Continue Reading"/>

Kiedy umiera Iwonka

Dokładnie 8 lat temu zacząłem pisać bloga. Nie dla siebie i nie dla was.

 

Wiecie, kim są Iwonki, prawda? To moderatorki bloga, czuwające całą dobę na tym, by w komentarzach nie pojawiały się treści psujące mi humor. Napisała do mnie jedna z Iwonek przerażającą wiadomość.
Nadmienię, że to nie jest zwyczajna Iwonka. Ona była pierwszą. 8 lat temu miała loginy i hasła do absolutnie wszystkich miejsc związanych z blogiem, pod moją nieobecność publikowała przygotowane wcześniej teksty, a w moich archiwach gadu-gadu jest na trzecim miejscu w rankingu osób, z którymi najwięcej rozmawiałem.
No i napisała mi:
– Przeczytałam fragment twojej nowej książki.
Rzecz w tym, że to było dzień przed premierą. Z lekka wystraszony zapytałem, w którym do jasnej cholery miejscu jest do ściągnięcia moja książka. Jedną ręką już sięgałem po telefon, aby dzwonić do wydawnictwa z wyrokiem śmierci.
– Jak to w jakim? Na blogu jest.
– Moim?
– A czyim?
– Moment. Czy ty mówisz o „Blogu” czy o „Blogerze”.
– „Blogerze”. A to nie jest twoja pierwsza książka?
– Kiedy ostatni raz byłaś na moim blogu?
– Oj dawno, może ze dwa lata temu.

Oczywiście Iwonką nie była od dawna, bo w ciągu dwóch lat zmieniłem i kilka szablonów i nawet silnik bloga, ale to akurat nie miało dla mnie znaczenia. Zobojętniałem komuś, kto kiedyś był jedną z najbardziej zaufanych osób.
Nie tylko jej już nie ma. Wszyscy odeszli. Niektóre Iwonki z dawnych lat wciąż mają hasła do bloga, ale wiem, że nie zaglądają do mnie regularnie.

Wszyscy odchodzą. Na samym końcu wydarzeń pozostajesz sam – pisałem dwa lata temu.
Całe lata pisałem cholernego bloga w mniejszym lub większym stopniu dostosowując się do oczekiwań, jakie w danym momencie deklarowali czytelnicy.
I gdzie do cholery oni teraz są? 30 tys. maili w skrzynce pocztowej. Większość z nich nawet nie pamięta, że do mnie pisała. To nic. Na większość przecież nie odpisywałem. Miałem ich w dupie, tak jak oni teraz mają w dupie mnie. Tak jak ja mam teraz w dupie wszystkich, którzy w najbliższym czasie wystosują wobec mnie jakieś oczekiwania, wypowiedzą słowa niezadowolenia i rozczarowania.

Jesteście bez znaczenia. Nie dlatego, że wami pogardzam. Jesteście bez znaczenia, bo wy i tak kiedyś odejdziecie, tak jak odchodzili przed wami, a teraz po prostu robię krok do przodu wyprzedzając waszą obojętność wobec mnie.

Nie miejcie mi tego za złe. Rozejrzycie się wokół siebie. Spójrzcie na tych, którzy modelują wasze życie wedle swoich upodobań. Nie robią tego dla was, tylko dla siebie. Czysty egoizm. Nawet jeśli mają rację, to oni i tak odejdą. Nie będzie ich przy was, gdy położycie się spać, gdy rano spojrzycie w lustro. Nie będzie ich przy was w trakcie nieprzespanych nocy. Na wsparcie większości z nich nie będziecie mogli liczyć w trudnych chwilach.

 

8 lat temu zacząłem pisać bloga. Nie dla siebie, bo nikt, kto publicznie pisze nie robi tego dla siebie. Robi się to dla poklasku, pieniędzy, wiecznej chwały. Zawsze jest jakiś cel. Każda ambicja do niego prowadzi.
Nie zacząłem pisać dla was, bo was wtedy nie było. Nie piszę dla was, bo większość czytelników tego tekstu dopiero w przyszłości go odnajdzie. Wtedy, kiedy i was tu nie będzie. To jak z robieniem zdjęcia. Dobry fotograf nie fotografuje tego, co widzi, bo to już należy do przeszłości. Ten idealny moment jest tuż przed naciśnięciem spustu. Fotografia opowiada o tym, co jest teraz, pokazuje to, co było w przeszłości, ale początek ma w przewidywaniu przyszłości.

