
WSZYSCY ODCHODZĄ
Na samym końcu wydarzeń pozostajesz sam.
Pamiętam kobietę, której się podobałem, a którą ja tylko lubiłem, bo byłem jeszcze zbyt smarkaty, aby wiedzieć, jaki jest następny etap po „lubię cię”. Wiele jej zawdzięczam. To ona pewnej zimy na pytanie, czy fajną mam czapkę – a miałem fajną, bo nową (i fajną) – odparła: nikt nie wygląda dobrze w czapce! W jeden wieczór nauczyła mnie ściągać z kobiety biustonosz dwoma palcami. Obu rąk i nóg. To przy niej ostatni raz użyłem zapachu Old spice, gdy powiedziała mi, że nie dość, że wyglądam na 5 lat starszego to pachnę jak dziad. To ją spotkałem tuż przed maturą na plaży.
TOMCIO, PAMIĘTAJ!
– Tomcio, jak matura?
– Właśnie powtarzamy materiał – odparłem wcinając czwartego hot-doga. Kiedyś to robili hot dogi. Buła, parówa i keczup. I nikt nie narzekał!
Chodziła razem z koleżanką po plaży, licząc, że widok morza ją odstresuje.
– Tomcio! – szepnęła.
– Co tam?
– A powiedz mi… obiecaj, że jak się spotkamy za kilka lat, postawisz mi piwo i… będziemy mogli gadać ze sobą tak jak teraz?
– Znasz mnie. Dziewczynę można mieć na jedną noc, przyjaciele zostają na całe życie.
– No tak. To pamiętaj o mnie.
Od rozdania dyplomów nie widzieliśmy się, aż natknąłem się na nią kilka miesięcy temu w jakimś sklepie. Miałem na sobie czapkę. A przecież nikt dobrze nie wygląda w czapce.
– Cześć, Kinga – rzuciłem na przywitanie.
– Znamy się?
Nie pamiętała mnie. Dopiero gdy przypomniałem jej kilka szczegółów, odparła
– Ach, tak. Rzeczywiście kiedyś się spotkaliśmy. Nawet mi się podobałeś. No nic, miłego dnia!
I poszła swoją drogą, mijając mnie tak, jak mija się nachalnego akwizytora. A ja sobie dalej stałem w tej głupiej czapce. Chyba wciąż potrafię ściągnąć z kobiety biustonosz i musiałbym upaść na cycki aby w ogóle dotknąć Old Spice.
KOMINKU, ZAPOMNIJ.
Nie byłoby ani tego tekstu, ani zmian, jakie widzicie na blogach i jakimi niebawem będziecie świadkami, gdybym pewnego nudnego wieczoru nie zdecydował się na zrobienie porządków w skrzynce pocztowej. Zalegało w niej ok 30 tys. maili z ostatnich lat. Przed skopiowaniem ich na płytę, przejrzałem wiele, głównie tych sprzed lat. Później zgłębiałem się w swoją przeszłość czytając szkolne notatki, listy, pamiętnik.
I nagle mnie olśniło.
Oni wszyscy odeszli!
Przecież pamiętam głupkowatego kolegę z liceum, który śmiał się ze mnie pytając co chcę robić w życiu z tak słabymi ocenami? Czy nie myślę o przyszłości?
Pamiętam wszystkie osoby, które mówiły mi, że nie mam żadnych ambicji. Pamiętam każdą osobę, która mówiła mi, że nie potrafię pisać.
Tyle razy śmialiśmy się na blogu z tych, którzy już przed laty mówili mi, że się skończyłem, przynudzam.
Teraz ujrzałem ich ponownie. Czytałem słowa sprzed lat wymyślone przez idiotów, którzy próbowali zmienić moje życie.
SŁOWA
Możemy zapomnieć o ludziach, ale pamiętamy o słowach. Pamiętamy o radach, jakie są nam udzielane, wytkniętych wadach, komplementach.
Nie potrafisz robić wywiadów, źle wyglądasz w czapce, brzydko pachniesz, masz słabą głowę, nie jesteś szarmancki, nie potrafisz być miły, zachowujesz się jak ponurak.
Prawdy i gównoprawdy. Wypowiedziane mniej lub bardziej bezmyślnie. Zostają w nas na zawsze, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy.
Jako bloger słuchałem wielu rad.
Od tych pierwszych, jeszcze przed jego założeniem „a kto to będzie czytał?”, po późniejsze przewijające się przez lata. Pisz więcej o tym, pisz o tamtym. Bądź taki a taki. Rób to i tamto.
Przy przenoszeniu bloga rzucił mi się w oczy komentarz jednej dziewczyny, która cieszyła się, że zabroniłem prywatnych rozmów na blogu. Nareszcie będzie mogła swobodnie komentować, bo towarzystwo wzajemnej adoracji bardzo jej przeszkadzało.
Sprawdziłem – nigdy więcej nie zalogowała się na blogu.
Nigdy tak naprawdę ją nie obchodziłem. Ale to mogłem zrozumieć dopiero po czasie.
Czasami pewne słowa zmieniają nasze życie, ale tylko dlatego, że źle je odbieramy.
W zeszłym roku widziałem się z moją byłą. Przyznałem jej, że do dziś pamiętam jak przed 4 laty powiedziała mi, że nie lubi u mnie czytać „pewnych” tematów, bo słabo mi wychodzą. Od tamtej pory na blogu sporadycznie pisałem w „tym” gatunku.
Ona zaskoczona odparła:
– Tyle razy miałam zapytać cię, dlaczego nie piszesz na „te” tematy!
– Nie wiem, utkwiło mi w głowie, że słabo mi wychodzą. Ty nigdy źle mi nie doradzałaś.
– Zgłupiałeś?! Ty właśnie powinieneś częściej w tym stylu pisać! Nigdy bym ci czegoś takiego nie powiedziała! Co ty teraz wymyślasz? Ale ty jesteś baran, wiesz?
Wiem. Ta rozmowa tylko przyspieszyła decyzję o założeniu kominek.es.
Ale gdy spojrzycie wstecz na swoje życie, gdy poszukacie wokół siebie setek ludzi, którzy od początków waszego życia, wyrażali o was opinię, spostrzeżecie, że większości z nich już nie ma przy was.
Wszyscy odchodzą. Zostają po nich tylko słowa.
Poszli swoją drogą. A my się dla nich zmienialiśmy. Dla rodziców, dla nauczycieli, dla przyjaciół i tych, których serca należały do nas.
Kiedyś w liceum jedna dziewczyna powiedziała mi, że dobrze wyglądam z gładko ogoloną twarzą. Potrzebowałem 5 lat i jednej silnej kobiety, która wybiła mi ten idiotyzm z głowy. Odtąd noszę trzydniowy zarost.
Z nią wciąż mam kontakt, a tamtej od gładkiej twarzy nie widziałem 7 lat. Gdybym jej powiedział, że się myliła, pewnie wzruszyłaby ramionami.
SAMOTNOŚĆ
Całe lata pisałem cholernego bloga w mniejszym lub większym stopniu dostosowując się do oczekiwań, jakie w danym momencie deklarowali czytelnicy.
I gdzie do cholery oni teraz są? 30 tys. maili w skrzynce pocztowej. Większość z nich nawet nie pamięta, że do mnie pisała. To nic. Na większość przecież nie odpisywałem. Miałem ich w dupie, tak jak oni teraz mają w dupie mnie. Tak jak ja mam teraz w dupie wszystkich, którzy w najbliższym czasie wystosują wobec mnie jakieś oczekiwania, wypowiedzą słowa niezadowolenia i rozczarowania.
Jesteście bez znaczenia. Nie dlatego, że wami pogardzam. Jesteście bez znaczenia, bo wy i tak kiedyś odejdziecie, tak jak odchodzili przed wami, a teraz po prostu robię krok do przodu wyprzedzając waszą obojętność wobec mnie.
Nie miejcie mi tego za złe. Rozejrzycie się wokół siebie. Spójrzcie na tych, którzy modelują wasze życie wedle swoich upodobań. Nie robią tego dla was, tylko dla siebie. Czysty egoizm. Nawet jeśli mają rację, to oni i tak odejdą. Nie będzie ich przy was, gdy położycie się spać, gdy rano spojrzycie w lustro. Nie będzie ich przy was w trakcie nieprzespanych nocy. Na wsparcie większości z nich nie będziecie mogli liczyć w trudnych chwilach.
Nie chcę, byście przestali ich słuchać, byście deklarowali gimnazjalną filozofię „nie obchodzą mnie opinie innych”, nie piszę tego, by dać wam życiowe wskazówki. Mnie o wiele przyjemniej zaczęło się żyć, gdy uzmysłowiłem sobie te dwa głupio-mądre słowa: wszyscy odchodzą.
Na samym końcu wydarzeń pozostajesz sam.
Pokochałam ten tekst.
Dużo w nim prawdy, i to, co uwielbiam u kominka – brak ciśnienia, chłodne, spokojne podejście do przeszłości, teraźniejszości, przyszłości. Spokój, akceptacja.
Tak, prędzej czy później niektórzy ludzie odchodzą… ale czy wszyscy?
Większość na pewno… większość która mąci w głowie i często przypadkowym spotkaniem zmienia nasze życie… lubię ten tekst.
Piękny tekst.
„Wszyscy odchodzą. Zostają po nich tylko słowa.” – Te dwa zdania idealnie podsumowują ten tekst. Czytało się go spokojnie, z zaciekawieniem. Kolejny już, który trzeba pokazać innym.
Jak zwykle w sedno – uwielbiam Twoje obserwacje. Cieszę się, że opublikowałeś ten tekst właśnie dzisiaj.
Coś w tym jest. Kiedyś z zarostem starszym niż jeden dzień, wyglądałem podobno jak menel. Obecnie golę się najczęściej wieczorem, a rano tylko „małyszki” ;-). Wtedy, podobno po dwóch dniach jest fajnie. Też to usłyszałem ostatnio i pewnie też ta osoba miała to w dupie. Ale za to mam o wiele wygodniej – dwa razy mniej czasu poświęcam na golenie.
Jej, Komin, uwielbiam ten tekst, Ciebie też lubię i szkoda,że w BravoGirl nie drukują Twoich plakatów, bo chociaż jestem przeciwniczką wywieszania tych papierowych fot to kupiłabym ten szmatławiec i z Twoim wizerunkiem zawiesiła ;D
Ja od Ciebie nigdy nie odejdę! nie zapomnę! 🙂
Wszyscy tak mowia 🙂
Plakaty w BravoGirl, genialne… ;D
Hmmm…
Można się uczyć od Kominka-dystansu, spokoju, trzeźwego, zdrowego poglądu na życie.
Podpisuje sie pod poprzednim komentarzem.
nie stracilam czasu czytajac ten tekst. co wiecej, byl dobrym podsumowaniem relacji miedzyludzkich.
pozdrawiam.
Jakże prawdziwe jest to co napisałeś. Na mój melancholijny dzisiaj nastrój – tekst idealny.
O i to jest typowe podejście kominka do przeszłości Bravoooooo !!!!!!!!!
Odtąd noszę trzydniowy zarost.
Nie znam osobiście żadnego faceta, który dobrze wygląda bez zarostu!
Hm. People always leave. And never come back. (cytat z mojego ulubionego serialu)
Masz rację Kominku. Dopiero po pewnym czasie tak naprawdę uświadamiamy sobie, ile rzeczy robiliśmy za czyimś doradztwem czasami podejmując pochopne decyzje. Dzisiaj widzę ilu z tych „doradców” jest obok. Niewielka garstka.
