
Lubię Walentynki i gardzę tymi, którzy nie lubią
Miała wszystko, czego może potrzebować facet – wysoka, pełne usta, dwie duże piersi, była dziewicą i goliła meszek pod nosem. Miała też trochę w nadmiarze. Na oko wychodziło jakieś 30 kg.
– Ja cię naprawdę kocham – powiedziała mi kilka lat temu.
Jako że nie byłem przygotowany na to wyznanie, a decyzję trzeba było podjąć od razu, odpowiedziałem:
– Jestem gejem.
Była moją pierwszą prawdziwą walentynką. I ostatnią.
Jakiś czas później dowiedziała się, że daleko mi do homoseksualizmu, miała żal i przez to wszelkie powody, by nabawić się urazu do walentynek. Ja także mógłbym znaleźć tysiąc powodów by nienawidzić tego święta i móc to racjonalnie uzasadnić. Miłości mego kominkowego serca, od których wyczekiwałem choćby jednego czułego słowa, nigdy do mnie nie napisały. Ja sam nie miałem dość odwagi, by jakiejkolwiek koleżance z klasy(mowa o latach liceum) wyznać skrywane uczucia. Teraz wiem, że nic wielkiego się nie stało i uniknąłem późniejszych rozczarowań, albowiem z wyjątkiem jednej czy dwóch, wszystkie wyrosły na dorodne pasztety. Dziś są już mężate i dzieciate, w dzień pracują w spożywczakach, a wieczorem siedzą przed telewizorem i wspólnie z ukochanymi napawają się swoim szczęściem.
Walentynki są jednym z nielicznych świąt, które zamiast łączyć, potrafią dzielić ludzi na dwa obozy – zwolenników i przeciwników.
Tych pierwszych traktuję z szacunkiem. Tych drugich mam w dupie, ale to właśnie o nich będzie ten tekst.
Co wam się, barany, nie podoba w tym święcie? O co wam chodzi?
Co roku, gdy tylko zbliża się magiczna data 14 lutego, wychodzą na powierzchnię antywalentynkowe uosie i wszem i wobec ogłaszają światu, jakie to święto jest beznadziejne, jaka to komercja i bezsens. Pozują na zbuntowanych, chełpią swoją obojętnością i pogardą dla święta miłości. Wyśmiewają tych, którzy tego dnia chcą w szczególny sposób potraktować swoich ukochanych. Kim są ci ludzie?
Z pewnością jest to grupa naiwniaków, dla których słowo komercja ma zawsze pejoratywne znaczenie. Srają na reklamy walentynkowe, srają na samonapędzającą się machinę konsumpcji, ale nie zauważają, że to święto niczym nie różni się od Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Dlaczego w inne święta tak bardzo nie przeszkadza im komercja? W przypadku Gwiazdki, św. Mikołajów możemy zobaczyć już na dwa miesiące przed 24 grudnia. Dwa miesiące czystej komercji! A jednak, gdy przychodzi czas Wigilii, siadają przy stole, wpieprzają komercyjne żarcie, wręczają i dostają komercyjne prezenty, a wieczór kończą przed komercyjną telewizją. Wszechobecna komercja nie przeszkadza im na co dzień, bo są nią tak przesiąknięci, że jej zapach dochodzi do nich wtedy, gdy zbliża się jedno z najbardziej intymnych świąt – właśnie Walentynki. Bądźcie konsekwentni i wypieprzcie z kalendarza Dzień Kobiet, Dzień Matki i Dzień Dziecka.
Do tej samej grupy należą mądralińscy, których ulubionym twierdzeniem jest „uczucia należy wyznawać przez cały rok, a nie tylko w jeden dzień!”. Tym z kolei, w niezrozumiały dla mnie sposób, święto koliduje z codziennością. Nie wiem, kto im zabrania mówić „kocham” przez resztę roku, tak samo jak nie mam zielonego pojęcia, dlaczego właśnie w ten jeden dzień…nie chcą tego robić! O co tu chodzi?
Daremne to, co piszę, bo wam i tak wykrzywi się morda na widok ludzi, którzy tego dnia w szczególny sposób okazują swoje szczęście. Rozgoryczenie, samotność i głęboko skrywane skąpstwo zastąpicie pieniackimi poszczekiwaniami skierowanymi w tych, którzy ulegli tej cholernej komercji. Żal mi tylko waszych partnerów i partnerek. Jak wiele jest tego dnia nieszczęśliwych ludzi, których partnerzy oznajmili, że nie obchodzą tego święta i jak im przykro się zrobi na widok normalniejszych par. Mało to jest przypadków, gdy smutna dziewczyna na próżno będzie czekała na jedno maleńkie okazanie czułości i spotka się tylko z brakiem zrozumienia?
Jak czulibyście się, gdyby wasza druga połówka oznajmiła, że ma w dupie wasze urodziny, bo ona nie chce dostosowywać się do tradycji i nie złoży wam życzeń, nie wręczy choćby symbolicznego prezentu? Jak czulibyście się, gdyby oznajmiono wam, że nie będzie innych świąt, bo śmierdzą komercją? Wbijcie sobie do swoich pustych łbów, że każdy związek rodzi pewne zobowiązania i jeśli wymyślono walentynki, to nie po to, by dzielić ludzi, ale by ich zbliżać, a antywalentynkowe nastawienie jest obrazem pustki w waszych łbach.
I jeszcze jedno – nie składajcie mi życzeń z okazji Walentynek. To idiotyczne. Wystarczą cycki.
„Jestem ciekaw, ile osób pamięta ten tekst, bo już kiedyś, dawno, dawno temu pisałem w podobnym tonie o antywalentynkowcach.”
ja pamiętam 🙂
Nie czytasz uważnie! Miały być cycki!
ale walentynki dopiero jutro!
Każdy dzień jest dobry, na pokazywanie cycków :>
Z Manti to jeszcze będą ludzie 😉
cycki manti rules
cycki nalezy pokazywac caly rok a nie tylko w jeden dzien
No mi moja, na szczęście już była, druga połówka mniej więcej tak oznajmiła, że nie mam co się spodziewać szaleństwa w moje urodziny, bo on urodzin nie uznaje.
a Walentynki, no cóż, związkowcom dostarczą powodów, żeby zwykły dzień spędzić szczególnie, a single mają pretekst żeby się spotkać w swoim towarzystwie i przechylić niejedną butelkę wina, oby na wesoło, więc chyba nie ma po co ich tak bardzo nienawidzić. Szczególną fanką Walentynek nigdy nie byłam, ale przynajmniej się rozgrzeszę z ton czekolady, które mam zamiar w siebie wcisnąć :>
Czuję się wzgardzony.
A tekst. Doskonały. Jak zawsze, niemniej wydaje mi się, że właśnie coraz więcej ludzi stara się nie obchodzić walentynek i mieć je możliwie najgłębiej w d…uszy przez ich coraz większą komercjalizację. Ale co ja tam wiem.
Lubię Walentynki, lubię serduszka, karteczki, drobne prezenciki, które można dać bliskim.
Kolejny dzień w kalendarzu, który jest okazją celebrowania bliskości i uczuć, bo czemu nie…
Nie uważam tego ‚swieta’ za komerycjne, a raczej sztuczne i fałszywe, tak jak zachowanie ludzi tego dnia. Komin, zjedź mnie, lecz ja i tak uważam, że jak mamy pokazywać zajebistość pod każdym względem drugiej połowie, okazywać uczucia i wyrazy uznania, to powinniśmy to robić codziennie, w każdy dzień powszedni, nie tylko w święta i dni specjalnie oznaczone tagiem ‚do kochania’.
No ale w zasadzie karpia i pierogi z kapustą też można zjeść każdego dnia, a nie tylko 24 grudnia, mazurka można upiec w sierpniu, ale nie na Wielkanoc, a tort zjeść w dniu przesilenia zimowego, a nie akurat na urodziny.
Ty zawsze, cholero, musisz się wciąć ? Za karę pokazuj 😉
Ja regularnie objadam sie barszczem z uszkami. Nie wyobrazam go sobie tylko i wylacznie na wigilie. Zbyt wielkim uczuciem go darze 🙂
Zeby nie bylo to ja walentynki lubie. Mam kilka wspanialych wspomnien z tego swieta zakochanych.
Alleluja :),no właśnie. a do tego cycki 😉
Gdzie jest napisane że trzeba to robić ‚tylko’ od święta ?
JA po prostu w walentynki staram się znaleźć jeszcze więcej czasu by pobyć z i dla tej drugiej osoby. Pobyć tak na prawdę, bez spraw, obowiązków, problemów codziennych. Tylko ona i ja.
No i biżutur kupuję. Bo czemu nie ?
„Sztuczne i fałszywe” ? Jeśli zabranie swojego partnera na kolację lub upieczenie mu ciasta w kształcie serca jest dla kogoś tak męczące i sztuczne to powinien chyba pomyśleć o rozstaniu.
Pomyślec, że dokładnie dzisiaj w południe odkopałam „Antywalentynkowców” na starym bloxie, żeby uraczyc tym tekstem tradycyjnie wszechobecnych pieniaczy na facebooku. Bardzo zdrowe podejście do tego święta, Kominku.
True story. Ja się już cieszę na jutro. Sukienka odprasowana, szpilki wypucowane, tylko jeszcze pomalować paznokcie i wybrać torebkę. Będę się świetnie bawić. Jak co roku i jak co weekend.
Też pamiętam, był chyba na „ciemnym” blogu (który notabene bardziej mi się podobał).
Mi minęła pogarda do Walentynek, pewnie dlatego, że razem z okresem poprzedzającym wyjdzie z tego tylko tydzień, który w jakiś sposób przełamuje rutynę. A niechęć do nich wynika z tego, że pomimo skomercjalizowania innych świąt, są one bardziej u nas zakorzenione – Walentynki są ledwie 20 lat. Oczywiście, łykając Zachód jak młody rekin wodę, tłum wyolbrzymił ich znaczenie i zamiast podchodzić do tego normalnie, wyszedł lekki „przesadyzm” – co tworzy podział na zwolenników i przeciwników. Zachowanie stare jak węgiel i nic z tym się nie da zrobić.
Zresztą, bez tego nad kim byś się pastwił?
