Continue Reading"/>
kiedys cie odnajde

Kiedyś Cię odnajdę

Pamiętam wszystkie szkolne miłości. Kobiety, do których wzdychałem po kryjomu, ale nigdy nie miałem odwagi do nich podejść. Też tak macie? Pamiętacie o miłościach, które nigdy się nie urzeczywistniły? O dylematach – jak z nią zagadać, podejść czy nie podejść, co mnie pomyśli?

 

Miała na imię Ania i była najpiękniejszą kobietą w całej szkole. Zakochałem się w niej gdzieś na początku podstawówki, chodziła do innej klasy, toteż mijaliśmy się tylko na przerwie. Do dzisiaj wzdycham, pamiętając jej urodę, jej styl ubierania. Była świetną uczennicą, zawsze wzorowe zachowanie, same piątki. Ileż to nocy spędziłem na wyobrażaniu sobie, że sama do mnie podchodzi, zagaduje, zaprasza na spacer. Ani w głowie był mi wtedy seks, wydawało mi się, że sama jej obecność będzie dla mnie jak niekończący się orgazm.

Pragnąłem, by zwróciła na mnie uwagę. Co było trudne do wykonania, bo w tamtych czasach byłem nieciekawym towarem z fryzurą „przedziałek i zaczesane na boczek”.
Kręciłem się gdzieś obok, przypadkowo mijałem ją po sto razy na jednej przerwie. Po jakimś czasie zaczęła mnie zauważać. Czasami wydawało mi się, że to ona staje gdzieś w pobliżu, aby dać mi pretekst do zapoznania się. Kilka razy było naprawdę blisko! Wręcz czuliśmy na sobie swój oddech, ale wszystko pieprzyło się przez dzwonek kończący przerwę.
To ona była jedną z dwóch kobiet, które stały się dla mnie inspiracją do napisania parę lat temu tekstu o idealnej kobiecie.

Obiecałem sobie, że jak będę duży i nasze drogi się rozejdą, to ją odnajdę.

Minęły lata, skończyłem podstawówkę, liceum, poszedłem na studia. Odwiedzałem rodzinne miasto i często z przyzwyczajenia zachodziłem na jej ulicę sprawdzać, czy w jej pokoju pali się światło. To było tylko przyzwyczajenie, bo już jej nie pragnąłem. Czas zrobił swoje, szkolne miłości się zdezaktualizowały. Mimo wszystko na wspomnienie o niej uśmiechałem się do siebie i jeszcze niedawno, gdy wydawało mi się, że widzę ją na ulicy, pomyślałem sobie, że chyba niedługo odważę się podejść do niej. Tak bez celu, bez planów, jakby tylko po to, aby spełnić dziecięce marzenie.
Kiedyś Cię odnajdę. Jeszcze nie teraz, jeszcze poczekam. Gdzie nam się spieszy?

Parę tygodni temu spotkałem kumpla, który chodził z nią do klasy. To było spotkanie z rodzaju tych, które się nie zdarzają – on mieszka w Krakowie, ja w Warszawie, a spotkaliśmy się na przystanku tramwajowym w Poznaniu. Powspominaliśmy sobie stare czasy, pogadaliśmy o naszych znajomych, on mimochodem powiedział mi, że Ania nie żyje od pięciu lat. Na coś ciężko chorowała, nie znał szczegółów. Wsiadł w tramwaj, a ja zostałem na przystanku i jak ten palant stałem, gapiąc się na szarą ulicę. Ania nigdy już nie dowie się, że była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie widziałem, a ja nigdy się nie dowiem, czy miała piękny głos i czy spoglądała na mnie ukradkiem, odwzajemniając moje spojrzenie, czy może kryło się pod tym coś jeszcze.
Nie była jedyną, do której nie miałem odwagi podejść. Nie była też jedyną szkolną miłością. Każdy z nas spotyka w swoim życiu osoby, do których uczucia woli ukrywać w milczeniu.

Portale społecznościowe dają nam możliwość podglądania życia tych, z którymi nie dzielimy już naszego życia.
Możemy sobie wmawiać, że uczucie wygasło, że to przeszłość, że nie ma co do niej wracać, ale sami powiedzcie, czy widok zdjęć ślubnych naszego byłego partnera, czy choćby nawet ich zwyczajne fotki z wakacji, z wspólnie spędzonych chwil, nie przywołują wspomnień i nie powodują trudnego do określenia „ukłucia” w serce?
Pozostając głupimi, wolimy ukrywać to w milczeniu.
Dobrze jest zapalić światło, ale wygodniej przeklinać ciemność. Tylko tak głupio no, gdy patrzymy na ich życie, na ich nieświadomość tego, co wciąż czujemy, głupio tak czuć tęsknotę i ukłucie zazdrości na widok ich szczęścia, bo to przecież mogło być nasze wspólne szczęście.