Mnie kiedyś pewna znajoma (jedna z nielicznych osób z poprzedniego miejsca zamieszkania, z którą mam jeszcze kontakt) powiedziała, żeby zrobić pewien eksperyment – przejrzeć archiwum GG i wywalić te numery osób, z którymi nie rozmawiałam co najmniej pół roku. Została zaledwie połowa numerów. Do reszty napisać głupie „Cześć, co u Ciebie?” Połowa osób zapytała mniej więcej w stylu „Kim jesteś? Nie mam Cię na liście kontaktów”. Też skasowałam. Została niewielka garstka osób, z którymi faktycznie dość często rozmawiam. Najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że w pierwszej kolejności z listy poleciały osoby, z którymi kiedyś byłam najbardziej zżyta i miałam najlepszy kontakt.
Więc tak, wszyscy odchodzą…
Tak, to prawda. Dlatego nie warto czasem słuchać rad innych. Zawsze wmawiano mi, że nigdy nie będę aktorką teatralną, bo to, bo tamto…a nawet jak będę to przecież do teatru prawie nikt nie chodzi, będę biedna i mało znana. Miałam to gdzieś. Jedna rzecz, której nie dałam sobie wmówić to to, że się do tego nie nadaje. Dwa lata byłam w amatorskim teatrze, a już za rok chcę iść do szkoły aktorskiej. I dam radę, będę się śmiała ze wszystkich, którzy mówili inaczej. Będę grała w jednym z lepszych teatrów w Polsce, bo będę tak dobra.
Swoją drogą czas nie tylko goi rany, a powoduje, że ważni ludzie stają się nikim. Wspomnieniem. Przypomniał mi się test jednego zdania. Od tego w jakim czasie się go zrobi zależy kim jeszcze dla danej osoby jesteśmy. Dla wielu ludzi będziemy kiedyś tylko jednym zdaniem, nawet jeśli wcześniej to było niemożliwe.
Więc tak się to skończyło z przyjaciółmi na zawsze. A przy okazji tego tekstu o maturach legenda głosi prawdę bo zdałem, to nic że musiałem uciekać z liceum bo miałem same pały, po paru latach w niszowym liceum się zdało.
Komentarz mojego znajomego z czasów liceum, którego znałem od podstawówki. Został w tym liceum i nie zdał. Kiedy ja poszedłem dalej mówił „po co i tak nie zdasz matury bo matma” „to pewne że nie zdasz”. Gdy zdałem pytał się jakim cudem zdałem jak ludzie w liceum nie zdawali niby 25% ogólnie nie zdało, a ja zdałem.
Masz rację jak zwykle on zostanie ja idę dalej chcę poznać fajnych zabawnych ludzi, śmiać się do bólu brzucha.
Mi się twoje zmiany podobają jestem od Czasów twego powrotu z Andrzejem z Tunezji? Zmiany były nie wielkie na początku już nie przeklinałeś w tekstach i nie trzeba było potwierdzać, że ma się +18 lat.
Zmiany na lepsze są dobre.
prawda, prawda, prawda.. czytając teksty często Cię rozumiałam, po tym mam wrażenie, że jesteśmy tacy..do siebie podobni. smutna to prawda
Tylko tyle, że mądre to, to powyżej.
Kiedyś w podstawówce jeden chłopak powiedział mi, że mam ładne brwi. Potrzebowałam 15 lat i jednej silnej przyjaciółki, która wybiła mi ten idiotyzm z głowy. Odtąd co tydzień reguluje brwi u kosmetyczki. Ksywa „Frida” poszła w niepamięć.
Pierwszy tekst w nowym szablonie i od razu powrót do najwyższej formy. Mam nadzieję, że teksty na tym poziomie będą się pojawiały regularnie.
bardzo lubię Twoje obserwacje. niby się już nieraz o tym myślało, ale nigdy się nie ubiera takich przemyśleń w słowa tak ładnie i tak trafnie jak Ty to robisz. dziękuję Kominku, że jesteś, i że piszesz takie teksty 🙂
kiedyś kumpel mi powiedział po co ty czytasz te filozoficzne,psychologiczne ,socjologiczne, artykuły i książki , przecież tam nie ma niczego, co nie jest oczywiste, czego nie wiesz. Być może i nie ma! ale czytając to, dostrzegam to, co do tej pory trafiało do szufladki „obojętne” …te słowa to jak wypowiedzieć się o smaku Mojito nigdy go nie pijąc – Kominku niesamowicie celne i cenne słowa
Poszedłem coś zjeść, bo wsiąkłem w tekst na pół dnia, a wy już tutaj.
No a gdzie mamy być..?! 🙂
O funkcja odpowiedzi, więc może zwrócisz uwagę na ten komentarz. Jako niedoświadczony mężczyzna, mam problemy z dobieraniem zapachów, mógłbyś napisać o tym czym się psikać na Esie, albo mi pokrótce w komentarzu? I nie chodzi mi o perfumy za setki, tylko o dezodoranty, których się używa tak na co dzień.
Bo wcześniej nie zdawałem sobie sprawy i psikałem się Old Spicem… Dumnie leży u mnie White Water na szafce, i jak dla mnie pachnie ok… Ale mój gust, sam nie wiem…
…. W życiu tak na prawdę zasze jesteśmy sami… Ludzie, których mijamy… powodują jedynie, iz w mniejszym stopniu czujemy się samotni.. Pozostają Nam w głowach czasem ich słowa. W większości te, które mocno nas dotkęły. I wyłącznie te determinują w Nas zmiany.
No proszę. A właśnie kilka dni temu zaczęłam myśleć o tych wszystkich ludziach, których słowa do mnie trafiały, o ludziach którzy oczekiwali ode mnie jakichś zmian, o ludziach którzy zniknęli z mojego życia mimo, że zmieniałam coś (się) dla nich. Naprawdę, Kominku, jakbyś czytał w myślach!
Jedni nie wrócili na bloga, a inni zostali. Wśród tych co zostali są ci, którym brakuje prywatnych rozmów i ci, którym ich brak odpowiada. Są kobiety, które wariują na widok twojego zarostu i te, które tego zdzierżyć nie mogą. Są ci, którzy lubią tematy poruszane na kominek.es i ci, którzy w ogóle tam nie zaglądają. Ile ludzi tyle opinii. Negocjujemy, szukamy kompromisów, wprowadzamy zmiany, ale tylko tam gdzie nam to odpowiada. Zgodziłeś się na golenie zarostu, a potem na jego zapuszczenie. Ale zawsze pisałeś. Jeśli ma się jasny cel i dąży się do niego wytrwale prawdopodobieństwo, że się go osiągnie rośnie. Słowa dotyczące pewnych spraw w ogóle do nas nie docierają i brniemy w zaparte do mety. Pytanie brzmi: „Czy zależy nam, aby ci ludzie przy nas pozostali?” Jeśli chcę utrzymywać z kimś kontakt to go utrzymuję i ci ludzie przy mnie zostają. Budowanie stałych relacji i utrzymania kontaktu wymaga dwóch stron. P.S. A co z Kurą Kominkową? Jej ciężko będzie odejść, chyba, że ją wyrzucisz. 😉
Co jakiś czas, krótszy bądź dłuższy, chcąc czy nie chcąc, stopniowo a czasem radykalnie, w mniejszym lub większym stopniu następuje wymiana znajomości, ludzi z otoczenia, którzy za każdym razem czują się na tyle wyjatkowi i kompetentni, by wnosić w nasze życie swoje trzy rodzaje góralskiej prawdy i wizje nas samych. Kwestia jedynie tego czy my im na to pozwolimy, czy zakwalifikujemy jako ludzi tylko pewnego etapu naszego życia. Takich „życzliwych” nigdy nie brakuje.
pe.es. trzydniowy zarost noszą mężczyźni świadomi. brawo!
Świadomi czego?
gdyby nie to, że od paru lat czuję się jakaś wyizolowana od innych, że mam dużą część społeczeństwa za zwyczajnych tumanów, a w najlepszym wypadku uważam, że nie ma mi ona wiele do zaoferowania, pewnie do tej pory kształtowałyby mnie przypadkowe opinie mijających mnie ludzi. do dziś pamiętam rzucone mimochodem uwagi na mój temat, a osoby, które je uczyniły, już po kilku dniach nie wiedziały o co w ogóle chodzi, jeśli poruszałam temat. na szczęście od jakiegoś czasu jestem sobie jedynym sędzią, więc równie mało rusza mnie krytyka pod moim adresem, co i komplementy – wolę polegać na własnej opinii.
Tak. Z mojego też. 😉
Ale potem doszło – …but sometimes come back.
no bo ile osób tyle gustów, trzeba wiedzieć swoje:)
jasne, że ludzie odchodzą i zapominają. głównie wtedy gdy nie mają po co zostać i o czym pamiętać. w każdej relacji są przynajmniej dwie strony i czasem człowiek jest po prostu zmęczony czekaniem na jakiś sygnał, że warto zostać i pamiętać.
Kolacja przy komentarzach. Brakowało mi tego. Teraz mogę wam przyznać, że od wielu miesięcy w ogóle nie czytałem komentarzy na .in.
Nowa odsłona podziałała na mnie odświeżająco.
„Wszyscy odchodzą”, na szczęście (również cytując Kominka) „każdy jest do zastąpienia”. To tylko od Nas samych zależy czy damy sobie namieszać w głowie ludziom którzy są wokół i czy znajdziemy granice między słusznymi uwagami i pochwałami a całą resztą. Ja muszę przyznać, że zdarza mi się zmieniać pod wpływem słów jakiśtam ludzi i nie zawsze na dobre mi to wychodzi.
Mocno prawdziwe. Dla mnie po dzisiejszym dniu x2 „…dwa głupio-mądre słowa: wszyscy odchodzą.”. Każdy z nas w jakimś stopniu stara się dostosować do oczekiwań partnera/najbliższych i tego akurat zmienić się nie da.
Zazdroszczę Ci tego chłodu, spokoju i akceptacji…
akurat dziś ten tekst był mi potrzebny, pomogłeś mi podjąć decyzję
dwa miesiące temu zginął tragicznie mój brat. oczekiwałam wsparcia i… zostałam zawiedziona przez osobę, która wydawała mi się ważna, której poświęciłam dużo czasu, z którą rozmawiałam zamiast rozmawiać z bratem właśnie i co? okazało się że owa osoba ma mnie (mówiąc kolokwialnie) w dupie. Czego się nauczyłam, że na nikogo nie możesz liczyć tak jak na rodzinę. czasem wydaje nam się że ważne są słowa i wydarzenia, które tak na prawdę nie znaczą nic gdy patrzymy na nie przez pryzmat tego co już przeżyliśmy na chłodno… Życie się zmieniło jest inne… A ludzie z którymi kiedyś dużo nas łączyło nawet nas nie pamiętają.
dzięki za artykuł który otworzył moje oczy jeszcze szerzej.
Coś czuję Komi, że trzymałeś ten tekst dość długo w szufladzie aby nową odsłonę bloga otworzyć z wysokiego C. 🙂 Znakomicie.
Mam tylko jedną myśl do tego tekstu – którą notabene sam zawarłeś między wierszami – nie należy walczyć z tym, że wszyscy odchodzą. To normalne i naturalne, nasze otoczenie płynnie zmienia się przez całe życie.
I tak i nie. Długo miałem go w głowie, sporo notatek, ale dopiero dziś napisałem.
Tak samo, jak nie jesteśmy w stanie ustrzec się przed własną głupotą tak i nie możemy się radykalnie odciąć od sugestii innych, bo czasem kilka mądrych słów jest w stanie uratować nam życie.
Odchodzą, ale zostawiają większy lub mniejszy ślad w naszym życiu. Niektóre ich rady ignorujemy, lecz inne bierzemy bardzo dosłownie. Ale masz racje Kominku, kiedyś wszyscy odejdą, a my zostaniemy sami, więc powinniśmy starać się nie przywiązywać do ludzi.