Ja do Walentynek mam stosunek obojętny. Dzień jak co dzień. Wszędobylskie serduszka nie zatruwają mi życia 🙂
No chyba, że mam w tym czasie jakiegoś faceta to wtedy wykazuje się pomysłowością a te pewnie spędzę ze znajomymi przy butelce wina i pizzie 🙂
Ja zauważyłam, że na walentynki alergicznie reagują tylko ci, których rozsadza żal, że sami nie mają nikogo bliskiego, z kim mogliby spędzić ten dzień. To są ci, którzy użalają się nad sobą przez cały rok – (zazwyczaj w ukryciu, na zewnątrz nie są samotni, są „singlami z wyboru”) – ale w okolicach walentynek dostają furii, bo bardziej niż kiedykolwiek tego dnia ich samotność i żałość się uwydatnia.
To za nich wniosę jutro toast pijąc wino z moim facetem. Cmok.
Nie tylko, mojego ojca też szlag trafia na wieść o nich, a od ładnych paru lat jest w małżeństwie i nie ma zamiaru się rozwodzić, co oboje podkreślają na każdym kroku 😉
orzech-wloski,
w sumie masz racje. w wiekszosci sa to ludzie o charakterystyce, ktora podalas.
chociaz z ta swoja pogarda dla tych ludzi troche przegielas. jestes fajniejsza bo masz faceta, a twoje „kolezanki” nie? a wypij nawet piec toastow za to, zeby cie ta pycha tylko nie zezarla 🙂 cmok
Hm, pudło. Przez całe swoje życie nie byłam w żadnym związku (swojego faceta poznałam dopiero w wieku 19 czy 20 lat), ale nie miało to wpływu na mój stosunek do walentynek. To, że mam faceta to żadna moja zasługa i żadna przewaga nad singlami :)Nie mam nic do ludzi nie będących w związkach.
A ten typ ludzi przeze mnie opisany jest na tyle cudny, że swoją cudność objawia pod innymi postaciami i przy każdej innej okazji, dając się we znaki przez cały rok. Dlatego ich kocham i poświęcę im swój toast.
” To, że mam faceta to żadna moja zasługa i żadna przewaga nad singlami ”
Dobrze, że to doprecyzowałaś, bo z poprzedniego, a powiedziałabym, ze nawet z tego drugiego też, Twojego posta – to po prostu nie wynika 🙂
Cóż, tak się składa, ze jestem w świetnym związku, z facetem który daje mi ciepło i radość, jestesmy zakochani przez caly rok, toteż nie mam najmniejszych powodów, by żałować i lamentowac, nie jestem wiec rozżalonym singlem, a szczerze gardze walentynkami i nie zamierzam zmienić zdania co do tego, ze to kicz i jeszcze wiecej tandety, więc coś ze mną nie tak?
Sam nie przepadam za tym świętem, może nie tyle ze względu na komercyjność, lecz na zwrócenie uwagi właśnie na tych samotnych nieszczęśliwych, których 14 lutego dobija, ale wielokrotnie (bez żadnego zmuszania się do tego, po prostu z dobroci serca i szczerych chęci sprawienia przyjemności drugiej połówce) będąc z kimś w związku podczas Walentynek kupowałem albo robiłem jakiś własnoręczny drobiazg, to nic wielkiego a zobaczyć uśmiech na twarzy bliskiej osoby i spędzić z nią miły dzień – to jest zawsze mile widziane. Tak jak wspomniałem, nie lubię aury tego święta, po prostu nie lubię ale nie pieprzę dookoła o komercyjności, czasem zwyczajnie trzeba pójść za falą, zamiast być zawsze tym gościem „na nie”. Tak więc udanych Walentynek Kominku i wam wszystkim też
Oj Kominku, wątpię, by szczęśliwie zakochani mieli cokolwiek przeciwko Walentynkom. Przecież tu nie chodzi o komercjalizację tego święta, tylko o fakt, że samotni ludzie czują się w ten dzień jeszcze bardziej dobici i przygnębieni, a witryny sklepowe tylko im przypominają, że przed nimi kolejna smutna i zimna noc. I stąd niechęć. Komercja nie ma tu nic do rzeczy… ale cóż, jak to mówią, syty głodnego nigdy nie zrozumie.
Czy jeśli kogoś drażni moje szczęście to mam przestać się uśmiechać? Nieszczęśliwcy, którzy domagają się od innych żeby się chowali to jeszcze gorszy gatunek niż antykomercyjni. Nie tylko w walentynki przeszkadzają im zakochane pary.
Zapomniałeś o grupie samotnych, skopanych i zranionych serduszek nienawidzących walętynek w związku z traumatycznymi, miłosnymi przeżyciami. 😉
Ja uważam że to bardzo słodkie święto :). Pamiętam że za czasów singielstwa w ten dzień zwykle bardziej doskwierała mi samotność i zazdrościłam tym wszystkim szczęsciarom przechadzającym się z kwiatkiem w ręku i swoim mężczyzną pod pachą 🙂 . 14 luty jest przyjemnym aspektem w tej szarej rzeczywistości i ludzie którzy narzekają na to święto po prostu zazdroszczą innym że potrafią się cieszyć błahostkami, no albo to zwykla złośliwość. Przeciez w dzień św. Walentego nie trzeba zasypywać się pocałunkami i deklaracjami miłosci. Można spędzić ten dzień na swój sposób. Owszem wszechobecne sklepy i społeczności pokazują nam, że trzeba coś kupić, kwiatka, lizaczka, wyjść na kawkę lody piwko ciasto i buk wie co jeszcze ale to my decydujemy za siebie. Po prostu „haters gonna hate” i maruda zawsze znajdzie powód do marudzenia :).
Bo Walentynki, w przeciwieństwie do wymienionych przez Ciebie świąt BN i Wielkanocy oraz urodzin, są świętem sztucznym. Jak będę mieć dobre zaplecze marketingowe, to 15 lutego cały świat będzie obchodzić dzień trzymania się za jaja, wszyscy będą sobie kupować papierowe jądra i wręczać gumowe penisy, a ja będę gardzić tymi, które nie będą chciały tego specjalnego dnia potrzymać swojego partnera za jaja. I, parafrazując, „mało to bedzie przypadków, gdy smutny chłopiec na próżno będzie czekała na jedno maleńkie dotknięcie i spotka się tylko z brakiem zrozumienia?”
lubię to 🙂
hah, racja, dobra manipulacja tłumem to klucz do sukcesu
BN też jest sztuczne. Jezus nie urodził się 24 grudnia, wprowadził tę datę kościół w 4 wieku przejmując w ten sposób kilka świąt pogańskich. Dla własnych celów. Totalny średniowieczny marketing.
Co to znaczy, że święto jest sztuczne? To tak bardzo żałosne określenie, nie ma czegoś takiego jak sztuczne święto! Bo nie religijne? Phi! Bo spoza naszej tradycji? Niech ktoś napisze, co oznacza termin „święto sztuczne”.
nie jestem katolikiem, więc nie o religijność tu chodzi. Żałosne jest to polskie naśladowanie wszystkiego, co w amerykańskie, bo jak z hAmeryki to lepsze. Walentynki pojawiły się w latach 90-tych, teraz Halloween, sztucznie przejmujemy amerykańskie „zwyczaje”, a wygląda to jak dziewczynka zakładająca za duże obcasy mamy, bo chce być taka jak ona. To jest żałosne. A nie to, że w walentynki nie wynajmę stolika w restauracji i nie pierdzielnę 200 zł na pudło czekoladek w kształcie serca. I żeby nie było, że frustracja – I’m not single.
Bożego Narodzenia też kiedyś nie było, więc jest tak samo sztuczne. A może sztuczne=amerykańskie?
A co złego jest w naśladowaniu Amerykanów?
Są grubi ;(
Myślą że Europa to państwo.
lubie to święto i lubie Cię za ten tekst
Gardzę plebsem, który gardzi tym dniem. Osobiście zaś mam bardzo pozytywne nastawienie do tego święta, mimo, że jak co roku jakoś nie bardzo mnie dotyczy 😉 Tak, ja również lubię walentynki. A jak tynki to tylko strukturalne.
Z walentynkami jest tak, jak ze świętami Bożego Narodzenia. Z biegiem lat tracą swoją magię, którą pamiętamy z czasów dzieciństwa i młodości.
Chociaż sam walentynek nie obchodzę w jakiś specjalny sposób (jest to dla mnie dzień jak każdy inny), to rozumiem tych, którzy chcą się w to święto bawić.
Każdy świętuje to co lubi i jak lubi. A, że komuś się to nie podoba? Że jest przeciwnikiem? No cóż, jest to raczej domena nieudaczników, którym w życiu nic nie wychodzi i których denerwuje szczęście innych.
pamiętam ten tekst, pamiętam
Ja pierniczę, nie mam jeszcze prezentu dla mojej wlentynki. Lecę do sklepów.
Co tu kupić?
P O M O C Y.
Co kupić?
Nagonka na Walentynki stała się zbyt mainstreamowa. Może tabuny hipsterów przerzucą się teraz na ich wielbienie.
Bombonierki z serduszkami, kolacje przy świecach, misie i misiaczki… Eh. Ja to bym w taki dzień chciała ujrzeć jelonka…
„Mało to jest przypadków, gdy smutna dziewczyna na próżno będzie czekała na jedno maleńkie okazanie czułości i spotka się tylko z brakiem zrozumienia?”
Nie zawiedź zaś!:(
Słowo „mainstreamowy” jest zbyt mainstreamowe. Prawdziwy hipster go nie używa.
@qwerty
Ja kupiłem książkę, moja luba dużo czyta, więc chyba trafiłem? 🙂
Święte Słowa piszesz… Znam takich, co mają w dupie czyjeś urodziny, rocznice bycia razem, walentynki itp. I znam te drugie połowy, którym serce płacze na taką znieczulicę partnera. Nikomu nie życzyć takiego doświadczenia.