Zamiast cokolwiek zrobić by to zmienić – od czasu do czasu – dyskretnie, ukradkiem i z lekką nutą wstydliwości wracamy do nich, by znowu dowiedzieć się, jak im mija życie bez nas.
Są tym, kim teraz jest dla mnie Ania – irytującym wspomnieniem, nieznośnym pytaniem, jakie zadajemy sobie, patrząc w przeszłość naszych uczuć: co by było, gdyby…?

Komentarze

  1. Martyna Rydel 24.12.2011 21:11

    „Pozostając głupimi, wolimy ukrywać to w milczeniu.” – true, true…

  2. Kamil Zieliński 24.12.2011 21:13

    Właśnie sobie zdałem sprawę jak długo już czytam kominka. 5 lat ? W życiu bym nie powiedział, że tyle, a może nawet więcej.

  3. corvus 24.12.2011 21:15

    piekny tekst.. czytajac powracaja te wspomnienia, zmarnowane szanse na cos i w ostatecznosci.. wkurzenie ze sie nic nie zrobilo

  4. Paulina Brzykcy 24.12.2011 21:17

    Mimo, że jestem tu od roku, to pamiętam tekst, bo przeczytałam chyba wszystkie dostępne na archiwum starego bloga. Ale albo to jest skrócona wersja albo pamiętam jej dalszą część. Albo mi się coś źle kojarzy.

    Tak czy owak miło móc przeczytać coś pięknego po świątecznym obżarstwie 🙂

    • kominek 24.12.2011 21:19

      To nie jest skrócona wersja, tylko wydłużona.

      • Paulina Brzykcy 24.12.2011 22:36

        I nie było dalszej części historii Ani? Kurczę to nie wiem z czym mi się to myli…
        To nie zmienia faktu, że to również jeden z moich ulubionych tekstów.

        • who_is_your_daddy 26.12.2011 13:09

          Był bodajże tekst „Requiem dla Ani”, który w pewien sposów byłzwieńczeniem historii

    • pethi 24.12.2011 21:22

      „Albo mi się coś źle kojarzy”
      Pewnie z tą, co kominek zakosił znicz z grobu obok i postawił na jej.

  5. Konrad 24.12.2011 21:19

    Niesamowity, wywołujący całkowitą nostalgię tekst. Dołączam do paru moich ulubionych!

  6. pethi 24.12.2011 21:20

    „Pamiętacie o miłościach, które nigdy się nie urzeczywistniły?”
    Ja miałem w sumie 2, tylko w podstawówce. Po paru latach patrzyłem je na nk, nic ciekawego z nich nie wyrosło. Nie wiem nawet co ja w nich widziałem.
    Jedna ma dziecko, druga chodzi z moim dawnym znajomym. Nic ciekawego ogólnie.

  7. Krzysztof Gapanowicz 24.12.2011 21:23

    Kurde, ty zawsze zdążysz z odpowiednim tekstem w odpowiednim czasie… Jesteś wybitny…

    • karo 24.12.2011 23:24

      Oczywistym jest, ze Wigilia to idealny moment na umieszczenie tekstu, ktory naprawde mocno wplywa na emocje wiekszosci. Nawet moje, co sie rzadko udaje kominkowi… Takze wybór akurat tego dnia w roku na ten tekst nie byl dzielem przypadku.

  8. Adek 24.12.2011 21:30

    Pamiętam te miłości, bom jeszcze młody, a są to piękne wspomnienia.

    Poza tym podczas czytania coś innego ciekawego rzuciło mi się w oczęta:
    http://i42.tinypic.com/16bgf36.jpg

    Gratuluję!

  9. Michał Siemieński 24.12.2011 21:38

    Kominku jeden twój tekst przypadł mi niesamowicie do gusty i chwycił za serce. Latawiec. Nie jestem geniuszem i Kolumbem pisząc że tekst ten był niesamowity i nie raz cytowałem bądź odsyłałem do niego znajomych. Ten tekst „Kiedyś Cię odnajdę” wyprzedza latawiec. Dorosłem „Latawiec” nie oddaje już tak mojego życia jak ten tekst. Jest piękny. Wierze że prawdziwy. Dziękuję

    • kominek 25.12.2011 00:31

      To u mnie Latawiec wciąż jest na pierwszym miejscu:)

  10. itsnotunusual 24.12.2011 21:39

    Pamiętam ten tekst. Z gatunku niepozornych, ale wbijających się w pamięć i z myślami, które później wciąż wracają. Piękny. Definitywnie wart złotej siódemki.

  11. Joann 24.12.2011 21:41

    Czasem takie osoby, mają dalej wpływ na nas, gdy już myślimy, że nam przeszły uczucia..

    Mi mój ex śnił się, gdy decydowałam się na mieszkanie z kolejnym chłopakiem, co parę tygodni śnił mi się wybór między nimi, budziłam się wtedy zlana potem, nie wiedziałam, którego wybrać. Przed zaręczynami, to samo. Dlatego nie zdecydowałam się na nie.