Ciekawie napisane, ale nie odkrywcze. Inni odchodzą od nas, my odchodzimy od innych. Klasyczne panta rhei.
Dystans jest potrzebny i to nie tylko do toksycznej krytyki, która potrafi podciąć skrzydła ale nawet bardziej do komplementów, które mogą niebezpiecznie osłabić naszą czujność i zwodzić na manowce. Myslę jednak, że te opinie i dobre rady są potrzebne do kształtowania siebie, na pewno nie w sposób bezpośredni i bezkrytyczny ale raczej do postrzegania swojej osoby obiektywnie. Bo przecież to właśnie wyciągnięte wnioski nas uświadamiają, zaś opinie jedynie nami manipulują.
Heh, nie dalej jak 3 lipca trafiłem na płycie na swoje maile z lat 1999-2003. Pół nocy się w nie wczytywałem, a konkluzją była notka na FB:
„Wykopał na dysku archiwum swoich maili z lat 1999 – 2003. […] Zadziwiające jest jak niewiele jest osób, które w tych mailach się pojawiają i które dziś mogą przeczytać ten status ;)”
Ileż pasjonujących dyskusji, które miały dla mnie wówczas wielkie znaczenie. Korespondencja z dziewczyną na której mi bardzo zależało. Dziś to nie ma żadnego znaczenia.
Wszyscy odchodzą… Patrząc wstecz też widzę, że twarze przyjaciół się zmieniły, choć zawsze zostaje nadzieja- „może to już na całe życie”. Piękny tekst, uwielbiam ten klimat 🙂
Ty tak spokojnie, a jednak dobitnie piszesz.
W liceum każdy mi mówił, że wyglądam w porządku i wierzyłam, że jest OK. I nagle ojciec mnie z tego obudził i powiedział ‚jesteś gruba’. Krótko, treściwie. I, faktycznie – ojejku, byłam! Byłam zła, że mówi mi takie coś. Jak to, on? Tata?! Sam nie ma sylwetki sportowca. Ale niektóre słowa są potrzebne. Rok myślałam, a potem się wzięłam. Pozbyłam się trzydziestu kilogramów. A słowa wypowiedziane przez tatę dalej pamiętam, są dla mnie przestrogą.
Kominek! Dzięki za ten tekst. 🙂 A trzydniowy zarost jest najlepszy.
jak zawsze- dla jednych odkrywcze, dla innych nie… na pewno otrzeźwiające niektóre wnioski, których w odniesieniu do niektórych ludzi nigdy nie wyciągneliśmy,
Pamiętam oczy dziewczyny, dotyk jej dłoni gdy mając 12 lat rozstawaliśmy się po wspólnie spędzonych wakacjach, ona wracała z rodziną w swoje strony ja w swoje, mieliśmy do siebie pisać, młodzieńcza miłość, nigdy więcej jej nie zobaczyłem, ani ona ani ja nie napisaliśmy do siebie, to były czasy jeszcze bez maili, może jakiś list gdzieś utknął w pocztowym bałaganie, nie wiem, nie żałuje. Pamiętam za to jej dotyk dłoni, jej oczy, jej głos, cieszę się że mam to wspomnienie, nie chciałbym jej spotkać dziś, wydałaby mi się może przeciętna, może zachowałaby się w stylu „a tak pamiętam, muszę lecieć, do usłyszenia…”. Dobrze że odeszła.
Pamiętam kolegów mówiących że nie w tym mieście idź na studia, z nami chodź, będzie fajnie, nie posłuchałem, kolegów nowych zdobyłem, tamci znikli więc i pewnie nie byli tacy istotni, bo odeszli…
Pamiętam kobietę, które mówiła, żebym zmienił swoje życie, żebym zamieszkał z nią, że kocha, że będziemy tacy szczęśliwi, czułem że to nie to, nie słuchałem, odeszła, nie żałuje.
Setki dobrych rad, setki słów, słowa zostawały ale szybko potwierdzały swoją bezwartościowość. Jeśli mam popełnić błędy to będą to moje błędy, moje decyzje, moje wybory…
Ten fragment Kominkowej notki, do zapamiętania i do powtarzania każdego dnia.
„Rozejrzycie się wokół siebie. Spójrzcie na tych, którzy modelują wasze życie wedle swoich upodobań. Nie robią tego dla was, tylko dla siebie. Czysty egoizm. Nawet jeśli mają rację, to oni i tak odejdą. Nie będzie ich przy was, gdy położycie się spać, gdy rano spojrzycie w lustro. Nie będzie ich przy was w trakcie nieprzespanych nocy. Na wsparcie większości z nich nie będziecie mogli liczyć w trudnych chwilach.”
Większość z tych którzy odeszli nie zdają sobie najczęściej sprawy jaki ślad zostawili.
Bardzo się cieszę, że opublikowałeś dzisiaj ten tekst, to było to czego mi trzeba.
Genialnie się czyta przy Szklanym Człowieku Myslovitz.
W sumie, patrząc na to z innej strony – ciekawa jestem od ilu osób my odeszliśmy i w ilu z nich pozostawiliśmy cos, co wspominają do dziś.
Dokładnie, też ciekawe spojrzenie, muszę się nad tym zastanowić, już mi kilka osób przyszło do głowy, oj, to może zdołować, lepiej myśleć o tych co od nas odeszli…
Przełomowym momentem w leczeniu się po byłym, było uświadomienie sobie, że tak naprawdę nie tyle boli mnie jego brak, tylko fakt, że teraz zalicza się do pocztu dawnych ludzi. Ludzi szczególnie ważnych, z którymi mam wspaniałe wspomnienia i zero kontaktu obecnie.
Z całego tekstu najbardziej utkwiły mi początkowe słowa „Na samym końcu wydarzeń i tak pozostajesz sam”. W żadnym razie nie mam tu na myśli spraw tak ostatecznych jak śmierć 😉 Ludzie często w dobrej (lub czasem wręcz przeciwnie) wierze, szukają dla nas idealnego rozwiązania.My z podjętą dzięki ich pomocy decyzją zostaniemy w tym życiu sami, bo przecież życia za nas nie przeżyją. Co do słów „Tak jak ja mam teraz w dupie wszystkich, którzy w najbliższym czasie wystosują wobec mnie jakieś oczekiwania” warto się zastanowić czy chociaż jedna z osób kierując w stosunku do mnie oczekiwania nie ma na celu mojego rozwoju. Pozdrawiam 🙂
Hm. Ten tekst pasuje do całego ”życia” Kominka jakie nam sprzedaje na blogach. Nie przewiduje w nim obecności tej jednej jedynej miłości po grób, dla której trzeba by się zmienić. Zastanawia mnie, co kieruje ludźmi, którzy wybierają taką drogę. Chyba ambicja. A może egocentryzm. Komin powinien to wiedzieć, bo przecież oglądał dobry serial… 🙂 [mam nadzieję na łaskawość Iwonek]
To chyba jeden z najlepszych tekstów jakie czytałam u Ciebie… tyle w nim prawdy i suchej kalkulacji. Człowiek czasem musi coś takiego przeczytać, żeby uświadomić sobie, że ludzie i wszystko przemija i niema większego sensu zawracać sobie głowy ludźmi którzy są obok Ciebie tylko na chwilkę…
Podoba mi się tekst i dużo w nim prawdy.
Teraz napiszę o sytuacji, która miała miejsce kilka dni temu. Mam szkolenia do nowej pracy i poznałam dziewczynę, z którą rozmawiałam o różnych stronach internetowych. Zauważywszy, że wchodzi na te, co ja, chciałam zapytać czy czyta Kominka. Pomyślałam jednak, że nie, pewnie nie, więc nie zapytałam. Chwilę później to ona zapytała czy czytam Twoje blogi. Komin, poczułam się, jakbym odnalazła zaginioną siostrę. Tym bardziej okazało się, że lubi Cię równie mocno jak ja. Miłe, co?
A napisałam to, bo nawet jeśli ja Cię opuszczę (chociaż zapewniam, będę trwała przy Tobie po wsze czasy!), to moje słowa opisujące tę sytuację świadczącą o Twojej popularności wśród ludzi inteligentnych pozostaną w Twojej pamięci na zawsze, dodając Ci sił w chwilach zwątpienia. I przyniosą pożytek porównywalny z tym, że nie używasz już Old Spice 🙂
Muszą być na tym blogu te łapki w górę i w dół z esiątka. Jutro to zainstaluje.
TAK! łapki tu ale i na .tv są wręcz konieczne, szkoda że nie ma też tych pieczątek, a może coś w tym stylu jeszcze będzie?
A dało by się zrobić aby nowe komentarze były jakoś widoczne? Teraz gdy jest opcja „odpowiedz” trochę trudno się zorientować, które są nowe.
Tak, na pewno da się to zrobić i postaram się coś w tym kierunku wykombinować (czyt: przekonać moją ekspertkę od wordpressa, aby się tym także zajęła)
Zaraz doczytam resztę komentarzy, ale rzućcie okiem na „powiązane tematy” pod tekstem, bo dopiero co to zainstalowałem. Brakowało tej funkcji. Mnie się ta wtyka bardzo podoba i chyba ją zostawię. Przetestujcie czy działa jak należy.
Takie słowa przeradzają się czasem w parszywe natręctwa. Parę lat temu moja kumpelka (z którą nota bene nie mam już kontaktu) spotykała się z takim cyckiem, który cały czas ją strofował: „Kobieta z klasą nie pali, kobieta z klasą nie klnie, kobieta z klasą ma doktorat itd.” Kiedyś do mnie przyszła i wyżaliła się, że on zwrócił jej przy wszystkich uwagę na bankiecie, że ” łyżeczki nie opiera się o talerzyk, tylko kładzie wzdłuż filiżanki”. Przez tego ciula nie zaznam już spokoju…widzę to zawsze i wszędzie…Ot idiotyzm.
Wiele twarzy, wiele slow i rad, przemknelo mi podczas czytania tego tekstu.
„Mnie o wiele przyjemniej zaczęło się żyć, gdy uzmysłowiłem sobie te dwa głupio-mądre słowa: wszyscy odchodzą.
Może i wam się przyda.”
Przyda sie.
Dzieki wlasnie tego potrzebuje. Masz racje. Dookola tyle krytykow i doradcow. Co z tego? Oni kiedys znikna. Nie bedzie ich. Zostane ja, spelnione marzenia oraz nowi znajomi, przyjaciele, przychylne mi osoby.
Właśnie sobie przypomniałam jak ponad pół roku temu odkryłam tego bloga i podrzuciłam swojemu facetowi parę linków. W bardzo szybkim czasie stał wrogiem bloga i chyba nawet Kominka, bo jak powiedział „Kominek koła nie wynalazł” a jedyny słuszny światopogląd był ten jego. Pół roku później – mojemu facetowi dorósł przedrostek ‚eks’, a ja bloga nadal chętnie czytam.
Gdy czytałem ten wpis słuchałem motywu Time z Incepcji przez co całość wydała mi się doniosła i pompatyczna. Długo nie czytałem tak interesującego wpisu od Ciebie.
Nie poruszyłeś jednej kwestii. Opinii rodziców. Chyba to nie takie oczywiste, że kiedyś staną się dla Ciebie kimś obcym. No jasne, rozumiem, że kiedyś umrą i zostaniesz sam ale mimo wszystko chyba oni coś dla Ciebie znaczą.
Chyba sobie jednak w końcu założę fejsbuka, tylko po to żeby lajkować twoje teksty.
