Continue Reading"/>
social media ekspert

10 BŁĘDÓW POPEŁNIANYCH PRZEZ EKSPERTÓW OD SOCIAL MEDIA

Mam już dość czytania bzdur głoszonych przez tzw. ekspertów od social media. Bo dziś takim ekspertem może być każdy. Nawet Ty. Wystarczy, że założysz sobie bloga, w portfolio wspomnisz, że pracujesz dla jakiejś agencji, o której nikt nie słyszał, a następnie napiszesz kilka mądrych treści w rodzaju „social media są bardzo ważne”, „Facebook to nie wszystko”, „warto współpracować z blogerami” i już świat pada do twoich stóp, spijając ci słowa z ust.
 

 

 

Od dawna nosiłem się z wpisem o ekspertach, wypowiadających się na tematy, o których nie mają pojęcia i dziś nadarzyła się okazja, bo przeczytałem o sobie i blogosferze artykuł na blogu brzoskowski.pl. Chłopak zbłądził, chciał dobrze i mądrze. Nie wyszło, ale dał mi pretekst, abym na jeden dzień zrobił z siebie eksperta od ekspertów social media. Do niego samego nic nie mam. Jakby on się nie nawinął, nawinąłby się ktoś inny, a tekst nie jest o nim, tylko o gorszych od niego.
  Przy okazji przeczytaj też tekst z kwietnia: PR a blogosfera w 2012 r.

 

 

 

  Błąd 1: Ekspert nie wie, ale się wypowie.

(cytaty pochodzą z tekstu Brzoskowskiego)
„Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie znajoma z pytaniem: Bartek, robimy kampanię dla produktu X, chcemy wziąć Kominka, co powiesz? Powiedziałem, że to głupi pomysł, bo u blogera, który jednego dnia robi akcje na producenta pralek, a drugiego dla producenta oleju do smażenia, raczej nie ma co liczyć na super efekty”.
Ekspert nie musi mieć jakiegokolwiek pojęcia o kampaniach na blogach, w tym przypadku na moich blogach. Nigdy nie otrzymał ode mnie żadnych danych, nigdy o żadne dane nie prosił. Nie przypominam sobie, aby jakakolwiek firma współpracująca ze mną, przekazywała mu dane o kampaniach na moich blogach. Ekspert ma się wypowiedzieć. I to robi. Ślepy kulawego prowadzi.
  Jeśli chcesz współpracować z blogerami, a nie wiesz czy warto, uderzaj do osób, które regularnie z blogerami współpracują. Jeśli chcesz współpracować ze mną – napisz do mnie albo po prostu dowiedz się od znajomych, czy warto. Branża jest mała. Tam przecież każdy z każdym się zna. Jestem uczciwy, więc nie mam nic do ukrycia.

 

 

  Błąd 2: Ekspert Social Media chciałby mieć wyłączność na reklamę. Na zawsze!

„… u blogera, który jednego dnia robi akcje na producenta pralek, a drugiego dla producenta oleju do smażenia, raczej nie ma co liczyć na super efekty.”
No jasne. Ekspert wie, że lepiej kampanię robić w telewizji, gdzie tego samego dnia jest kilkaset reklam, w prasie, gdzie w każdej gazecie jest kilkadziesiąt reklam, a najlepiej pierdolnąć banerek we flashu na onecie i mieć spokój.
Nie wiem, czego ekspert oczekuje. Że na blogach nie będzie reklam? Że będzie tylko jedna firma na rok? A może ekspert twierdzi, że na blogach jest dużo reklam? Niechże się rozejrzę… widzę jeden baner, Peugeot. Zapominam od 3 tygodni go ściągnąć. O, niżej jeszcze małe banerki moich stałych partnerów. Może to dla eksperta za dużo? A może ekspert po prostu czegoś nie kuma.
  Unikaj blogów, na których jest tyle reklam, że Twoja zginie w tłumie, ale unikaj też blogów, na których reklam nie ma wcale, bo to może być dla Ciebie sygnał, że bloger nie chce współpracować, nie lubi współpracować, nie jest godzien współpracy lub po prostu nie wie, jak współpracować z firmami. Nie ma żadnego znaczenia, kogo przed Tobą reklamował bloger. Dopasuj produkt do stylu życia blogera. Jeśli się da, to masz podstawę do świetnej współpracy. Proste.

 

 

  Błąd 3 – Ekspert Social Media wie lepiej, jakie cele ma jego konkurencja.
„Przykładem może być akcja Peugeot, z „porwaniem” samochodu przez Kominka i spółkę była bardzo fajna – podobała mi się pod względem pomysłu i wykonania (ładne zdjęcia, krótkie filmiki), ale co z tego wynikło? Blogerzy pojeździli sobie po świecie – OK, ale co z komunikacją? Co w ten sposób przekazano czytelnikom blogów, czy uzyskano odpowiednie efekty jeśli chodzi o wsparcie PR? Tego nie wiem…”
Znowu nie wie, ale się wypowie.
Ekspert ma konkretne oczekiwania i one muszą być mniej więcej takie, jak w poradnikach „Zostań ekspertem social media w 3 dni”. Jeśli ekspert nie widzi oczekiwanego rezultatu, wtedy wydaje negatywną opinię i nic a nic go nie interesuje… prawda. Bo Brzoskowski nie ma zielonego pojęcia o efektach, komunikacji i tym podobnych bzdurach związanych z Peugeot. Pytałem w agencji, czy z nim gadali. A nigdy w życiu! Co w takim wypadku robi ekspert? Nie wie, ale się wypowiada. Jak to ekspert.

 

Podobnych ekspertów miałem dwa lata temu przy okazji kampanii z Burger Kingiem. Na miesiąc wyjechałem do Stanów, za wszystko zapłacił BK, a po powrocie eksperci zgodnie skrytykowali akcję, bo…. tylko 5 tys. fanów doszło na fan page Burger Kinga.
Ekspertom tym w pale się nie mieściło, że zbieranie lajków nie było w ani jednym momencie celem tamtej akcji. Ba, nawet wówczas publikowałem równie często na swoim profilu, co na profilu BK i w żaden sposób (np. masowym zaproszeniem) nie zachęciłem czytelników do przejścia na fan page BK. Dlaczego? Bo nie to było celem. Ale co tam. Eksperci wiedzieli lepiej.
  Współpracowałem z dziesiątkami firm i najlepiej wiem, że motywów współpracy z blogerami może być bardzo wiele. Nie wszystkie są widoczne gołym okiem. O wielu efektach takiej współpracy nie mówi się, tak jak nie mówi się o pewnych efektach kampanii reklamowych w innych mediach.

 

 

  Błąd 4 – Jeśli ekspert czegoś nie widzi, to znaczy, że tego nie ma.
Jeden z nielicznych case’ów kampanii na blogach, w których pojawiają się liczby widać u Mirka Połyniaka w opisie akcji… Kominka i producenta bielizny Obssesive/sklepu e-Lady. Pomimo języka sukcesu, którym przedstawiono kampanię, ja nie za bardzo widzę efekty, (chyba, że są ale Klient nie udostępnił danych)”
I znowu – ekspert nie widzi efektów i wyciąga wnioski, że efektów nie ma.