Dodam jeszcze trochę od siebie – nawet jak wasza druga połówka mówi, że nie chce prezentów nawet tych drobnych albo, że nie uznaje Walentynek – to tylko takie gadanie, sprawcie jakąś niespodziankę, bo on/ona nie spodziewa się, że jednak sprawicie jej ten prezent, nie musi być to Mercedes, wystarczy drobiazg od serca, nawet własnoręcznie zrobiony. Zobaczycie, że jednak się ucieszy. Znam to z wielokrotnej autopsji.
najbardziej mnie rozwalają te laski, które dzień przed walentynkami/dniem chłopaka mają mega problem: co ja kupię mojemu menowi? I biegną zmarnować pieniądze na jakąś totalną bzdurę typu misio z kwiaciarni, facet już ma 100 tego typu bubli, ale oczywiście wielka miłość. a nic o sobie nie wiedzą. ale co plastiki lubią…
Ot to, trochę się nie zgadzam, ale tylko po częsci. Dlaczego? Dzień kobiet to debilizm- w moim mniemaniu, udawanie mężczyzn jakie to kobiety nie są wspaniałe, wszyscy wiemy, że niezłe z nas ziółka. A dzień matki, ojca itp. To już inna kwestia, tu kupuje się symboliczny kwiatek, czy koniak. Nie zabiera się do drogich restauracji, hotelów, nie kupuje złota itp pierdół. A walentynki właśnie takie są, to już nie są te walentynki, które obchodziliśmy x lat temu, teraz jest to czysta pokazówka, jakiego to nie sprawił prezentu facet, jakiej to niespodzianki w łóżku nie zrobiła kobieta. Prezent za 100zł? Nawet nie wchodzi w grę, bo co powiedzą koleżanki. To już nie jest święto bliskości i czułości, jak dawniej. Teraz to święto na przechwalanie zawartością portfela partnera.
🙂
A ja nadal nie obchodzę walentynek, bożegonarodzenia, wielkanocy, dnia kobiet, dnia facetów i w sumie urodzin zbytnio też nie. Oczywiście w sytuacjach posiadania drugiej osoby są te prezenty na urodziny czy mikołajki ale walentynek tak samo jakoś specjalnie nie obchodziłam nigdy. Ale to nie z buntu, a z braku wewnętrznej potrzeby.
Nie będą mi mówić amerykanie, kiedy mam zjeść uroczystą kolację. Amen.
O, i jeszcze Niemiec ci nie będzie pluł w twarz!:)
A Ruscy Prezydeta brzozą zabijać!
Nie przepadam za Walentynkami, głównie przez to że większość moich znajomych spędza czas „tylko we dwoje”, ze swoimi wielkimi miłościami, a większość singli zaszywa się domu bo: „nie mam dziś humoru, nienawidzę Walentynek”, no a ja się nudzę. Poza tym przez kilka tygodni przed wysłuchuję opowieści „a wiesz, kupuję swojemu facetowi na Walentynki to i tamto. Ciesz się że nie masz tego problemu!”
Ale z drugiej strony w ten dzień pojęcie kalorii dla mnie nie istnieje, wymyślam sobie jakieś zajęcia, jak film czy zakupy, więc nie czuję do tego dnia jakiejś wyjątkowej nienawiści, bo ja to fajna dziewczyna jestem, ale do związków do mi się nie pali 😀
Może dlatego „niesinglowce” są tak drażliwi na słowo „Walentynki” oraz całą tę otoczkę związaną z tym świętem, bo po prostu zazdroszczą? Zazdroszczą wszystkim, którzy są szczęśliwi, mają z kim dzielić się swoim szczęściem i miłością. I owszem – zazdrość jest bardzo niskim uczuciem, więc może lepiej zaakceptować fakt, że się jeszcze nie trafiło na tę odpowiednią osobę? Wierzyć, że to nastąpi prędzej czy później? Ale jak można w to wierzyć, skoro wszyscy wszędzie pierdzą o tym, jakie to wielkie szczęście ich spotkało i co zamierzają z tym zrobić, dołując przy tym tych „samotnych”? Miłość to bardzo intymne uczucie, więc normalnym zachowaniem byłoby niechwalenie się tym na lewo i prawo, dobrze myślę? To tak, jakby wykrzyczeć: „wygrałem 30 milionów w totka, jakim jestem szczęściarzem! patrzcie i zazdrośćcie mi!”. Wtedy takie szczęście raczej nie będzie trwać długo…
nie jest niskim uczuciem, tylko ktoś kto ma z dużo seksu i misiowania nie zazdrości innym, że mają kogoś bliskiego do przytulania i macania. więc jak się nie podoba, lepiej sobie odpuścić te wszystkie celebracje, róbta co chceta
Nie lubię walentynek, tak jak nie lubię sylwestra, dnia kobiet, tłustego czwartku itp.
Nie lubię, bo nie lubię presji jaką jest takie świętowanie. Trzeba się wtedy cieszyć, bawić, kochać, jeść pączki (a raczej nędzne resztki, jakie zostały w cukierni). Nawet telewizji nie można w spokoju obejrzeć, bo do czegoś namawiają, wmawiają, ze będę szczęśliwsza jeśli tylko… ale w sumie tam jest tak zawsze.
heh ja przeważnie tak mam, że wszyscy jedzą pączki w tłusty czwartek a ja nigdy wtedy nie mam ochoty. zresztą to bez różnicy, jak się i tak potem nie pości
A ja nie zaliczam się ani do jednej, ani do drugiej grupy, gdyż iż mam Walentynki głęboko gdzieś. Gdybym był w związku, pewnie bym jakoś to ze swoją lubą obchodził, świętował. Ale nie jestem. Więc to dla mnie dzień jak każdy inny. Tak samo jak nie obchodzę Dnia Hydraulika, bo nie znam osobiście żadnego hydraulika. I na co tu się spinać?
Ja tam się cieszę, że się Zakochańcy radują. I prezenty gwiazdkowe lubię i wielkanocnego Gold Bunny Lindta. Ale komercha.
Z calych tych wszystkich „nowych” swiąt… najbardziej podoba sie mi Dzien Przytulania 😀
no,
nie ma to jak zatłoczone tramwaje
A Dzień Wzajemnej Adoracji? Tych „świąt” od groma. Swoją drogą, myślę że lada chwila powstanie Dzień Kominka.
O właśnie! Kiedy Dzień Kominka?
Ponoć 31 sierpnia jest World Blog Day. Kominek na polskiego patrona!
Nie wspominając, że doprowadziłbyś do rewolucji wśród nastolatków i nauczycieli. Nie mogliby się doczekać kresu wakacji…
Ja Ci mówię, przemyśl to!
Zwolenników traktujesz z szacunkiem, przeciwników masz „gdzieś”. A co z pozostałymi, którym jest to obojętne ?
Ile złych emocji…
Nie ma czegoś takiego jak złe emocje. Wszystkie emocje są normalne..
Wszystkie emocje są normalne? Przemyśl to jeszcze raz.
Jako człowiek z dwuletnim doświadczeniem terapeutycznym powtarzam: nie ma złych emocji. To nic niezwykłego że ktoś czuje złość, pogardę, frustrację. Nie da sie przeżyć życia bez takich emocji, nie ma co ich demonizować. Ważne jest aby z tych emocji zdawać sobie sprawę i dokonywać odpowiednich dla nas wyborów. Na przykład można wybrać nie wypisywanie na tym blogu, będący de facto rozrywką, swoich prywatnych pomyj.
Co do tej definicji postrzegania emocji akurat nic nie mam, ale ‚człowiek z DWULETNIM doświadczeniem terapeutycznym’ – aww. Groundbreaking 😀
Shit, fakt 🙂 No psychologiem jestem 🙂
Oh shit, ja też 😀
no ja jestem konsekwentna, nie obchodzę niczego, inni sobie mogą, kiedyś się strasznie buntowałam, że wszystko jest bez sensu, ale Kominek ma rację, że święta są po to żeby cieszyć ludzi, mnie one nie cieszyły dopóki nie było z kim, nie żebym zaczęła nagle obchodzić wielkanoc, ale urodziny mogą być, bo nikt chociaż mi nie każe brać kredytu w prowidencie z tej okazji. ale miło by było dostać kartkę nawet na takie walentynki, od kogoś komu zależy
Pamiętam,a jakże,ciekawe czy ty pamiętasz nasze komentarze..
Ja ,oczywiście nie omieszkam coś zrobić słodkiego dla moich chłopaków,jeszcze nie wiem co..ale może coś z malinami:)
Skad to przekonanie, ze anty-walentynkowi to zgorzkniali single, hejterzy czy inne hipsterstwo ;)? Gdyby nie notka kominka, w ogole nie zauwazylabym, ze to juz jutro. Nie palam nienawiscia do walentynek, ale ten dzien nie jest tez dla mnie niczym waznym, tak samo jak nie mam nic do Barborki, ale zebym ja miala swietowac? 🙂 Moj dzien zakochanych, to kazdy dzien, w ktorym znajdujemy z mezem czas na mila kolacje, wino, czy wypad do kina. Moze to brzmi jak banal, ale taka jest prawda. Czasami, zabiegani mijamy sie w czterech scianach, dlatego dobrze na biezaco celebrowac milosc. Inaczej skonczy sie tak jak z Sylwestrem, rok czekania, a potem to tylko ”kolejna impreza”;) Jezeli chodzi o komercje, to zauwazylam, ze coraz wiecej ludzi w moim wieku odcina sie juz nawet od swiat czy wielkanocy, odbebniajac zwyczaje tylko ze wzgledu na rodzine.
A ja do tego dnia mam jakieś takie mieszane uczucia.
Z jednej strony uważam, że jeśli ludzie się kochają to powinni szanować i wyznawać sobie uczucia przez cały rok, a nie jednego dnia taki nagły zryw narodowy, bo niby trzeba…(że niby mądralińska się odezwała:))
a z drugiej strony przechodząc ulicami jakoś ciepło na serduszku robi się widząc tylu szczęśliwych ludzi, do tego ładnie przystrojone wystawy sklepów, kawiarni..
Najlepiej znaleźć sobie drugiego takiego co ma ” mieszane” uczucia co do tego dnia, wypić razem kawkę, zjeść ciacho, bez zbędnych prezencików i tyle:))
nie zgodzę się z ostatnim… jakoś ci, którzy mają połówki, nie narzekają zwykle na walentynki.
ja obchodzę, nie ma nic lepszego, niż dostać najbardziej kiczowatą, różową, brokatową, świecącą laserami i śpiewającą piosenki kartkę walentynkową! 😉
można jeszcze dostać walentynkową bieliznę (słonik)
ależ szczęście, że ja i mój facet mamy stosunek do tego święta na tyle obojętny, iż on spokojnie może się zająć nauką na środowe kolokwium a ja swoim kursem angielskiego. Czysty romantyzm 🙂
Ah, no i udanych Walentynek! 😉
Antywalentynkowcy = single
I geje!
i lesby 😉
kominek 1 lteguo 2012 Miałem iść na mecz, ale co tam I ty także: jeśli jesteś pełnoletnia, to jakiś screen dowodzący pełnoletności, imię, nazwisko, adres wysyłki + telefon do kuriera do mnie na maila poproszę:)Jeden łyk za moje zdrowie!VN:F [1.9.13_1145](from 0 votes)
Cóż…walentynek od kilku lat nie obchodzę. Nie dlatego, że nie mam z kim. Po prostu mam wrażenie, że to wszystko jest takie sztuczne że chce się rzygać tą miłością.