    Często go widzę, ale nie rozmawiamy ze sobą od czterech lat, zerwaliśmy całkowicie kontakt. Teraz on jest wolny, ja też, ale wg mnie to facet zupełnie inny niż wtedy. Pytanie czy się ewentualnie wygłupić, ale spróbować zagadać, czy pozostawić to w milczeniu?

    • karo 24.12.2011 23:28

      Nie rozumiem takich historii, skoro ludzie rozstali sie x lat wczesniej, mieli inne zwiazki po drodze itp., to czy jest jakas szansa, ze taki powrot ma sens?

  12. Monika Perszowska 24.12.2011 21:41

    Tylko że takie „co by było, gdyby…?” może niektórym zatruć teraźniejszość i przyszłość. Nie każdy potrafi wspominać na luzie, jednak wspominać powinno się, bo dzięki przeszłości jest teraźniejszość. Dlatego fajnie jest po prostu nie zrywać kontaktów, jeśli się da. Mi się udało 🙂

  13. Ania Wojciechowska 24.12.2011 21:43

    Przypomniał mi się film „7 dusz” i to pytanie, dość dziwne, ale jak częste – co by było gdyby…?
    Nieznośne uczucie i niestety, przy wspomnieniach takie oczywiste. No cóż, warto pozostawić wspomnienie gdzieś tam w głowie i patrzeć na życie, które teraz się toczy. Warto, ale i tak robimy podświadomie inaczej. Pierwsze miłości mają to do siebie, że po nich następują drugie, trzecie.. i tak do usranej śmierci.

  14. Ola Step 24.12.2011 21:51

    Czasem nie warto wracać do tej idyllicznej acz nie spełnionej miłośći. Wyidealizowany obraz osoby który czasem lepiej zostawić. Niech ideał ideałem pozostanie.

  15. Marianna 24.12.2011 21:58

    miałam ogromne w życiu że jako już prawie dorosła osoba spotkałam moją pierwszą miłość z zerówki i nigdy więcej nie pozwoliłam jej już zniknąć z mojego życia :)…. ale mam wrażenie że Ty dalej nie potrafisz wykorzystać pretestów które dają Ci kobiety do poznania ich…. 😉

    • kominek 25.12.2011 00:33

      Wolę swoją bierność:)

      • cacko 25.12.2011 11:33

        Uwielbiam twoją bierność. 😉

  16. Paweł Trzy 24.12.2011 21:59

    Nie szkolna, tylko podwórkowa miłość w moim przypadku, dziewczyna, która tak strasznie mi się podobała, że byłbym gotów zrobić dla niej wszystko, tak mi się wydawało, wszystko oprócz wyznania że…

    Pamiętam jak specjalnie szedłem tam gdzie miałem największą okazję by ją minąć na chodniku, nawet pora była nieprzypadkowa, wystarczało mi poczuć jej obecność o krok… Z czasem mijając mnie uśmiechała się, ja wtedy głupio udawałem że tego nie widzę, bałem się, gdy była w towarzystwie koleżanek, to ona udawała że mnie nie widzi, a ja dziwnie wtedy właśnie się do niej uśmiechałem.

    Rok, przynajmniej dwa razy w tygodniu, tak się mijaliśmy, byliśmy dzieciakami, pewnego tygodnia nie spotkałem jej ani raz, dowiedziałem się że wyjechała, jej ojciec dostał gdzieś daleko pracę, żałowałem że nigdy nie powiedziałem „cześć” a dziś gdy tak naprawdę mógłbym ją odszukać z ciekawości, nie robię tego, chyba wolę żeby pozostała tam gdzie jest, jako ciepłe wspomnienie.

    • minawetp 13.09.2012 14:40

      Jakże wy pięknie kochacie w tych swoich myślach…. szkoda tylko że kobiety te nawet nie maja okazji się o tym dowiedzieć!!!!!

  17. Tomasz Chyła 24.12.2011 22:02

    Jest wiele prawdy w tym co piszesz i odszukuję się w tym siebie, dzięki za takie teksty.

  18. london07 24.12.2011 22:20

    chyba mieliśmy podobne myśli po Wigilijnej kolacji…

  19. Natalia Sokołowska 24.12.2011 22:22

    Są takie teksty Kominka do których co jakiś czas się wraca. I za każdym razem zachwycają tak samo. Chyba każdy ma taką swoją prywatną top-listę. W mojej oba teksty o Ani są w ścisłej czołówce.

  20. Krzysztof Grajkowski 24.12.2011 22:33

    Kominek, ty potrafisz tak czasami wzruszyć ni stąd ni zowąd. Chwyta ten tekst za serducho, tym bardziej, że i ja kogoś takiego mam. Najlepsze, że i tak nie wyciągnę wniosków i też czeka mnie coś na kształt Twojej historii.

  21. Karina Suprynowicz 24.12.2011 22:34

    Ja spełniłam swoje szkolne miłosne cobybyłogdyby i niestety niczego lepszego to nie wniosło w moje zycie, a wkrótce dowiedziała się o tym klasa moja i jego, i nic już nigdy nie było takie jak wcześniej. Niektórych marzeń nie warto spełniać, bo są niespełnialne.