Iwonka przestała mnie czytać. Gdzie popełniłem błąd? Nigdzie. Błąd popełniłbym, gdybym dziś był w gorszym położeniu niż dwa lata temu. Próbowała się tłumaczyć, że rodzina, dziecko, praca… To gówno prawda. Po prostu przestało ją interesować to, co piszę. Normalne. Wielu pisarzy nie czytam, bo już mnie nie interesują, wiele seriali przestałem oglądać, bo mnie znudziły, wiele blogów olewam, bo albo zmieniły się moje zainteresowania albo bloger przestał mnie zaciekawiać. Wszyscy odchodzimy.
Z większością ludzi, jakich spotkaliście w życiu, także tych, którzy nie byli wam obojętni, już nigdy się nie spotkacie. Od znajomych ze szkoły, z kolonii, po tych poznawanych na wakacjach. Przejmujemy się tym? Raczej nie. A czy przejęlibyśmy się, gdybyśmy dowiedzieli się, że nie żyją? Raczej tak. Jaka jest różnica między kimś, kto odchodzi od nas na zawsze, a kimś kto umiera? Teoretycznie żadna. To kwestia nazewnictwa.
I emocji. Jeśli przywiązujemy się do ludzi, cierpimy, gdy odchodzą. Czy teraz rozumiecie, dlaczego nigdy nie darzyłem was przesadnym szacunkiem, kasowałem krytyków i hejterów i praktycznie nigdy z czytelnikami nie zawierałem prywatnych znajomości? Muszę mieć na was wyjebane, bo inaczej wpadłbym w depresję.
Wszystkiego najlepszego, Kominku.

Komentarze

  1. Oczekująca 25.10.2013 21:46

    mocne i prawdziwe. takie jest życie.

    no to 100 lat!

  2. Martyna 25.10.2013 21:47

    Kominek, po co nam oczy mydlisz?
    (Czytam Twoją książkę, strona 260)

  3. Guli 25.10.2013 21:50

    Mocne.

  4. Marcin Michno 25.10.2013 21:50

    Dziś poznałem w realu jedną z czytelniczek która czyta Cię tak długo jak ja – trochę nas jest;)

    • cacko_z_dziurka 25.10.2013 21:54

      No jest nas trochę. Dzięki temu miejscu (temu miejscowi?:D) zawarliśmy wiele znajomości, siedzieliśmy po nocach, spamowaliśmy, braliśmy razem udział w dziwnych akcjach. 😉 Prawie jak rodzina! 🙂

      • an_angel1987 25.10.2013 22:12

        Cacko, ot co! :))))

      • Marcin Michno 25.10.2013 22:31

        Chyba żaden blog wcześniej ani później nie miał takiej społeczności:)

    • szczesliva 25.10.2013 22:01

      to z Kominkiem jest jak z państwem polskim, ulegającym nagminnym transformacjom od wieków, w którym to swój na swego trafi prędzej czy później! 😉

      za pół wieku czytelnicy Kominka nie będą się już spotykać w „realu”, a w przychodniach. strach się bać! 😉 ciekawa jak będzie tematyka bloga, o ile nie przeniesiemy się do jakichś kanałów teleportacyjnych aby podyskutować, a blogi będą przez historię wypominane jako odmiany podziemnej prasy.

