli nam w przyszłości budować zdrowe i szczere relacje 😉 Ja sama chciałabym i interesowałabym się przeszłością mojego partnera, tym jaki był w poprzednich związkach, co go denerwowało w swoich byłych etc.
Problemem zawsze jest szczerość – ludzie zazwyczaj boją się mówić otwarcie o swoich uczuciach/obawach nie wiadomo dlaczego. Może obawiają się, że gdy się otworzą będą postrzegani jako słabe stworzenia?
„Życie pisze różne scenariusze i na naszej drodze pojawiają się ścierwa, o jakich nie śniło się filozofom.” – święta prawda Kominku, święta prawda…
Pytanie o byłe, to pytanie jak każde inne. To część życia naszego partnera, jak możemy budować z nim przyszłość skoro jakiejś części nie chcemy/ nie możemy/ nie umiemy porozmawiać ? To jedna z podstawowych i najważniejszych informacji.
Ludzie mają skłonności do rujnowania sobie życia, zanim się wogle cokolwiek zaczęło.
i jeszcze link, bo mi na myśl przyszła ta piosenka przy tym tekście:
Amen!
Moja wie wszystko – skoro nie zwiała znaczy że odpowiednia.
W tym przypadku są dwie strony, ponieważ nie tylko strona pytająca. Jest też strona opowiadająca, czyli ja. Nie opowiadam o swojej przeszłości każdemu nowopoznanemu facetowi. Zdarza się to bardzo rzadko i tylko wtedy, kiedy ktoś jest dla mnie ważny. Dopiero kiedy strona pytająca nie przestraszy się, to znaczy, że związek może mieć sens.
My z moim M. (teraz już mężem) od razu na wstępie szczerze porozmawialiśmy o naszych poprzednich związkach, każde z nas mogło śmiało o wszystko pytać.
Przecież szczera rozmowa to jedna z głównych podstaw udanego związku.
TO jest genialne i każda kobieta powinna uczyć się tego jak modlitwy, powtarzać każdego dnia, bo większości życiowych porażek na zdrowy rozsądek można uniknąć…
„Zapytasz: a co jeśli druga strona nie powie prawdy?
Odpowiem: jeśli masz wątpliwości co do prawdomówności partnera, to jak nisko cenisz własne ciało i uczucia, skoro chcesz mu je powierzyć?”
A to też dobre…
„Rozmowy o poprzednich ukochanych twojego partnera, to nie są tylko rozmowy o przeszłości. To przecież rozmowa o tobie. To obrazki z twojej przyszłości. To najskuteczniejszy środek zapobiegawczy przed jednym z najpopularniejszych zdań wypowiadanych po zakończonych związkach: gdybym tyko wiedziała…
Ha, gdybyś tylko chciała wiedzieć, głupia ty!”
Właśnie, przeszłość i wiedza o niej, jeśli ktoś chce być z kimś w związku to tak oczywista rzecz a tak rzadko stosowana, trzeba sobie ufać i mówić o przeszłości, mówić dużo i nie uciekać przed trudnymi pytaniami.
tylko kilka komentarzy a mnie już zadziwiło, że ludzie tak otwarcie piszą w stylu „skoro to zaakceptowała / jeśli nie uciekł, to znaczy że odpowiedni/a”
nigdy chyba nie miałam takiego czegoś, że „teraz siadamy i rozmawiamy o byłych”. ale zawsze wiedziałam sporo o byłych moich byłych.
sama pomyliłam się raz. za to okrutnie i całkowicie. teraz znów jestem zajebista. i taka pozostanę, nawet jeśli będę na wieki samo jak palec. nie muszę dodawać, że to będzie najlepszy palec na całych worldzie 😉
No. Powiem, że z tym komentarzem się zgadzam. Też jestem zajebista i choćbym miała być sama i żyć w celibacie to z nikim niezajebistym się nie zwiążę. I czwarty będzie czwartym palcem, a ja piątym 😉
Mamy jeszcze trzy do rozdania.
swietnie, zakladamy klub zajebistych. Palcow 🙂
Najpierw musisz udowodnić, że jesteś zajebisty.
I nie ma, że po znajomościach. 😉
Jak mam udowodnic ? Dziesiatki kobiet od ktorych slysze, ze jestem zajebisty nie moze sie mylic.
PS, Wlasnie powiekszylem foto twego oka. Jako ekspert w tej dziedzinie mowie: jest niezle 😉
Witamy w świecie zajebistych. palców. 😉 ( To za to oko ;D )
Ja nazwałem to razem z moim przyjacielem „kompleks eks”. Dziwna niechęć, jakieś wewnętrzne blokowanie rozmów o tym z kim się wcześniej było. Jak tak patrzę po znajomych, to nie przesadzając 80% na pytanie o byłego partnera miesza się, ucieka od odpowiedzi, a w skrajnych przypadkach się awanturuje. Moja pierwsza dziewczyna opowiedziała mi co/kto i jak z jej eks, co pomogło mi pewne sprawy zrozumieć. Z drugą było zgoła inaczej i bardzo szybko związek upadł. Dlatego apel, nie bójcie się mówić o byłych. To nic nie kosztuje i nie boli.