Dobra… „Świat należy do tych którzy widzą jego potencjał”, „W życiu najważniejsza jest umiejętność dzielenia ludzi na tych wartościowych, oraz tych, których należy błogosławić prostym „mam Cię w dupie”… no! Teraz już mam trzy cytaty, którymi naprawdę warto się kierować. „Wszyscy odchodzą” oficjalnie dopisuje do tej listy 🙂
1. Trzydniowy zarost – <3
2. Wszyscy odchodzą. Gdy mają problem, masz milion przyjaciół. Gdy Ty masz problem, nie ma nikogo. Chcesz wyjść na piwo – oni mają problem.
3. Trzydniowy zarost – <3
P.S. Pisałam już, że kocham trzydniowy zarost?
z jednej strony skojarzenie z ‚białą flagą’ republiki, w drugiej – słodki, melancholijny jeff buckley w głośnikach. smutno mi się zrobiło, czytając ten tekst.
nie dlatego, że nie masz racji, bo pewnie masz. dlatego, że w znacznej mierze ukształtowały mnie gusta i opinie osób, które są przy mnie od wielu lat i na pewno jeszcze na wiele. tata podrzucający mi kasety dezertera i winyle ze starym jazzem. mama, która nauczyła mnie prostoty, minimalizmu w formie. przyjaciele wymagający ode mnie zdecydowanej postawy, niezależnie od tego, w którą stronę chciałabym pójść. i ja wiem, będzie tych ludzi znacznie więcej, może w błahostkach mieli na mnie wpływ może będą mieli większy, może kiedyś okaże się, że nie ma już we mnie buntu, chęci zmieniania świata, pewności siebie. może właśnie przez tych przypadkowych.
ale to teraz nieistotne, bo jestem wciąż małą dziewczynką, którą ukształtowali w głównej mierze nie przypadkowi, a Najważniejsi. i świadomość, że oni też odejdą i że nie tak niezauważalnie, że będzie płacz i zgrzytanie zębami…
..jak łatwo jest zachwiać wspaniały, bezpieczny świat…
O nie wierze… Siedziałem sobie i myślałem o tym jakich mam znajomych, co lubią, co lubię ja, co o mnie myślą, czy warto się dla nich starać, po co mi teraz oni przecież się rozejdziemy… Przypomniało mi się że na jakimś blogu kominka była opcja żeby dodać swój tekst na bloga, ale przecież nie umiem pisać takich tekstów, co mi tam sprawdzę… Wchodzę na .in, czytam, pisze komentarz 🙂
Genialny wpis.
Całkiem niedawno zastanawiałam się właśnie, kiedy przyjdzie ten moment, gdy kominkowe blogowanie mi zobojętnieje i przestanę tu zaglądać, tak jak komentatorzy, których pamiętam z różnych okresów, którzy pojawiali się, istnieli tu intensywnie i znikali po pewnym czasie. Na razie nie zapowiada się u mnie żadne zobojętnienie i dziwnie mi z myślą, że prawdopodobnie kiedyś ono nadejdzie.
To od nas zależy na ile pozwolimy innym ich dobrymi radami ingerować w siebie. Nauczyłam się wtedy mówić stop, nie interesuje mnie to. Tak jak nauczyłam się nie otwierać drzwi nieproszonym gościom, tak nie pozwalam innym bez pozwolenia węszyć jak kundle w moim życiu. Wtedy, gdy przytrafił mi się szczególnie nieprzyjemny okres w życiu, nagle kilka osób przypomniało sobie o mnie. Gdy było dobrze nawet nie popatrzyły w moja stronę, a gdy zrobił się syf to zleciały się jak muchy do padliny, a nóż coś ciekawego , a może się rozpłacze i będzie o czym gadać. Pogoniłam towarzystwo ale niesmak pozostał. Generalnie mam włosko mafijne podejście- rodzina, dom najważniejsze, reszta się zmienia.
Bardzo dobry tekst, i celne podsumowanie.
Cieszę się, że po przerwie wróciłeś i że znów mam chwilę, żeby Cię poczytać (pewnie przeważnie po cichu). A skoro i tak kiedyś odejdę, to przecież bez znaczenia 🙂
Pozdrawiam i kibicuję!
iw
//Sprawdziłem – nigdy więcej nie zalogowała się na blogu.//
Oj tam, oj tam. Przecież jestem, no nie?
BTW: Teraz się chyba nie da „zalogować”, więc nie będziesz wiedział, kto kiedy…
Świetny tekst, Kominku.
Cóż mogę powiedzieć? Jestem tu od początku. Dzięki Tobie wiele się nauczyłam, spojrzałam „głębiej na parę spraw”. Pokochałam Twój styl pisania. Prosty, trafiający w serce- ale jakże zmuszający do refleksji! Twoje notki nadal mnie intrygują, nadal czekam na nie z niecierpliwością, nadal nie potrafię przegapić jednego tekstu na in.
Było u Ciebie wiele zmian, a mimo to- ciągle jest tutaj bardzo dobrze.
A ja pewnie będę tu już do końca. 🙂 Nigdy nie oczekiwałam, byś zmieniał cokolwiek, jednak żadna ze zmian nigdy w niczym mi nie przeszkodziła.
Jesteś Kominek i dla mnie zawsze będziesz człowiekiem legendą. 🙂
Czasem, jak Cie czytam, juz wiem, dlaczego sama czegos takiego nie pisze. Bo nie napisalabym tego lepiej. Wlasnie Ty robisz to najlepiej, jak tylko mozna. To zabawne, ale publikowaniem tekstow jak ten, czesto czytasz mi w myslach. Kiedy za duzo sie zastanawiam, tkwi we mnie jakas niepewnosc… zawsze dostaje albo odpowiedz, albo punkt motywacyjny, albo kopa w dupe. I zawsze jest to trafne. I tego tez dzis potrzebowalam, wiec dziekuje 🙂 Nie zmieniaj sie. I nie sluchaj rad glupich ludzi.
Drogi Kominku, też do takiego wniosku doszedłem, ale już dawno… Czasem spotykam osoby z którymi potrafiłem spędzać dużo czasu, a teraz ? zwykłe „cześć” i tyle. Zostaje tylko głupie uczucie które mija po 5 minutach. Ale czy to oznacza że powinniśmy przestać słuchać innych i mieć na wszystko „wyjebane” ? Myśle że nie, ponieważ te słowa kreują nas. Choć tego nie odczuwamy to jednak siedzą gdzieś w głowie i pomagają naszemu „ja”. Dzięki nim powstało wiele twoich wpisów które z taką przyjemnością dziś czytamy.
Innych ludzi wykorzystuje się tylko i wyłącznie do zaspokajania własnego egoizmu i tymczasowych zachcianek. Byłeś potrzebny, by pomóc mi w rozwinięciu kariery? Byłeś najlepszym kolegą, na którym można zawsze było polegać. Ah, teraz ty potrzebujesz pomocy? Przykro mi, mam ważniejsze sprawy. Musiałam się wypłakać po kolejnym mężczyźnie marzeń który okazał się frajerem? No to miałam Cię przy sobie, mój Ty tamponie emocjonalny, przyjacielu Ty mój. Znalazłam nowego? Możesz przestać istnieć. Ale tylko do czasu, aż mnie rzuci.
Sentymentalność należy traktować jako dolegliwość, z której trzeba się jak najszybciej wyleczyć, inaczej będziemy spotykać się z ciągłymi rozczarowaniami. Bo trzeba być egoistą, zimnym sukinsynem gardzącym ludźmi, by właśnie od nich oczekiwać uznania. Każdy wyraz sentymentalności, uczuciowości jest odbierany jako słabość i automatycznie powód do wstydu. Nie ma na to miejsca. Sam to sobie powoli uświadamiam. Może kiedyś zmienię zdanie. Ale wątpię.
Można w pierwszym odruchu po przeczytaniu tekstu „Teoria Jednego zdania” zezwać od najgorszych wszystkie osoby, które tę teorię swoją osobą potwierdzają. Okazuje się jednak, że ci ludzie zasługują na szacunek. Pamiętają. Bo po pewnym czasie dostrzeżemy, że coraz więcej osób, bliskich osób, świetnie wpasuje się w „Teorię żadnego zdania”.
„Będę sukinsynem bo inni mnie skrzywdzili”. Tym samym stajesz się zależnym od innych. Piszę to dla potomnych, którzy to przeczytają. Nie wpadajcie w szablon drania, żeby zdobyć poklask. Grunt to być dobrym człowiekiem, ale nie dać się krzywdzić, mieć wysokie poczucie własnej wartości. Pielęgnowanie w sobie negatywnych emocji to głupota.
Właśnie dziś rozmyślałam o tym, ilu ludzi, których kiedyś znałam – odeszło. Nawet wyszukałam niektórych na FB, ot tak z ciekawości… Czegos się dowiedzieć – co robią, co lubią, czy choćby kogo mają w znajomych, ile zjamomości z tamtego czasu im udało sie utrzymać. Takie teksty na .in lubię najbardziej – głębsze, z których można czegoś się nauczyć, wyciągnąć jakieś wnioski, co nieco przemyśleć i zmienić pogląd.
Ehhh… zaczęłam już się rozczulać, ale jednak twardą pozostanę i napiszę tylko, że po prostu dużo od Ciebie biorę 😉 podchodzę do Twojej osoby z dystanem bo tak bezpieczniej, ale mimo to jestem wierną fanką.
Jednak nie wszyscy odchodzą 🙂 Czytam bloga ponad cztery lata i nadal widuję nicki osób, które wtedy były aktywne 🙂 To miłe 🙂
Prawda. Jak tak teraz pomyśle (troche głupio się przyznać, alee co tam), to ja mam w głowie słowa, które powiedziano do mnie nawet za czasów podstawówki (!!).
Głupie to, ale prawdziwe. Nie pamiętam czasem co ktoś mówił do mnie 2 dni wcześniej, a siedzą mi w głowie uwagi osób, które ledwo co pamiętam.
Na szczęscie w ciągu ostatnich kilku lat nauczyłam się mniej przejmować tym, co mówią inni. Kiedyś głupsza byłam, ale zmierzam w dobrym kierunku ;D
A tak przy okazji Kominku to się musze przyznać, że zaczęłam Cię czytać dawno, dawno temu. Myślę, że ok. 2006r, ale może i wcześniej. Tak mi się wydaje, że duża część Twoich tekstów wpadała mi do głowy i miała duży wpływ na niektóre momenty w życiu 🙂
Prędzej Tobie znudzi się blogowanie , niż mi czytanie Ciebie.
Wszyscy odchodzą. Czytam Cie już chyba 5-6 lat. Chłonę każdego Twojego bloga. Niestety mam swoje życie i nie mam czasu na komentowanie… Może w końcu zacznę?;) Planuje tu zostać tak długo, jak to miejsce będzie istnieć.
Takie komentarze jak Twój, są ważne 🙂
Cos masz Komin z proroka, jak najbardziej na czasie… eh…
nie trzeba byc prorokiem zeby widziec rzeczywistosc taka, jaka jest, bez dorabiania zbednych teorii i dokonywania niepotrzebnych nadinterpretacji.
Pozdrawiam
Czytając ten tekst przypomniało mi sie coś co napisałam w liceum, kiedy jeden z moich kolegow wyjechał z kraju. „Ludzie przychodzą i odchodzą z naszego życia, pozostawiając po sobie wspomnienie, czasem jest ono dobre czasem zle,lecz owo wspomnienie jest cząstką ich, która pozostaje w nas na zawsze.” wspomnienia, słowa .. relacje z ludzmi, doswiadczenia kształtują nas, niektorzy w naszym zyciu zawitają na dłuzej inni na krócej ale zawsze odejdą, dlatego dobrze jest sie trzymać swojego wytyczonego „planu” 🙂
A Bloga, czytam bodajże od 2005 roku, zeby było zabwaniej polecił mi go ów kolega, przez którego napisałam slowa wyzej. On odszedł, ty zostałeś 😉 Pozdrawiam 🙂
prawdziwy tekst. podoba się.