Jak ktoś musi – niech świętuje, ale czy wspomniane w tekście święta BN, dzień kobiet, dzień matki itp. też obchodzimy tak, żeby wszyscy widzieli jacy to my z tego powodu jesteśmy szczęśliwi? Raczej nie.
Poza tym w walentynki „zakochani” blokują wszystkie restauracje, bary, hotele, kina…Jakie to romantyczne.
Na szczęście można wyruszyć jeszcze gdzieś w nieznane i podziwiać jelonki na tle zachodzącego słońca…Bez tych wszystkich pluszatych serduszek, misiów itp.
A ja nie lubię jak mi się coś narzuca. A narzuca mi się, odczuwam presję, że jutro powinienem np. kupić majtki za 200zł. A ja nie chcę jutro kupować majtek za 200zł.
Mam w dupie (Kominkowymi słowami, nie liczy się jako bluzganie!) taki interes. Kupie majtki i za 300zł jak będę miał ochotę. I 300zł na majtki.
Dlatego tak, jestem jednym z tych smutnych, przygnębionych, życiowych malkontentów, wpieprzam pizze w fotelu, z której keczup spływa na mój wielki bebech okryty białym podkoszulkiem na ramionczkach, który i tak już nosi plamy musztardy z zeszłego roku, i narzekam na cały świat, jaki jest zły, bo mnie Adriana Lima nie chce. Tak to ja.
Bo mam w dupie walentynki. Które nijak się mają do Bożego Narodzenia, bo w walentynki nie zbiera się w jednym miejscu cała rodzina, której nie widzimy cały rok, tylko zbierają się dwie osoby, które widzą się cały rok. A komercje towarzyszącą Bożemu Narodzeniu śmieszy mnie, ale nic do niej nie mam, komercja to część naszego świata i już. Nie daj się zwariować i będzie ok, nawet lubię dobry marketing i chętnie się mu poddaję. Więc, nie, z-dupy-antyglobalistą też nie jestem.
Tak więc mimo, że Kominek Wyrocznia powiedział inaczej, ja wciąż pieprzę walentynki. Ale pewnie i tak jutro kupię jakąś różę. Ze względu na tą smutną dziewczynkę łkającą w kącie, czekającą na jakiś znak. I to mnie właśnie boli. Jestem postawiony pod ścianą. Nie przez ludzi, którzy dokonują świadomego wyboru tylko przez stado baranów, owczy pęd. Tych drugich szanuję, ale są w znacznej mniejszości.
Wesołych walentynek, bijcie się o miejsca w restauracji. Ja zabiorę koleżankę pojutrze jak Wam już przejdzie. A sobie wtedy kupię kostkę do kibla w kształcie serca. Będzie już w przecenie.
PS. Daję sobie paznokcia uciąć, że gdyby Komin napisał tekst w odwrotnym tonie, to 95% komentarzy również byłoby odwrotnego zdania niż jest teraz, a autorzy pozostali by ci sami.
To po co wybrałeś sobie do związku przedstawicielkę stada baranów, która łka w kącie, bo jak nie dostanie kwiatka to się czuje niekochana?
Nie jestem w związku. A nawet gdyby, to nie chodzi o TAKĄ akurat owce ze stada tylko o wszystkie.
Bo z Wami jest tak, że nawet jakbyś była tą buntowniczką to i tak gdzieś tam w głębi, w środku, w gołej_panience będzie sobie siedziała mała dziewczynka o wielkich maślanych oczach na pół głowy, mówiąca cichutko: ‚tak na prawdę to ja też bym chciała dostać kwiatka, skoro wszystkie dostają..’.
I wcale nie twierdzę, że to coś złego.
Czegoś tu nie rozumiem. Krytykujesz ludzi za to to że pragną być ważni, a potem stwierdzasz że to rozumiesz i nic w tym złego.
Nawet jeśli jest owczy pęd to z czegoś wynika. Co jest złego w owczym pędzie? Dzięki niemu mamy państwo na przykład. Prawo.
Zgadzam się jeśli chodzi o hipokryzję komentatorów.
A ja chciałbym zobaczyć wyniki badań udowadniających że dokładnie 95 % ludzi by zmieniło zdanie. Bo jak na razie to jest takie pieprzenie dla pieprzenia, wylewanie frustracji.
Może pomyśl o takich badaniach w ramach swoje doświadczenia terapeutycznego.
Tak zrobiłem. Wyszło mi 94 %, więc lipa.
o szkoda, że nie mogę dać łapki w górę, to bardzo ważne opierać wypowiedzi na faktach!
„Wesołych walentynek, bijcie się o miejsca w restauracji. Ja zabiorę koleżankę pojutrze jak Wam już przejdzie. A sobie wtedy kupię kostkę do kibla w kształcie serca. Będzie już w przecenie.” – to jest dopiero hipokryzja – jestem przeciwnikiem walentynek, więc na przekór światu obchodzę je 15stego… dżizas.
Raczej nie będzie ich obchodził 15-tego, po prostu stwierdza fakt, że wszyscy lecą hurmem do restauracji, kin czy gdziekolwiek indziej tylko dlatego, że jest 14. A 15 spora część o tym zapomni. Z cyklu „co autor miał na myśli”.
I ci latający dzisiaj po sklepach z bielizną w popłochu mężczyźni- widok bezcenny. Aż z zachwytu nad tym widokiem, majtek sobie wybrać nie mogłam 😉
Walentynki jako idea jest jak najbardziej na plus, osobiście nie lubię właśnie ze względu na komerchę, tak samo jak każdego innego święta, w czasie którego kupuje się kupę absolutnie bezużytecznych i oszałamiająco tandetnych rzeczy. Co do kwestii uszczęśliwiania drugiej połówki wbrew swoim przekonaniom względem walentynek – no cóż, nie ma tego problemu rzecz jasna, kiedy ma się z partnerem wspólne poglądy.
walentynki to zupełnie nie to samo co boże narodzenie czy wielkanoc, które są świętami religijnymi, tradycyjnymi i rodzinnymi. nie można też stawiać walentynek na równi z urodzinami czy imieninami, które są świętami osobistymi i również rodzinnymi.
nie znam drugiego święta które powoduje tyle smutku i tak bardzo daje poczuć samotność jak walentynki właśnie. nawet święto wszystkich świętych, czyli tzw. święto zmarłych to przy nim sympatyczna, wspominkowa impreza.
dlatego z dystansem patrzę na te kilometrowe kolejki do kina, zapchane kawiarnie, drogie kwiaty i szał zakupowy. dla mnie ten dzień stoi w szeregu z dniem kobiet, barbórką (bo nie jestem górnikiem), 1 maja, dniem chłopaka/dziewczyny, halloweenem itp. wynalazkami.
Mnie samotne walentynki w ogóle nie ruszają. Ale jakbym miała siedzieć sama w Boże Narodzenie to chyba byłoby mi źle.
Walentynki są fajne. Tak jak każda inna okazja, żeby wyznać mi miłość, uwielbienie i w ogóle się mną pozachwycać. Oczywiście wątpię, żeby ktokolwiek skorzystał jutro z tej okazji, ale co tam. Przynajmniej się pouśmiecham na widok dziewczyn z wielkimi, czerwonymi bukietami.
A Tobie Kominku życzę takich walentynek,żeby ci się przestały przeterminowywać różne rzeczy w domu. Wiem, że zamawiałeś cycki, ale w moim przypadku to jednak życzenia lepsze, bo jeszcze byś antywalentynkowcem został.
Zachwycająca jesteś! To tak, przy „innej”, nie walentynkowej okazji 🙂
Jest zasadnicza różnica pomiędzy odrzuceniem tego co tradycyjne (np. imieniny czy Boże Narodzenie) a tego co jest nam wciskane na siłę (np. hallowen).
Rozwiniesz? Bo ja nie kumam różnicy, albo mi coś pasuje, albo nie.
A taki prezent na Walentynki? http://allegro.pl/show_item.php?item=2065762460 Czy to zabawne jeszcze jest, czy już niesmaczne?
Ja olewam Walentynki! Kiedyś miałam koleżankę, którą mąż lał na prawo i lewo. Okropny koleś, aż włosy bolą. 13 lutego lał, 15 lutego lał, ale 14 lutego zasypywał ją kwiatami i bielizną z Agent Provocateur. A koleżanka się cieszyła, jakże wspaniałego ma męża. Od tej pory z lubym traktujemy ten dzień jak każdy inny 🙂
Do walentynek nic nie mam ale jakoś specjalnie ich nigdy nie obchodziłam (nie, nie jestem singielką). Dla mnie o wiele więcej magii ma w sobie jednak Noc Świętojańska, która od kilku lat wraca do łask (ciepła noc, ognisko, wianki na wodzie i takie tam:)
I ten nasz rodzimy, prawdziwie słowiański żywił seksualnego rozpasania, który nijak ma się do infantylnych serduszek rodem z purytańskiej Ameryki:)
Walentynki – może i nieco komercyjnie święto. Ale w ten dzień nie chodzi przecież o wydawanie nie wiadomo jakiej kasy, ale o pamięć i okazanie komuś sympatii. Oczywiście życzliwość powinna być na porządku dziennym, nie tylko 14 lutego, ale co komu przeszkadza dodatkowo jeszcze tego właśnie dnia zrobić komuś przyjemność 🙂
Dżizas, ależ wysoki dziś poziom hejta tutaj. Idę grać w Gothica.
może to dzień na zakonczenie celibatu ? Hmm…
Jak to dobrze, że czytam Kominka.
Zawsze mnie prostuje tam gdzie trzeba.
Dzięki <3
Hejterstwo to zawsze hejterstwo, obojętnie czy dotyczy walentynek czy antywalentynkowców.
A jeśli nie lubię walentynek *i* świąt bożego narodzenia *i* świąt wielkanocnych?