    • london07 24.12.2011 22:37

      e tam pieprzysz, gdybyś nie spełniła tych miłości to teraz byś napisała, że cośtam cośtam przegapiłaś i ciekawe co byłby gdyby…

      • Karina Suprynowicz 24.12.2011 22:46

        Jak na razie tylko komentuje. Czasem czar pryska po spełnieniu marzenia, choćby dlatego, że nikt go z nami nie podziela i jest tylko nasze, a rzeczywistość nie spełnia naszych oczekiwań.

        • Pensylwania 25.12.2011 02:13

          Karina, podpisuję się pod wszystkim.

  22. Serenitymuu 24.12.2011 22:37

    Takie jest życie i tacy my, ludzie, jesteśmy.

  23. Maciej Turos 24.12.2011 22:37

    Pierwsze dwa akapity są żywcem wyjęte z mojego życia, oprócz tego że Ania chodziła ze mną do klasy. Naprawdę ciekawy tekst i zaczynam żałować, że wcześniej nie czytałem bloga Kominka.

  24. ethi 24.12.2011 22:41

    takie właśnie ‚ciche uczucia’ potrafią nas nauczyć jak przeżyć uczucie miłości… tylko czasem ciężko się uwolnić od wspomnień i marzeń.

    smutny ten tekst…

  25. cacko 24.12.2011 22:42

    Mam taką ‚ostatnią miłość’. Trwało to bardzo długo, byliśmy kumplami. Ideałem był. Nigdy nie powiedziałam co czuję… Nigdy nie walczyłam o to uczucie w żaden sposób.
    Na pytanie co by było gdyby…? Odpowiadam – cieszę się, że nie ma tego ‚gdyby’. Minęły dwa lata, ale patrząc na niego widzę człowieka pt. ‚polaka portret własny’. (wiecie o co chodzi, prawda? :)) i nie wyobrażam sobie siebie u jego boku. Jestem najszczęśliwszym cackiem pod słońcem i nei zamieniłabym życia które mam, na żadne inne. 😉

    • london07 24.12.2011 22:49

      może przy Tobie ten ideał nie sięgnąłby bruku, ja o szkolne miłości walczyłem, miałem dużo odwagi wtedy ale, że byłem chłopakiem z „przedziałek i zaczesane na boczek” więc efekt był marny… teraz te panny się ślinią ale i mnie się zmieniły standardy…

  26. Aurora 24.12.2011 22:52

    Ech… ale sęk w tym, że one po to są, by były tymi ideałami. Prawda jest taka, że gdyby spotkać te duchy z przeszłości dziś pewno okazało by się, że to zupełnie zwyczajne osoby, o których nie pamiętalibyśmy nazajutrz…

    • cacko 24.12.2011 22:55

      Wszystko się z czasem zmienia 😉 i nie ważne, że nie byliby nikim szczególnym. Ważne, że wtedy byli całym światem i na myśl o nich mordka się uśmiecha. 🙂

  27. darkqueen 24.12.2011 22:54

    najbardziej irytują niewykorzystane szanse, bo choćby prowadziły do nikąd, lepiej wiedzieć – a nie zastanawiać się – co by było gdyby… Myślę że wiele z nas ma takie takie szkolne historie za sobą, może nie z tak tragicznym końcem, tylko dlaczego mając tą całą wiedzę nadal powtarzamy ten błąd…

  28. Dominik Łowicki 24.12.2011 22:56

    Ach, pamiętam ten tekst. Miał jeszcze drugą część która była chyba nawet dłuższa. W każdym razie wspominam go najlepiej ze wszystkich które napisałeś, najmocniej skłaniał mnie do przemyśleń. Ba, pamiętam, że zarwałem noc myśląc nad nim bo sam też miałem kogoś takiego jak Ania.

  29. Don Draper 24.12.2011 23:06

    Chyba każdy miał szkolną miłość… ale ja nie myślę teraz z sentymentem o tych dziewczynach. Są mi zupełnie obojętne. Ale kiedyś to było coś…

    Jestem z tego rocznika, który pierwszy szedł do gimnazjum. Swoją drogą chory pomysł ówczesna reforma szkolnictwa. Po podstawówce trafiłem do szkoły w dzielnicy Warszawy, która słynie z tego, że mieszkają w niej prawie same dresy. Taki też był przekrój moich kolegów i koleżanek z klasy. Ja wtedy słuchałem ciężkiej muzy, więc nieco odstawałem od towarzystwa. Nie mogę powiedzieć, żebym wtedy był taką dobrą partią jak teraz – miałem dość długie włosy, ubierałem się na czarno – typowa pizdunia w wieku gimnazjalnym.

