To najdroższe zdjęcie świata zrobione iPhonem. Nazywa się „Krople Deszczu W Czasie Zatrzymane™”. Zachwycające, oryginalne, obrzydliwie drogie, bo cena za zakup oryginału (wraz z telefonem, którym zostało wykonane) sięga 333 tysięcy dolarów. Czy to jeszcze gówno, czy już sztuka?
 
W znakomitej większości zachowujecie się, jak bezmyślna masa reagująca tak, jak wcześniej zareagowała grupa. Czasami, kiedy reakcja grupy dopiero się kształtuje, zachowujecie się tak, aby nie podpaść grupie.
Doskonale widać to na przykładzie reakcji na nowe. Na przykład piosenki. Kiedy Michał Wiśniewski wypuszczał swoją „Filiżankę”, nie widziałem ani jednej osoby, która nie sprowadziłaby go do poziomu gówna. Kiedy jakoś przedwczoraj Natasza Urbańska wypuściła „Rolowanie”, reakcje były identyczne. Kupa, kupa i jeszcze raz kupa.

Bardzo często jest tak, że pacjent nie wie, że jest chory. Dotyczy to zwłaszcza osób chorych psychicznie. Analogicznie ma się sprawa do sztuki. Bardzo często nie wiesz, co jest sztuką, bo się na niej kompletnie nie znasz i nie masz siły przebicia, aby sztukę wykreować. Reagujesz najprostszymi emocjami. To dlatego wzruszasz się na widok pobitego psa czy płaczącego dziecka, a nie wzruszy cię widok długopisu leżącego na stole. Ale wzruszy cię obraz roztopionego zegara, który jest równie banalny, tylko dlatego, że wcześniej grupa uznała to za „wartościowe dzieło”.
To dlatego każdego roku wśród najlepszych kampanii reklamowych dominują te, które prostemu człowiekowi każą zadawać pytania o sens istnienia. Nie tak dawno naśmiewałem się z absurdalnej kampanii Dove, z kobietami, które wzruszały się na widok szkiców ich twarzy. Jako ignorant w świecie sztuki, maskujesz niewiedzę poprzez zachwycanie się tym, co wygląda na ambitne. To dlatego prędzej napiszesz, że najlepszym filmem w historii kina jest „Obywatel Kane” albo „Ojciec chrzestny” niż Spiderman czy inny Batman. Mniejsza o to, że na tych dwóch ostatnich bawiłeś się lepiej niż na „obywatelu”. Inna sprawa, że gdyby dziś wypuszczono „Ojca chrzestnego”, ludzie masowo umieraliby z nudów. Obiektywnie rzecz biorąc to doskonały film, ale topornie zrobiony, w dodatku z masą niedopowiedzeń i uproszczeń, które można zrozumieć tylko po przeczytaniu książki.

Co tak naprawdę wyśmiewasz, patrząc na Wiśniewskiego, Urbańską i im podobnych? Słowa ich piosenek? Weź sobie zobacz listę najlepszych piosenek stulecia według Rolling Stone. Masz tam takie hiciory jak „Imagine”, „What’s going on” i „Satisfaction”. No i weź je przetłumacz. To jest poziom „Ona tańczy dla mnie”. Może wyśmiewasz wykonanie? No jasne, że Wiśniewski trochę przedobrzył i można odnieść wrażenie, że on naprawdę coś czuje do filiżanki, ale co można zarzucić Urbańskiej? Wielu uwielbianych artystów lądowało o wiele niżej niż tylko z głową w umywalce. Proste słowa i banał to styl, na którym wszyscy się wychowaliśmy.