Ale, co jak co, zgodzę się z argumentami. Są obozy tak samo jak są pary i ludzie samotni. Jest komercja, bo biznes się kręci tak, jak moneta jest okrągła. Święta – czas spędzania wolnego czasu z rodziną we wspólnym gronie. Kupa prezentów, czułości, bla bla bla. Walentynki – specjalny dzień, w którym zabiegani mogą choć raz się zreflektować.
Nie bojkotuję walentynek ale nie jestem specjalnie za tym dniem. Jestem za obozem okazywania sobie uczucia na co dzień. Bez specjalnych (do tego celu) dni. Bo kiedyś można się tej okazji już nie doczekać.
Mam do walentynek obojętny stosunek. Widzę w nim więcej sensu niż w święcie zmarłych, które polega na tym, że ludzie robią tłok na cmentarzach i rośnie ryzyko wypadków. Sam odwiedzam groby gdy ryzyko wpadnięcia pod samochód jest mniejsze.
A walentynki? To taki dzień, w którym można dać partnerce kwiaty/czekoladki/serduszko i ma się spokój do następnej okazji.
W walentynkach najbardziej drażnią mnie ci, którzy chcą być moimi walentynkami i wysyłają mi czytelne sygnały. Śmieszni są też ci, którzy nadają temu dniu szczególną wartość, jakoby był to dobry dzień na wyznanie miłości. Wychodzą z pieczar, grubi, niekochani, samotni i zadręczają nas swoimi wyznaniami. Masochiści, chcą potem móc spojrzeć na zakochanych tego samego dnia i zapłakać?
– nie mogę wysłać tej depeszy.
Nie ma takiego świętego jak Walenty.
Jest święty Krzysztof. ten od kierowców..
– ale święty Walenty – ten od zakochanych
– to co mi pan nic nie mówi
– no mówię pani właśnie..
– to ja muszę iść poszukać, przeczytać kto to jest..cholera jasna…walentynki
ja lubię Walentynki. co złego jest w pretekście do spędzenia miłego dnia z bliską osobą. tak samo jak lubię grudniowe święta, mimo że jestem ateistką. jak można hejtować chęć dawania radości, no proszę ja Was!
ale jutro to będą kiepskie Walentynki, bo u mnie będzie rozstanie. także wieczorem będę randkowała tylko z przyjaciółka i butelką wina.
Nie ma nic złego w dniu okazywania ciepłych uczuć przez zakochanych, flirtujących, potrzebujących, to wspaniałe i przyjemne święto ale jak bardzo wkurzające jest wywieranie presji i narzucanie tych zachowań osobom niezainteresowanym. Bawmy się ale nie spamujmy otoczenia i będzie dobrze 🙂
cycki raz
(o)(o)
proszę bardzo i dorzucam serducho <3
Jutro miała być siłownia i laszczenie się na wiosnę, a będzie kolacja przy świecach i dodatkowe cm w my ass 😉 Czemu to dzisiaj przeczytałam !;-)
Co za durny tekst. Ja mam to swieto w dupie jak wszystkie inne. Jak masz potrzebe sie poprzytulac to musi do tego byc stworzone swieto? jak wymysla dzien sexu to tez bedziesz biegal po gadzety do sexshopu, bo sex powinien laczyc a nie dzielic? Dobrze ze sa 2 obozy bo barany maja o czym pisac na swoich blogach, a przeciez o to chodzi aby tacy jak ja komentowali co nie?
Stawiam na to,że co najmniej od 5 lat spędzasz walentynki sam w domu, wszyscy Cię mają głęboko w dupie i rok w rok swoje frustracje roznosisz w internecie, bo nie masz gdzie indziej.
Żal mi Ciebie. Oby w tym roku Twoja skrycie wielka miłość wysłała ci chociaż smsa walentynkowego żebyś mógł poczuć się lepiej.
Serdecznie mocno życzę Ci udanych walentynek.
„jak wymysla dzien sexu to tez bedziesz biegal po gadzety do sexshopu, bo sex powinien laczyc a nie dzielic?”
żałuję, że nie istnieje domyślne boldowanie tego słowa z „x”, wiedziałabym, że nie powinnam czytać
Pogrubienie bardziej się rzuca w oczy i bardziej przeszkadza. Lepiej automatyczne: skreślanie, zmiana koloru na szaro lub autokorekta (a.k.a. autocenzura) x->ks.
Ciekawa jestem ile baranków przed odkryciem Kominka zwracało uwagę na ‚ks’ lub ‚x’ w „seksie”;) Wydaje mi się, że spokojnie dałoby rade zliczyć te osoby na palcach jednej ręki. Kominek mówi, plebs przejmuje każdy pogląd pełen bezgranicznego oddania 😀
Do walentynek nic nie mam, a należę do grupy „Miłość należy okazywać 350 dni w roku (każdy musi mieć trochę czasu dla siebie pobyć samolubnym przez chwilę)” a Walentynki to dobra okazja żeby wyjść z schematu zwykłego mechanicznego, codziennego „kocham Cie misiu” do jakoś miło spędzonego czasu – dużo ludzi nie ma czasu na spędzanie takich ‚romantycznych dni’ zbyt często, ale kiedy dołożymy do tego jakieś święto to łatwiej go wygospodarować. Chociaż nie zawsze – ja w tym roku mam egzamin 15 więc siedzę i się uczę, pewnie nie będę miała nawet okazji odwiedzić babci i wręczyć jej jabłka z napisem „Kocham Cie” co jest w moim wypadku tradycją (:
A niby czytanie ze zrozumieniem jest podstawowym wymaganiem na maturze… 😉
Kominku, love.
Popieram.
Ja obchodzę Walentynki na równi z rocznicą ślubu, ponieważ jest to jedna z niewielu okazji w roku, kiedy można oficjalnie, w sposób mniej lub bardziej uroczysty, okazać bliskiej nam osobie jak bardzo nam na niej zależy, ile dla nas znaczy, i jak ważna ona dla nas jest.
Ten tekst jest beznadziejny. Ty myslisz ze tylko są ludzie zakochani na tym świecie, którzy kogoś mają? NIE! Jest dużo samotnych ludzi, którzy zostali porzuceni przez partnerów i ja NIENAWIDZE WALENTYNEK i jest mi z tym dobrze. W nosie mam jakąś komercję. Pomyśl troche, większość ludzi nie lubi tego święta właśnie z tego względu, że są nieszczęśliwie zakochani, porzuceni. Pozdrawiam.
Jezeli Ci wszyscy nieszczesliwie zakochani, porzuceni itp. zamierzaja tacy zostac do konca zycia, to szkoda dla nich czasu. Ja to przezywam regularnie, ale nie odbieram innym prawa do szczescia albo sposobu jego wyraznia.
Lubię Walentynki, chociaż przyznam szczerze nie obchodzę już jakoś szczególnie tego święta. Od 9 lat jestem z jednym i tym samym facetem, nie czekam więc już na romantyczne kartki od tajemniczego amanta 😉 Są za to kwiatki, czekoladki, dobra kolacyjka, staramy się tego dnia okazywać sobie uczucia na każdym kroku i dzięki temu wprowadzamy się w miłą atmosferę i dajemy sobie potwierdzenie,że bardzo nam na sobie zależy. Na co dzień, w natłoku codziennych spraw nie da się „jeść sobie z dzióbków i trzymać za rączki cały dzień”,ale 14 lutego intensyfikujemy wzajemną czułość i bliskość i jest fajnie 😉
Michał Hozer:”PS. Daję sobie paznokcia uciąć, że gdyby Komin napisał tekst w odwrotnym tonie, to 95% komentarzy również byłoby odwrotnego zdania niż jest teraz, a autorzy pozostali by ci sami.”
ucinaj:)
tekst o walentynkach był u kominka i tez się z nim zgadzałam
Ja nie widzę problemu w tym święcie.Ni e
muszę chodzić ze swoim partnerem za rękę tego dnia ,nie muszę lecieć do kawiarni,ani nawet do kina,nie musi mi kupować coś super extra drogiego,wystarczy cwiet i buziak i fakt,że tego dnia będzie cholernie dla mnie miły:)
Za to ja z ogromną chęcią zrobię coś pysznego dla moich chłopaków,a dla syna kupię lizaka w kształcie serca,będzie cały dzień się z tego cieszył i wycałuje mnie na cały miesiąc.Do kiczowatych świąt trzeba dojrzeć:)
W całym tym zachwycie nad walentynkami (i swoimi szczęśliwymi związkami) nie zapominajmy o tych osobach, których po prostu nikt nie kocha, nikt o nich nie pomyśli, nikt im nie wyśle żadnego serduszka. Walentynki to dzień miłosci, więc może dajmy znak bezinteresownej milości bliźniego, pamięci, tym, którzy są zapomniani i niekochani. Może nie lubie tego swięta włąśnie dlatego, bo nikt ich nie kocha, sami może też nikogo nie kochają. To nie zawsze ich wina (a nawet jeśli, to kim my jesteśmy, by ich osądzac) i nie zawsze zasługuja na pogardę.
Też lubię walentynki.
Jakiś czas temu zaobserwowałem, że większość ludzi grubo bluzgających ten dzień to z reguły są tchórze ukrywający się za „super przekonaniami” żeby ukryć ogrom własnych kompleksów. Taka o, przekminka.
Andrzej ?
😉
Ja się poddałem. Dostałe dziś rano czekoladki. Zrobię w pracy laurkę i dam jej wieczorem.
Kominek znudzą ci się w końcu te CYCKI 🙂
Nigdy nie rozumiałam tych ponuraków, którym tak straszne przeszkadza fakt, że zakochani mają swoje święto. Tym bardziej szkoda mi słów na tych, dla których ważniejsze jest bycie „anty” i obwieszczanie tego gdzie się da, niż kupienie swojej drugiej połówce głupiego kwiatka, czy bombonierki i tym samym sprawienie jej radości. Na miejscu tej drugiej osoby wstydziłabym się być z kimś takim. Bo CO W TYM ZŁEGO, że ktoś przynajmniej raz w roku odda się tej głupiutkiej zabawie. Co ci szkodzi wydać parę groszy, choćby po to żeby się pośmiać. Serduszka, misie, baloniki, kwiatuszki, czekoladki, wszystko to mnie dzisiaj pozytywnie nastraja i na przekór głupcom walę tynki z przytupem!
Oj tam, oj tam. To przecież tradycja, że Walentynki to w internecie dzień poszczekiwania jednych ludzi na drugich. Sam się do tego przyłączyłeś, Kominku 🙂
Lepiej bym tego nie ujęła.