Wczoraj wieczorem po pracy przysiadłam ale nie mogłam się skupić nad tym tekstem. Dzisiaj z rana z kupkiem kawy w jednej i papierosem w drugiej ręce wgłębiłam się w słowa. Mają wszystko to co lubie: świeżość pomieszaną ze zgnilizną, oddech, spokój i jakis dziwny żal jednocześnie. Ja obiecywać nie będę że nie odejdę. Jestem Tu pierwszy raz i może nawet ostatni, ale dziękuję.
Kominku, mam jakieś wielkie problemy z dodaniem komentarza, nie wiem co się dzieje. Już kilka razy po prostu mi zniknął.
Ach, ten Salvador Dali.
Dokladnie…
i Salvador…
Prawdziwi przyjaciele nie mówią mi jak mam żyć… Oni ewentualnie wyrażą swoje zdanie w chwilach, kiedy jestem na rozdrożu i nie wiem co robić. Po czym poznać przyjaciół? Mimo tego, że nie widzisz ich przez długi czas, czasem latami bo każde poszło swoją drogą, podczas pierwszego spotkania po latach nie pada debilne pytanie: Co tam u Ciebie słychać? A rozmowa przebiega lekko, jakbyśmy wczoraj rozeszli się do domów, a dziś spotkali się ponownie.
Staram się spojrzeć na sprawę z drugiej strony, ile razy to JA byłam krytykiem, usiłowałam zmieniać Kogoś, udzielać mu cennych „życiowych” rad, by za chwilę po prostu…..odejść..
Jeden z najlepszych tekstów – i jeden z tych które coś zmieniają w postrzeganiu rzeczywistości.
Świetny tekst i dalej się utwierdzam żeby dalej cię czytać. Bo takie teksty jak ten coś zmieniają w moim postrzeganiu rzeczywistości i osób które mnie otaczają. Od kąd zacząłem czytać bloga zmieniłem się diametralnie powiedziało mi to kilka osób. Niewiele zostało, wielu odeszło a tych drugich mam gdzieś bo tak na prawdę nie są mnie warci. I jeszcze raz świetny tekst kominku byle takich więcej 🙂
No i co, że odejdą , teraz i tu się liczy. Najtrudniejsze w życiu, by nie zamartwiać się na przyszłość.
Ps. A w czapeczce Ci ładnie 🙂 , choć wszystko stosownie do sytuacji. Kobiety lubią eleganckich Panów .
Komin,
jesteś inny niż wcześniej, bardziej refleksyjny…
nie podoba się mi czytanie w inwersji, wolałem czarne litery na jasnym tle…
TYP 3
http://www.kominek.in/2011/07/12-typow-komentatorow-blogow/
W psychologii to jest tzw „jaźń odzwierciedlona”. tj kształtowanie naszej świadomości poprzez reakcje i interpretacje nas samych w oczach innych ludzi. Społeczne lustro.
Nie ma w tym nic złego dopóki potrafimy korzystać z tych obrazów, wyciągać wnioski, przekładać je na wzmocnienie siebie a nie bezwarunkowo im ufać.
Zostawiamy w sobie to co było najcenniejsze i co miało na nas wpływ.
Reszta, jak napisał Kominek, jest tylko gównoprawdą.
Btw. dobry tekst i bardzo miło się tu komentuje. Gratulacje.
Zapamiętam bardziej niż kiedykolwiek. Aż się popłakałam.
Wow, duża rzecz Tomasz!!! Ten tekst to jest naprawdę duża rzecz.
Mam nadzieję, że znajdzie się miejsce dla tego tekstu w Twojej książce. Zebrałeś w pigułce doświadczenia i przemyślenia jakie przewaliły się w mojej głowie przez kilka ostatnich lat, ale chyba bym nie potrafiła tego tak zgrabnie ująć w słowa.
Zostałeś obdarzony przez matkę naturę pamięcią słonia,pamiętasz wszystko z najdrobniejszymi detalami i jak komuś powiesz, ze albo teraz Cię okłamywał albo wtedy, to się zaprze w żywe oczy „Nigdy nic takiego nie mówiłem, nie mówiłam no coś Ty, ja???”. Jest dokładnie tak jak mówisz próbując Cię nagiąć do własnej osoby rzucają beztrosko małe kłamstewka o niskiej szkodliwości (tak im się wydaję w danym momencie). Wiele razu naginałam się do różnych osób, nie potrafiłam samodzielnie kupić butów, sukienki bez dziesięciu doradców wszystkich życzliwych rzecz jasna, przez kilka lat nie kupowałam swojego pierwszego komputera („bo to taki złodziej czasu”), nie kupowałam komórki „bo po co?, będziesz tylko pien9iądze wydawać niepotrzebnie”). Ulegałam wpływom różnych osób. Niektóre osoby rzeczywiście mi życzliwe, ale każda z tych osób wyznawała tą samą zasadę „Lubię Ciebie, ale wolę siebie”). Najzabawniejsze było jednak to, że niektóre osoby próbujące ukręcić jakiś interes dla siebie dawały mi takiego kopa, że siedmiomilowe buty to pestka w porównaniu z tym co mi się raz czy dwa udało w życiu zrobić. Powiiem jedną rzecz, którą powtórzyły mi dwie bliskie osoby z dawnych szkolnych lat, a nasze drogi czasem się krzyżuja do teraz „SIEBIE ZAWSZE STAWIAJ NA PIERWSZYM MIEJSCU”. To jest po prostu zdrowy egoizm w najczystszej postaci. Jeżeli będziesz zadowolony z tego jak wyglądasz, jak się ubierasz, co robisz to znajdziesz odbicie zadowolonego siebie w oczach innych. A osoby, które odeszły z Twojego życia. tak naprawdę nigdy nie możesz być pewny kiedy wyskoczą jak z kapelusz i będą w nim powrotem. jak to było??? Życie to pudełko czekoladek nigdy nie wiadomo na co się trafi. Czasem gorzkie, czasem pralinki, ciągnące się toffi, ale zawsze potrzebne w danym momencie nie 5 lat wcześniej czy 5 lat później kiedy Tobie sie wydaję, że wtedy to mogło być, albo potem. Probowałam czasem przyśpieszyć albo zwolnić. Nie da się no po prsotu się nie da. Sorry za przydługie wynurzenia ale to efekt tygodniowego całkowitego odstawienia od internetu.
Słowa wypowiedziane potrafią nieźle namieszać w życiu. I pozytywnie i negatywnie. Kiedyś mój przyjaciel przyszedł do mnie pomarudzić, że jakaś tam dziewczyna mu się wypłakała na rękawie, powiedział mi „Ja nie lubię jak ktoś mi się żali”, zapamiętałam to. Miesiąc temu usłyszałam od niego: „ja prawie nic o Tobie nie wiem, nigdy nie mówisz mi o swoich problemach i myślach”, wypomniałam mu tamte słowa, skwitował to: „wtedy byłem głupi, teraz jest inaczej”. Inny przykład: dawno temu w podstawówce, kolega z podwórka powiedział mi: „jakbyś zrobiła (to i to ze sobą – zachowam to dla siebie) to byś była najfajniejsza dziewczyną w okolicy!” Zapamiętałam i do teraz to szczeniackie wyznanie, którego on na pewno nie pamięta motywuje mnie do działania. Czasem wcale nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo nasze słowa mogą wpłynąć na życie innych, i słowa innych na nasze życie. Tekst bezbłędny.
Hmmm… z tym nie lubię jak ktoś mi się żali to prawda mało kto to lubi ja lubię ale ehh każdy inny ciężko coś komuś powiedzieć , bo niestety w pewien sposób mamy wplyw na to co zrobi . Chyba no jezusem nie jestem
Dobrze, że na końcu przypominasz nabuzowanemu nowymi przemyśleniami czytelnikowi, by nie zakładał przysłowiowych klapek na…uszy odnośnie cudzych opinii 😉
W codziennym, dość szybkim życiu czasami ciężko złapać dystans do tego co się słyszy na swój temat od innych osób. Chwila nieuwagi, nieodpowiednia chwila lub newralgiczna sytuacja – i BAH! – cudzy pogląd siedzi Ci w głowie jak robal i męczyć może nawet i kilka lat.
Wielu już to pisało, ale powtórzę: to naprawdę dobry tekst, cholernie mi się podoba. To jedna z tych ‚życiowych’ notek, które, swoja drogą, zapadają mi w pamięć najbardziej. Pozdrawiam Cię serdecznie Kominku!
Pan z Tobą!
Ja jednak uważam, że należy sluchać rad innych osób. Jednak trzeba mieć do nich/do sytuacji/do siebie dystans. Osoba która doradza jest obiektywna w przeciwieństwie do nas samych. Jednak dezycje musimy podejmować sami.
A co do słów.. Mam swoją teorię, że zapamiętuje się nie słowa, lecz uczucia. I to uczucia zapamiętujemy a przy okazji słowa, które zostały powiedziane. Zapamiętałam jakąś sytuację bo towarzyszyły jej konkretne uczucia. Żal/złość/smutek…
Moja Mama do dziś tego żałuje, ale zawsze słyszałam „takich jak Ty, jest tysiące”, gdy jechałam na kolejny konkurs. Dziś, swoim podopiecznym mówię, „walcz i nigdy się nie poddawaj”.
Słowa są jak kule … po prostu w nas trafiają. Nie ważne, czy motywują czy wręcz odwrotnie.
Patrz przykład: Bo czy Kominek byłby nadal tym samym Kominkiem gdyby nie jego trzydniowy zarost?
p.s dzięki ci „była”. 😉
Salvador Dali?
Kominek. Miło mi.
Dziś właśnie tego mi było trzeba. Pozdrawiam
Do usług.
Kominku czytam Cię od 3 miesięcy, komentuję pierwszy raz. Lubię Cię czytać 🙂 Co do tekstu powyżej – ja jakoś tak nie umiem, powiedzieć sobie że wszyscy są nieważni bo i tak odejdą..ważne jest to co jest tu i teraz..
Znakomicie dobrany avatar:)
Dzięki. Postarałam się…dla Ciebie ;))
Ufam, że to dopiero początek Twoich starań.
Zrobię wszystko, co w mojej mocy..by nie zawieść Twej ufności.. 🙂
Ty i twoje teksty towarzyszycie mi od 2,5 roku. Jeśli ta przygoda kiedyś się skończy, w mojej pamięci pozostanie wiele słów. Słów, które niejednokrotnie miały wpływ na moje decyzje i poglądy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mnie to cieszy.
Z życia bliskich mi teraz osób też odejdę. Będę się przynajmniej starać, aby nie zostawić po sobie nieprzyjemnych wspomnień.
Kominku – chapeau bas!
Ten tekst jest jak dobry film – skłania do wielu refleksji. Oby więcej takich.
Ale to raczej dobrze, że odchodzą. Jakby było inaczej, to w końcu zabrakło by miejsca wokół Kominka. A tak, można sie przysiąść, pogadać. Kawkę wypić albo i co inne.
Bardziej serio, też dobrze. Każdy układa sobie życie najlepiej jak potrafi.
Zawsze można się bardziej postarać, by utrzymać jakiś związek. No chyba, że nieee…chce się.
Odchodzenie (nie mylić z porzuceniem), jak zmiany. Czasem należy dziękować losowi lub Najwyższemu, że spotkaliśmy, że ściezki sie przecięły, że wpadliśmy na siebie przy ostrym hamowaniu. Właściwie, jak już wpadam w taki kaznodziejski ton, to powiem, ze każdy człowiek w naszym życiu jest darem, czekoladką niespodzianką (ktos tam o Forreście wspomniał) i głównie od nas zależy, jaka to będzie niespodzianka. Weź sobie wyobraź, że żyjesz na Antarktydzie. Białego niedźwiedzia (tam ich chyb anie ma:) byś całował po łapach że przyszedł, a on by tylko powywracał garnki i wyjadł, czego nie schowałeś.