  5. Juta 25.10.2013 21:51

    Spoczko. Ja jestem od… dawna. Póki co, zostaję. Muszę dobrze poznać, mojego przyszłego męża. 🙂

  6. agatucha 25.10.2013 21:54

    A ja trwam z Tobą, niezmienne od pewnie też gdzieś koło tych 8 lat 🙂 zaczęłam Cię czytać będąc zbuntowaną gimnazjalistką, teraz kończę studia… 🙂 A to mój pierwszy komentarz, na Twoim jakimkolwiek blogu! Buzi Kominku, nie powiem „Nie zmieniaj się”, bo Twoje zmiany ciągle wychodzą Ci na dobre 🙂

  7. almost*normal 25.10.2013 21:54

    mowiles, ze za 5 lat nie bedziesz juz pisal bloga, wiec wycofuja sie zawczasu 😉

  8. Marta 25.10.2013 21:58

    Tak trochę smutno mi się zrobiło po przeczytaniu tego tekstu… Czas płynie, wszystko przemija, ludzie nas zostawiają i my ludzi zostawiamy. Ale nie zawsze wynika to z braku zainteresowania, a po prostu niedbalstwa. Jutro dzwonię do tych, o których nie chcę zapomnieć. Kominku, wierzę, że nawet Ty masz kogoś takiego, kto Cię przez ten czas nie opuścił.

  9. Ewelina 25.10.2013 21:59

    Komin, ze sposobu pisania, myślenia przypominasz mi mojego niegdysiejszego faceta. Przyszłego-niedoszłego faceta, bo bujaliśmy się razem jakieś 2 lata w mniej lub bardziej zażyłych stosunkach i gdy w końcu miało coś z tego wyjść, nie wyszło. Nieważne, bo do czego zmierzam? Gdy Cię czytam, mam czasem swego rodzaju deja vu.
    Nie mam już z nim kompletnie kontaktu. Odszedł, jak wielu… A może to ja odeszłam? Chciałam tylko nakreślić, że naprawdę miło mi się Ciebie czyta. Mam dobre skojarzenia.

    Całkiem przypadkiem (serio) też miał na imię Tomek.

    (nienieznamysięinie,niepokażęcycków)

  10. Bartosz Ostrowski 25.10.2013 22:01

    Bardzo emocjonalny tekst. Podoba mi się. Czytanie go boli ale to może mieć związek z tym, że chwilę temu obejrzałem „Chłopca w pasiastej piżamie”. Idealnie trafiłeś z publikacją tego wpisu 🙂

  11. Kasia 25.10.2013 22:03

    Jestem od samego początku, kilka maili wymienilismy i byles bardzo mily:)
    komentarze, które zostawiłam można policzyć na palcach dwóch rąk i chyba najwięcej ich bylo na nieistniejącym już kominek.tv (nie istnieje, prawda?)
    wlasnie mnie oswiecilo, ze mam 26 lat, wiec wlasciwie Twój blog towarzyszy mi całe dorosłe życie, chociaz ostatnio zaglądam dużo rzadziej niz kiedys, mialam nawet kilkumiesięczne przerwy, ale wracam

    to nie mialo zabrzmięc tak, że kominek mial jakiś wpływ na moje życie
    chyba nie mial 🙂

    pozdrawiam 🙂

  12. Paulina 25.10.2013 22:03

    Zawsze ktoś odejdzie. Masz rację, nie można się przejmować, bo takie są realia życia.
    Ale jeśli dzięki temu, że piszesz zyskałeś chociaż jednego przyjaciela to warto było.
    Po za tym realizujesz się dla siebie, a czy to się komuś podoba czy nie to mało ważne.

    Podoba mi się, że Twoje marzenia się spełniają.
    Aby każdy tak realizował swoje marzenia i tak dążył do celu to było by więcej szczęśliwych ludzi. Ja chcę do nich należeć – realizuję się!
    Do zobaczenia 😉 jutro.

  13. Pola 25.10.2013 22:05

    Strasznie depresyjnie to wszystko wygląda…

  14. Martyna 25.10.2013 22:05

    I pomyśleć, że ja nadal zakochana… 🙂

  15. Mateusz 25.10.2013 22:08

    Bullshit. Czytam od samego początku i nie zanosi się na zmiany.

  16. Inspirantka 25.10.2013 22:08

    każde przywiązanie łączy się z ryzykiem odrzucenia, straty, bólu. ale kto nie ryzykuje – ryzykuje najwięcej.