Prawda jest taka, że ani Wiśniewski ani Urbańska ani im podobni artyści nie odstają od żadnych norm. Niestety internet sprawił, że teraz każdy artysta jest poddawany osądowi ludzi, którzy na sztuce się nie znają. Dawniej jak MTV puściło teledysk, mówiąc, że jest boski, to cały świat tego słuchał. Dzisiaj więcej lajków mogę zebrać nad fotką z kawałkiem salcesonu niż artysta nad dziełem swojego życia. Przeciętny człowiek myśli schematami i reaguje schematycznie. Grupa ludzi także.
Mnie też się wiele dzieł nie podoba. Właściwie to ww. piosenki kompletnie nie przypadły mi do gustu, ale jest różnica między krytykowaniem dzieła, a krytykowaniem artysty. Większość krytyków tej różnicy nie widzi, czego sam doświadczam na co dzień. Kiedy znany reżyser nakręci słaby film, ludzie każą mu iść na emeryturę. Kiedy piosenkarz nie sprzedaje płyty zgodnie z oczekiwaniami, powinien już dawno „zejść ze sceny”. Kiedy bloger napisze słaby tekst, czyta, że się skończył i kiedyś pisał lepiej. W tych wszystkich opiniach nie ma prawdy. Jest tylko jedna wielka gównoprawda. Bo prawo do ocen w dzisiejszych czasach mają ci, którzy na sędziów się nie nadają. Czyli przeciętny zjadacz chleba.
Gdyby artyści umierali wskutek krytyki, wiecznie żywi pozostaliby tylko ci, którzy już dawno umarli. Tak, śmierć bywa największą nobilitacją dla artysty. Nawet najbardziej przeciętny aktorzyna dzięki widowiskowemu zejściu z tego padołu, może wspiąć się na wyżyny szacunku.

Co byłoby, gdyby dziś Andy Warhol rzucił na fejsa zupki Campbella? Cóż, prawdopodobnie spotkałby go los jeszcze gorszy od losu gwiazdek i celebrytów. Po prostu zostałby olany, bo zestaw puszek to przecież coś jeszcze głupszego i bardziej banalnego od jednej głupiej filiżanki.
W świecie, w którym większość publikowanych zdjęć jest zrobiona telefonem, większość publikowanych filmów ma jakość gorszą od VHS, a ludzie zapomnieli, jak się maluje, bo płótna nie da się tagować, jest wielką odwagą, a może nawet głupotą, osądzać, co jeszcze jest gównem, a co już jest sztuką. W dzisiejszym świecie sztuka to kwestia dobrego PR.
Jak krople w deszczu. W czasie. Za trzy mane.

 

PS Czy wiesz, że większość moich tekstów jest warta miliard dolarów? A ty masz je za darmo. Ciesz się. Pewnego dnia za to zapłacisz.

  • http://instagram.com/cinkik cinkik

    Może nie znam się na sztuce, jednak „dzieła” Urbańskiej i Wiśniewskiego są naprawdę słabe. Co nie zmienia faktu, że nigdy nie nadejdzie czas, gdy dogodzi się gustom wszystkich. Warhol też miał (i nadal ma!) swoich hejterów. Masz rację w tym, że internet obecnie sprowadził wszystko do tagów, bardzo dobrze to ująłeś mówiąc o otagowaniu płótna.

    • kuzu_kuzu

      a w czym ta słabość się przejawia ? Jakieś kryterium co jest słabe a co dobre ?

      • http://instagram.com/cinkik cinkik

        Chociażby w tym, że zwyczajnie nie podobają mi się te kawałki. Zapomniałem poprzedzić swoją opinię „moim skromnym zdaniem”.

        • kuzu_kuzu

          Jeśli nie podobają mi się kawałki Straussa to znaczy że są słabe ?

          • Daniel

            Tak, to znaczy, że w Twojej opinii są słabe, czego tu nie rozumiesz? Kolega się poprawił.

          • Anna Z

            Jak się komuś coś nie podoba to jest słabe.

          • Blaidd

            Mam rozumieć, że największa szmira wszechczasów może być w mojej opinii najlepszą z najlepszych, jeśli jedynie mi się podoba? Tylko z tego powodu? Doprawdy, ale śmiechu warte.
            Widzę, że już mało kto pamięta o różnicy między preferencjami, upodobaniami a jakością i wartościowością. Bym mógł wymieniać wiele przykładów rzeczy, utworów, piosenek, rzeźb czy nawet przedmiotów codziennego użytku, które mi się po prostu z wielu powodów nie podobają, lecz nie mogę zaprzeczyć tego, że są dobre lub przydatne. „Słabe” jest cokolwiek z czegokolwiek, z którego nic nie wynika – oczywiście w mojej opinii (jakże irytujące jest, że muszę to podkreślać). Nikt nam nie zabrania, by podobały nam się rzeczy słabe. No, oprócz wielkich mentorów światów muzyki, mody, kina itd., ale kim oni są dla prostych, a tym bardziej wyjątkowych ludzi? Jedynie tymi, którzy wyrażają swoją subiektywną opinię. My mamy prawo do swojej, lecz nie można zapominać, że podobająca się piosenka ≠ dobra piosenka.