 

 

  Błąd 5 – Ekspert widzi tylko jedną stronę. Tę gorszą.
Zresztą sytuacje takie jak ostatnia kłótnia między Fashionelką a Schaffashoes dodatkowo podważają wizerunek blogerów jako partnerów. „
Klasyka rocka! Przed godziną wypowiadałem się w tej sprawie dla jednego z czasopism, to się powtórzę.
Wbrew temu, co sądzą niektórzy branżowcy, ja w pełni popieram działania Fashionelki i nie mówię tego tylko dlatego, że wiem jak to wyglądało z jej strony. Do mnie spływa bardzo wiele maili z prośbami o rady, ponieważ firmy bardzo często zastraszają blogerów. I w 90% przypadków to się firmom udaje. Blogerzy po cichu kasują nieprzychylne opinie, kasują blogi, przepraszają i sprawy te nigdy nie wychodzą na jaw. Boją się.
  Doradziłem Elizie, aby się nie bała, bo racja jest po jej stronie i choćby nie wiem co się działo, ta sprawa musi się skończyć po jej myśli. Żadnych polubownych rozwiązań. Wina w całości ma iść na firmę! A ona jest na tyle inteligentną dziewczyną, że doskonale wiedziała jak tym pokierować i koniec końców firma wzięła wszystko na klatę. Ktoś może powiedzieć, że to szkodzi blogosferze. Gówno a nie szkodzi. Takie akcje pokazują innym blogerom, że mają prawo, mają siłę i możliwości by walczyć o swoje. Od kasy zawsze będzie ważniejszy honor i mam głęboko w dupie fakt, że ja przez taką Fashionelkę mogę mniej zarobić, bo jedna czy druga firma przestraszy się współpracy z blogerem. Z przyjemnością mniej zarobię, ale będę miał za to satysfakcję, że funkcjonuję w środowisku ludzi, których nie można bezkarnie szantażować. I na koniec proste pytanie. Czy wyobrażasz sobie, że ta sama firma wysłałaby maila z groźbami donosu do skarbówki do np. telewizji TVN? W sumie dla eksperta to pytanie może być zbyt trudne.

 

  Błąd 6 – Ekspert karmi innych strachem.

Zostawmy Brzoskowskiego. Już dostał, niech odpoczywa, bo na koniec mu jeszcze przyłożę. Dam inny cytat. Jeszcze ciepły, bo dzisiejszy. Nie wiem czy to eksperta, ale pewnie tak.
Co do zarabiania blogerów to jest to moim zdaniem tykająca bomba. Na razie agencje, PiaRowcy milczą, ale kłębi się w nich sporo krytyki w tej sprawie (bo brak etyki, przeciw prawu, gdzie urząd skarbowy etc.). Pytanie kto będzie pierwszy w tej dyskusji.
Co za bzdury. Nie ma (słownie: NIE MA) ani jednego profesjonalnego blogera, który nie podpisuje umów. Wszyscy znani mi profesjonalni blogerzy wystawiają faktury VAT. Nie ma (słownie: nie ma), nie było i nie będzie nigdy dyskusji o urzędach skarbowych, bo nigdy (słownie: nigdy) żadna agencja nie przedstawi blogerowi oferty współpracy rozliczanej pod stołem. To jest jakiś chory mit, biorący się z ignorancji ekspertów. Przecież jak ja mam firmę, to muszę wystawiać te cholerne faktury, bo jest to w moim interesie! Jak można czegoś takiego nie kumać?!
Kwestią do dyskusji będzie w najbliższej przyszłości jak rozliczać, gdy bloger dostanie prezent od firmy, np. breloczek z serduszkiem. Nie mówmy tu jednak o kantowaniu US, bo to śmieszne.
Co do etyki – kolejna bzdura. Jasne, że niektóre szafiary zrobią wszystko z połykiem za nową bieliznę albo torebkę od Chanel made in China. Ale to wewnętrzna sprawa blogów. W kontaktach z firmami etyka nie stanowi żadnego problemu. Umawiamy się na współpracę i współpracujemy. Ponoć ja jestem ten kontrowersyjny. Od 3 lat mam reklamy na blogach. No wskażcie mi firmę, którą udupiłem! Wskażcie mi choć jedną firmę, która otwarcie żałuje współpracy ze mną, bo zachowałem się nieuczciwie.
Albo dajcie mi blogera, który współpracował z jakąś firmą wbrew prawu. No dajcie mi go.
A jak nie, to przestańcie pieprzyć bzdury.

 

 

  Błąd 7 – Ekspert myśli, że bloger będzie zbawcą marki.

Odnoszę wrażenie, że blogerzy (przynajmniej ci czołowi) przyzwyczaili marki do jednorazowych akcji (inna sprawa, że jeśli z blogowania chce się żyć, trzeba pójść na ustępstwa), które przynoszą marce niewielkie, poza wizerunkowymi, korzyści. Akcja z Peugeotem nie jest odosobnionym przypadkiem.

Dżizas…
Tak, blogerzy przyzwyczaili. Poszli do firm i je przyzwyczaili. Kominek poszedł do Peugeot i tak długo walił w ścianę głowami wszystkich dyrektorów i kierowników aż ich przyzwyczaił, że dostanie Peugeota tylko na kilkanaście dni.
Blogosfera rynku nie zbawi. My nie jesteśmy od tego, aby załatwiać całą kampanię firmom. Nie mamy takich możliwości, takiego zasięgu i oleju w głowie. Możemy być tylko wsparciem. Jeszcze długo nikt i nic nie pokona siły telewizji. Jesteśmy wsparciem! Uderzamy w te rejony, na których sami działamy. Żadna reklama telewizyjna, prasowa czy radiowa nie zrobiłaby tego, co ja zrobiłem z dziewczynami. Nawiasem mówiąc koszt całej akcji mieścił się w jednej, góra dwóch reklamach telewizyjnych. Nieopłacalne? Przy całym buzzie, jakie zrobił się wokół tej akcji, rzekłbym, że dostali wszystko jak za darmo.
No ale weź to wytłumacz ekspertowi, który myśli, że to bloger decyduje jaki budżet na niego ma mieć firma…Współpraca długoterminowa (jak moja z Panasonic i Kross i czy Przemka Pająka z Nokią) to przyszłość blogosfery. To prawda. Niestety tej przyszłości nie zbuduje się na ekspertach, którzy piszą do mnie propozycje reklamowe w rodzaju „my chcemy tylko jednego – dużo fanów na facebooku. da się jakoś ich przenieść od ciebie i za ile?”.