Przecież Ci anty…. muszą mieć jakiś powód żeby usprawiedliwić te jak to powiedziałeś puste łby.
Gdyby moje cycki nie były zajęte to bym CI je wypożyczyła.
buzi
Tym, którzy nie lubią Walentynek, zawsze pozostaje piękna alternatywa, święto wino – dzień Tryfona 🙂 Nie trzeba jechać do Bułgarii, żeby się napić bułgarskiego wina. Tu macie więcej info: http://etnosystem.pl/newsy/podroze/5712-alternatywa-walentynki-dzien-tryfona
Ale przecież chodzi o to, żeby było… miło. Dlaczego więc odmawiać komuś prawa do wspólnie spędzonych, miłych chwil? Dlaczego nie pozwolić tym ludziom raz w roku uczcić tego, że są razem, tego że się kochają?
Argument, że to może kogoś drażnić, bo sam nie ma, bo nie może, a być może chciałby, jak dla mnie jest kompletnie nie trafiony. Równie dobrze można powiedzieć, że ten wredny sąsiad co ma takie drogie auto i dom piękny to pewnie złodziej jest, bo mieć tego nie powinien, a reklam to w ogóle powinni zakazać, bo jak tak można (jakieś wycieczki zagraniczne, artykuły exclusive reklamują, pół osiedla w takich drogich ciuchach/butach chodzi – skandal, ludzie, skandal!).
Ale nikt tu nikomu nie zabrania obchodzić swojego święta. Po prostu niektórych mdli na widok kiczowatych miśków ze stacji benzynowych i różowego. Z zakochaniem jak z penisem. It’s fine to have one and it’s fine to be proud of it, but please don’t whip it out in public and start waving it around.
żeby zjeść ciastko…nie trzeba kupować całej cukierni…tak sobie myślę…i mimo moich poglądów, (z tymże dopiero niedawno zmądrzałam) jak co roku szykuję się właśnie na walentynkową kolację z moją przyjaciółką, bo jest jak na razie najbliższą mi osobą na ten dzień, a nie wydaje mi się, żeby walentynki zastrzeżone były jedynie dla tych którzy się „kochają”…mam nawet dla niej prezent: piersiówkę i książkę „Jak uwieść młodszego faceta”, bo ona wciąż twierdzi, że jej mąż jeszcze się nie urodził 🙂 i wcale a wcale nie będzie przeszkadzać mi fakt, że wokół same pary tulące się jak misie-pysie…szkoda tylko, że zapewne nas wezmą za lesbijki :]
pewnego 14 lutego lutego ktos spieszyl sie do mnie z pracy, zeby spedzic ze mna milo wieczor. mial zamowiony ladny bukiecik w kwiaciarni i pedzil po ten bukiecik spozniony, bo szef go w pracy zatrzymal. A on sie zatrzymal na latarni. i juz do mnie nigdy nie dojechal. jakos niestety nie jestem w nastroju do swietowania w tym dniu. ot, tyle
Eh Komin tak mi się spodobał Twój tekst, że wrzuciłam go na fb i … posypały się gromy, że się obnoszę z Walentynkami!
Niech no cię przytulę!
Bez fotki? Pan jest chory ?
Hmm, mnie w sumie ani ziebia ani parza te walentynki, ale czesciowo moge odp na Twoje zarzuty:wiadomo, ze kazde swieto to komercja, ale chodzi im(tym malkontentom) o to, ze jest to w usmie nowe swieto czyli nowa dodatkowa porcja komerchy, ktora moze przelac czare.
A co do tych drugich, to chyba im idzie o to, zeby nie bylo sytuacji, ze jest odgornie narzucony termin, w ktorym musimy wyznac uczucie(tak jak np. musimy byc mili w wigile:P)
P.S Jestem tu pierwszy raz, wiec nie do konca wiem o co chodzi… ale jesli jest tak, ze autor tego tekstu dostaje kase od zainteresowanych rozpropagowaniem tego swieta?;P
http://www.kominek.in/reguly-gry/Se poczytaj zanim otworzysz dziub.
Jedyne co mi przeszkadza w Walentynkach to to, że w całym mieście ciężko o miejsce w knajpce czy kawiarni. W tłumie ciężko o romantyczną atmosferę.
Jestem zbyt leniwa, żeby czytać wszystkie komentarze,więc nie wiem czy ktoś wyraził już taką opinię, ale prawda jest taka, że większość protestujących jest samotna i gdyby tylko mieli z kim spędzić ten dzień, to też podniecaliby się Walentynkami jak reszta ludzi.
Może i jestem człowiekiem z tego „plebsu” ale osobiście nie lubię walentynek. Jest to dzień który śmieje mi się prosto w twarz wypominając mi mój krzywy ryj, zjebany charakter oraz chędożoną nieśmiałość.
Prawie tak samo jak ja.
http://www.kominek.in/reguly-gry/ Se poczytaj troche podstaw, zanim otworzysz dziub.
Kocham Cię Kominku (platonicznie).
generalnie postawa ciekawa bo nonkonformistyczna ale argumentacja na poziomie chodnika bez szerszego zastanowienia nad motywacja krytykantów tego święta. Bardzo wielu ludzi (oceniam po swoich znajomych) krytykuję walentynki z większym lub mniejszym przekąsem ponieważ nie są w związku. Dla mnie osobiści święto jest po prostu kiczowate (komercja komercją) ponieważ nie lubię stawać pod presja oczekiwań społecznych zwłaszcza w tak intymnych kwestiach jak moje uczucie wobec drugiej osoby. Niemniej choć walentynek nie lubię kwiatek/prezent/niespodzianka zawsze jest bo każda okazja do powiedzenia „kocham”, „zależy mi” jest dobra.
nie bez kozery (pamieta ktos, kto to kozera?) jest fakt, ze Walenty to rowniez patron psychicznie chorych, jak ktos nie ma ukochanego/ej, zawsze moze wpasc do wariatkowa i przytulic najprzystojniejszego/ą pacjentke do memlona i sprawa zalatwiona. I to pewnie dlatego tak ci przeciwnicy protestuja, bo to ich swieto!
A ja nie lubię i gdybym tylko mogła nie obchodziłabym żadnych świąt ale raz do roku robię przyjemność mamie, spędzam z nią Boże Narodzenie. Obściskujących i mizdrzących się parek nie lubię 365 dni w roku, a nasilenie się zjawiska jest mocno zauważalne w walentynki.
No właśnie, że nie ma komercyjnego jedzenia, bo robione samodzielnie, nie ma komerchy w tv, bo przez cały rok nie oglądam, unikam sklepów (szczególnie tych dużych i galerii), więc nie napawam się komerchą i staram się (walczę!) o to, żeby zachować urok dawnych Świąt i cieszę się czasem z bliskimi (dosłownie). Więc typowo amerykański hamburger mnie średnio interesuje, ale że lubię obdarowywać bliskich pozbawionymi komerchy prezentami i wykorzystuje do tego każdą chwilę (jak inni każdą chwilę na picie), więc w Święto Epileptyków (tak! to oficjalne dane)lubię subtelnie okazać im miłość po prostu. Ps. W M’cu zjadam z częstotliwością 5 razy do roku shake’a i loda w wafelu z polewą czekoladową, bo wolę bardziej wyrafinowane smaki ;)))
I tak mnie nie to nie przekonuje. Ja nie lubię walentynek z jednego podstawowego powodu. To jest w środku lutego !!! Wtedy jest zimno, ciemno, pogoda do tyłka i nie mam najmniejszej ochoty na jakiekolwiek amory. Co jak co ale w naszej szerokości geograficznej termin walentynek jest terminem absurdalnym gdyż nie ma najmniejszego związku z ludzkimi nastrojami do większej dozy romantyzmu. Walentynki to ordynarny import święta z terenów o tradycjach katolickich charakteryzujących się cieplejszym klimatem.
Sto razy bardziej wolałbym by cała Polska dostawała fioła przy okazji nocy świętojańskiej masowo organizując zabawy przy ogniskach w całym kraju. Podejrzewam że byśmy się stali weselszym narodem bo co tu takiego świętować gdy piździ za oknem?! Grzańca, herbatę z rumem, grzane piwo, … to już przecież pół roku świętuję przez całą jesień i zimę. Gdzie w tym romantyzm? To raczej rutyna. A ogniska i zabawy całonocne to jednak rzadkość w ciągu całego roku.
A traktowanie walentynek jako obowiązku też jest dla mnie komiczne. To mam się zmuszać do jakiegoś konwenansu i zakładać sobie homonto na łeb tylko po to by spełnić próżniacze zachcianki stereotypów? A figa z makiem. Znacznie lepiej jest częściej dawać upust romantyzmu drugiej osobie a skoro święta się nie lubi to jedynie zaintonować w tym dniu skromnym kwiatkiem i całuskiem i sprawa załatwiona. Będąc na miejscu kobiety wolałbym to od dosłownie hekatomby romantyzmu która eksplodowała z wiecznie marudzącego partnera by dzień później znów wrócił do szarej rzeczywistości. Właśnie godząc się na coś takiego utrwalamy nas samych w tym wiecznym marazmie marudzenia, bo mamy jeden dzień szczęśliwy i wręcz podświadomie akceptujemy że reszta dni może być bardziej nudna, smutna, etc. No ale damy kulturowo w Polsce są wychowane na księżniczki i zawsze czekają na eksplozje romantyzmu. Za każdym razem. Problem w tym że tak wychowane damy w zasadzie nic nie dają w zamian. Ba bardzo często należą do tych z gatunku kłody. IMHO nie warto sobie takimi kobietami zawracać głowy.
Dobrze napisane! Pozdrawiam:)
Nikt nie strajkuje z okazji Międzynarodowego Dnia Pizzy, a Walentynki wywołują tyle za i przeciw. Zawsze mnie to dziwi. Dziś każde święto to komercha, ale co z tego? Wszystko jest dla ludzi.