          • madden

            Nope. Dawno, dawno temu istniały kryteria co jest sztuką, co nie jest, co jest dobre a co złe (dobre, piękne, użyteczne itd.). I wtedy taki Marcel Duchamp wystawił w galerii pisuar. Od tamtej pory kolejne wymagania wobec sztuki były znoszone.

            Obecnie nie ma już żadnych obiektywnych kryteriów, zostały tylko subiektywne. Więc w sumie teraz „sztuka” to tylko słowo bez konkretnej definicji. Kojarzy się nam z czymś lepszym, wyższej klasy, jakimś nobilitującym dziełem ale na skojarzeniach się kończy. Więc każdy może nazwać coś co sklecił w warsztacie sztuką, jednocześnie mówiąc wszystkim innym że tworzą szmirę. To kto się przebije ze swoją opinią to wyłącznie kwestia zasobów i charyzmy ewentualnego artysty (i jego mecenasów).

            Wychodzi na to, że możesz sobie sobie co najwyżej podyskutować czy ci się podoba czy nie, bo dyskusja „czy jest to sztuka czy nie” jest „obiektywnie” pozbawiona sensu.

          • Też Tomek

            Mniej więcej od czasów wspomnianego Duchampa wiadomo, że sztuką jest to, co artysta za sztukę uzna. A co do dobrej sztuki, to dobrą sztuką może być np. to, co pokazują renomowane instytucja muzealne i wystawiennicze, albo to, co zyskuje uznanie krytyków, którzy oceną sztuki zajmują się profesjonalnie.

            Zaś co do zupełnie abstrakcyjnego pytania, co by było gdyby Warhol wystawił dziś zdjęcie zupek Campbell, to nawet nie ma sensu się nad nim zastanawiać, bo sztuka nowoczesna nie może funkcjonować w oderwaniu od kontekstu, przynajmniej historycznego. To, co było w poparcie przełomowe 60 lat temu, dziś byłoby wtórne.

            Nie sposób się natomiast nie zgodzić, że hejtowanie artysty za jedno nieudane dzieło jest głupotą i że pisanie obraźliwych komentarzy pod klipami do „Filiżanki” czy „Rolowania” również większego sensu nie ma i o wyszukanym guście artystycznym nie świadczy.

          • Magda

            kuzu_kuzu, zasadnicza różnica polega na tym, że do oceny dzieł Straussa czy Warhola, jeśli ma być ona czymś więcej, niż kwestią gustu, potrzeba jednak kompetencji. do oceny piosenek Urbańskiej i Wiśniewskiego nie. dlatego nie zgadzam się z tekstem, w internecie oceniają ich kompetentni odbiorcy kultury masowej, a porównanie tego do sztuki to grube nieporozumienie

          • http://instagram.com/cinkik cinkik

            Nie. To znaczy, że – podkreślam – w moim odbiorze są słabe. Nie rozumiem tego sporu, który się tutaj wytworzył, bo we wszystkim chodzi raczej o prawo do opinii, a nie wartościowanie że dana rzecz jest ogólnie zła, bowiem wymagałoby to ode mnie abym poznał całą resztę z danej dziedziny, historię, tendencje rozwoju etc. Jeśli słyszę kawałek, który mi się nie podoba, to mam prawo na nim poprzestać i nie sięgać po resztę utworów danego artysty. Nie lubię na przykład disco polo, jednak wśród wielbicieli tego gatunku są tacy, którzy potrafią rozróżnić coś nowego w tej kwestii oraz zauważyć wtórną twórczość, która nic nie wnosi do tego rodzaju muzyki. I podobnie jest z muzyką poważną, z malarstwem, ze wszystkim innym. Mam prawo nie chcieć wnikliwie poznawać całego kanonu muzyki poważnej tylko po to, żeby z całą pewnością móc stwiedzić, że dany utwór jest świetny w ogóle.