 

 

  Błąd 8 – Ekspert ma bardzo dużą wiedzę. Ale nikt nie wie skąd.
No właśnie. Spotykam się z tym często na szkoleniach, kiedy zwraca mi się uwagę, że mówię inaczej niż ktoś tam przede mną. Pytam się wtedy, skąd ich poprzedni ekspert czerpał wiedzę o blogosferze? Od ilu lat prowadzi poczytnego bloga, ma wokół niego zgromadzoną dużą społeczność, robi interesy na niezłą kasę? To zawsze są pytania retoryczne. W Polsce tak naprawdę PR-owcy i im podobni NIE ZNAJĄ się na blogosferze. Nie znają, bo nie mogą, bo to nie jest coś, co można poznać będąc czytelnikiem paru blogasków. Jest prawdą, że w mediach przy komentarzach o blogosferze pojawiają się te same mordy – moja, Budzicha, Kurasia, Gadzinowskiego, Połyniaka, Marczaka. Niestety poza nami nie ma ludzi, którzy siedzą w tym interesie głęboko i znają wszystko z każdej strony. Jak słucham potem, że wykłady o współpracy z blogerami prowadzi koleś, który ma na swoim blogu 20 fanów i zero komentarzy, a tym bardziej żadnych reklam, to pytam się: co ty, ciołku, wiesz? Szkodzisz tylko.
To samo jest z agencjami. No mamy Euro RSCG, mamy Heurekę, 24/7, Nextwebmedia i dosłownie(!) jeszcze parę innych agencji, które doskonale znają temat blogosfery, mamy sporo innych, które coraz odważniej wchodzą na ten rynek, ale w dalszym ciągu większość nie ma zielonego pojęcia o współpracy z blogerami, bo nigdy nie wysłała blogerowi nawet notki prasowej.
No kurde, jak podchodzi do mnie szef PR wielkiej (naprawdę wielkiej) firmy i pyta „czy na blogach można robić konkursy?”, to o czym ja mam z nim gadać? Ano mogę, edukuję, bo wiem, że w przyszłości na tym ktoś skorzysta. Problem robi się wtedy, gdy niewiedzący idzie do eksperta pokroju Brzoskowskiego, a Brzoskowski odpowiada „nieee, bo u Kominka pralki były….”. Ręce na cycki opadają!

 

 

  Błąd 9 – Eksperta umysł jest nieskomplikowany.

Jeśli ekspert doradza firmie np. cukierniczej, zawsze doradzi bloga kulinarnego. Bo tylko czytelnicy blogów kulinarnych jedzą cukierki.
Jeśli ekspert doradza firmie współpracę z blogerem, zawsze doradzi bloga, który porusza tematykę klienta. Dlatego Peugeot popełnił śmiertelny błąd zatrudniając Kominka – marnego kierowcę, który nigdy nie napisał słowa o autach, nie mającego samochodu, mającego za to partnera rowerowego – Krossa.
Jeśli ekspert doradza firmie współpracę z blogerem, najpierw myśli, czy baner będzie się dobrze klikał. Potem zastanawia się nad celem kampanii.
Jeśli ekspert pisze do blogera propozycję współpracy, przez trzy kolejne dni nie może wyjść ze zdziwienia, że bloger chciał za to pieniądze.

  And the winner is…
Jeśli ekspert chce działać w social mediach, obojętnie czy wchodzi z reklamą samochodu czy wibratora ZAWSZE CHCE WIEDZIEĆ ILE SPRZEDA DZIĘKI TEMU SAMOCHODÓW I WIBRATORÓW. Bo tylko wtedy będzie miał pewność, że to się firmie opłaca!

 

 

  Błąd 10 – Ekspert się nie myli.
Publika słucha eksperta, cytuje, lajkuje, z uznaniem kiwa głową. Większość ludzi nie myśli. Odbiera myśli innych. Nie analizuje. Przyswaja. Bez wazeliny. Ekspert robi podobnie.
W ubiegłym tygodniu ukazał się w Gazecie Wyborczej wywiad ze mną. W druku. Na blogu Superpospolita pojawił się prześmiewczy i zarazem genialny artykuł:


W dalszej części można przeczytać, że ludzie mając w rękach papierowe wydanie Gazety Wyborczej nie wiedzieli, jak się ją obsługuje, jak wrzuca na fejsa i że nie ma żadnego wywiadu tylko literki. No absurd nad absurdami!
Brzoskowski WSZYSTKO łyknął. I teraz patrzcie co napisał:


Przyznam się wam, gdybym ja popełnił taką gafę, tak skompromitował swój – skądinąd marny intelekt – to bym się sam zastrzelił, powiesił, wyślizgnął z kocyka i rzucił pod tramwaj. Jednocześnie.
Na tym jednym przykładzie macie idealne podsumowanie dzisiejszego tekstu, no po prostu eksperta portret własny. Ja go nawet obrażać nie muszę. Sam to zrobił. Nic nie mam do Brzoskowskiego. On napisał to, co myślą inni. Był tylko pretekstem.

 

Niech buk was chroni od bycia ekspertami od social media!

 

 

 

Komentarze

  1. Andrzej 18.06.2012 21:17

    Nie no, to niezrozumienie żartu z Superpospolitej będzie mi się przypominać jeszcze przez jakiś czas.

    Fajny tekst, dekalożek branży 😉

  2. Marcin Antosz 18.06.2012 21:23

    Hmmm…A dzisiaj mu pod tym tekstem napisałem, że wyczuwam dym w blogosferze. No i się zaczęło 😉 I bardzo dobrze! Trzeba uświadamiać ludzi, bo w końcu ci mniejsi blogerzy też kiedyś będą wielcy. Czekamy tylko na „przetarcie szlaku” 😉

  3. Kiniula 18.06.2012 21:25

    Kominku Kochany, jak dla mnie to Ty możesz na blogu i olej polecać i pralki i podpaski! Każdy z Twoich czytelników ma swój rozum (jak widać „czytelnicy Brzoskowskiego” również mają swój). Chciałabym bardzo abyś jako mój osobisty i jedyny ekspert w blogosferze (innego nie znam, innego nie chcę znać – Ty mi pasujesz) zastanowił się nad współpracą ze mną i moim „produktem” internetowym. 🙂
    Ale, szczegóły napiszę Ci na maila.
    Mnie potrzeba Twojego wsparcia i doinformowania młodych ludzi (czytających i odwiedzających twój blog) – a nie „lajków” na fan pejdżu..

    Całusy z Gdyni!

    • Justyna Rudnicka 18.06.2012 21:47

      podpaski przede wszystkim. nie wiem już co o tym wszystkim myśleć i brakuje mi głosu jakiegoś autorytetu w tej sprawie. a może iwonki?(;

  4. Kasia 18.06.2012 21:29

    Amen

  5. Paulina Jassa Marcinkowska 18.06.2012 21:32

    Czekałam na to 🙂

  6. mameja_na_etacie 18.06.2012 21:36

    Facepalm. Ekspertowi doradzam zmianę nazwiska lub profesji.

  7. pethi 18.06.2012 21:44

    „my chcemy tylko jednego – dużo fanów na facebooku. da się jakoś ich przenieść od ciebie i za ile?”
    Nie tak dawno, chciałeś wszystkich wymienić na maca. A teraz wielki, obrońca.
    Jak będziesz nas, już sprzedawał to obiecaj, że policzysz za mnie trochę więcej.

    „Ja interpretuje to jako kwestię jakości intelektu części fanów kominka”
    Ciekawe, czy Brzoskowski, szanowany członek mensy, czyta moje komentarze?

    • kominek 18.06.2012 21:55

      Miszczu, za maca sprzedałbym własną rodzinę! Nie mieszaj mi religii do interesów.

      PS Firmę Apple przepraszam za niesubordynację mojego czytelnika i obiecuję, że on nigdy więcej nie napisze żadnego komentarza na żadnym blogu w tym kraju.

      • Elżbieta Ellie Dyduch 18.06.2012 22:32

        Pethi, przepraszam za słowa Pana mego jedynego i obiecuję, że kartka ci z półki nie wypadnie. O maskotkę kominkowych blogów trza walczyć! Stopą, łokciem, czy tam klatą…

      • pethi 18.06.2012 23:15

        Dodaj proszę do tego zdania „Jeśli chcesz wykastrować faceta, powiedz mu, że jest dobrym kandydatem na męża” jeszcze słowo maskotka.
        W między czasie idę, robić to co inne eunuchy, może popilnuje haremu, albo będę śpiewał w operze? Tyle perspektyw. Już wiem jak się czuję Maciuś, gdy wygrywa z Bożenką w bierki.