    Nie ważne jak miała na imię. Chodziła do innej klasy i bez wątpienia była wtedy najlepszą dupą w szkole. O ironio wśród tego całego dresiarstwa wyróżniała się tym, że nie była landrynkową lampucerą, która ubiera się w białe kozaczki i ciuchy z cekinami. Była typem dziewczyny, która na siłę chce być alternatywna – słuchała Nirvany i nosiła koszuki z Kurtem. Co nie zmieniało faktu, że była bardzo atrakcyjna, pomimo grandżowego stylu.

    Może ze dwa razy z nią rozmawiałem, jak ona zagadała na korytarzu. Zawsze byłem zawstydzony i zawsze coś spierdoliłem, i szybko uciąłem rozmowę, pomimo, że bardzo chciałem ją bliżej poznać. Pomimo, że nie byłem duszą towarzystwa – a ona nawet wśród dresów uchodziła za najładniejszą dziewczynę w szkole – widziałem, że ja się jej podobam.

    Raz w szatni, żegnała się ze swoimi kolegami dresami, ja stałem obok. Trzeba dodać, że w tym wieku największym lansem było witanie i żegnanie się z dziewczynami przez pocałunek w policzek. Ona z rozpędu podeszła także do mnie i chciała mi dać buziaka. Dziwnie zareagowałem, ponieważ odsunąłem twarz. Uśmiechnęła się i chciała ponowić swoją próbę, na co odruchowo zareagowałem w ten sam sposób. Bardzo się zmieszała. Najlepsza dupa w szkole. Ja później plułem sobie w brodę, że jakoś nie „wykorzystałem” takiej sytuacji. Nie pamiętam jak było dalej, ale już raczej z nią więcej nie gadałem.

    Któregoś razu, po pijaku przyszło mi do głowy, żeby spróbować ją znaleźć na facebooku. Była. Jak się okazało, zbrzydła i PRZYTYŁA. Chyba wyszła za mąż za jakiegoś dresa i chyba ma dzieci. Ale już nawet tego nie sprawdzałem, jak zobaczyłem jej aktualne zdjęcia.

    Ewidentnie typ 4. Gruba. Dobrze, że się z nią nie przespałem. Chociaż w tamtych czasach i tak pewnie nie mógłbym na to liczyć.

  30. Agnieszka Szarek 24.12.2011 23:07

    Idealny tekst na wigilijny wieczór. Chyba każdy z nas miał kiedyś podobną sytuację – nie ujawnił się, bo bał się odrzucenia przez drugą osobę…
    Korzystając z okazji pozdrawiam wszystkie moje miłości – zarówno te jawne, jak i głęboko skryte 😉

  31. Paulina Nijak 24.12.2011 23:13

    Tak, pamiętam „Requiem dla Ani”. Nie wiem, czemu, ale kojarzy mi się, że to od koleżanki dowiedziałeś się, iż ona nie żyje. Coś mi się pewnie pokręciło. Notka wzruszająca i pokazująca prawdę. Nigdy nie wiadomo, co nam się w życiu przydarzy, więc lepiej być odważnym, by nie żałować. Zamiast wspomnień mogą zostać pełne wyrzutów i niedosytu myśli co jakiś czas nas mocno męczące..

  32. kamil 24.12.2011 23:20

    Miałem jedną taką miłość, z tym, że to nie była szkolna miłość a znajoma koleżanki, niestety mieszkała w innym mieście. Nic nie zrobiłem, a przecież mogłem iść do tego miasta na studia.

    Do dziś z dreszczem wspominam moment, gdy będąc (razem z całą paczką znajomych) w górach spaliśmy w pensjonacie na złączonych łóżkach, obudziliśmy się o 4 rano a ona powiedziała „przytul mnie”. Serce mi waliło, zaczęło być gorąco, nie mogłem się przytulić, bo czułem się jakbym miał się poparzyć. Nie miałem śmiałości powiedzieć że czuję coś więcej, uważałem to też za głupotę z powodu odległości.
    Nigdy się nie dowiedziała, że kochałem ją jak głupi. Teraz ma chłopaka, ja przeżyłem inną miłość, a ją nadal wspominam i myślę „co by było gdyby”.

    • troll 25.12.2011 02:00

      jak to mawiają „kto się telepie, ten sam sobie…”

    • Mirabell 25.12.2011 13:19

      Może coś jeszcze z tego będzie, bo tak ładnie i ciepło napisałeś o swoim uczuciu…

  33. Magdalena Górska 24.12.2011 23:45

    Cudowny, wzruszający ciepły tekst :-)Tak chyba każdy z nas ma takiego Kogoś, o kim czasem myśli.. Co by było gdyby? U mnie Taki ktoś pojawił się zdecydowanie za późno 😉

  34. Basia 24.12.2011 23:55

    „Dobrze jest zapalić światło, ale wygodniej przeklinać ciemność.” – dokładnie. ja też przeżyłam taka fascynację, ale na studiach. byłam totalnie i ślepo zakochana w kimś, kogo nie znałam w ogóle. w zasadzie nie w żywej osobie, ale w jakimś wizerunku tej osoby, który uroił mi się w głowie. po 4 latach (podczas których wszystko dawno mi przeszło), spotkaliśmy się na imprezie i on zaprosił mnie do kina. od tamtego wyjścia jesteśmy razem. już 8 miesięcy 🙂 na koniec dodam, że on okazał się zupełnie innym człowiekiem niż moje wyobrażenie o nim, w którym bujałam się na studiach. podsumowując – powyższe nie jest dowodem na magiczne zakończenia, a na to, że czasami warto zostawić sprawy swojemu biegowi, robić swoje, płynąć i niczego nie oczekiwać.