Do nieszczęśliwych z powodu singielstwa: moja koleżanka, właśnie niedawno rozstana, postanowiła zorganizować walentynkowy obiad ze znajomymi. Niekoniecznie singlami. Dopisuję się: łączmy się, nie dzielmy:)
A ja nie rozumiem, dlaczego stawia się sprawę pro- i anty- tego święta, kiedy po prostu dla niektórych nie ma ono znaczenia. Nie mam zamiaru piętnować tych, którzy specjalnie z tej okazji kupili lepsze wino do obiadu i zamiast filmu na kompie- pójdą dzisiaj do kina. Z drugiej strony nikt nie zmusi mnie, żebym to święto kochała- ale tak samo obojętne są mi wymienione przez Kominka inne święta jak Mikołajki, Święto Zmarłych czy Matki Zielnej- cokolwiek to jest. Ludzie mający pogląd antywalentynkowy to nie tylko „rozgoryczeni samotnicy”- to są również ludzie w związkach, mających taki jak ja pogląd na dzisiejszy dzień. Jeżeli tylko mój pogląd na dzisiejsze święto nie krzywdzi uczuć drugiej osoby- to w czym problem?
Swieta prawda.
Kiedyś Walentynek nie lubiłam, ale z czasem to święto nabrało jakiegoś uroku. Nie żebym po prostu znalazła sobie drugą połówkę, z którą mogłabym takie Walentynki spędzić, ale doceniłam fakt, że jest jeden dzień w roku, który może być troszkę bardziej romantyczny, troszkę cieplejszy i serdeczniejszy dla par. I nie zgadzam się z tym, że uczucia powinno się wyznawać codziennie. Byłam w takim związku i rozpadł się po paru miesiącach właśnie przez to mechaniczne „kocham Cię” powtarzane rano i wieczorem. Może na niektórych to działa, na mnie nie. Dzisiejszy wieczór spędzam z przyjaciółmi i życzę każdemu udanych Walentynek 🙂
Kto powiedzial, ze musi byc mechaniczne…?
Pewnie, że nie musi. W moim przypadku tak było i to ten związek zniszczyło w dużym stopniu.
No to jadę. Z cyckami.
Walentynkowe cycuszki: http://dostawa24.com/images/2183b.jpg
Mówisz – masz.
A widzisz Kominku, ja jestem przeciwniczka Walentynek, ale rownoczesnie nie gardze osobami, ktore to swieto obchodza w mysl zasady ‚Whatever makes you happy’.
Uczucia okazujemy sobie z moim chlopakiem codziennie, rowniez w Walentynki, choc tego dnia nic szczegolnego nie planujemy.
Dla mnie to dzien jak codzien.
Drazni mnie jednak komercja, niezaleznie czy to Walentynki czy Boze Narodzenie.
Wybacz mi Kominku, bo zgrzeszyłam. Nie jestem zwolenniczką Valentine’s Day, jednak zawarte w twoim tekście niepodważalne argumenty uświadomiły mi, że byłam w błędzie. To miłe święto ma być dniem okazywania sobie miłości, więc jeśli przynajmniej część z nas – ludzi – nie chce, tudzież nie potrafi jej okazywać, niech nie zapomina o należącym się wszystkim szacunku.
Ja w tej chwili przestaję być zimną, niedostępną suką i wysyłam miłego sms do swojego adoratora. Niech ma.
Pozdrawiam
O. Ja wiem, czego nie lubię.
– Byłam w kinie.
– Z chłopakiem?
– Nie, z koleżanką. Wybrałyśmy krwawe mordobicie w nadziei, że nie będzie panienek głośno sliniących swoich misiów w trakcie seansu.
– Ty hejterze! Ty frustratko! Zazdrosna jesteś po prostu…!!!
Jest jeszcze otoczka komercyjna (TAK!) trochę bardziej żenująca niż otoczka komercyjna innych świąt. Nie czyni to ze mnie żadnej ‚przeciwniczki’. Fajnie, że ktośtam się z tej okazji dobrze bawi, a ja przecież mam lepsze zajęcia niż hejtowanie 🙂
Pamiętam jak dziś, że dokładnie rok temu, 14 lutego, trafiłam na Twojego bloga. Ująłeś mnie właśnie tym tekstem, więc zaczęłam często wpadać na kominkowe blogi i takim sposobem do dziś jestem wierną fanką. Proszę, jak romantycznie…
Trafne uwagi, zmieniłes mój sposób patrzenia na to święto.
Czasem myślę, że te wszystkie dni babci, mamy, chłopaka, walentynki itd. są po to żeby pomyśleć o drugim człowieku…dlatego ja ich nie obchodzę, bo jestem egoistką ale absolutnie mi nie przeszkadzają 😉
Jak się wygłasza jakieś poglądy to wypadałoby być w nich chociaż trochę konsekwentnym drogi Kominku. Na koniec roku pisałeś o Sylwestrze, że nie spędzasz go na imprezach, bo jest to dla ciebie dzień jak co dzień i nie lubisz składać ani otrzymywać życzeń noworocznych bo to dla ciebie sztuczne. Pisałeś też kiedyś w tekście o kobietach – księżniczkach, którymi to gardzisz gdyż wymagają od ciebie prezentów. Teraz piszesz, że Walentynki są super i wręczanie prezentu tego akurat dnia też takowe jest. Gdzie w tym jakikolwiek sens i logika?
Dla mnie Walentynki to dzień jak każdy inny, nie przywiązuję żadnej wagi do dat i gdyby kolega z pracy nie wręczył wszystkim paniom bombonierek z rana to bym prawdopodobnie dowiedziała się po fakcie. Szczerze mówiąc, zdecydowanie bardziej cieszę się gdy dostaję prezent od swojego faceta z okazji imienin, o których nigdy nie pamiętam, niż który wręcza mi z okazji Walentynek w obawie przez strzeleniem przeze mnie focha. Do ludzi, dla których ten dzień jest ważny nic nie mam, niech każdy robi to co lubi, potrafię to uszanować i zrozumieć, ale ja sama nigdy się nad tym dniem nie spuszczałam, może dlatego że dla mnie romantyczna randka to wyjście na strzelnicę, a na myśl o kolacji przy świecach i głębokich spojrzeniach w oczy reaguję odruchem wymiotnym / śmiechem.
Kamila- gdybym była facetem, po takim tekście zabrałabym Cię na wszystkie strzelnice jakie są w okolicy 😀
Akurat strzelnice na Walentego powinny robić promocje dla sfrustrowanych singli i zaniedbanych ‚połówek’ 😉
Nie wiem czy to by komuś pomogło, nie mam w tej kwestii doświadczenia, strzelam dla przyjemności, ale spróbuj, może przyniesie to odrobinę ulgi 😉
walentynki, wigilia czy dzień kobiet, wszystko jest do du..y i nic nie obchodzę
ale ty musisz być nieszczęśliwym człowiekiem ….
14 luty to także dzień chorych na epilepsję, ale praktycznie większość kojarzy go tylko z dniem zakochanych.
Do Walentynek mam stosunek neutralny – mój narzeczony także, więc nikt tu nikomu przykrości nie sprawia. Dzień dla nas jak kazdy inny i dziś jak codzień nie zabrakło słów o tym jak ważni dla siebie jesteśmy. Uważam jednak że atakowanie tego święta jest bez sensu, jesli ktoś nie chce to niech nie świętuje ale tez nie psuje święta tym którzy je uznają. I jeśli ON Walentynek nie uznaje a ONA tak, to ON powinien przemyśleć czy warto robić JEJ tego dnia przykrość tylko dlatego że ON ma taki a nie inny pogląd.
czytam sobie tekst, który dobrze znam, myślę: „skomentuję”, po czym patrzę, a tu się okazuje, że już przecież to zrobiłam. i to całkiem szybko, aż dziw, że nie napisałam „PIERWSZA!!!”, a przecież miałam po temu okazję. smutno mi:(
A ja lubię Walentynki, chociaż mam wtedy zapieprz i pracuję po 12 godzin. Coś się dzieje, wszyscy biegają, przekrzykują się, jak na giełdzie. I te zgorzkniałe panie 50+, które słysząc różne dedykacje z wyznaniami miłości z kwaśną miną mówią „I po co tak kłamać?”:)
Ja nie lubię walentynek w „polskiej” formie. Jest ciśnienie na kolację przy świecach, wielkie wyznawanie miłości…. i takie tam. W Stanach („na zachodzie ;)”) to święto sympatii. Laurki dla koleżanek, serduszko na kawie w kawiarni.To wydaje mi się dużo bardziej niewymuszone i po prostu miłe. Choć oczywiście przykro by mi było spędzać ten dzień bez mojej połówki… przez presję, którą stwarzają wszyscy dookoła.
Nie mam nic do walentynek. Osobiście nie obchodzę chociaż mam z kim. Ale śmieszy mnie trochę dzień, w którym wypadają, dzień patrona epileptyków i chorych psychicznie. Seriously?
Miłość odbiera ci rozum,nienawiść odbiera ci siły,przetrwasz krocząc między nimi…..;) a na Walentynki najlepsze są Cycki.
Wiesz co, z tym „uczucia należy wyznawać przez cały rok, a nie tylko w jeden dzień!” to raczej chodzi o to, że w walentynki jest wielkie boom jeśli chodzi o miłość. Wszyscy siś obśckują i wychodzą gdzies ze sobą, a dzien później… no właśnie – nic. Nawet telefonu. W przeddzień walentynek i tydzień po też niespecjalnie okazuje sie tę miłość i tego ogarnąć nie mogę.
No i dla mnie 14.02 to kolejne troszkę głupie święto z Zachodu psujace nasze tradycje :/ Tylko pod tym wzgledem go nie lubie 😉
Jest jeszcze jedna grupa – oznajmiająca wszem i wobec całemu światu (czyli najczęściej na facebooku), że WALĘDRINKI. Osoba należąca do takiej grupy, niezależnie od płci(!) najczęściej jest brzydkim singlem, próbująca powiedzieć całemu światu, jak jej jest dobrze samej i jak wspaniale jest być owym singlem i spędzać walentynki razem z innymi „walędrinkowcami”. Oczywiście jest to zgrabny kamuflaż zgryzoty i faktu, że taka osoba nie dostała kiczowatego serduszka.
Walentynki to swieto, ktore nalezaloby usunac z kalendarza. Gardze ludzmi, ktorzy do okazywania uczuc swoim partnerom potrzebuja dodatkowej motywacji w postaci swieta wymyslonego dla potrzeb czysto komercyjnych. Uwazam, ze to nie ludzie samotni sa zakompleksieni, tylko ludzie, ktorzy nadmiernie afiszuja sie z celebrowaniem tego „swieta”, ktorzy koniecznie musza pokazac, ze nie sa sami.