        • Elżbieta Ellie Dyduch 19.06.2012 00:36

          Nie mogę przydzielać ci epitetów przeznaczonych dla Pana, bo mi sombrero z głowy spadnie.
          On wrażliwy. Zrozum, proszę ja ciebie no…

  8. Paulina Brzykcy 18.06.2012 21:45

    A Brzozowski zapewne się ucieszy bo dziś wejście na jego stronę wzrośnie o jakieś 200%, ale nie pomyśli, że właśnie wbił sobie gwóźdź do trumny.

  9. J 18.06.2012 21:45

    Znowu dzieci się kłócą o to, które to mądrzejsze jest.

    • kominek 18.06.2012 21:56

      Przytul.

      • J 18.06.2012 22:01

        Spadaj 😉

        • kominek 18.06.2012 22:15

          Między nami koniec.

  10. Magda 18.06.2012 21:46

    Matko świnta… Cóż to łon napisał…
    „…sami blogerzy niechętnie patrzą na długoterminowe kampanie – bo to przecież „zaprzedanie wolności i niezależności” – Dżizas… No inaczej się nie da skomentować.
    „…sytuacje takie jak ostatnia kłótnia między Fashionelką a Schaffashoes (…) dodatkowo podważają wizerunek blogerów jako partnerów.” – Dżizas!!!

    „…ekspert (…) przez trzy kolejne dni nie może wyjść ze zdziwienia, że bloger chciał za to pieniądze.” – Kominku, oplułam ekran ze śmiechu! A Twoją notkę wydrukuję, oprawię w ramkę i powieszę nad łóżkiem 🙂

  11. Agata Bartnicka 18.06.2012 21:47

    ja zwróciłam uwagę na jeszcze parę fragmentów:
    „Czym się to skończyło, nie wiem – nie śledziłem.” – gratuluję profesjonalizmu i chęci poszerzania wiedzy, doświadczeń.

    „przyzwyczaili marki do jednorazowych akcji (inna sprawa, że jeśli z blogowania chce się żyć, trzeba pójść na ustępstwa)” – no to zaraz, wychodzi na to, że te jednorazowe akcje to wynik tych ustępstw, że to pomysł firm jest i że widzą w tym sens?

    „jeśli z dostępnych statystyk wynika, że ruch z blogów jest warty zachodu” a fakt, że co chwilę jakaś kampania i że blogerowi dobrze się żyje z firmami to argument niewystarczający?

    „mam wrażenie, że samo blogerzy niechętnie patrzą…”. na wrażeniach oparto przekonanie, że ziemia jest płaska. paru ludzi przez tego typu przekonania zginęło.

    „Informacja o problemach z dotarciem przez fanów Kominka do wywiadu z Kominkiem okazała się nieprawdziwa – za jej podanie przepraszam zarówno Kominka jak i fanów, zaś fragment karnie usuwam. Swojej opinii nt. charakteru kampanii na blogach nie zmieniam, podobnie jak zdania dotyczącego ich potencjału” Komi, znowu się przed Tobą kajają. nie wytrzymałabym, podziwiam 😉

    • mameja_na_etacie 18.06.2012 22:14

      Taaaak. „Karnie” usuwam… Hehe.

  12. Monika Kamińska 18.06.2012 21:51

    Świetny tekst, ale w sumie nie ma się czemu dziwić. Żeby skończyć studia z PR trzeba się przez rok poobijać po knajpach w okolicy Krakowskiego, a każdy ma Facebooka, w ten sposób każdy pijarowiec staje się ekspertem od social media.

  13. Grzeczny Chłopiec 18.06.2012 21:55

    Przyznaj się Kominek, że mu zazdrościsz, bo on się na blogach zna lepiej od ciebie. Pierwszy wyda książkę, a twojej nikt nie kupi i całe życie będziesz musiał reklamować używane auta.

    Ps.: nie wierze, że ten tekst z Superpospolitej KTOKOLWIEK mógł wziąć na serio.

  14. pagulhan 18.06.2012 21:55

    Tak sobie czytam te cytaty Brzoskowskiego i zastanawiam się, czy to aby na pewno było pisane na poważnie. Tak czy siak, nieźle się urządził. Idę mu dołożyć wejście na bloga.

  15. Mm 18.06.2012 21:56

    Jak czytam cie na androidzie to nie ma polskich znaków i rozwala tekst.. Może coś z tym zrobisz?

    • kominek 18.06.2012 21:57

      Tak, zajmę się tym do końca tygodnia. Ciągle zapominam.

  16. Eda 18.06.2012 21:59

    Miałam napisać komentarz do tekstu. Ale zauważyłam, że Andrzej T. ma nowy avatar. Nie mogę się skupić przez te włosy. Uwielbiam takie czupryny. 🙂

  17. Michał Zgutka 18.06.2012 22:02

    Mnie osobiście rozśmieszyła kwestia poruszona w błędzie drugim. No, tego blogerom jeszcze brakuje – związać się z jednym reklamodawcą; z jednym producentem pralek, samochodów, podpasek, czegokolwiek. Wówczas pan Brzoskowski będzie lamentował nad „niezależnością” blogerów. I weź tu coś zaradź…

  18. Jacek Gadzinowski 18.06.2012 22:03

    BTW. mieliśmy ponad 30 milionów ekspertów od skoków narciarskich, mamy prawie 40 milionów trenerów i ekspertów piłkarskich, solidna grupa specjalistów od projektowania i budowania dróg się znajdzie, a co?! To nasza polska przypadłość.

    Bartkowi się dostało/traktuje to jako katalizator do głębszej dyskusji. Jeśli takowa się pojawi.

    Co do swojej „specjalizacji” w kwestii blogosfery, popełniłem ostatnio taki text. http://gadzinowski.pl/blogery-blagiery-i-blogaski-ewolucja-blogosfery/ Gdzie teraz ten „marketing na blogach” jest. Biznes jak biznes, dla tych co chcą. Bo i tak dotyczy to jakiegoś niewielkiego ułamka tej części internetu… tak trudną do ogarnięcia przez agencje /pośredników do klienta końcowego/korporacji.

    • Mikołaj 18.06.2012 22:17

      Oj, Jacku… piszesz w temacie dissu na experta Social Media, a swego czasu kreowałeś się na jednego z największych 🙂
      Kominku – ja to słabo nawet wiem, kim Ty jesteś, serio. Ale już sam nie wiem kto ma większy temperament, czy Ty, czy ten Twój hiper-znany blog. Wpis ok. Zgadzam się, ale jako 11 punkt dorzuciłbym jeszcze lanserstwo. Expert od SM się lansuje – wszędzie, zawsze, nie wiadomo po co. Thx.

      • Jacek Gadzinowski 18.06.2012 23:19

        Kreować to może się Pan Eryk w TIVI, dla zdobycia wizerunku, zleceń. A tutaj, to jest rozmowa na małym wycinku dużego tortu reklamowo-mediowego. I tyle w temacie.