Sprawa jest prosta, kobieta z którą chce być nie ma wyjścia, musi mi powiedzieć, a ja muszę jej odpowiedzieć na jej pytania, no bo czy związek bez świadomości kim ta osoba jest ma sens ?
To jak być z kimś kogo się nie zna bo nie powiedział nam o sobie czegoś uznając że to zamknięty okres, a niech sobie będzie zamknięty, ale ja chcę wiedzieć o przeszłości kobiety z którą sypiam tak jak ona ma prawo wiedzieć o mojej przeszłości…
Ale czy od razu trzeba wywiad robić? To wszystko wychodzi w fazie poznawania się przecież, no.
Od razu nie, czemu wszyscy pojmują taką rozmowę jako jedną z pierwszych, często zdarzyło mi się spotykać takie opinie, że po co od razu… no nie od razu, na pierwszej randce (zazwyczaj) nie zapytamy o ulubioną pozycje w seksie ale na pewnym etapie gdy sprawy stają się poważniejsze poznajemy życie osoby którą się interesujemy, wtedy warto pytać, nie za wcześnie żeby mieć właściwy obraz osoby ale też nie za późno żeby nie było płaczu jak się okaże że… no 😉
No, ale to różnie bywa, ja nie pytam, bo nie lubię wypytywać, zazwyczaj o takich sprawach dowiaduję się naturalnie, bez wywiadu 🙂 A niech żaden facet nie próbuje mnie wypytywać, mam alergię na dużą ilość pytań, generalnie na wypytywanie. I wiem, że nie jestem w tym osamotniona. W każdym razie czy normalne są osoby, które, nieważne na jakim etapie związku, nagle zasypują gradem pytań, a jeśli nie pytają o wszystko na raz, to pytają regularnie? Albo też prowadzą „śledztwo” na własną rękę?
Pytanie, forma pytania, pewnie że to nie może być przesłuchanie, ale alergia na pytania to jak alergia na poznawanie siebie, trzeba to robić normalnie, czasem naturalnie a czasem wprost, czyż takie pytanie zadane bezpośrednio bez jakiś uników nie pozwala szybko coś rozwinąć lub zakończyć ? Chodzi przecież o związek więcej niż znajomych, tylko taki, który ma przejść w intymną relację, gdzie wyznawane są uczucia, czy rozmowa, która często polega na zadawaniu pytań nie jest tym co związek tworzy ?
To niestety smutna prawda. Brak odwagi i ignorancja popycha do głupoty a to się nigdy nie kończy dobrze. Bez poznania przeszłości nie da się budować przyszłości. Są jednak tacy, którzy wolą nie wiedzieć, a to oznacza że nie patrzą poważnie w przyszłość. Przecież jeśli faceta nie interesują minione związki kobiety to nie będzie to świadczyć o jego takcie i dobrym wychowaniu, tylko o wąskim zakresie zainteresowań jedynie jej dupą.
No i znowu jestem zmuszona zgodzić się z Kominkiem. Rany, chłopie. Napisz jakiś poradnik a sprzedaż więcej egzemplarzy od J.K. Rowling!
Jaki osobisty doradca – odradzam. Lepiej zostań terapeutą! Będziemy „kolegami” po fachu 🙂
Gorzej, jak ktoś zapytany, kłamie w żywe oczy ;-).
Kopnąć takich w zad.
Najważniejsze w związku chyba jest to, by zacząć od szczerości. Niekoniecznie jak w ’4 wesela i pogrzeb’ gdzie bohaterka opowiadała: „a dziesiąty był do niczego.. piętnasty nawet miły, dwudziesty ósmy to po pijanemu” itd. i doliczyła się trzydziestu ponad kochanków. Ważne by budować na silnych fundamentach. Ale są sprawy o których trzeba powiedzieć, a nie żeby żona dowiadywała się że pan X zrobił dzidziusia 20lat temu i nagle się odnalazło dzięki jakiemuś portalowi… Lepiej na dzień dobry powiedzieć jak wszystko wygląda niż po pewnym czasie burzyć komuś świat i stawiać go na głowie niedopowiedzianymi sprawami sprzed lat.
Nie wiem jak trzeba się oszukiwać, żeby twierdzić, ze nie chce się znać przeszłości swojego partnera ani wiedzieć nic o jego partnerkach. Jeśli ktoś mówi mi, że niedawno zakończył związek – pierwsze co mi się nasuwa to pytanie: „dlaczego/co się stało/co było przyczyną”. I to nawet nie musi być potencjalny partner – po prostu pytam. Jeśli nie chce odpowiadać, to mi o tym powie i ja to szanuje. W przypadku gdy to JEST potencjalny partner i nie chce odpowiedzieć,, to tak jak piszesz Kominku – ma coś do ukrycia/czegoś się wstydzi a wtedy nie mam do niego zaufania.