Szacun ziom za ten tekst
Hm… Bardzo podobny wpis czytałam jakiś tydzień temu u black dresses. Widocznie telepatia umysłowa 😉
Tak jak zazwyczaj widzę jakiś cel w twoim obrażaniu ludzi i niekonsekwencji tego co piszesz tak tutaj… cóż. Mogę się tylko spekulować co jest źródłem tak gwałtownej reakcji. I przyznam szczerze czuję się obrażony tym że zostałem wrzucony do jednego wora razem z bandą jak twierdzisz: baranów, naiwniaków i mądralińskich. Oczywiście zdaję sobie sprawę jak mało obchodzi cię moja polemika, tudzież inne gorzkie żale, wiec powiedzmy że to co napiszę to dla mnie coś w rodzaju samooczyszczenia i lekkiej umysłowej gimnastyki.
Zacznijmy od początku czyli od końca.
,, … a antywalentynkowe nastawienie jest obrazem pustki w waszych łbach.” – cóż za piękny podział.
My i oni. Czarne i białe.
Czuję się zasmucony. W twoich tekstach zawsze pociągało mnie to że mogłem wyczuć że to co piszesz to tylko fasada, inspiracja do głębszego przemyślenia problemu. Niemal nigdy nie brałem twoich słów z bezpośrednią dosłownością. A tutaj? A tutaj choćbym nie wiem jak interpretował ten tekst, nie wiem jak do niego podchodził, zawsze wychodzi mi prosty i płaski bluzg na ludzi myślących inaczej niż ty.
Cóż stało się z Kominkiem który mówił ,,plebs nie myśli, plebs powtarza”?
Który zawsze, przynajmniej w moim mniemaniu był piewcą kreatywności, samodzielnego myślenia i odmiennego interpretowania faktów? Czy przyszła ci do głowy jakakolwiek inna interpretacja tego ,,święta”?
Plebs nie myśli, plebs powtarza… (anty)walentynki.
,,Co wam się, barany, nie podoba w tym święcie? O co wam chodzi?”
Najprościej mógłbym napisać – wszystko, ale to żadna odpowiedz prawda?
Prosta definicja walentynek: święto zakochanych.
Prosta definicja zakochanych: dwoje lub więcej osobników w trakcie trwania procesu zwanego potocznie miłością.
Banda narkomanów.
To tak jakby świętować rocznice pierwszego strzału kanał, denaturacji białka w mózgu, albo święto miliona przegranego w karty.
Nie, nie. Nie jestem z tych którzy twierdzą że miłość to coś z definicji złego, bądź że to prosta reakcja chemiczna (z czysto technicznego punktu widzenia tak jest, ale to znaczniej bardziej skomplikowana kwestia niż prosty dopływ hormonów do mózgu).
Miłość nie jest zła, niektórym jest wręcz potrzebna, ale tak jak wszystkie ludzkie emocje ma swoje określone zadanie, ewolucyjnie uzasadnione głownie w przetrwaniu gatunku.
Przymus stadny, socjologiczny, psychologiczny i fizjologiczny.
Bycie na chaju które ma zrobić ze mnie lepszego człowieka, zbliżyć do drugiej osoby i dać uczucie spełnienia. Tak jak prochy i gorzała.
Naćpany jaskiniowiec, napieprzający dzidą w każdego ,,obcego”.
Zaiste cudowny przykład do naśladowania.
Czy mamy święto gniewu?
Jakże to święto przypomina mi od zawsze obecna w tym kraju kulturę picia. Owe sławne, pij ni pierdol, a jak ktoś nie chce to z góry jest „jakiś nietaki”, bez względu na kierujące nim pobudki. Równie żałośnie, wygląda picie bo tak wymaga tradycja jak i krzyczenie że alkohol to zło, zabronić, zakazać, spalić.
To uczucie nie jest nawet uniwersalne dla całego świata.
A jednak każesz mi przystosować się, zatracić cześć siebie w myśl czegoś co jest uważane przez wielu za sens życia. Przez tych samych wielu, których uważasz za, upraszczając, bezmózgów.
Ależ się zapędziłem w rytm alegorii, metafor i aluzji. Może nawet zbyt bardzo.
Mógłbym się nawet czerpnąć samej definicji święta w ogóle. Skoro potrzebujemy dnia w którym, powiedziano, masz być wzruszony, kochający, socjalizować się i być w ogóle lepszy, to co to nam mówi o naszym własnym życiu? Szarość, nuda i codzienność, prawda? To ja może podziękuję, wolę żyć tak żeby każdy dzień był taki, a i nieprzepadam za tym żeby ktoś mi mówił jakim mam danego dani być. Mam święta codziennie. I coś mi się wydaje że ty Kominku też.
I tak zgadza się w myśl tej zasady, wali mnie równo, wigilia, Wielkanoc, czy inny dzień chutnika/piekarza.
„Daremne to, co piszę, bo wam i tak wykrzywi się morda na widok ludzi, którzy tego dnia w szczególny sposób okazują swoje szczęście.”
Podobnie jak wykrzywia mi się morda, na widok obśliniającej się pary, płci nieistotnej, jak i wszelkim przejawom wciskania mi rzeczy na siłę.
Tyle że od takiego widoku mogę się odwrócić. Odwracam się od walentynek i co? Okazuje się że mam pusty łeb. Masz swoje szczęście, super, miło mi ale nie wciskaj mi go na siłę do gardzieli bo cię obrzygam.
„Rozgoryczenie, samotność i głęboko skrywane skąpstwo zastąpicie pieniackimi poszczekiwaniami skierowanymi w tych, którzy ulegli tej cholernej komercji.”
Oczywiście. Dokładnie to o czym pisałem wyżej. Dostosuj się bo jak nie to znaczy że jesteś gorszy. Logika, zdrowy rozsądek i zwyczajna niechęć nie maja tu nic do rzeczy.
Pij nie pierdol.
„Żal mi tylko waszych partnerów i partnerek. Jak wiele jest tego dnia nieszczęśliwych ludzi, których partnerzy oznajmili, że nie obchodzą tego święta i jak im przykro się zrobi na widok normalniejszych par.”
Żal? A mi się wydaje że powinni się cieszyć. Obie strony. To ewidentny znak że ktoś przecenił swoje możliwości, a w efekcie ktoś powinien zostać kopnięty.
Normalniejszych? Miliardy much nie mogą się mylić.
„Mało to jest przypadków, gdy smutna dziewczyna na próżno będzie czekała na jedno maleńkie okazanie czułości i spotka się tylko z brakiem zrozumienia?”
Skoro musi czekać na coś takiego, właśnie na walentynki, albo czekać w ogóle, to znowu znaczy że coś tu jest bardzo nie tak. Widać wybrała przygłupa który nie wie kiedy dotknąć kobietę. Implikacje tego faktu zostawiam tobie.
A najbardziej w tym nie tak, jest fakt że Kominek stosuje tani sentymentalizm.
„Jak czulibyście się, gdyby wasza druga połówka oznajmiła, że ma w dupie wasze urodziny, bo ona nie chce dostosowywać się do tradycji i nie złoży wam życzeń, nie wręczy choćby symbolicznego prezentu?”
Ha! I tu cię mam. Nigdy nie obchodzę świat związanych ze swoją osobą. Tak jak i zakazuje wręczać sobie prezenty.
Tak naprawdę, nie obchodzi mnie czy ktoś lubi, nie lubi i czy zdaje sobie sprawę z implikacji walentynek. Nie obchodzi mnie komercha, nie obchodzą mnie inne święta. Chcesz świętować, proszę cię bardzo. To co mnie obchodzi to pogarda dla ludzi którzy ośmielają się myśleć samemu, samemu tworzyć zasady i przebywać gdzieś pomiędzy kolorami. A ty Kominku jesteś ostania osobą po której się tego spodziewałem. I to mnie naprawdę zabolało.
Choć być może to ja straciłem przenikliwość, a być może ten teks powstał właśnie jako prowokacja do dyskusji. Ale wtedy, bożesz ty mój, jak bardzo chce mi się krzyknąć: nie idź tą drogą. Takie tanie i proste prowokacje sprawdzały się w czasach zdjęć z Playboya. Teraz Kominku twoi widzowie są o wiele bardziej wymagający. Tępaki pójdą i tak swoją drogą, a ci wierni, z czasem znudzą się taką formą. Raz czy drugi – być może ci się uda. Za nic pewnie masz to co ci napiszę, to nie ja zarabiam tysiące na pisaniu, ale mimo to życzę ci – obyś nie musiał nigdy wspominać tych słów. O ile je przeczytasz.
Ps. Przepraszam za parę bluzg i dosyć niespójny stylistycznie tekst. Nie chce go przesadnie redagować, niech będzie wyrazem emocji, które swoim zwyczajem wpieprzają się nie tam gdzie trzeba i niekoniecznie ułatwiają życie. Tak jak miłość i walentynki.
Czytam ten tekst i wyobrażam sobie wściekłych, urażonych walentynkowych hejterów przed monitorem. Ach, coś pięknego 😀
Dopóki ktoś jest sam, będzie klął na Walentynki i pary spędzające ten dzień w szczególny sposób. Jak ktoś go zechce – w kolejce po lukrowane serduszko będzie niecierpliwie tupać, żeby jak najszybciej dostarczy prezencik ukochanej osobie. Ja nie mam nic przeciwko walentynkom. Może trochę mnie wkurzają słodkie dekoracje w sklepach i cały ten walentynkowy asortyment, z którego trudno byłoby mi wybrać coś w dobrym guście bez serduszek, kotków, misiów i różyczek, ale jakbym miała faceta, który by kochał mnie i którego bym kochała, chciałabym miło spędzić ten dzień.
‚- Ja cię naprawdę kocham – powiedziała mi kilka lat temu.
Jako że nie byłem przygotowany na to wyznanie, a decyzję trzeba było podjąć od razu, odpowiedziałem:
– Jestem gejem.’
nie czytala cie nigdy ? nie znala cie w ogole? jakim trzeba byc kretynem zeby wyznawac milosc komus, kogo sie nie zna
Walę w tynki. Robota jak każda inna tylko po co to celebrować?
*
Ojaniemogę, przecież czasami wystarczy… no nie wiem. Wystarczy rozmowa bez zahaczania o takie tematy, dużo rozmów, żeby powiedzieć coś, co może znaczy trochę co innego dla każdego.
– Cari z kilkoma kilogramami, których nie chce
Ha ha