  19. Ble 18.06.2012 22:06

    1. „Ekspert nie wie, ale się wypowie.” – bo od tego jest do cholery. Jakby się kogoś spytał o cokolwiek od tego jest żeby odpowiedział, jeżeli powiedziałby „Nie wiem”, wtedy już nie byłby potrzebny, bo po ch*j komuś ekspert, który nic nie wie?
    2. Raczej w tym zdaniu nie chodziło o to. Bardziej o to, że ciągniesz od każdego, tzn. nie masz kategorii do której cię przypisach, jak np. u szafiarek daje się reklamy ciuchów, u kucharskich jedzenia, tak u ciebie można włożyć wszystko.
    3. A tu akurat sam też nie rozumiem (jako publiczność działań w obrębie potencjalnych klientów) co Peugeot chciał osiągnąć. Pojeździłeś sobie peżotem? Fajnie, who care lawl.

    Co reszty nie mam zastrzeżeń, a do 10 nawet lekkie zażenowanie, że ktoś taki w ogóle pisze w Internecie.

    I takie spostrzeżenie – tak jak ty jesteś blogerem, a on specjalistą sm, twierdzisz że on nie wiele dużo o blogosferze, tak zapewnię cię że ty nie wiesz jeszcze więcej o sm i teorii tego podmiotu.

    • OlaZPrzedszkola 18.06.2012 23:50

      1. „Ekspert nie wie, ale się wypowie” czy naprawdę nie rozumiesz prostego sensu tego zdania? NIE WIE, więc NIE POWINIEN się wypowiadać, każdy ma prawo do niewiedzy, zdarza się to nawet najlepszym. I tak, powinien odpowiedzieć dokładnie „nie wiem” zamiast pieprzyć bzdury. A ekspert, który nic nie wie, o którym wspominasz- nie jest żadnym ekspertem.
      2.”ciągniesz od każdego” co za wyrażenie, budzi wręcz jakieś skojarzenia… seksualno-wulgarne :> uśmiałam się. Jeśli Komi prowadzi blogi lifestyle’owe to oczywiste jest, że nie ma jednej kategorii, do której go przypiszesz, ale to jest właśnie siła tego bloga i dla czytelników, i dla reklamodawców.
      3. Ekspert od SM ze mnie żaden (wcześniej modny był lans na niego, po dzisiejszym tekście pewnie wszyscy będą się od tego odżegnywać :>), ale jest chyba coś takiego jak „świadomość marki” (czy jakoś podobnie, wiecie o co mi chodzi?), tym bardziej, że tu większość ludzi młodych przebywa? Nie chodzi o to, że polecisz do salonu Peugeota po 208, ale że kojarzysz markę z fajną kampanią, pozytywnymi ludźmi, spontanicznym wypadem na południe Europy i wyrozumiałym kierownictwem? Ja tak o nich myślę teraz, choć przed Kominkową kampanią kojarzyłam ich firmę bezpłciowo, jak każdą inna produkującą samochody, czy to Fordy czy BMW.

  20. Ewa 18.06.2012 22:08

    Od razu mi się przypomniał artykuł o gwiazdach „wziętych w leasing” http://m.onet.pl/biznes/5159403,detal.html, tam z kolei jest fragment o dopasowaniu marki do celebrytów.

  21. Eda 18.06.2012 22:11

    Peugeot osiągnął np to, że wiem jak wyglądach ich logo. Może wstyd się przyznać, ale wcześniej nie wiedziałam. A przy okazji cała akcja rozgrywała się w czasie, kiedy mój facet zaczął myśleć o kupnie nowego auta. No to linka od razu podsunęłam i się zastanawiamy nad tym całym Peugeotem.

  22. KaMa 18.06.2012 22:19

    Boskie, tak boskie, że pierwszy raz od 2 lat skomentowałam twój tekst…

  23. Pihont 18.06.2012 22:22

    I bardzo dobrze Kominie, że to napisałeś 😉

  24. Dawid 18.06.2012 22:28

    Auć, przychodzi mi tylko jedno do głowy: „Burn, baby, burn!” 🙂

  25. Skimind 18.06.2012 22:34

    No PRO poprostu:) ja ten wycinek z superpospolitej na joemonsterze widzialem, niezle sie przy nim uchachalem. Ale jak zobaczylem ze PRO wzial to jako wyznacznik, jakis fakt…coz wlasnie trzymam przy czole worek z lodem bo krzeslo okazalo sie byc za nisko wzgledem biurka:) aua:)

  26. Iwona 18.06.2012 22:53

    Hm, ładnie brzmi: 10 błędów popełnianych przez ekspertów od social media…. – a tu tylko o blogach – rozczarowanie…. Bo social media to nie tylko blogi… – to tylko maluuutka ich część…

  27. pikob 18.06.2012 23:01

    Niepełnosprytnych się nie punktuje…

  28. Maciej Sutryk 18.06.2012 23:04

    Kto to jest Brzoskowski? To, że ktoś uważa się za eksperta nie oznacza, że nim jest… Ja też mogę sobie wpisać Senior floor housekeeper czyli konserwator powierzchni płaskich a nadal będę sprzątaczem. Niektórzy nazywają się CEO mając jednoosobową działalność gospodarczą i nie zatrudniając nikogo. Po prostu w tym kraju większość osób dowartościowuje się tytułami na wizytówkach i przy kontakcie na tych wszystkich „brunch”, „lunch” i innych „business meeting-ach”. Niestety prawda jest taka, że to nie tytuł o Tobie mówi tylko doświadczenie jakie reprezentujesz podczas kontaktów biznesowych.

    Swoją drogą tak skojarzyłem to z takim dowcipem…. Jeden ze znajomych mówi do drugiego znajomego:
    A: ….Yyyyy…. Wiesz idę jutro na Lunch….
    B: A co to Lunch???
    A: Taki obiad w Warszawie…

  29. skimind 18.06.2012 23:06

    choć wiecie o, po krótkiej analizie problemu – został naświetlony przykład skrajnej głupoty, lecz samemu sobie odpowiedzice, ile z naświetlonych aspektów sami możemy popełnić i sami popełniamy. Oczysiącie w komentarzach szydera na maksa, ale zdrugiej strony – faktycznie”kto prowadzi poczytnego bloga i ma z tego dobrą kasę” – kto z nas na tyle zna branżę, a nie jej obrzeża i okolice, od środka?
    No zgodze się, mr. B. to usosobienie wielu głupich pomysłów czy idei odnośnie blogosfery, ale ilu z czytelników popełniłoby choć jeden błąd taki sam jak Brzoskowski?:)

  30. Szymon Adamus 18.06.2012 23:09

    Hmm. To może ja się przekwalifikuję z pismaka, na eksperta? Kasa pewnie podobna, a z tego co widzę roboty znacznie mniej 😉

  31. Paweł “Ghoran” Leśkiewicz 18.06.2012 23:11

    Serio ktoś teksty z Superpospolita łyknął jako prawdziwe?
    Serio???

    No ale… serio?

  32. Michał Pałasz 18.06.2012 23:12

    Miło poczytać eksperta 🙂

  33. Tomasz Sulewski 18.06.2012 23:33

    Ej, ale bo nie odpowiedziałeś, czy na tych blogach to można robić konkursy?

    • OlaZPrzedszkola 18.06.2012 23:53

      łapka 🙂

  34. Wojtek Orliński 18.06.2012 23:35

    Cholera, Kominek prze Ciebie, przeczytałem tekst tego Brzoskowskiego… Brzozy potrafią jednak złamać nie jedno… skrzydło!