      • Tianzi

        Brak treści, banalność lub po prostu kulawość formy, zero błyskotliwości, żyliard błędów gramatycznych, częstochowskie rymy, nieumiejętność stosowania metafor i ogólnie posługiwania się slowem, pretensjonalność, wywoływanie zażenowania w odbiorcy, który się wychował na czymś więcej niż internetowych stronach dla półanalfabetów. Oczywiście to wszystko w przypadku, gdy twórca się po prostu nie bawi konwencją i nie osiąga takiego efektu celowo (celowo-artystycznie, nie celowo-marketingowo), ale wydaje mi się, że większości autorów ~współczesnych piosenek pop to nie dotyczy.

        Odpowiedź oczywiście na drugie pytanie, nie odnoszę się Ich Trojga (choć w sumie mogliby służyć za przykład) ani Urbańskiej (ledwie znam).

      • Ania

        Słaby kawałek to taki, w którym tekst nie trzyma się kupy i generalnie, gdyby nie powstał, to świat by tylko na tym zyskał.
        Ten Urbańskiej spełnia kryteria.

        • Pchla Buda

          W takim razie Bohemian Rhapsody jest słabe, bo tekst nie trzyma się kupy? Pls.

          • Ania

            Jeżeli tekst nie ma sensu, to logicznie piosenka go nie ma, a więc jest słaba (abstrahując od jakości linii melodycznej).

          • tomasz_b

            Idąc Twoim tropem Ania, jeżeli utwór nie ma tekstu, ‚to logicznie piosenka nie ma sensu’, a więc jest słaba. Biedni instrumentaliści…

          • Ania

            No chyba jednak nie jest to pójście moim tokiem rozumowania, bo ten jest logiczny. Oczywistym jest, że nie ocenia się muzyki instrumentalnej (której, notabene, jestem ogromnym fanem) pod względem tekstu, bo go nie posiada.

          • Pchla Buda

            Cóż za głupia opinia. Zatem słucham teraz megasłabego koncertu Brucknera. A zaraz po tym mam zamiar odpalić takiego słabego wykonawcę Mobiego. Mówię ci, jego teksty są takie słabe. Po prostu powtarza jakieś słowa. No bessęsu.

          • Ania

            Nie słucham Mobiego, ale jeżeli powtarza on słowa bez ładu i składu, to piosenka jest słaba. Dobra piosenka ma porządny tekst i porządną melodię. Jeżeli jedno zawodzi, to jest słaba (niekoniecznie beznadziejna i niekoniecznie nie będzie miała fanów).

          • Pchla Buda

            Aaaaa..psik. Still bullshit. Muzyka jest doświadczeniem słuchowym a nie lirycznym i to własnie w kategoriach muzycznych powinno się oceniać jej wartość.
            Zamieściłbym link do mojego filmu na ten temat, ale nie chcę się narazić ojcu i Iwonkom na naganę 🙂

          • Ania

            W takim razie filmu nie można oceniac po dialogach, bo jest doświadczeniem wizualnym?
            No proszę cię 🙂

          • Pchla Buda

            Film a muzyka to 2 różne typy dzieła artystycznego. Prędzej porównałbym filmy do gier. Mamy tam warstwę fabularną, ścieżkę dźwiękową, frajdę jaką daje nam granie/oglądanie. W przypadku muzyki – po prostu jej słuchamy. Jeśli w naszym odczuciu brzmi dobrze – automatycznie wykluczam to, że piosenka jest słaba – może mieć słaby tekst, co jednak nie wyklucza tego, że może być dobrym kawałem muzyki. Polecam posłuchać Greatest Gig In the Sky Floydów a potem powiedzieć że jest to słaby utwór.

          • Ania

            Powtarzam – piosenka to tekst+melodia. Jeżeli jedno jest do bani, to cały utwór jest. Owszem, słaba piosenka wciąż może mieć świetną solówkę i gneialną muzykę, ale jako utwór, całościowo – nie jest dobra.
            Polecam skończyć dyskusję w tym momencie, bo każdy już powiedział, co miał do powiedzenia i teraz tylko się powtarzamy 🙂

          • Pchla Buda

            Nie powtarzalibyśmy się gdybyś zdecydowała puścić swoje błędne zdanie w niepamięć :*

          • Ania

            Gdyby było błędne, to bym oczywiście się przy nim nie upierała… aczkolwiek wtedy zapewne nie byłoby moim 🙂 Pozdrawiam!