  35. manti 25.12.2011 00:03

    Chciałam wysłać maila z poprawką, ale mam jakiś problem z pocztą. (Można usunąć komentarz, to info dla Koma).

    • london07 25.12.2011 00:18

      wysyłaj, kominek na pewno czeka na Twoją wiadomość i rano komentarz będzie poprawiony 😉

  36. manti 25.12.2011 00:04

    To idealnie wpasowuje się w mój tok myślenia: nie odkładaj swojego życia na później.

  37. andy 25.12.2011 00:36

    dlaczego będąc pierwszy raz sam w te święta myśl podobna do tej z notki przyplątała mi się na spacerze? 1 niespiełniona miłość która wraca co jakiś czas w głowie…

  38. Martyna Rydel 25.12.2011 00:44

    a w sumie to się uzewnętrznie, bo niby czemu nie.
    moja pierwsza miłość-wiadomo-zaczela sie w szkole 🙂 jednak czasem warto zaryzykowac-do tej pory mamy kontakt ze soba, mieszka z tysiąc mil stąd, do Polski wpada raz na rok i zawsze potrafimy znaleźć czas zeby spedzic chocby jeden dzien razem i milo wykorzystac ten czas 😉 czyli jednak czasami po prostu warto 🙂

  39. Agata Be 25.12.2011 02:24

    Pamiętam ten tekst. Mocno mnie poruszył, ale pomyślałam wtedy- dobrze, że mnie się takie coś nie zdarzyło. Do czasu.
    W szkole naiwnie podkochiwałam się w koledze z klasy. Mimo, że spędzaliśmy razem dużo czasu, nawet się przyjaźniliśmy, nigdy mu o tym nie powiedziałam. On chyba też się we mnie podkochiwał, jestem prawie pewna. Nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy.
    Zmarł dwa lata temu. Do końca życia będę sobie pluła w brodę, że nigdy nie pogadaliśmy o starych czasach, że tylko się obserwowaliśmy na portalach społecznościowych.
    To jest jedyna rzecz, której w życiu naprawdę żałuję i przy której zawsze będę zadawała sobie pytanie „co by było gdyby”.
    I masz Kominku rację – to naprawdę irytuje i naprawdę nie daje spokoju.

  40. Michał Gzela 25.12.2011 09:09

    To byl jeden z pierwszych tekstow, jakie przeczytalem 😉

  41. Burner81PL 25.12.2011 10:51

    Fajny tekst. Bardzo fajny. A moral dla takich jak ja: lepiej sprobowac i zalowac, niz zalowac, ze sie nie sprobowalo… miejcie ludzie odwage!

    • cacko 25.12.2011 11:37

      omamo! Jestem tchórzem!

  42. Paulina 25.12.2011 11:40

    Tekst jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że w życiu nie warto tracić czasu na myślenie.

  43. Justyna 25.12.2011 12:16

    Dziwne uczucie.
    Link do Pana strony przesłała mi jakiś czas temu koleżanka. Z pokładami dużego dystansu i odrobiną sceptycyzmu rzuciłam okiem na jeden, drugi i kolejny tekst Pana autorstwa. Doświadczam lekkiej irytacji, która jest wynikiem sprzecznych uczuć, które wywołują u mnie kolejne słowa. Budzi to moją ciekawość. Wzbudza zainteresowanie. Kiedy docieram to ostatnich słów każdego tekstu czuję dziwnego rodzaju niesmak, który ciężko opisać mi słowami. Zadziwiające jest natomiast to, że owy niesmak działa w przeciwnym kierunku… Pogłębiająca się swego rodzaju złość, frustracja,a jednocześnie spokój i pokora. Miotają mną sprzeczności. Czytając wzburzona momentami mam ochotę zamknąć stronę aby potem na końcu zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na to jeszcze raz i wychwycić to co najlepsze. Ciekawe doświadczenie.
    Dziękuję.