  35. Janusz 18.06.2012 23:43

    Takich „fantastycznych” ekspertów pokroju Danielewski, Popiel czy Krzyworączka jest sporo – niestety jest to w mojej ocenie po prostu żal gdyż są to osoby, które same pokazują, że nic nie osgiągnęli tak napradę, a przedstawiają się jako wielcy eksperci. Czyli tak jak Komin piszesz – mogli by się wymądrzać o blogosferze sami nie zrobiąc nigdy nic w tej materii nic konkretnego. Tak też oni kreaują się na guru ebiznesu w sytuacji kiedy nic w ebiznesie nie osiągnęli poza…. dobrym wykreowaniem się na guru ebiznesu i sprzedażą szkoleń w tym zakresie. Bo właściwie po co się męczyć i próbować zrealizować e-biznes skoro można innym wciskać kit, że się umie to robić ? Może Kominku warto napisać o tym zjawisku ? Niech ludzie przejrzą na oczy ?

  36. Adrian Błachut 18.06.2012 23:46

    Cieszę się, że napisałeś o Fashionelce, zastraszaniu i w ogóle traktowaniu blogerów z buta. Im więcej takich „krucjat” tym mniej będzie dymania blogerów w dupę przez bezkarne agencje PR’owe. Ostatnio sam prosiłem się o jakieś śmieszne grosze przez miesiąc i dopiero groźba opublikowania wszystkiego poskutkowała. Smutne.

    • Marcin Michno 19.06.2012 08:08

      No nie wierzę kogo można na Kominku spotkać

    • goła_pionierka 19.06.2012 10:42

      Chyba muszę bloga założyć, bo ciągle muszę się upominać o jakieś marne grosze (czasem większe), a koledzy ze wschodnim akcentem są już zmęczeni telefonowaniem do dłużników.

  37. Goha 19.06.2012 00:07

    Miałam w głowie zupełnie sensowny komentarz, ale potem przeczytałam o wyślizgnięciu się z kocyka i lepiej tego podsumować nie można.

  38. Jaroslaw Zielinski 19.06.2012 03:54

    Mylisz eksperta z praktykiem. Ekspert nie musi być praktykiem, jedyne co musi, to umieć znaleźć wiedzę z teorii i praktyki danej dziedziny, po czym – umieć ją przekazać. Słowem, drogowskaz ma wskazywać drogę do miasta, a nie być miastem.

  39. Karol Janson 19.06.2012 07:12

    Ja niewiele o PR wiem, więc się wypowiem, bo tesz chcem być ekspertem.

    Niech blogosfera zrobi, na swój koszt, konferencję dla PRowców i wyjaśni krok po kroku, jak to działa.

    Co do tekstu to jest bezkompromisowy, uczciwy, wredny i prześmiewczy. <3. Natomiast gdybym widział realną szansę zarabiania na moim blogu, to też bym miał problem z tym na ile się moge ugiąć, bo bałbym się, że jak jednemu kretynowi odmówię, to inny kretyn do mnie nie podejdzie. I ja wiem, że zeszmacenie się nigdy nie popłaca, ale takie wątpliwości bym i tak przeżywał, bo tu inwestuję swój czas i intelekt, a tu mi grozi, że nie będę miał dochodu.

    • goła_pionierka 19.06.2012 10:45

      Ja Ci z doświadczenia powiem: odmówienie jednemu kretynowi powoduje, ze zaraz przychodzi 3 następnych;)

      • Karol Janson 19.06.2012 22:11

        i Ty twierdzisz, że nie masz fajnych cycków? Ja ci więcej w nic nie uwierzę 😉

        • goła_pionierka 20.06.2012 09:12

          Ja po prostu noszę sukienki takiej długości, że nikt nawet nie spojrzy w kierunku cycków:)

          • Karol Janson 20.06.2012 22:49

            Ok. poddaję się.
            Zdjęcie nóg, w eleganckich szpilkach, poproszę na maila z mojego bloga.

          • goła_pionierka 21.06.2012 08:21

            Eleganckie szpilki na mój adres domowy poproszę i dobry aparat, może być Nikon, to będzie zdjęcie w szpilkach:)Bo niestety tych dwóch kluczowych elementów nie posiadam.

          • Karol Janson 21.06.2012 21:17

            Droga goła. Ok. Wchodzę w to. Serio. Wygodniej bedzie jak Ty mnie namierzysz i podasz adres do przesyłki.

          • goła pionierka 21.06.2012 23:38

            Ślij do Kominka! Wpadnę, odbiorę, a przy okazji – ktoś musi to zdjęcie zrobić:)

        • skimind 21.06.2012 00:10

          Drogi Kominku, wnoszę w tym momencie o zainstalowanie wtyczki umożliwiajacej share na FB 😛

  40. Marcin Michno 19.06.2012 07:55

    Ilość odsłon u „eksperta” pewnie pobiła rekordy – zawsze to jakaś forma zwrócenia na siebie uwagi.

    Skuteczność reklamy u Kominka?2 Kindle w domu, kilka poleconych gier i książek na półce.Biorąc pod uwagę że nie kupiłem nic z powodu reklamy w TV i/lub czasopiśmie to o czymś świadczy.

    • lalivian 19.06.2012 09:04

      Dokładnie. jeśli Kominek cos poleca, to dla mnie znaczy, że warto to kupić. Kindle, iPad, aparat fotograficzny Panasonic, nowe spojrzenie na peugeota (wprawdzie nie kupiłam jeszcze i nie wiem, czy w ogóle kupię, ale żyłam w przekonaniu, ze francuskie samochody są beznadziejne i sie psują, kupując samochód sześć lat temu miałam załozenie: nic koreańskiego i nic francuskiego, Dziś pewnie mialoby ono końcówkę „no chyba że peugeot”

  41. Kriss 19.06.2012 08:09

    Prawie jak K-lincz

  42. lalivian 19.06.2012 08:18

    Szczerze powiedziawszy, to argument, ze w tv jest kilkaset reklam dziennie, w prasie kilkadziesiąt, a na blogu tylko jedna czy dwie lub cztery i dlatego na blogu reklam jest mniej – jest nie do końca trafiony. Gdy na blogu jest kampania Peugeota, to moze i jest to jedyna reklama na blogu, ale równocześnie jest to też 100% wszystkich treści, które są w tym czasie publikowane na blogu. W tv, czy prasie reklamy jednak nie stanowią jedynych oferowanych widzowi/czytelnikowi materiałów. Nie jest to zarzut, nie uważam, ze reklam na blogujest za dużo, czy, ze mi przeszkadzają. Kampanie reklamowe potrafisz ubrać w ciekawą formę, człowiek zapomina, ze to jest w ogóle reklama, no i na pewno są one skuteczne – marki, które promujesz na pewno są zapamiętywane i pozytywnie zapadają w pamięć Twoim czytelnikom, a towcześniej czy później odbije się na tym, co wybiorą z oferty rynkowej, kiedy stana przed zakupem roweru, samochodu, czy telefonu.

    Jednak uważam, ze nie mozna w ten sposób porównywać gdzie reklam jest więcej, a gdzie mniej – bo to różnie mozna liczyć. Wszak poza wartosciami bezwzględnymi istnieje tez coś takiego jak proporcje.