Szczerze to mnie dziwiły wypowiedzi osób, które tak ‚bezosobowo’ podchodziły do tych spraw. To był właśnie jeden z tych tematów, nad którymi jest o czym pomyśleć i dyskutować – ja osobiście mam tendencje do angażowania się w takie rozmowy, ale tu się jeszcze (jako komentatorka) na tyle nie zadomowiłam. W każdym razie uważam, że jesli ktoś próbuje wmówić komukolwiek, że go takie sprawy nie interesują, nie chce wiedzieć itd., to tylko ię oszukuje. To wynika chociażby z czystej ludzkiej ciekawości, a dodając do tego jakąś więź emocjonalną – nie ma bata, żeby nie chcieć wiedzieć. Nie wspominajac o tym, że narażamy się takim (ździebko lekkomyślnym) zachowaniem na niemałe niespodzianki w przyszłości.
pierwszy tekst od dłuższego czasu, do którego nie mam żadnego, najmniejszego nawet ‚ale’, żadnego zdania odrębnego.
sposób, w jaki on wypowiada się o swoich byłych to sposób w jaki będzie się wypowiadał również o Tobie. koniec pieśni.
Można to pytanie o byłych smiało potraktować jako test na stanowisko przyszłego partnera. Bo liczy się co mówi, jak mówi i czy mówi w ogóle. To pytanie określa nas, a odpowiedź określa jego być albo nie być .
dawno dawno temu pol zartem pol serio zaproponowalem swojej eks zabawe wariografem. W zamian zaserwowala mi focha oraz regularne wypominki braku zaufania z mej strony. Ale jak mawial moj kolega: wierz i ufaj; kontroluj czuwaj 😉
Tak, wszystko prawda. Tylko jest pewien problem, jakoś nie mam ochoty przyznawać się do tego, że byłam głupia i dałam się perfidnie wykorzystać. Chociaż z drugiej strony, bez doświadczenia, nie byłabym taką kobieta jak teraz. Poza tym narazie nie mam potencjalnych kandydatów na taką rozmowę. I luzik!
Cała prawda
To fakt, że z opowieści o poprzednich związkach dowiadujemy się dużo o partnerze, ale zawsze istnieje ten margines zawierający niedopowiedzenia, zatajenia i półprawdy. Niekoniecznie prawdy się dowiemy, twój partner raczej by powiedział, że jego była była taka i siaka, ale już nie wspomni, że sam nie był całkowicie w porządku.
A zainteresowana przeszłością partnerów byłabym tylko tych, których traktowałabym poważnie.
nie chcialbym budowac zwiazku na zatajeniach, polprawdach a zwlaszcza na niedopowiedzeniach. Predzej czy pozniej taki zwiazek sie rozleci. To jak mowi o swoich bylych partnerkach jest wystarczajace. W zasadzie nie musi mowic o sobie.
Po pytaniach o przeszłość warto pomyśleć o pytaniach dotyczących przyszłości.
Do takich spraw trzeba podchodzić z wyczuciem. Nie ma jednego niezawodnego sposobu. Nie chodzę do łóżka na pierwszej randce. Po niej wiem tylko czy chciałabym to z tym facetem zrobić. Związki które mam za sobą to równie intymna sprawa. Nie oddam od razu swojego ciała i nie podaruję komuś moich wspomnień. Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Porozmawiajmy o tym, ale może nie tak od razu. Nie pokazuje wszystkim cycków, to dlaczego mam niby od razu otwierać serce?Na początku nowej znajomości opowiadając o tym co nie podobało nam się w poprzednich partnerach możemy spowodować iż osoba z którą się spotykamy nie będzie się zachowywała w stosunku do nas całkiem swobodnie. Jeśli podobamy jej się wizualnie, zrobi wszystko abyśmy i w niej nie dostrzegali pewnych wad. I dupa. Wszystko będzie udawane. A gdyby sformułować to inaczej? Co sądzisz TERAZ o swojej byłej/byłym/ wszystkich byłych? Koleś który szanuje laski o żadnej nie powie per kurwa. W sumie jeśli wypowiada się w miarę sensownie o kilku innych to jedną damę lekkich obyczajów można mu wybaczyć. Zajebiście by było mieć taki test który gwarantowałby nam że tym razem się nie pomylimy. Że to ta jedyna, albo ten najbardziej wartościowy. Jednak życie jest nieprzewidywalne, a każdy medal ma dwie strony. Naciskanie na pewne kwestie nie jest w dobrym tonie. Tym także możemy kogoś zranić. Nie zawsze ktoś kto jest oszczędny w słowach chce przed nami ukryć jakąś straszną prawdę. Czasami staramy się zakryć upokorzenie którego doznaliśmy. Nikt nie chwali się tym, że ktoś naszczał mu na ryj, albo do mózgu. A tak w ogóle nie oszukujmy się… Kominku znasz kobietę która CHCIAŁABY usłyszeć że Twoja pierwsza była lepiej od niej gotowała, trzecia sprzątała, a czwartej nigdy nie pobije w łóżku?
Jeśli ktoś się wstydzi zapytać o byłych, to tym bardziej będzie się bał poprosić o zrobienie badań.