Chyba przesadziłam z przykladem. Chciałam obronić tezę, że każdy, kto do ciebie się „przytula” na krócej lub dłużej, jest darem, świadczy na Twoją korzyść.
No może nie dokładnie każdy, bo bywają hieny, ale o nich trudno powiedzieć – człowiek.
Jeśli powtarzam myśli poprzedników, to przepraszam, nie czytałam większości komentarzy.
Tym nigdy nie należy się przejmować.
Czysto subiektywnie kilka Twoich decyzji co do bloga uważałam za złe. Przyznaję, że się myliłam i dochodzę do wniosku, że każdy pomysł który realizujesz wychodzi Ci na dobre.
Gdzie są ci ludzie, którzy pisali do Ciebie? Pytasz, więc odpowiem. Ja nadal zaglądam regularnie, jednak nie wyobrażam sobie abym miała napisać Ci prywatnego maila. Prosić o radę? Pochwalić się sukcesem? Wysłać życzenia urodzinowe/świąteczne? Eee, już od lat nie pod ten adres, sorry.
O ile pamiętam, to ja ci dałem bana raz czy dwa, więc to „sorry” chyba nie jest na miejscu:) Jak na kogoś z Pokolenia Seksu to i tak masz o mnie dobre zdanie.
Tak, dobrze kojarzysz. Masz pamięć do twarzy. A pamiętasz, że byłam czasami bardzo miła?
Tak formalnie: mam dobre zdanie o tym blogu. Jesteś jakby prekursorem polskiej blogosfery i to podziwiam. Technicznie ten blog jest bajerancki, bardzo elastyczny wobec trendów. Po prostu dobry. O Tobie nie mam złego zdania. Dobrego też nie. Nie czuję się zobowiązana aby obrać jakieś stanowisko.
Pokolenie seksu? A czy ma to jakieś znaczenie?
Jedni odchodzą, inni dochodzą.. Pozdrowienia dla tych drugich:)
Względnie pamiętam erę Seksu, wyznawane tam pojęcia i wszechobecne wulgaryzmy 🙂 Dość dobrze pamiętam nowy, biały szablon i hasło które towarzyszy Ci do dzisiaj. Pamiętam epokę Anszeja, teksty wycieczkowe i klątwę Tutenchamona. Pamiętam dmuchanego krokodyla i maczety. Temat płatnych kawiarenek za milion euro for en ałer. Początek www.kominek.in, który pojawił się chwilę przed (tak mi się wydaję), kominek.tv. Ach! Wciąż wspominam gameplaye i filmiki na jutubie 🙂 Wryły się w moją pamięć teksty z serii „uuuu… barikadee…” z GTA IV. O powstaniu esiątka, nie muszę już chyba wspominać, tak samo jak o odnowieniu .in i .tv . Wszystko się zmieniało, wliczając w to komentatorów, styl w jakim pisałeś czy dobór tematu do tekstów. Jednak są jeszcze nieliczni (w tym ja), którzy trwają u Twego boku i czekają na następny tekst. Dlaczego? Chyba, przez te wszystkie lata stałeś się Naszym przyjacielem. Uczestniczymy pośrednio w Twoim życiu, mamy wpływ na nie. Zawsze jednak będziemy Cie wspominać. Na starość w bujanym krześle, spacerując po parku z wybranką swojego życia. Te myśli i wspomnienia będą nachodzić Nas zawsze, bo teraz jesteś częścią Naszego życia.
Przepraszam za liczne powtórzenia… pisałem co mi przychodziło do głowy po przeczytaniu tekstu i nie bardzo zwróciłem uwagę na stylistykę…
Wszyscy odchodzą, czy to my odchodzimy od wszystkich, zajęci własnymi sprawami i nowymi znajomościami? Spotykamy znaną nam kiedyś osobą w centrum handlowym, w parku, gdziekolwiek i nawet może chcielibyśmy porozmawiać, ale nie mamy czasu Wystarczy go tylko na krótkie „Hej, to na razie, zdzwonimy się” albo głupawe „Co porabiasz?”
Powiem szczerze, że odstraszają mnie takie długie teksty ale ten, zachęcona ciekawym nagłówkiem, przeczytałam jednym tchem.
Masz rację. Świętą rację. Wszyscy odchodzą. Sama trzymam się zasady, że czasem trzeba być egoistą by zrobić coś dla siebie. Tylko niektórzy nie wiedzą, gdzie jest tego granica.Bycie egoistą powinno być stanem chwilowym, przejściowym. Mam wrażenie, że traktowani jesteśmy jak zabawki. Przez pewien czas (na dobre i na złe) jest idealnie. Do czasu. Do czasu kiedy ktoś nie znajdzie sobie nowego hobby, nowej dziewczyny/chłopaka/przyjaciela. Samo życie.
Tekst świetnie odnosi się do mojej obecnej sytuacji.
Kolejny raz użyłam słowa ‚przyjaciel’ A obiecałam sobie, że już go nie użyje. Tacy ludzie nie istnieją…
trafiłam na tego bloga przypadkowo. Myślę, że pozostanę tu na dłużej…
Ja chyba też tu zostanę na dłużej.
Ten pesymistyczny wpis doskonale wpisuje się w mój dzisiejszy nastrój…
Trudno nazwać mnie nie zagorzałym fanem, chociaż od lat orbituję wokół tego, co robisz, poczynając od działań na Bloxie. To już ładne parę lat, a ja uparcie wracam do twoich projektów i wcale nie zamierzam przestać.
Kominek powrócił w wielkim stylu…
Brakowało tego…
People come ang people go and I knew it long ago. Ale ! Za to! Ten tekst uświadomił mi coś znacznie bardziej przyziemnego, mianowicie, że mogę sobie chcieć getto i czarną czcionkę na jasnym tle w komentarzowni i odświeżanie (to już pryszcz ale spamowni mi brak, oj brak) i mogę sobie tak chcieć i chcieć jako ten użytkownik w końcu, ale nic z tego, bo kominek ma mnie i moje chcenie w dupie. No trudno. I jakkolwiek nigdy nie miałam roszczeń w kwestii tematów czy klimatów, nigdy nie posunęłabym się do pisania maila z prośbą czy wskazówką, byłam tu i jestem i świadkiem wielu już zmian też byłam, i chociaż się do nich już też jakoś tam przyzwyczaiłam, bo rewolucyjne zmiany na kominku stają się pomału nową świecką tradycją..to nie umiem pozbyć się tęsknoty za gwarem bloxa i tym jak tętnił życiem i takimi smaczkami jak autokar czy bus czy jak go zwał – czasu i wycieczkami pod stare wpisy. Zmiany są dobre, ale kilka rzeczy z przeszłości też było. Niemniej zostaję. Całkiem świadomie:)
pierwszy komentarz w nowej odsłonie, czuje stres, gdzie moje konto?
ale spróbujemy…
gratuluje wpisu! bardzo dobrze wyważony tekst!
nie zgodzę się tylko z tym odchodzeniem, byłem, jestem i będę tutaj! ten blog jest mi potrzebny do szczęścia!
…do szablonu jeszcze się nie przyzwyczaiłem
chyba się odnalazłem 🙂 brakuje mi podglądu komentarzy kominka i jakość też była fajna ale przyzwyczaimy się i przeżyjemy
Wszyscy odchodzą, ale zostają po nich wspomnienia… W sumie jakaś część tych osób, niegdyś ważnych dla nas, jest obecna we wspomnieniach, choć w świecie realnym już dawno przy nas jej nie ma. Ludzie odchodzą i przychodzą, to naturalna kolej rzeczy. Moim zdaniem zmiany są potrzebne, a i ci ludzie się zmieniają… Więc jeżeli dana osoba kiedyś nam ważna nie odeszła w dobrym momencie pozostawiając pozytywny ślad za sobą, może to sprawić że nie będziemy dobrze myśleć o danej osobie, ponieważ jak wszyscy zmienia się. Czasem lepiej że niektórzy odchodzą pozostawiając dobry smak w naszej pamięci a inni przychodzą i tworzą od zera kolejne nasze wspomnienia. Zostają tylko ci którzy są czegoś warci w naszym życiu…
Trudno jest się nie zgodzić… Ostatnio zdarzyło mi się przewertować w głowie listę ludzi, którzy pojawili się w moim życiu a potem zniknęli. Przyznam szczerze, że nawet nie wiem gdzie. Po jakimś czasie przestałam na to zupełnie zwracać uwagę, przy tym pozbyłam się niepotrzebnego zawracania sobie głowy przejmowaniem się losem ludzi, dla których stałam się niewidzialna. Faktem jest, że słowa niektórych pozostały w pamięci.. czasem bardziej gorzkie, czasem podnoszące na duchu. Niekiedy potrafili wnieść swoimi uwagami coś pozytywnego. W większości jednak mówili od rzeczy, *niepotrzebne skreślić.
wszyscy odchodzą… i nie warto tracić energii na wszystkich ludzi pojawiających się w Twoim życiu, szczególnie na tych, którzy na to nie zasługują.
…ale czy zawsze tych „wszystkich” chcemy mieć wokół siebie? Zastanów się, czy jeśli ktoś został, to nie właśnie ten ktoś/ci ktosie wyjątkowi, którzy składają się na Twoją treść?
Po drugie: to, że ‚jakiś ktoś’ znika z życia zgoda, może być smutne albo jeśli nawet nie, to przynajmniej budzić refleksję. Ale to, że ‚ktoś bliski’ z niego odchodzi, jest traumą i odciska się trwałą blizną.
Taki tekst trochę non omnis moriar 😉
Z większością znajomych to ja zakończyłam kontakt. Ot tak po prostu z dnia na dzień przestałam odbierać telefon. Nie widzę sensu trzymać z kimś kontaktu, jeśli ten ktoś tylko czeka, aż mi się noga powinie i świadomie lub nie podcina mi skrzydła. Albo spotyka się ze mną, bo chce ze mną mile spędzić czas, albo do widzenia. Nie toleruję spotkań, na których najpierw jestem od słuchania jak to komuś się powodzi, a potem do słuchania tego stękania „nie uda ci się”, „strata czasu”, „głupia jesteś?”, „chce ci się marnować czas na coś, co i tak nie ma przyszłości?”, „daj spokój, to nie dla ciebie”, kiedy opowiadam o swoich planach i osiągnięciach.
Nie moge o tym nie napisac, wiec napisze 😉
Mam dzis urodziny. To w sumie nie jest wazny fakt. Odezwalo sie do mnie dzis kilka osob z mojej przeszlosci, z czasow, kiedy mialam 14-17 lat. Zamienilismy kilka slow, ale jednak troche niezrecznej ciszy, bo kiedys sprawy sie miedzy nami dziwnie zakonczyly i tak sie stalo, ze odeszli. Mimo wszystko… to mile, kiedy ktos po 4 latach braku kontaktu odzywa sie do Ciebie, a na Twoich ustach pojawia sie usmiech, a w glowie kraza wspomnienia z gowniarskich lat, kiedy Oni byli dla mnie calym swiatem, a teraz nie rozmawiamy nawet raz na rok. Mimo wszystko… rozczulilam sie 🙂
Chłodny tekst,posiadający całą prawdę,którą my ludzie mamy problem z jej dostrzeżeniem. To prawda,że dostosowujemy się do ludzi,którzy nas otaczają z którymi przebywamy na co dzień. Kończąc jakiś etap w życiu zmieniamy otoczenie ludzi czasami ludzie zostają na zawsze a czasem odchodzą 🙁 Zrobiłem ostatnio taki test na facebooku ukryłem datę urodzin dzień przed wydarzeniem w celu sprawdzenia ilu znajomych się odezwie,napisze smsa czy zadzwoni. Efekt mnie zaskoczył bo odezwali się znajomi z którymi dawno nie miałem kontaktu. Więc miło i nie miło.