  43. Karol Janson 19.06.2012 08:24

    Hmm. Nie wiem jak to działa, ale reklamy na blogu docierają do mnie mocniej. Może to dlatego, że bardziej ufam blogerowi niż tv albo radiu, na zasadzie:L jego znam, on mi kitu nie wciska.

  44. Krzysztof Cebula 19.06.2012 08:50

    Końcówka dosłownie zabija…

  45. Aneta Wiśnioch 19.06.2012 10:26

    I zniszczyłeś taką piękną karierę Brzoskowskiego…

  46. waldemar 19.06.2012 10:57

    „Przyznam się wam, gdybym ja popełnił taką gafę, tak skompromitował swój – skądinąd marny intelekt – to bym się sam zastrzelił, powiesił, wyślizgnął z kocyka i rzucił pod tramwaj. Jednocześnie” – ekspert poprzestał na skreśleniu niefortunnego fragmentu tekstu. Plus dla niego, że przyjął to na klatę i np. nie usunął.

    • Jaroslaw Zielinski 19.06.2012 13:06

      Ja bym usunął. Blog to nie brudnopis redakcyjny. I nie ma jakiegoś zakazu zmian we własnych tekstach.

  47. Jakub Wróbel 19.06.2012 11:56

    Nie ma co 🙂 Kominek zawsze rację ma!

  48. Jakub Wróbel 19.06.2012 11:58

    Czytałem tekst Brzoskowskiego i nie mogłem powstrzymać się o śmiechu ..

  49. tetsuo 19.06.2012 13:37

    A kto to jest ten Brzoskowski? Człowiek który pisze że coś robi?

  50. Kenji 19.06.2012 13:51

    Tak mi się przypomniało prawie na temat (bo ww. pana to szkoda komentować): Nie wiem czy wiesz, ale ostatnio pisali o tobie w „marketing w praktyce” :).

    • kominek 19.06.2012 14:27

      Pozytywnie?

      • Kenji 20.06.2012 06:31

        Opisali akcję z 7islands jako przykład dobrej współpracy z blogerem, więc chyba tak.
        W ogóle był cały duży temat o blogosferze, ale się nie wczytywałem, bo tylko zobaczyłem przypadkiem na półce w empiku.

  51. Szymon Slowik 19.06.2012 14:06

    No to Brzoskowski będzie miał dzisiaj ruch na stronie 🙂 … może potem wydrukuje sobie raport i poleci do reklamodawców pochwalić się ilością uu 😛 A nie, przepraszam, zapomniałem, że reklamy na blogach są złe.

  52. shima 19.06.2012 15:06

    Nie znam się na blogach, trafiłem tu przypadkiem (oczywiście o Kominku kiedyś słyszałem: taki koleś co dużo bluzga i tajemniczy jest tak Banksy (to chyba nieaktualne?) ), ale po komentarzach widzę, że dupowłazów wyznawców masz równie żarliwych jak Kościół Świętego Jabłka, choć mniej licznych (chyba).
    Tekst ok, ale mało ambitnie do tego podszedłeś.
    „A man cannot be too careful in a choice of his enemies.” – O. Wilde
    Wiem, że on Ciebie zaczepił, ale kopanie przedszkolaka, bo Cię patykiem szturchnął, nie przystoi. Nie ta waga.

    • Jakub Wróbel 19.06.2012 18:36

      Sam wszedł do tej wagi 🙂 Więc nie widzę powodu żeby go Kominek miał traktować z ulgą.

  53. Kacper 19.06.2012 18:19

    W ciągu ostatnich kilku miesięcy przeczytałem tyle razy słowo ‚blog’, że chyba sam zacznę nazywać się Social Media Guru.

    Nie no żartuje, mózg mi rozwaliło, ja wysiadam. Blokuje na jakiś czas Google Readera i usuwam suby na fejsie! Bye

  54. Piotr McGee 19.06.2012 19:15

    Jeśli chodzi o błąd numer 10 to nie złapałem dowcipu. Też pomyślałem (niczym pan Brzostkowski) że brak możliwości zrozumienia informacji iż wywiad ten znajduje się w papierowej wersji gazety, świadczy o poziomie intelektualnym danej osoby. Zechce ktoś wytłumaczyć na czym polega „zwyczajność” tej sytuacji? Ludzie naprawdę nie wiedzą co to jest gazeta w wersji papierowej? Nie wierzę

    • Asia 19.06.2012 21:50

      Nie wierzę własnym oczom…

    • Marcin Michno 20.06.2012 07:40

      Padłem…Brawo ten pan.

  55. Tomek 19.06.2012 23:09

    OK, nie jestem blogerem. Przynajmniej nie takim „prawdziwym” (bez ironii). Ale irytuje mnie podejście do blogerów. Nawet na moich stronach.

    Przykłady? Agencja PR-owa wpycha mi się z reklamowymi „komentarzami” na mojego prawie bloga, ani nie pukając do drzwi, ani butów nie wycierając przed wejściem. Walą tekstami gdzie popadnie. Telefonuję do nich z pytaniem, czy są zainteresowani ufundowaniem nagrody dla użytkowników – promowaną usługę mógłby przetestować ktoś z moich czytelników. Zwodzą, a potem każą pisać do siebie podanie, które MOŻE rozpatrzą. Że co?! Nie napisałem. Zmądrzeli? Też nie. Po kilku miesiącach ponownie próbowali wejść od kuchni…

    Inny przykład? Agencja marketingu farmaceutycznego. Ponoć duża i ważna. Wysyłają mi wiadomość prasową, domagając się(!) publikacji. Dzwonię, przedstawiam się, pytam co mogą zaoferować moim czytelnikom. Odpowiedź? Możliwe, że wysłali do mnie informację, ale już nie pamiętają (sic!), możliwe, że coś zaoferują, jeśli będzie im się to opłacać, a tak w ogóle to dlaczego nie chcę po prostu opublikować ich newsa – przecież ciekawy jest (sic!)…

    Zagrania rozwścieczonych pozycjonerów już odpuszczę – jak linków nie zamieszczę, to i od terrorystów czy oszustów potrafią wyzwać.

    Nagadałem się, to kończę. Pozdrawiam.

  56. Natalia Hatalska 20.06.2012 12:41

    I cóż. Wychodzi na to, że znów mamy odrębne zdania. To już chyba tradycja. Poniekąd?
    Dwa słowa komentarza zatem, bo na dłuższą dyskusję liczę podczas tegorocznego BFG.

    Po pierwsze – ilość reklam na blogu i to jakich produktów dotyczą. Oczywiście, jeśli marka pasuje do bloga, a bloger do marki (bo to nie zawsze idzie w parze), to na blogu mogą pojawić się i podpaski, i olej, i mielone mięso. Problem pojawia się wtedy, gdy tych marek jest za dużo. Sam pytasz – co to jest dużo? Tylko to nie pytanie do blogera, ale do jego czytelników. To oni decydują, czy info o marce w każdym wpisie jest dla nich jeszcze ok, czy raczej już nie i zdecydowanie chętniej poczytaliby o czymś innym, a nie o kolejnej kampanii.

    Druga kwestia to kwestia „honoru” (cytat z Ciebie). Piszesz Kominku:
    „Ktoś może powiedzieć, że to szkodzi blogosferze. Gówno a nie szkodzi. Takie akcje pokazują innym blogerom, że mają prawo, mają siłę i możliwości by walczyć o swoje. Od kasy zawsze będzie ważniejszy honor i mam głęboko w dupie fakt, że ja przez taką Fashionelkę mogę mniej zarobić, bo jedna czy druga firma przestraszy się współpracy z blogerem.”