Ostatnio rozmawiałam o tym z kolegami i prawie wszyscy się oburzyli, że niby jakim prawem ktokolwiek może ich podejrzewać o jakieś „takie” choroby. Idioci. Tylko jeden stwierdził że to dobry pomysł o dostał +100 punktów 🙂
heh, ja prędzej się zapytam o badania niż o byłe partnerki. badania – w trosce o siebie, byłe – uważam to – powiedzmy, że – za „wścibstwo”.
choć fakt faktem zgadzam się z każdym słowem napisanym przez Kominka w tym tekście. 🙂
Święta prawda. Najwięcej o partnerze na początku dowiadujemy się właśnie słuchając o jego poprzednich związkach. Jeśli trzy poprzednie kobiety go rzuciły, oznacza to, że coś z nim przecież nie tak, skoro inne nie chciały z nim być. Jeśli mówi źle o swojej byłej to możliwe, że nadal coś do niej czuje, jeśli mówi źle o wszystkich swoich byłych to nie ma szacunku do kobiet. Wiele rzeczy możemy dowiedzieć się już na początku, zamiast testować to wszystko na sobie. Warto wyciągać wnioski z cudzych błędów.
A zgaszone światło podoba mi się chyba bardziej niż dzienne. Coś czuję, że będę tu zaglądać po 23.
Z tym testowaniem to świeta prawda. Zamiast marnować czas z nieodpowiednią osobą wystarczy jej zadać kilka niewygodnych pytań i ocenić jak wybrnęła.
Nie zgodzę się tylko w kwestii nadal trawającego uczucia do eks. Moim zdaniem wtedy mówi się o swoich byłych dużo i dobrze. Kiedy mówi się źle to raczej urażona duma a nie prawdziwe, wciąż silne uczucie do eks.
A co w przypadku kiedy w ogóle nie wypowiada się ani dobrze ani źle?
Dodam jeszcze, że sposób wypowiadania się o byłych ma tak samo ważne znaczenie, jak sposób wypowiadania się o rodzicach.
Fakt… Chociaż wszystkie relacje z moimi byłymi można opisać słynnym jednym zdaniem 😉
Ja to chciałabym nawet wiedzieć jak i gdzie się kochali, w których knajpach bywali, gdzie jeździli na wakacje.
Ciężko jest mi komentować takie teksty Kominka bo jedyne co przychodzi mi do głowy to AMEN. Święta prawda! I albo trzeba do tego dojrzeć albo po prostu czytać Kominka 🙂
Kominek lepiej wychowa i przemówi do rozsądku niż niejedna matka
Tru 🙂 Ja to zawsze zadaje pytania o byłe, z czystej babskiej ciekawości 🙂
ja też. ze wstydem przyznam, że fejsbuki ewentualnie też przeglądam.. 🙂
Po kilku(nastu) ostatnich tekstach zamierzałem przestać czytać twoje blogi, bo stały się mocno żenujące, ale widzę, że jednak ciągle potrafisz czasem czymś zaskoczyć. Pozytywnie zaskoczyć.
Pozdrawia czytelnik, „ponownie nawrócony” na Kominka.
Również pozdrawiam, ale wypierdalaj stąd.
Na niektóre pytania o tych ważniejszych eks trzeba odpowiedzieć i niektóre pytania warto zadać, ale uważam, że każdy ma prawo do prywatności.
Opowiadanie ze szczegółami o całej przeszłości to wciąganie do każdego kolejnego związku wszystkich swoich byłych i niesie ze sobą też zagrożenia.
Nowy partner może się na przykład poczuć dotknięty, że z kimś kiedyś tam robiliśmy coś (niekoniecznie tylko w seksie) i uznać, że teraz z nim to już tylko kopiujemy stare dobrze znane historie.
Albo mogą się do niego przyczepić podane na tacy argumenty naszego byłego przeciwko nam.
A potem zdarza się awantura (bo w najlepszym nawet związku się może zdarzyć) i jemu może się wymsknąć właśnie taki argument i boli podwójnie!
Kiedyś opowiadałam bez tzw. krępacji o mojej przeszłości.
Obecnemu nie powiedziałam znacznej części moich osobistych przeżyć z przeszłości i to jest właśnie od lat mój najbardziej udany związek.
Opowiadanie o wszystkim pozbawia ludzi granic i potem już nie ma między nimi żadnej tajemnicy. Tym samym stają się dla siebie nudni.
Ale oczywiście o pewne rzeczy trzeba zapytać i sądzę, że chodzi Ci właśnie nawet bardziej o to, w jaki sposób ktoś odpowiada na te pytania i ile jest w tym szacunku do siebie samego i do byłych, niż to, na ile uchyli rąbka tajemnicy o przeszłości.
Ufff! Ale się nagadałam!
pozdrowienia
iw
Mój nie mówi o swoich byłych chyba, że wypytam. A czasem nie mogę się powstrzymać. Nigdy nie mogłam. Kobieca ciekawość. 🙂 Cieszy mnie, że odpowiada szczerze na pytania, a o swoich byłych mówi z szacunkiem.