Na prawdę podobał mi się ten Tekst Panie Kominku 🙂
Wszystko pięknie, tylko…
A) ci ludzie, którzy odeszli, zaproponowali nam coś, do czego wcześniej nie potrafiliśmy się ustosunkować. Postawili pytania, których sami sobie wcześniej nie zadaliśmy, albo odnieśli się do czegoś, co do tamtego czasu robiliśmy w ogóle bez zastanowienia. Teraz już wiemy. Przynajmniej wiemy, że nie odpowiada nam ich wizja naszego życia, osoby, postępowania. Taka nauka przez negację to też jest rozwój.
B) zatruwanie sobie życia ciągłym „przeżuwaniem” krytyki i zakładanie zbroi obojętności w przygotowaniu na nawet ewentualne odejście zamyka drzwi na szczęście i radość, a w wersji minimalistycznej – spokój. Tyle energii idzie w gwizdek – przygotować się na wszystkie możliwe negatywne scenariusze.
„Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”.
zaskakujące, że jest to tak oczywiste, że ludzie odchodzą, a z drugiej strony jak się w ogóle o tym nie myśli… jak przejmujemy się tym co mówią, czego od nas oczekują, jak wiele razy robimy coś z przyklejonym usmiechem, bo ktoś powiedział, że tak będzie lepiej… a potem oni odchodzą, a nam zostają jakieś chore przyzwyczajenia, które nas uwierają.
Dobrze chociaż, że czasem mamy tyle rozsądku aby zostać tymi, którzy odchodzą pierwsi i pozostać jeszcze trochę sobą 🙂
Ludzie doskonale wiedzą, jak ma wyglądać twoje życie(czyt. przeciętnie), kompletnie nie mając pojęcia jak ma wyglądać ich własne. Nie zależy im na twoim rozwoju- wręcz przeciwnie; zrobią wszystko byś nic w życiu nie osiągnął. W szkołach jeszcze świadomie zabijają twoje ‚nieżyciowe’ pasje- bo w końcu ktoś musi w tych biurach zapierdalać, co nie? Ludzie też nie rozumieją, że dla niektórych ludzi pieniądze nie są celem samym w sobie, a środkiem. Serio jebie mnie mieszkanie na kredyt w Warszawie, spoko fura czy inne tego typu pierdoły. Uciekłam z tego pierdolnika do swojej alpejskiej krainy i żyję tak jak mi się podoba. Mam wakacje przez 9 miesięcy w roku, a 3 studiuję w Polsce. Bardzo lubię obserwować office tourists przyjeżdżających do mojej alpejskiej krainy, ze sprzętem za milion złoty, sfrustrowanych(bo pogoda nie taka i trzeba karnet wyjeździć, bo przecież trzeba wszystko zwiedzić, a jest tak mało czasu, bo podróż ciężka, bo nie wykupiliśmy wszystkich pamiątek…), wydających po 200 euro na łeb w restauracji- oczywiście później narzekają, że nie mają pieniędzy.
To są Ci sami ludzie, którzy starali się mi wmówić, że jestem leniwa i że nie dbam o swoją przyszłość. hehe nie dziękuję.
żałuję,że mam taki poślizg z nowymi wpisami.(powyższy jest dla mnie nowy)
Ten jest na prawdę świetny,choć obstawiam,że słyszysz to milion razy dziennie. Ten tekst jest po prostu prawdziwy.W tej chwili spojrzałam wstecz na moje życie,a raczej egzystencję i z przykrością,chociaż czy aby na pewno?, stwierdziłam ,że w moim było mnóstwo takich ludzi. Osób,które mówiły mi jaka mam być, co myśleć, co pisać. A teraz? Nie ma ich. Po prostu nie ma.
Irytuje mnie tylko to,że pojawiali się zawsze gdy mi się powodziło.Gdy tylko robiło się źle,odchodzili .Ludziom Nie ufam, nie wierzę .
Pozdrawiam.
A.
Ten tekst utwierdza mnie w przekonaniu, że nie warto budować zbyt bliskich relacji ze zbyt wieloma osobami 😉 Nigdy nie miałam wielu przyjaciół i zanim zżyłam się z kimś minęło sporo czasu. Może dzięki temu nie jest mi smutno, gdy ktoś odchodzi..
Po to spotykamy w swoim życiu ludzi, aby dzięki nim kształtować samych siebie. Gdybyś nie spotkał tych wszystkich, których masz za sobą, czy byłbyś dziś tym kim jesteś i czy doszedłbyś do przedstawionych w tekście wniosków? Nie uciekniesz przed emocjami i stratą tylko dlatego, że tak postanowisz. Nie musisz obdzierać się z tych uczuć tylko dlatego, że wszystko przemija. Pojawiają się w nas uczucia, które głęboko się przeżywa, takie, które potrafią zmienić nas i nasze życie. Tak samo jest ze słowami i choć z perspektywy czasu mogą wydawać się ograniczające lub po prostu głupie miały odbicie w naszych decyzjach i działaniach i dawniej nie musiały być „złe”. Ci, których spotkałeś, a którzy zostawili w Tobie coś po sobie zapisali się na kartach Twojego życia i odeszli. Ale tak jest dobrze, czasem trzeba kochać, wierzyć, ufać a potem zmienionym iść dalej. A kim są ludzie jeśli nie słowami, które wyrażają ich myśli, jeśli nie działaniami, które wyrażają ich emocje? Nie zakładaj z góry, że wyprzedzasz wszystkich, których „poznajesz”. Wiele piękna wraz z czyimiś słowami jeszcze pojawi się w Twoim życiu i nie skreślaj ich tylko dlatego, że to ich ślad będzie tym, który po nich zostanie.
PS. zauważ, jaki wpływ Twoje słowa mają na kształtowanie poglądów innych.
Czytałam ten tekst przy piosence with or without you – u2.. nie, że specjalnie, ale akurat się włączyła.. bardzo przyjemnie mi się czytało.. chyba przeczytam po raz kolejny ..
„-A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy?
– Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”
Według mnie prawda i gówno prawda. Charakter wypracowuje się przez lata.
Oczywiście wiele osób ma wpływ na jego rozwój w tą czy „tamtą” stronę. Jak widać (a nie jest to krytyka) Kominek to zauważył ciut później. Ale to właśnie kształtuje człowieka i sposób jak widzą go inni jak już dojrzeje . 🙂 Tak czy owak ja jestem już w takim wieku ,że wiem jakie mam wady ( nie mam ich wcale) a gdzie zalety (mam same zalety) i dodam ,że teraz dopiero mogę powiedzieć mam w d… jak mnie widzą inni. Bo ci inni nie są mi do niczego potrzebni.
Samokrytyka ??? Krytykę słyszę od bliskich mi osób i ona jest konstruktywna ,a cała reszta niech zagląda w lusterko.
Przez Ciebie teraz myślę – nieużywany umysł trochę boli. Dziwne uczucie – spróbować sobie przypomnieć te wszystkie osoby, które kiedyś były ważne – i zobaczyć, że już się minęliśmy, że jestem sam. Zabawne, kiedyś dałbym sporo za chwilę ich uwagi – teraz nie potrafię znaleźć popołudnia na wspólne piwo.
Jednego za to jestem pewien, nie byłbym taki sam bez nich. Nie chodzi o cudowne rady i idee-fix jak żyć, które jakże szczodrze dawali, ale o to, jakie mi dawali szanse. Przyjaciele, którzy zabierali mnie na pierwsze koncerty Strachów, polonistka, która podsunęła mi Kunderę, dziewczyna, która pierwsza zabrała mnie na zakupy i cierpliwie znosiła grymasy, zanim stworzyłem swój styl.
I tak się nie zmienię, każdy zostanie z tyłu, nie ważne ile teraz dla mnie znaczy. Za to wspomnienie, drobny przedmiot, zawsze mi będzie przypominać.
Na samym końcu wydarzeń zostanę sam, bo tak zdecydowałem, bo takie jest życie, które wybrałem.
Kojarzysz może „Przebudzenie” Antoniego de Mello? Dochodzi tam do podobnych wniosków, tylko nie pamiętam już w którym rozdziale. Grunt to nie dać sobie zrobić „prania mózgu” 🙂 Pozdrawiam.
chyba żaden Twój tekst nie podobał mi się tak jak ten.
Tym co tu napisales udowodniles ze szanujesz ludzi. Zmieniam swoje zdanie. Nie radzisz sobie tylko z tym ze glupota cie irytuje. I ze wiesz ze nic z tym nie zrobisz. I to tez jest pewne rozwiazanie.
Pingback: PAMIĘTAJ O TYM DNIU | Kominek IN
Nie wiem jak to się stało że ominęłam tak piękny tekst. Prawda!!
Trafiłam na ten tekst przypadkiem i jest mi teraz cholernie smutno. Bo zawsze czuję się trochę naiwnie myśląc, że wszyscy pamiętają co robili i mówili tak dokładnie jak ja.
Bezsensu, czasem wolę się jednak trochę oszukiwać.
Nie wszyscy odchodzą na zawsze. Poznałem Twój blog w… 2006? 2007? Co jakiś czas odchodziłem, z różnych, zazwyczaj niewiadomych mi powodów, ale i tak ciągle wracam. Patrzę, jak się zmieniasz Ty i Twoje blogi i myślę, że będę wracał tutaj zawsze.
Fajny tekst, ale po co takie nerwy, że odchodzą. Ile razy Ty odszedłeś i do głowy nie przyszło ci wrócić? Nie tylko na blogi, wpisy, ale w realu. Takie jest życie – nie ma co się na nie gniewać. To co robisz w życiu to Twoja legenda – jak ją zapiszesz i z czyją pomocą to w większości Twój wybór. Fajnie, że zauważyłeś, że inni mieli wpływ na Twoje wybory. Przyzwyczajamy się jako dzieci, że „dorośli”, „inni” wiedzą lepiej, szukamy rady, podjęcia przez nich decyzji, ale z czasem powinniśmy stać się świadomi tej „niechcącej” manipulacji i brać się za bary ze wszystkim do nas dotyczy. Nie jest to łatwe, a czasem bardzo trudne, ale uważam że warto.
Kominek – budzi we mnie same ciepłe uczucia i takie przesyłam Ci na dziś, jutro i następne dni
Nie trzeba byc zalogowanym, aby czytać bloga; nie trzeba niczego dodawać, jesli nie czuję się takiej potrzeby. Słowa straciły dziś na znaczeniu, bo zaangażowanie wyrażane jest wyłącznie przez komentowanie, więc komentujemy: bez zasastanowienia, wszytko i wszystkich. Mamy potem „bo zarost, bo czapka, bo cokolwiek”. Lepiej mieć durna zdanie i tkwić w kompletnym błędzie niż nie odezwać się wcale, bo nawet jeśli tysiąc osób zwróci nam uwagę – będzie to okazaja do dyskusji i ewentualnie poczucia się wyjątkowym z uwagi na swoją odmienność pogladów.
Tyle, że to niczego nie wnosi.
Żyjemy w takiej papce – pytanie co z nią zrobimy, decyzją kominka prywatne rozmowy wyleciały z bloga i decyzją kominka mogą wrócić.