  44. Aleksander Synowiec 25.12.2011 12:55

    Historia na pewno prawdziwa? Nic nie ubarwiane? Motyw ze śmiercią osoby, na której kiedyś zależało, wydaje mi się być nieco oklepany. Druga część jak najbardziej prawdziwa. 🙂

    • d 25.12.2011 18:37

      A co za różnica, prawdziwa czy nie? Nie zaglądam tu, aby znaleźć prawdę o Kominku. W gruncie rzeczy mnie ta prawda nie interesuje. I nie interesuje mnie dokonywanie psychoanalizy Kominka poprzez jego teksty. Mam gdzieś, czy drżała mu prawa dłoń jak to pisał i czy z jego lewego oka wartkim strumieniem spływała łza, by zakończyć swój smętny żywot gdzieś między ‚d’ a ‚f’ na klawiaturze. Zresztą, Kominek nie daje mi prawa do dociekania prawdy o nim. Udostępnia swój tekst, więc zastanawiam się nad tekstem. A ten tekst to Opowieść. Dobra Opowieść. A dobra Opowieść to taka, gdzie można albo identyfikować z głównym bohaterem albo w nim kochać. Sądząc po komentarzach – oba cele zostały osiągnięte:)

      • Aleksander Synowiec 25.12.2011 23:37

        Pytałem z czystej ciekawości. Co do reszty, to racja. 🙂

  45. Mirabell 25.12.2011 13:13

    Te skrywane miłości bolą najcudowniej… Zostawiają w nas taki słodko-gorzki smak… i tysiące myśli o tysiącach możliwości…

  46. umorusana 25.12.2011 16:08

    No i się z lekka zasmarkałam w moje pyszne mojito…

  47. Krv 25.12.2011 18:48

    Kominku, a może przy okazji „złotej siódemki” rozwiążesz zagadkę czterech cytryn? Czekam już kilka lat, a w tym roku byłam wyjątkowo grzeczna.

  48. michael 25.12.2011 19:18

    Zauroczenie, mijanie sie, zawsze cos co przeszkadzalo by zagadac. Zapomnienie i po jakims czasie wszystko od nowa. Trwalo to 1,5 roku. Sam nie wiem czy byl to strach, czy moze intuicja podpowiadala abym tego nie robil? Mialem ostatnia okazje aby sie przekonac. Zrezygnowalem, jakos tak intuicyjnie, z biernosci lub z tchorzostwa. Po rozmowie z jej kolega odnioslem wrazenie, iz ona i ja szukamy czegos innego, przerazilo mnie to bardziej niz „co by bylo gdyby?”. Cisza rozdziela bardziej niz przestrzen. Pewnie jej juz nigdy nie zobacze. Kiedys ja odnajde…

  49. wit 25.12.2011 19:23

    Tak, wolimy otulić uczucia ciemnością i milczeniem. Pytanie tylko dlaczego? Myślę, że to z obawy, że ten wewnętrzny krzyk mógłby stać się jeszcze bardziej dobitny niż ten w ciszy. ZRESZTĄ! Miłość to chyba jedyna „rzecz” niepewna. Życie jest pewne, śmierć także, ale nie Miłość… 🙂

  50. M. 25.12.2011 20:47

    pewnie akurat tu nie powinnam, ale muszę, ty będziesz obiektywny i szczery, a więc pytanie do K: czy jeszcze, tak na dziś dzień w ogóle, wam, mężczyznom podobają się kobiety, którym bliżej do Marylin Monroe niż Twiggy? Czyli właściwie rozmiar 36, ale pełne biodra, biust.Taka figura klepsydry. Czy takie kobiety są uważane za grube? Szczególnie gdy są młode, mają 22 lata, jeszcze nie rodziły dzieci, więc w sumie powinny być chudziutkie,szczuplutkie. Czy powinny się odchudzać?

    • umorusana 25.12.2011 21:25

      Nie jestem K., a tym bardziej mężczyzną, ale aż mną zatrzęsło.
      Grube czy chude, ważniejsze są proporcje.
      Powinny być chudziutkie, szczuplutkie? Co to znaczy ‚powinny’? Dla kogo? Dla innych?
      Powinno się być zdrowym, tyle.
      Mężczyznom podobają się różne kobiety, tak jak nam różni faceci.
      22latka i takie dylematy…

  51. Sebastian Harmida 25.12.2011 23:56

    jesteś dusza człowiek

  52. Aine 26.12.2011 00:06

    Ohh.
    Telefony i komunikatory musiały cierpliwie czekać, aż skończę czytać i studiować ten tekst.
    Chyba coś się we mnie poruszyło.

  53. Mark 26.12.2011 00:49

    Dzisiaj pije wino i myślę o wszystkich _all_that_could_have_beens.

  54. Aleksandra 26.12.2011 01:34

    Coraz więcej tutaj facetów. Dobrze- niech czytają i się uczą z niektórych tekstów.

    • Kongozaur 26.12.2011 12:52

      Trzeba ich wykosić jakimś tekstem, z którym ich męska duma nie pozwoli się zgodzić!

  55. lalivian 26.12.2011 17:52

    Tekst o Ani zawsze był dla mnie nr 1. Żadne Latawce, ławeczki, ani podróże go nie pokonały nigdy dla mnie.

  56. niktwazny 26.12.2011 18:07

    nie pamiętam, w mojej głowie nie ma miejsca dla duchów byłych nawet niedoszłych

  57. reszka 26.12.2011 19:00

    ja niestety przegapiłam taką znajomość, dzisiaj po latach żałuję.Ale taka pewnie moja droga.