Tekst dodaję do zakładek. Będzie na przyszłość.
dla mnie bardzo istotny punkt poznawania – rozmowa o byłych. człowiek tyle razy dostaje po tyłku w związkach, że nie potrzebuje też obrywać za poprzedni związek obecnego partnera. czasami historia lubi się powtarzać.
Kominku, borzesztymój przecież to się kłóci z wszelką wiedzą poradnikową, traktującą o tym żeby nie wyciągać tematu byłych swojego partnera aby uniknąć porównywania! 🙂
Ale…
Nawet jeśli byłabym na tyle szalona/nienormalna żeby podporządkowywać się radom z ww poradników to nie uszłoby to choćby ze względu na moją ciekawość. Z resztą jak, świadomie można sobie odmówić takiej skarbnicy wiedzy jak historie o byłej lasce mojego chłopa? Kiedyś sobie odmówiłam, bo miało być bez angażowania, bez niczego. A potem był płacz, bo głupia czekałam na niego, obiecywał że wróci… I wrócił, ale nie do mnie tylko do swojej byłej, którą przecież tak mocno kochał. Nie wiedziałaś idiotko? Trzeba było zapytać, nie bez powodu, nad jego łóżkiem wisiało ich wspólne zdjęcie.
Świetny tekst, brawo! Święta prawda, nie da rady razem żyć bez rozmowy o przeszłości. Mojego obecnego partnera musiałam po prostu zmusić do takiej rozmowy, bo bardzo się wzbraniał, ale lojalnie go uprzedziłam, żeby potem się nie dziwił moim różnym reakcjom, skrzywionym przez poprzedni toksyczny związek. I wtedy coś go tknęło. Odbyliśmy tę rozmowę raz, on mi opowiedział i ja mu opowiedziałam co się działo przedtem, i dzisiaj jest mi za to wdzięczny. A ja mogę dzięki temu być swobodna w swoich reakcjach i w 100% szczera w naszych relacjach. Polecam wszystkim!
Dzień db,
nawet jesli dowiadujemy się o byłych i tak często wchodzimy w ten związek, bo przecież „mnie to niedotyczy”, a pozatym trzeba dobrze poznać żeby się zorientować czy historia jest prawdziwa czy przedstawiona wg swojego uznania.
W quizie o przeszłości nie zapominajmy, że to wersja tylko z jednej strony.
Niekoniecznie sie zgodze, biorac pod uwage własne doświadczenia.
Podchodzilam do tego w taki sposób przy moim ostatnim zwiazku- wiedzilam wszystko o kazdej z jego eks, powodach zerwania itp. Przerost informacji nie jest dobra rzecza- moze prowadzic do zazdrosci, porownywania sie, chorych rozkminek, żalosnych sprawdzan ich profili na fb….
Gwoli eksperymentu przy nastepnym zwiazku postanowilam zastosowac inna strategie- zapytalm tylko o 2 rzeczy: ilosc ex i co za tym idzie zaswiadczenie o braku hiv, oraz kiedy jego ostatni zwiazek sie zakonczyl, aby nie przypadkiem nie zostac rebound girl. I szczerze powiedziawszy przy kims zaborczym i terytorialnym to 2 podejscie zdalo egzamin w 100%. I tego- gdyby moj aktualny zwiazek nie wypalil ;)- bede sie w przyszlosci trzymac.
Rozmowy o byłych powinny być jak śniadanie. Bez tego nie idzie się dalej. Albo idzie. Ale nie dochodzi się za daleko.
I nie chodzi o to, by mówić, jacy to byli partnerzy byli beznadziejni.
Nie chodzi o to, by tym uniżaniem aktualny partner podwyższał sobie ocenę.
Mądre istotki z takich rozmów wyciągną kupę wniosków, co robić, czego nie robić i nawet uda im się swoim zachowaniem utrzymać w przyszłości wybranka na 130, a nie 100 dni.
Nie uważam żeby takie rozmowy były codziennością. Można porozmwiać jak na każdy temat. W ogole teraz nagle większość uważa że rozmowy o byłych związkach to taka codzienna miła pogawędka. Chcielibyście.
A ja nie mam jak nawiązać do tematu, bo nie mam kogo pytać. Umawiam się tylko na zasadzie przyjemnie spędzonego czasu, raz za czas wyjścia do kina, czy na spacer. Nigdy związków. Nie mam ani czasu, ani chęci na ‚bawienie się’ w coś głębszego. Mój przyszły musi być idealny.
Dzięki temu mogę skupić się na własnej przyszłości, karierze, budować fundamenty które dadzą mi niezależność. Nie angażuję się, nic mnie nie dotyka, nic mnie nie dotyczy.
To się nazywa życie bez problemów.