  17. an_angel1987 25.10.2013 22:11

    Niektórzy tak jak ja, czytają i rzadko komentują, ale są. I właśnie do mnie dotarło, że najbardziej aktywna na blogu byłam mniej więcej w czasie pisania pracy licencjackiej…. bezrobotna, pisząca pracę po nocach, a wtedy na blogu było najciekawiej, najlepszy klimat nie zawsze poważnych komentarzy zwanych spamem 🙂 I z moich obliczeń wynika, że było to 4 lata temu i tak wiele się od tego czasu zmieniło.
    Pamiętny „tysionc” „nagie fotki” „Borze” Iwonki i Sylwester u Kominka :). To dziwne, że można mieć miłe wspomnienia związane z blogiem. Pozdrowienia dla starej gwardii mgr_makra, leniwade, jeszuahanocri, rolka-termalna, maonna, reverof i kantalupa.

    • Marcin Michno 25.10.2013 22:34

      Pamiętna to była pierwsza notka z nagraniem głosowym – zwłaszcza dla czytelniczek;)

  18. Monika Perszowska 25.10.2013 22:12

    „Nie robią tego dla was, tylko dla siebie. Czysty egoizm.” Co za różnica, skoro mi też przy okazji dobrze? Egoizm wcale nie jest taki zły.
    „Muszę mieć na was wyjebane, bo inaczej wpadłbym w depresję.” To się nazywa wyparcie wtórne. Rozumiemy. :))

  19. Magda 25.10.2013 22:18

    Rozglądam się wokół siebie i widzę ludzi, którzy są ze mną od lat. Są gdy kładę się spać, i gdy rano patrzę w lustro. Widzę dookoła ludzi, którzy dalej ze mną będą. Ale to by nie miało prawa się udać, gdybym miała na nich „wyjebane”. Po prostu. Reguła wzajemności.

    Najlepszego, Kominku 🙂

  20. Kalashnikov 25.10.2013 22:20

    Z całym tekstem się zgadzam (tak jak zgadzałem się z poprzednim „Wszyscy odchodzą. Na samym końcu wydarzeń pozostajesz sam”), ale przyczepię się do fragmentu:

    „A czy przejęlibyśmy się, gdybyśmy dowiedzieli się, że nie żyją? Raczej tak. Jaka jest różnica między kimś, kto odchodzi od nas na zawsze, a kimś kto umiera? Teoretycznie żadna. To kwestia nazewnictwa.”

    Przyczepię się dlatego, że używasz tego jako potwierdzenie Twojej tezy, a jest to przynajmniej dla mnie, i chciałbym wierzyć, że dla większości ludzi również, nieprawda. Przejmujemy się wiadomością o śmierci kiedyś bliskim nam ludzi nie dlatego, że już ich nie ma w naszym życiu (tak jak napisałeś, byli oni dla nas „martwi” z tej perspektywy od jakiegoś czasu), a dlatego, że wartościowi, dobrzy ludzie zniknęli z życia innych ludzi, bliskim i ważnych dla nich w tym momencie. Przejmujemy się również (a raczej przede wszystkim) dlatego, że nie doświadczą oni już nic, że zakończyło się dla tej osoby wszystko wiedząc, że zasłużyli oni na to by nadal żyć i doświadczać otaczającego ich świata.

    Nieprzyjemna jest dla mnie myśl, że można machnąć ręką na śmierć bliskiej nam kiedyś osoby tylko dlatego, że ona i tak już nie była ona obecna w naszym obecnym świecie. Tak jak napisałeś, ona była już dla nas „martwa”, więc można się przecież skupić na moment nad innym aspektem tego faktu – nad tym, że ta osoba już nigdy niczego nie doświadczy, nie przeżyje, a przecież wiemy, że była tego warta, zasłużyła na to.

    Tak jak napisałem na początku, nie zmienia to faktu, że Twoja teza jest jak najbardziej słuszna, ale ten fragment zupełnie do mnie nie przemawia. Z całą resztą 100% zgoda.

  21. kamasz 25.10.2013 22:27

    ooooooooh, wyprzedzę wasza obojętność, jakież to na poziomie gimbazy: zrywam z Tobą bo Ty i tak ze mną zerwiesz a ja chcę być pierwszy 🙂 cute! Ale ja i tak wiem, że musisz tak pisać, żeby ktoś Cię jeszcze czasem czytał (w myśl zasady, że każdemu zrobić dobrze się da, ale wkurwić wszystkich to już żaden problem).