    Oczywiście – pełna zgoda na to, że bloger ma prawo, by walczyć o swoje. I zdecydowanie tak – honor ważniejszy niż kasa. Tylko, czy na pewno-na pewno „honorowe” są publiczne pyskówki, pranie brudów i szantażowanie kogoś, że się opublikuje jego prywatną korespondencję? Dla mnie nie. Ale wiesz, ja stara i staroświecka jestem.
    I jeszcze jedno. Wielokrotnie o tym wspominałam, ale jeszcze raz napiszę. Kontrowersyjne akcje budują świadomość (wg danych Cheescat w dniu konfliktu Schaffashoes/Fashionelka Fashionelce przybyło na FB 244 fanów). Świadomość, ale nie wizerunek.

    Pzdr,
    N.

    • kominek 20.06.2012 13:43

      Odniosę się tylko do jednego fragmentu: Fashionelka dała ciała szantażując publicznie, że ujawni prywatną korespondencję. To było głupie i należało inaczej rozegrać, czyli od razu strzelać nieuczciwej firmie w tył głowy.

      • Natalia Hatalska 20.06.2012 21:29

        I znowu nie tak. Bo jeśli strzelać (rozwiązanie nie tyle ostateczne, co zupełnie mi obce), to tylko z przodu. Trzeba mieć odwagę (przede wszystkim cywilną) spojrzeć drugiej osobie prosto w oczy. N.

        • kominek 21.06.2012 19:25

          Hehe, nie chodziło mi o patrzenie drugiej osobie w oczy. ale o to, by strzelać bez sygnalizowania strzału, bez dania możliwości obrony przed lub w trakcie ataku. I tak skutecznie, aby ten jeden strzał wystarczył.
          Elizie wystarczył:)

  57. Marcello Murgia 20.06.2012 12:44

    Właśnie skończyłem czytać pierwszy dla mnie artykuł na tym blogu, znalazłem w nim bezpośredni język i opiniotwórcze uwagi. Nie jestem zaskoczony, że blog może się cieszyć taką popularnością 😉

    Post w pewnym sposób mnie dotyczy, ponieważ odkryłem kominek właśnie w trakcie czytania wywiadu z jego autorem. U mnie zatem proces odwrotny, najpierw wersja papierowa, następnie internetowa!

    Czy jestem bloggerem? Sam do końca nie wiem, czegoś chyba mi brakuje. Wybrałem swoją niszę: wydarzenia, jakość życia, biznes we Wrocławiu. Po włosku. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłem, że dużo ruchu generowany jest przez polaków ze znajomością włoskiego! Nie mam reklam, czy to naprawdę znaczy, że nie potrafię współpracować? Myślałem, że brak reklam spodoba się moim czytelnikom. Z drugiej strony dostaję dużo zapytań dot. noclegów, kosztów życia, ofert pracy. Może rzeczywiście powinienem odpowiednio zareagować na tę sytuację?

    Nic, complimenti Kominek e buona continuazione con il blog! Zachęca również do odwiedzania mojego, może ktoś będzie miał jakieś sugestie dla mnie 🙂

    http://unitalianoawroclaw.blogspot.com/

  58. soszal 20.06.2012 22:19

    Ciągle boli mnie, że firmy wybierają działania w Internecie tylko w kanałach, które są stricte powiązane z ich profilem działalności, nie zauważając, że, korpomówiąc, ich grupa docelowa (często jasno określona) ma też konkretne inne zainteresowania i warto uaktywnić się też właśnie w kanałach ich dotyczących.

    Jeżeli taka grupa lubi rock to pewnie, że można być obecnym tylko w ‚branżowych’ muzycznych portalach, ale też właśnie np. na blogach osób, które wspominają o zakupie instrumentów, wyjazdach na koncerty ze znajomymi czy chociażby piszą lifestyle’owo. Np. wystarczy wziąć współpracę zespołu muzycznego z blogiem rysunkowo-graficznym Zuch próbuje rysować (Zuch jara się muzyką i zawsze wrzuca coś pod postami) – pozornie nieoczywista, a jednak warta rozważenia 🙂

    • Andrzej 20.06.2012 22:25

      O, to to. Mądry Soszal 😉

  59. kate_alice 21.06.2012 20:06

    wydaje mi sie ze Kominka zaczelam czytac zaraz jakos po akcji burger kinga, czyli dawno temu. przynajmniej dla mnie. reklama reklama, ale czego te osly nie wiedza, to jest to, ze kiedy staly czytelnik czyta Kominka i ten gada sobie cos o BG o starbucksie albo o czymkolwiek to predzej czy pozniej tam trafi myslac: ooo Kominek tam byl.
    teraz moge otwarcie powiedziec ze moje beloved onion rings odkrylam dzieki Kominkowi nawet jezeli nie pamietam zeby cokolwiek o tym mowil. to podswiadomosc.

    • goła pionierka 21.06.2012 20:59

      Ooo, Kominek tam był, a potem znów od jutra dieta, nie idę tam 🙂

  60. aga-aa 27.06.2012 17:40

    a czy można kogoś nazwać „ekspertem od SM”? mym zdaniem nie, gdyż wszystko tak szybko się zmienia, że tak naprawdę każdy codziennie się uczy, poza tym SM to tak szeroka działka, że nie sądzę by jedna osoba była w stanie znać się na każdym jej elemencie

  61. Ajs 28.06.2012 19:59

    Ekxpertyzm w tym wymiarze jest raczej słabo do ocenienia. Ocena jest subiektywna dlatego dziś każdy może nazwać się expertem od marketingu, wyrazić swoje zdanie i to będzie opinią ekspercką. Grunt to swoimi działaniami przynosic korzyści dla innych.

  62. kinta 29.06.2012 17:59

    Zapewne nie mieszczę się w średniej intelektualnej eksperta, zresztą w Kominkowej średniej pewnie tez nie… Ale taka mnie myśl odkrywcza naszła: nie obchodzi mnie co Kominek, czy inny bloger reklamuje, to jego sprawa, obchodzą mnie jedynie jego teksty. Jeśli tekst będzie zbyt nachalny, za bardzo reklamowy, albo produktu, który mnie kompletnie nie interesuje, po prostu wpiszę kolejny adres w przeglądarkę, nawet przez chwile nie mając ochoty na dokończenie takiego tekstu. Więc bloger może sobie reklamować choćby schadzki sado-macho, ale jeśli tekst będzie dobry, czytelnik doczyta. I to jest siła, której nie rozumieją ani agencje, ani eksperci… ani nawet zwykli ludzie, którzy są niestety poniżej mojej średniej intelektualnej. Choć, nie wiem z drugiej strony czy są tacy…

  63. Pingback: Jak się robi afery w TVN 24 | Kominek IN

  64. Lord Nikon 22.08.2012 12:50

    Tak czytam dzisiaj teksty o social media, blogosferze trafiam na takie wypowiedzi, jak powyższy tekst.

    Nostalgicznie przypomniał mi czasy, gdy każdy chciał być „AjTi speszjalist” i sytuacje pokroju:

    Numer błędu: ram szwankuje.
    Specjalista: Wirus. Formatuj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>