Kominku, a co powiesz na mężczyznę który ma złe doświadczenia po związku z szalenie zazdrosną, zaborczą kobietą? Jego ostatnia kobieta była właśnie tak zazdrosna o jego ex, o każdą znajomą, że zrobił się powiedzmy- mało wylewny ( przy okazji dałam mu do przeczytania tekst o duchach byłych). Taka osoba potrzebuje więcej czasu na takie wyznania, tym bardziej, że przeszłość jest bolesna. Ja jestem wyrozumiałą kobietą i dbam i szanuję mężczyzn. Uważam, że na takie rozmowy musi przyjść dobry moment kiedy ta osoba będzie chciała SAMA o tym opowiedzieć, a nie będzie to wywiad. Nie wiem- może masz racje, może jestem za dobra. A może tylko głupia.
czesc jestem adam i z ch..ami nie gadam, przed toba mialem 12 dziewczyn ale tylko 2 na dluzej niz trzy tygodnie, w szafce obok lozka mam strapona bo mnie kreca takie zabawy, moja ostatnia ex dlatego jest ex bo miala brzydkie stopy a ja jestem ich fetyszysta i w dodatku nie chciala brac udzialu w malym gruponie (gangbang) a ponadto wole psy niz koty, schabowego od kurczakai wstawanie poranne od spania do poludnia – a ty jak masz na imie i czy dasz mi swoj numer telefonu??
Bez sensu… szczerze mowiac to mnie nie obchodzi przeszlosc, ani za bardzo przyszlosc. liczy sie tu i teraz i skoro jest zajebiscie to po co to zmieniac? jezeli sie nie uda to mowi sie trudno – psy szczekaja a karawana jedzie dalej. Naleze do tego typu ludzi, ktorym obojetne czy kobieta miala wczesniej 2 czy 32 facetow jak jest fajna to moja ambicja jest aby do mnie wracala a jak nie jest fajna albo w ktoryms momencie sie taka okaze to plakac nie bede. o przeszlosci nie ma co za duzo gadac, bo przeciez kazdy z nas popelnial bledy wiec po co sie od razu z nich spowiadac. jak to mawia pewien madry czlek „nie rusz gowna bo bedzie smierdziec”.
Zgadzam się z opiniami na temat świetności tekstu i muszę przyznać że właśnie pokazanie czegoś takiego w przyszłości, ważnej osobie która mogłaby mieć obiekcje może znacznie ułatwić to zadanie. A jest to ważne, aczkolwiek ja muszę całą siłą woli się zmuszać do przeprowadzenia takiej rozmowy. Gdzieś kiedyś przeczytałam ze faceci są zazdrośni o byłych a kobiety o przyszłe. Ja chyba myślę bardziej po męsku.
Jedno co mi przeszkadza to obrazek, ta kobieta nie odpowiada mojemu zmysłowi estetycznemu i bardzo mi przypomina konia.
O to to właśnie. Ja jestem typem obserwatorki, NIGDY nie mówię facetowi: lubię to a to, nie toleruję tego a tego… Facet powinien być sobą, poprzeczkę stawiam bardzo wysoko (z tym też się nie afiszuję), w fazie „zalotów” patrzę, słucham i wyciągam wnioski. Pełen dystans dopóty, dopóki nie mam pewności, że gość się nadaje.
W kwestii zaś tematu przewodniego – Kominku, po głębszych przemyśleniach zgadzam się z Tobą. Druga osoba, jeśli traktuję ją poważnie, ma prawo wiedzieć, czego się po mnie spodziewać, kim byłam, kim jestem dziś, to jest niezbędna uczciwość.
Kurna no! Nie przypominam sobie bym pisała taki komentarz.
Chyba, że to jakaś inna RaqFfka ?
Czy mam zacząć się martwić o swoją psyche?
Po przeczytaniu tego tekstu poczułam się dziwnie – w zasadzie, nie zastanawiałam się nad tym, że taki problem istnieje (w większej mierze). Dopóki nie zaczęłam być z moim partnerem, obecnie już byłym, znałam w zasadzie wszystkie historie, powody działania, stan ducha i w tym momencie mogłam być pewna, że związek nie rozpadnie się po miesiącu. To oczywiście nie jeden warunek, ale trudno byłoby mi żyć bez tej wiedzy, tak samo jak z chęcią podzielenia się z partnerem moimi doświadczeniami.
Ząb mnie boli, to krótko nasmaruję. Faceci wcale nie pytają kobiet, co wcześniej robiła. A ja miałam z pięciu Murzynów naraz i tak bym chciała o tym komuś opowiedzieć, mój nie chce słuchać, bo mówi, że kłamię. Ale on gupi…
Gerdzi, ja chętnie posłucham, poczytam. Opowiedz 😉
określiłeś mężczyzn i ich pobudki,a co z kobietami?Odwróć sytuację, bo to analogiczne do końca nie jest. Słucham Pana, Kominku.
Faceci nie pytają? Znowu inaczej trafiam. Najwyżej są zazdrośni słysząc jakiekolwiek inne imię niż ich. W sumie, też trochę jestem co nie wyklucza chęci słuchania.
Kominku!
Żeby szanować innych, najpierw trzeba szanować siebie. Innej możliwości niestety nie ma, chociaż wielu już próbowało.. Skoro nie szanujesz innych, nie szanujesz siebie samego.