  22. inez 25.10.2013 22:28

    Napisałam do ciebie kiedyś z wielkim problemem nastolatki, z fikcyjnego mejla żebyś nigdy nie dowiedzial się kim jestem.Odpisales w ciągu pół godziny.dziękuję.Nie czytam już twojego bloga, ale zawsze będę go dobrze wspominala a twoja książka zajmuje szczytne miejsce w moim pokoju. :))

  23. asia 25.10.2013 22:43

    Znalazłam cię przez przypadek, dzis w ciàgu dnia wałkuje archiwum. Dowiedziałam sié między innymi, ze jestem dziwna, bo usiadłam na twarz mojemu facetowi- tyłkiem. Był to tyłek, który doprowadziłam do porzàtku ciężkà pracá po porodzie, i byłam z niego dumna! Zdradziłam ojca mojego dziecka z laská- tylko dlatego, ze miała powiększane piersi, musiałam sprawdzic jakie sà w dotyku. Odktył mnie i się przyłàczył, nawet jak go niechciałysmy, był zbédny. I wali mnie to co myślá inni, moja dupa moja sprawa. Mogá dyskutować tylko ci którzy tam byli. Jestem mamá, ale to nieznaczy, ze zostane siostrà zakonnà, mała idzie do babci, którá uwielbia. Wykorzystuje okazje i bawie się!!! Nierobiàc nikomu krzywdy!!!!

    • asia 25.10.2013 22:53

      Czekam na jakikolwiek komentarz, zeby wiedzieć czy przynajmniej nowych nie masz w dupie!

  24. choca_minis 25.10.2013 22:47

    Napisz wprost, że nie możesz już na nas patrzeć, bo nam cycki więdną! A nie… że my sami niby… no nieźle! Po tylu wspólnych latach! Ech…:( ale ja od początku przeczuwałam, że to będzie trudna miłość/zimny wychów. I tak przy okazji – wydaje mi się, że trudno zapomnieć, że się pisało do Ciebie maile. To zawsze było wydarzenie. Niektórzy piszący kiedyś teraz po prostu mniej piją 😉

    Z okazji 8 lat życzę poklasku, pieniędzy i wiecznej chwały:)

  25. Puszysława 25.10.2013 22:47

    Już miałam zarzucić czytanie Kominka, bo i wkurzającym jest egoistą, to fakt, ale ten tekst chwilowo mnie przed odejściem powstrzymuje. Jakiś czas temu doszłam w moich przemyśleniach do podobnych wniosków i chwilowo były dla mnie tak ważne, że były taką cegłówką spadającą na głowę. I już, już – przeszłam nad nimi do porządku dziennego, przywykłam – i znów ktoś mi o samotności mej przypomina!

  26. dalabuszek 25.10.2013 22:55

    ale się mażesz Kominku, taki duży chłopczyk…….

  27. malamhin 25.10.2013 23:21

    kochamy Cię :*

  28. elka 25.10.2013 23:38

    He he są wyjątki:-) dawaj hasla,piny…

  29. starlit 25.10.2013 23:45

    Aj tam. Wytrzyj nos w prześcieradło i sru na Bahamy. Wszyscy przecież odeszli, a nowi przyjdą, więc luzik.
    Odchodzimy, odchodzą, rozchodzą się drogi, którymi jedni biegną, inni drepczą, spotykamy na 5 minut lub 5 lat, czasem tylko wymieniamy uśmiechy. Z tych spotkań coś powstaje , na przykład Kominek w nowej szacie, albo abstynent, albo nowa perspektywa. Jasne, że nie zawsze coś dobrego, ale zawsze możemy się uczyć. Oprócz „źle, że odszedłeś” jest jeszcze „dobrze,że byłeś”.
    Tak dokładnie mogłabym powiedzieć do ciebie, Kominku.