  58. Ksenia Necel 27.12.2011 15:47

    Tak już jest, że strach przed odrzuceniem prowadzi do zgorzkniałych marzeń. Lepsze jest odrzucenie, bynajmniej wiesz, że nie warto gdybać.
    Lubię takie romantyczne teksty na Kominku, a tekst o idealnej kobiecie jest dla mnie od pierwszego przeczytania nr 1.

  59. mona 28.12.2011 08:49

    Niechże mnie wreszcie odnajdzie 🙂

  60. v.b 29.12.2011 11:16

    To zabawne i smutne jednocześnie. Nieodstępujące mnie na krok uczucie, że wszystko legło w gruzach, bom głupi był. Tyle przepuszczonych okazji do spełnienia, do tego by choć na chwilę być szczęśliwym. Takie chwile, choć nic nie znaczące w całokształcie życia, przynoszą uśmiech… a jeżeli coś sprawia, że dzień staję się lżejszy, to jest to warte, choć odrobiny starań…

  61. Królowa Lidia Szczecińska 12.01.2012 01:35

    A mnie się tak przypomniało, cholera, że z moją szkolną miłością kontakt utrzymywałam długo,dosadnie,platonicznie i do czasu.

    Potrafiliśmy bredzić i rozmawiać godzinami a w połączeniu z jakimś mocniejszym drinkiem to ho ho.Podczas niejednych zwierzeń z bezdennej głupoty naszych obecnych partnerów za punkt honoru, stawialiśmy sobie nasze cyniczne małżeństwo po latach. Pół żartem czy pół serio. Nie dane mi się było dowiedzieć.

    Wyjechałam na dwa miesiące. 2 dni po powrocie dostałam telefon od szanownej obecnej.
    Rak. Szybka akcja. Pogrzeb w piątek.

    Minęło 5 lat i coraz mniej czasu marnuje na wspominki i gdybanie. W takich sytuacjach pozostaje takie puste, brzęczące poczucie zaznania miłości czystej i skończonej w swojej romantycznej formie.

    Życie.

  62. morgan 12.01.2012 14:41

    No to ja jestem o tyle szczęśliwsza, że z każdą osobą, która krążyła w mojej głowie kiedyś częściej, niż to miejsce mieć powinno, udało mi się znaleźć po latach kontakt… I żaden nie poruszył mnie na tyle, by się jakoś szczególnie angażować. Poziom zwykłej znajomości, czasem koleżeństwa nic więcej. Inne cele, inne spojrzenia i styl życia.

  63. Misialina 18.01.2012 20:31

    Jeden z ulubionych tekstów.

  64. Meann 26.01.2012 15:00

    Jakbym czytała o sobie. Ludzie nie oglądajmy się na nic, raz się żyje !

  65. Johnny 07.03.2012 10:49

    Ładne. Nie mam na szczęście tak traumatycznych wspomnień (w sensie śmierci) ale kto nie żałuje że kiedyś na przerwie w podstawówce/liceum nie podszedł do dziewczyny, ten stracił ten czas

  66. Łukasz 05.07.2012 18:51

    Miałem okazję spotkać taką kobietę w swoim życiu. Moi przyjaciele twierdzili, że trochę nazbyt ją wyidealizowałem ale nie mieli racji. Poznałem ją dosyć dobrze, widziałem w niej wady które nie miały zbyt wielkiego znaczenia bo te pozytywne wartości, które nosiła w sobie miały dużo wyższą wartość. To był mój anioł, anioł który nie był gotowy na moją szczerość. Niestety ona widziała nas tylko jako przyjaciół, ja pragnąłem więcej. Dziś nie jesteśmy parą, nie jesteśmy już przyjaciółmi, nie rozmawiamy nawet ze sobą. Miałem wybór, nic jej nie mówić i przez długie lata być blisko niej ( jednocześnie czują ogromny ból ) albo powiedzieć co czuję. W moim odczuciu wydaje mi się, że wybrałem dobrze z tą szczerością. Nie udało się, ale chyba lepiej jest przełknąć porażkę niż do końca życia mieć nadzieję

  67. Wilk 20.07.2013 02:42

    Kominku, Twój tekst odmienił moje życie. Zwykle, czytając, co tu nabazgroliłeś, uśmiecham się pod nosem, myśląc – ten facet ma tylko ciut mniejsze jaja od moich… W tym momencie, bo nie czytam regularnie Twoich tekstów, mój uśmiech zbladł. Poczułem się, jakbyś wchodził w moje własne wspomnienia i zakłuło, oj zakłuło… w tym samym miejscu, gdzie niegdyś Ciebie.

    Tylko jedno jest ważne. Ty tego ukłucia już nie zniwelujesz. Możesz je najwyżej zagłuszyć, uciszyć. Przede mną jeszcze szmat czasu…

    „Kiedyś Cię odnajdę. Jeszcze nie teraz, jeszcze poczekam. Gdzie nam się spieszy?”

    A może czas kończy się właśnie teraz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>