KOMINKU, zlituj się, proszę i nie dodawaj do tekstów zdjęć z takimi brzydalami!!!
Bo podwaliną pod miłoś powinna być przyjaźń. Co dla mnie oznacza, że wiemy o sobie to co chcemy wiedzieć, ale również to o co sami nie pytamy..
Pozdrawiam
Moja śp. prababcia mawiała, że facetowi należy pokazać najwyżej pół dupy. W mniemaniu takim przeżyła ponad 100 lat, przy czym kilkadziesiąt w jednym, podobno dość udanym małżeństwie.
Tak – życie pisze różne scenariusze i to jest cholernie ważna prawda. Rozmowa o przeszłości partnera/partnerki w moim wyobrażeniu powinna być rozmową bez osądzania. Znam wielu ludzi, którym np. zdarzało korzystać się z usług prostytutek i wiem, że ich ocena nie jest czarno-biała. Z resztą po co w ogóle oceniać? Wiedzieć – to rozumiem.
Mam taką zasadę – nie mówię źle o swoich byłych. Słowo szmata nie padło i nie padnie z moich ust pod adresem jakiejkolwiek kobiety, nawet jeśli zdarza mi się tak pomyśleć. Ale dziś sądzę raczej, że kobietę taką błędnie oceniłem i uległem fascynacji. Teraz mam więcej rozsądku i w związku wchodzę z większym rozsądkiem i z bardziej chłodną głową.
Rozmów o byłych boją się, lub unikają niedojrzałe emocjonalnie osoby. Nawet jeśli ktoś popełnił błędy we wcześniejszych związkach, to opowiadanie o tym otwarcie raczej dobrze świadczy. Pod warunkiem, prawidłowo wyciągniętych wniosków. Gorzej gdy w tych opowieściach zawsze wychodzą na świętoszków. Ja na przykład dzięki Kominkowi uświadomiłem sobie ostatnio, że tak naprawdę kochałem do tej pory tylko jedną kobietę. Chociaż też tego nie jestem do końca pewny, bo czy pozwoliłbym jej odejść gdybym ją naprawdę kochał? Chyba dojrzewać zaczynam 😉
lubię poznawać i nie mam problemu z rozmawianiem o przeszłości. jest dla mnie ważna, zarówno moja jak i jego
udalo mi sie zalogowac
Gadanie o byłych to nie jest jednak dobry temat do rozmowy w początkowych fazach znajomości. Często sprowadza się to do tego, że ona gada na jakich to dupkó nie trafiała, facet na jakie to on zimne suki nie trafiał i łączą się w żalu i boleści. Biedaczki.
„To wcale nie są skrajne przypadki. Życie pisze różne scenariusze i na naszej drodze pojawiają się ścierwa, o jakich nie śniło się filozofom” hahhaa. Amen:)
Myślę, że to jaką mieliśmy przeszłość nie powinno być żadną tajemnicą i jeśli obecny partner nas o nią zapyta należało by szczerze odpowiedzieć. A jeśli ktoś nie chce nam o tym opowiedzieć to zapewne musi mieć coś do ukrycia. Ja zawsze stawiam na szczerość 😉
Hmmmm… To już wiem dlaczego koleś, który mnie tak upokorzył, nie chciał gadać o poprzednich związkach. Szkoda, że wtedy byłam zbyt głupia i zbyt zakochana, aby się w to nie pakować, eh…
sprawdzam czy avatar gravataowy dziala, iwonki, jeśli to zakazana proszę o kas, pozdrawiam
Zawsze (no od kiedy pamiętam swoje mniej lub bardziej poważne związki) uważałam, że o byłych rozmawiać się powinno
Zawsze ten temat na tapetę brałam,
i zawsze wiedziałam po tym jak o tych byłych mówili, co będzie tak na prawdę z Nami.
Nigdy się nie pomyliłam 😉
o głupia ja! czemu tego teksta przeoczyłam, Komin zawsze najlepiej wie
Nie mam żadnego problemu mówić o poprzednich związkach/partnerach
i zawsze tak czyniłam ale w sumie.. po co?
Ponoć psychologowie tego zabraniają.
Tym razem zrobiłam eksperyment i nie powiedziałam nic.
Ba! Nawet nie zapytałam o nic!
Zobaczymy czy ma to jakieś znaczenie (mówić bądź nie mówić) i jakie są tego konsekwencje.