  30. magnes 26.10.2013 00:13

    A ja kiedyś tak marzyłam żeby być Iwonką, a Kominek: NIE
    Ty Kominku to się zawsze znałeś na ludziach 🙂

    • an_angel1987 26.10.2013 09:52

      Ooo., magnes, miło Cię widzieć :)(

  31. zbyszko_ 26.10.2013 00:34

    Och, może jednak nie „wszyscy”…

    A ponadto ludzie naprawdę czasem mają tak, że po prostu wyłączają się z życia internetowego na rzecz tego realnego. Wiesz – dom, praca, dziecko, kochana i, czasami, kochająca rodzina – no kurcze, doba często bywa za krótka.

    Powyższe jednak nie oznacza, że mylisz się co do zmiany gustów czy też upodobań, ale nie wskazuje również, iż WSZYSCY odchodzą, bo ktoś tam, coś tam im się znudziło.

    Raz po raz, choćby nawet sporadycznie, warto wrócić na swoją „ławeczkę”… 😉

  32. Adam Machaj 26.10.2013 06:07

    To naturalne, nawet w organizmie ludzkim następuje wymiana wszystkich komórek średnio co 7 lat więc tu akurat by się zgadzało.

  33. LISU 26.10.2013 06:37

    „Dobry fotograf nie fotografuje tego, co widzi, bo to już należy do przeszłości.”

    od razu mi się skojarzyło – „You can’t take a picture of this, it’s already gone”.
    Six feet under. Mega scena.
    Kiedyś Cię w końcu namówię:]

  34. cykada 26.10.2013 09:03

    A publiczne pisanie dla siebie, bo fakt, że wiem, że zobaczy to ktoś obcy, w czymś mi pomaga = pisze dla siebie?
    Ma to sens?

  35. Karolina Franieczek 26.10.2013 09:37

    Najprawdziwsza prawda. Przykre to czasem, nie powiem, ale tak jak piszesz „wszyscy odchodzą”, czy tego chcemy (czasem nawet w tym pomagamy), czy nie. Najważniejsze to nie stawać w miejscu i nieustannie patrzeć do przodu, mieć cele i je realizować, bez względu na to, czy świat jest nam przychylny, czy nie. Życie weryfikuje wszystko, a my wyciągamy naukę z każdej doświadczonej sytuacji. Coś przemija, by coś nowego – zwykle lepszego – mogło się narodzić. 🙂

  36. Natalia 26.10.2013 11:03

    Dobry tekst. Mam tylko jedno wtrącenie. Każdy z nas potrzebuje kogoś. Tej drugiej osoby. Nie chodzi nawet o partnera na całe życie. Tylko o kumpli, znajomych, przyjaciół, rodzinę. Kto by nas wkurzał, pomagał, wspierał dobrym słowem. Wynajdował wciąż to nowe zadania. Uważam, że życie każdego z nas jest oparte właśnie na innych ludziach. Potrzebujemy siebie nawzajem. Gdyby istniała jedna partia rządząca w sejmie, nie mieliby oni z kim się kłócić, a media nie miałby o kim pisać…tak samo jest z Twoim blogiem Kominku:) Kto by Cię czytał jak nie my? Kto by komentował Twoje teksty tam wrzucone? My odchodzimy, ale przychodzą nasi następcy. A ludzie to takie stworzenia, które szybko się nudzą, mają to po prostu w naturze. Dla mnie rzeczą normalną jest to, że wciąż szukam czegoś nowego, innego. Mnie na przykład coś zaczyna inspirować, a potem zwyczajnie nudzi i znów szukam nowego źródła inspiracji. Taka nasza natura.
    Pozdrawiam.

  37. goła_pionierka 26.10.2013 12:57

    Oj tam, od razu odchodzimy. Po prostu z kopem motywacyjnym z tekstów Kominka wprowadzamy w życie zasadę „zmiany są dobre” i trochę rzadziej komentujemy 🙂 ale wiernie czytamy, bo jak inaczej

  38. Tomasz 26.10.2013 13:13

    Ja cie Kominku czytam od „Najlepszych metod antykoncepcji”!

  39. trzykrzyzyki 26.10.2013 13:20

    nie to żebym się czepiała, ale teraz się mówi „wywalone’

  40. olo 25.10.2013 22:08

    fakt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>