Ten tekst mnie trochę zdołował. nie dlatego, że jest bezuczuciowy, ale dlatego, że przebywając właśnie na erasmusie – zdaję sobie sprawę 2 razy bardziej o jego prawdziwości… no ale taka kolej rzeczy, po prostu trzeba zrobić krok naprzód 🙂
Pingback: TYLKO ODWAŻNI POTRAFIĄ UCIEKAĆ | Kominek IN
Wiele lat temu mój kuzyn, mając może z 7 lat wywijał miotłą udając, że gra na gitarze. Wtedy też wujek powiedział do jego rodziców: „Uważajcie na niego, bo z niego to nic dobrego nie będzie”. Kilka miesięcy temu wujek zmarł z powodu alkoholizmu, a kuzyn do dziś pracuje z powodzeniem jako programista w sporej firmie informatycznej. Wszyscy odchodzą, zostają po nich tylko słowa. Warto włożyć trochę wysiłku, by nie były to głupie słowa.
Za każdym razem kiedy to czytam doceniam przyjaźń! Kominek jest jak dobra książka – nie czytam tylko nowości, wracam do tego co już kiedyś dawno temu napisane!
Pingback: 10 NAJLEPSZYCH TEKSTÓW 2011 ROKU | Kominek IN
Cholera! 😀 Obudziłam się po 3 w nocy, żeby zrobić wreszcie coś, co odkładałam na ostatnią chwilę. Coś co wydawało mi się, że robię dobrze i jest takie moje, a do czego zniechęciły mnie ostatnio uwagi innych. Żeby jeszcze na chwilę odwlec ten moment, odprawiłam prawie codzienny rytuał poczytania czegoś Twojego… no i siedzę od godziny w łóżku, z laptopem na kolanach i czuję się jakbym dostała w gębę. I zastanawiam się co takiego się ze mną działo w lipcu, że ominęłam ten tekst??? Pamiętam, że ten Dali mnie zniechęcił, ale poza tym… hmmm? Idiotka no! 🙂 I to ‚towarzystwo wzajemnej adoracji’ 🙂 Cholera! Przeszkadzało mi to też przez chwilę, a teraz… nie wyobrażam sobie, żeby to miejsce wyglądało inaczej. Wtedy i teraz. Cholera! Czytam Cię od… nie pamiętam kiedy. I wciąż jesteś w stanie sprawić, żebym siedziała w środku nocy sama i powtarzała kolejny raz ‚Cholera!’. Proszę Cię! Przyznaj się wreszcie, że jesteś jakimś szamanem!? Czarownikiem!? Że masz laleczki woodoo, nawet tych niezalogowanych i robisz z nami takie rzeczy? No przyznaj się!, bo to wyjaśniłoby mi parę sytuacji:)I potwierdziłoby, że nie oszalałam:) Jeśli kiedyś stwierdzę, że jednak nie byłeś jakimś magicznym elementem mojego życia, to będę wiedziała, ze świat się kończy. Albo mój rozum:) Cholera! I to wszystko… robi mi od kilu lat człowiek, którego nie znam. Zmienia moje życie. Nie poglądy, nastrój czy… autentycznie masz wpływ na moje życie. Z okazji dzisiejszej nocy i kolejnej małej rewolucji dokonanej w moim życiu toczącym się teraz w pościeli – dziękuję. choca_minis
Wielu ludzi, których w życiu miałam przyjemność lub nieprzyjemność poznać dawało mi rożne dobre rady.
-Bo oni wiedza lepiej, żyją dłużej itp.
w gruncie rzeczy… nie ma ludzi nie do zastąpienia. Kominku, okaz trochę pokory- Ty tez nie jesteś, żadne z nas nie jest.
Tym ostatnim zdaniem potwierdzasz tylko tezę tego tekstu. Owszem, dla jakiejś Kasi czy Basi każdy jest do zastąpienia, ale czy jesteś w stanie znaleźć kogoś, kto zastąpi Ci Ciebie samą?
Jedyną osobą, dla której warto się zmieniać to ja sam. Reszta odejdzie.
Wracam do tego tekstu co jakiś czas i za każdym razem interpretuję go inaczej. To jakieś czary.
Pingback: Kominek wróci do ciebie jutro | Kominek IN
Nie śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą 🙂
podoba mi się twój tekst o samotności….daje bardzo do myslenia
Jestem tu pierwszy raz, w sumie przez przypadek. Siedzę tu już dobre 2 godz. i cholera jak ja żałuje, że dopiero teraz odnalazłam Cię w tym szarym mule internetowej społeczności, tej nie wiedzy i ułudzie. Wszystko jakby stało się prostsze, choć na pozór bardziej pogmatwane. Pozdrawiam.
M.
Ps. Nigdy się nie zmieniaj, nigdy przez kogoś i nie dla kogoś.
Pingback: Zdrady są złe, ale każdy powód, by zdradzić jest dobry | Kominek IN
Pingback: Jak popełnić samobójstwo? | Kominek IN
Pingback: Mężczyzny strach przed mamusią – ciąg dalszy | Kominek IN
Jestem tu pierwszy raz(od razu mowie – nie obiecuje, ze wroce, gdybys chcial kiedys sprawdzac, czy sie jeszcze zalogowalam:). Ten tekst jest po prostu swietny, trafia w samo sedno. Myslalam podobnie od jakiegos czasu i wlasnie kiedys, kiedy mialam koszmarny okres w zyciu i radzilam sobie z nim NA SWOJ WLASNY SPOSOB dostalam pare rad, ktore tylko dodawaly mi cierpienia. wtedy urwalam przyjazn z jedna z 3 najblizszych mi osob, a dwom pozostalym na szczescie, po wielu, wielu bojach w koncu udalo mi sie przekazac to, co wlasnie zawarles w tym tekscie. Ze ‚po realizacji waszych rad, nie bedzie was przy mnie w nocy jak bede oszalala z bolu’. Ciesze sie, ze nie tylko ja mam takie podejscie do tematu. Pozdrawiam:)
Pingback: TUŻ PRZED MATURĄ KWITŁY KASZTANY… | Kominek IN
Zostaja slowa, ktore i tak maja date waznosci…
A ‚na koncu wydarzen zostajesz sam’ cos mi przypomina…cos mi sie tam w glowie… no nic, niewazne.
Powiem Ci, że.. myślałam tak jak ty. Ale nie w ten sam sposób. Uzmysłowiłeś mi tylko to, że jednak się nie myliłam (…) To jest żałosne, jak człowiek próbuje zmienić Cię w kogoś „lepszego” według swojego mniemania.
Sądzę, że ty i ja jesteśmy na dobrej drodze. Tak trzymać 🙂
dobry tekst . czytam Cie w sumie od pół roku, dostałam linka do twojej stronki od koleżanki, „która odeszla ” . No i dobrze bo zostały słowa i www.kominek.in
Pamiętam jak kilka lat temu, gdy jeszcze mieszkałam w Warszawie, trafiłam na Twój blog. Byłam zachwycona. Chłonęłam te teksty jak gąbka. Może nawet czegoś nowego dowiedziałam się o facetach 🙂 Podesłałam link swemu ówczesnemu ukochanemu żeby też się pośmiał. Nie rozumiał o co mi chodzi i dlaczego podobają mi się tak wulgarne teksty. On już od dawna nie jest moim facetem, ja już nie mieszkam w Warszawie. Kilka dni temu, po długiej przerwie, znów trafiłam na Twoje wpisy. Nadrabiam zaległości, chyba nawet popadam w uzależnienie, cytuję Cię na fb (zauważyłam, że część moich kumpli również), czytam nawet komentarze… Moja przyjaciółka zaleca mi terapię po każdym rozstaniu z facetem, ale po co mi terapia jak mam Ciebie 🙂
Tekst napisany dawno, a zawsze aktualny. Chociaż z drugiej strony czas jest względny.
Czytając te słowa uśmiechałam się, bo doceniłam swój upór i zawziętość w dążeniu przez całe życie do własnego celu. Szanowałam i szanuję to, co mówią do mnie inni, słucham, nawet jeśli próbują mnie oceniać, ale to do mnie należy ostatnie zdanie i za to jestem sama sobie wdzięczna. Zdecydowanie wszystkim polecam taki sposób na życie.
Właśnie uczę się nieprzywiązywania – do rzeczy i ludzi…. i ich też nie przywiązuję do siebie, bo a nuż ich zawiodę… trochę do głupie, nie wiem skąd mi się to wzięło
Rany, te teksty są tak wciągające..
Tylko troszkę:)
Na końcu i na początku jest samotność.
Dużo prawdy w tym tekście trafiłam tu przez przypadek ale zostanę na dłużej. Ludzie sobie sprawy nie zdają nawet z tego jak opiniami mogą zniszczyć ludzkie życie jak są egoistyczni oni nas zostawiają a my musimy z tym żyć….
Moim skromnym zdaniem, nie można wszystkiego zwalać na innych. Po prostu czasem tak jest, że inni odchodzą bo ni byliśmy ich w stanie zatrzymać bądź w danym momencie nie spełniliśmy ich oczekiwań co do naszej osoby. Są oczywiście też i inne wypadkowe na które nie mamy ani my wpływu ani ta druga osoba.
Pingback: Recenzja książki "Bloger" Kominka
Pingback: 10 najlepszych tekstów 2012 roku | Kominek IN
Uwielbiam ten tekst. Gdzieś mi umknął pośród wszystkich twoich i czytam go pierwszy raz, a mam wrażenie jakbym znała go na pamięć. Zgadzam się z nim niemal w stu procentach.
Świetne, Kominku.
To jeden z najlepszych tekstów jakie tutaj przeczytałam.
Czytając to wszystko przypomniałam sobie ile osób było kiedyś a co jest teraz.
„Na samym końcu wydarzeń pozostajesz sam.”
Ten tekst powstał dość dawno temu. Ciekawa jestem czy nadal tak uważasz.
Pozdrowienia z przyszłości ,mam nadzieję ,że jeszcze tu będę. Dziękuję Ci za ten tekst. W końcu ktoś uchwycił to co chciałam wyczytać z wielu książek. Kominek – najlepsza lektura filozoficzna! W ramach powtórzenia powinnam chyba czytać ten tekst codziennie.
Nooo właśnie. I znowu się podpisuję, od a do z.
Często Cię hejtuję bo się nie zgadzam z Tobą ale ten tekst jest mocno prawdziwy!
wzruszyłam się
wyjechałam z rodzinnego miasta a regularnie utrzymuję kontakt z osobą, po której nigdy bym się tego nie spodziewała
A to nie jest przypadkiem tak, że odchodzą bo my chcemy żeby odeszli? w głowie mam pewien cytat „przyjacielem nie jest ten co prawi mi komplementy, lecz ten co potrafi mnie skrytykować mądrze”…
Potrzebny był mi ten tekst…;)
tekst ten przypomnial mi pewna prawde, ze czlowiek rodzi sie i umiera sam…hm… w czasach nienotowanego do tej pory konsumpcjonizmu zapominamy o kwestiach egzystencjalnych..
cale zycie przejmowalam sie opiniami innych, zylam dla innych, zmienialam siebie dla innych…po co? by ich usatysfakcjonowac?”gdzie sa ci wszyscy przyjaciele, ele, ele?”
gdy to sobie uswiadomilam, to zdalam sobie sprawe, ze nie znam za bardzo samej siebie, od tego momentu czuje sie o niebo lepiej z sama soba…zaczynam docierac, kim jestem..
i nie ma to nic wspolnego z egoizmem, bo swiadomosc tematu sprawila, ze zaczynam byc lepsza dla siebie i dla innych, jakby twardsza, ale nie obojetna
dotknales bardzo ciekawego tematu i z kunsztem stworzyles ten tekst!
reality is hard – na sam koniec nic (kasa, chalupy, wakacje, cycki etc) i nikt nie bedzie sie liczyc dla nas, ani my dla nikogo, zostaniemy sami i zobaczymy samych siebie (nie chcialabym sie wtedy rozczarowac i zobaczyc w lustrze obrazu nedzy i rozpaczy) troche poplynelam…ale co tam, no przeciez tak w koncy do jasnej, ciasnej JEST