A co jeśli partner cały czas wkręca mnie w rozmowy o moich byłych, a kiedy mu o nich opowiadam, wpada w złość i na różne sposoby mi demonstruje, że jest to dla niego krzywdzące i tracę w jego oczach, bo byłam z taką a nie inną osobą. Nie mówiąc już o tym, że kiedy odpowiadam, że przecież sam pytał, poucza mnie, że nie powinnam w ogóle odpowiadać, bo ustaliliśmy na początku naszej znajomości, że nie należy o tym rozmawiać. Ostatnim razem deklarując, że go odrzucam, bo byłam z taką a nie inną osobą, zadał mi retoryczne pytanie: „A ty chciałabyś, abym ci opowiadał o moich byłych?” Powiem szczerze, że zanim się poznaliśmy, nie widziałam w tym problemu, aby rozmawiać z ludźmi o swoich byłych, jacy by nie byli, bo zazwyczaj to było już wtedy, kiedy definitywnie zamknęłam rozdział. Nie utrzymuje z nimi kontaktu, bo nie odczuwam takiej potrzeby, ale nie mam problemu z tym, aby obiektywnie oceniać relacje, jakie mnie z nimi łączyły. Zazwyczaj ograniczam się do faktów, jak ktoś pyta odpowiadam, tak, byliśmy razem, ale to było dawno temu. Gorzej jak wiesz o byłej swojego partnera i wiesz, że to dalej żyje swoim życiem, a twój partner tłumaczy ci za każdym razem oczywiście w żartach, że to tylko koleżanka ze studiów, że ma chłopaka, mimo że na fb, sorry wiem, że to akurat argument z palca wyssany, podaje, że jest wolna.
Zamiast ci odpowiadać, to ja z tego zrobię chyba osobny tekst niebawem:)
Gdybyś wcześniej potrzebowała odpowiedzi, wal do mnie na priv. Ale odpowiedź będzie krótka:)
Nie śpieszy mi się z poznaniem smutnej zapewne prawdy. Także cierpliwie, aczkolwiek bez zbytniej ekscytacji, poczekam aż rozwiniesz myśl w kolejnym poście. Dzięki:)
Mój kochany Kominku! Po lekturze komentarzy pod tamtym (no właśnie, który to był? nie mogę go teraz znaleźć) tekstem odniosłam wrażenie, że jestem jakaś dziwna – zbyt wylewna, zbyt wścibska. Że tak wszystko muszę koniecznie wiedzieć o przeszłości mego lubego (coby bardziej jeszcze czuć się wyjątkową, porównując się chyba z jego poprzednimi, czy ki gwint?). A tu kolejny raz miłe zaskoczenie, że masz na jakiś temat takie zdanie, jak ja. Fajny jesteś 🙂
Jeśli komuś nie udało się parę związków, a ja o tym wiem i mimo wszystko On toleruje mnie ja Jego to znaczy, że szukaliśmy siebie i to nam ze sobą miało się udać. Bez sensu coś ukrywać… Oliwa zawsze na wierzch wypływa…
W moich dotychczasowych związkach mówiliśmy sobie z partnerkami wszystko o swojej przeszłości. Nie wyszło mi to na dobre. Psychiatra zaproponował mi kilkuletnią psychoterapię. Może trafiałem po prostu na nieodpowiednie kobiety z historiami nadającymi się do nakręcenia jakiegoś dokumentu, nie wiem.
moim zdaniem to najlepszy tekst, jaki dotychczas tu przeczytałam….
co prawda zaglądam tu od bardzo niedawna, ale trochę już pobuszowałam w Twoich tekstach i chociaż nie ze wszystkim się zgadzam, to bardzo wciągająca lektura – jest w tym dużo wdzięku
niestety masz 100% racji, jeżeli partner nie chce Ci odpowiedzieć na proste pytanie dlaczego już nie jest z byłą albo z kim był przed tobą to na pewno ma coś do ukrycia, nie oszukujmy się, jeżeli związek kończy się z woli obojga partnerów to nie wydaje mi się, żeby było co ukrywać czasami po prostu okazuje się, że do siebie nie pasujemy, jeżeli jednak ktoś próbuje coś ukryć to zdecydowanie znaczy, że coś musiało być nie tak jak powinno…
Pingback: 10 typów mężczyzn, z którymi lepiej nie sypiać | Kominek IN
Pingback: Ilu miałaś przede mną i dlaczego tak dużo? | Kominek IN
Z tego wpisu wynika, że jak ktoś miał dużo partnerów to jest szmatą. A jak mało to jest dobry. A więc opowieść o synu marnotrawnym jest bez znaczenia. Poza tym z tego wynika, że jedne iluzje są lepsze a inne gorsze. Doceniam szczerość i otwartość. Całe szczęście, że Jezus jest miłosierny, a nawet ma szczególne szczególnie dla dziwek i celników. Chłopie trochę wiedzy i głębi by ci się przydało. Jednak na bezrybiu i rak ryba – bardzo dobry blog.
Pingback: NIE PORZUCA SIĘ WARTOŚCIOWYCH LUDZI | Kominek IN
Dałam swojemu partnerowi białą kartę.
Wierzyłam, że się zmienił, dojrzał – nic bardziej mylnego.
Potraktował mnie tak samo żle jak swoją poprzednią partnerkę (która była żoną).
Usłyszałam te same słowa, które mówił o niej, o tym jaka ona jest zła i niedobra…
Kilka lat pózniej usłyszałam to samo.
Ludzie się nie zmieniają. Głupio postąpiłam ufając mu. Kosztowała mnie ta znajomość sporo bólu i czasu.
Pomijając,że nikt Nam nie powie 100% prawdy i szkoda energii na ufność,że zostaniemy obdarowani pełną szczerością, to spoko.