          • senioraseniorita

            No a Dada? No a Penderecki? (…)
            Zaprzeczenie. Wykroczenie poza ramy. A jednak… Sztuka. To o czym piszesz, to subiektywny odbiór utworu, a wszystko zależy co do kogo przemawia. Artysta tworząc „piosenkę” niekoniecznie chce się wyrazić słowami. Może chcieć wyrazić się monosylabami, a muzyka będzie tą wiodącą linią przekazu. Wszystko zależy od tego, czego potrzebuje, co rozumie odbiorca. Ja nie rozgraniczałabym sztuki wg kryteriów „dobra” czy „zła”, a w kwestii przekazu – jest czy go nie ma? Jak nie ma, to znaczy, że dzieło jest puste… Jeśli przemawia, zaczyna żyć własnym życiem, bo żyje w ludziach, w odbiorcach. Jeśli przemawia, jest dobra. Wiem o co Ci chodzi, Aniu, podejrzewam, że wiem…Rozpatrujesz dzieło jako całość, rozbierasz je na części pierwsze, analizując jego składowe. To jak Ci krytycy, którzy za życia Muncha nie potrafili zrozumieć nowego nurtu – i co sam Munch podsumował za życia, uznawali, że dzieło było dobre, bo statek znajdował się po lewej, a nie po prawej stronie obrazu, czyli dobrze odwzorowywał rzeczywistość. A sztuka jest od tego, żeby przekraczać granice naszej wyobraźni i dobra sztuka nie zawsze musi cechować się spójnym, logicznym tekstem. (…) Gdyby nie przekraczanie granic, tkwilibyśmy w średniowieczu. I jeszcze jedno. Obiektywnie rzecz biorąc piosenka „Im więcej ciebie tym mniej” Natalii Kukulskiej ma do ucha wpadającą linię melodyczną, Natalia ma głos, tekst jest spójny, to znaczy, że ona jest dobra? Wg mnie nie, bo nie wnosi nic nowego w rzeczywistość, ani muzyczną, ani tekściarską….
            senioraseniorita

        • Pattie

          Urbańska jakiś czas temu w telewizji śniadaniowej, broniła swojego utworu z umywalką w tle. Tłumaczyła, że jest singiel promujący projekt, który właśnie tworzy. Ma to być płyta z piosenkami, które będą mówić o różnych typach kobiet. Akurat ta z umywalką jest o ”pustej pannie, dla której wartość wyznaczają laki na fejsie” co więcej Urbańska sama nie napisała tego tekstu.

      • Furia

        kuzu, ale chcesz teraz udowadniać że zarówno Filiżanka jak i Rolowanie są super utworami bo Kominek tak napisał?
        Ok, nie napisał, wziął w obronę twórców. Kiedyś Wiśniewski był na szczycie ale teraz dał ciała. Urbańska nie ma charyzmy tylko męża, a to znaczy że cokolwiek zrobi będzie to „złe” w opinii publiczności.
        Mnie tam mama od dziecka uczyła żeby krytykować zachowanie a nie osobę i tego się trzymam 😉

        • kuzu_kuzu

          Droga Furio 😉
          Nie mam na celu udowadnianie komukolwiek czegokolwiek, lecz dyskusja. Nie interpretuj ponad to co jest napisane. Zauważ, że nie wyraziłem swojej opinii o rzeczonych artystach, utworach. O sobie mogę powiedzieć, że słucham nastrojowej muzyki, na każdy nastrój i potrzeby duszy inna 😉 Aha i nie lubię argumentu „bo Kominek tak napisał” – no kamą 🙂

  • lelka

    Nic nie zrozumiałam, oprócz tego że zapłacę…

    • Aleksander

      To podobnie jak obywatele naszej krainy w stosunku do podatków.

      • http://instagram.com/cinkik cinkik

        I OFE! 🙂

  • http://www.zweryfikowany.com/ Krzysztof Syrek

    Jeśli każdy może być artystą to każdy może być krytykiem (:

    • Ghaya

      Nie każdy może być artystą, ale niektórzy przynajmniej mają odwagę żeby próbować 🙂

      • http://www.zweryfikowany.com/ Krzysztof Syrek

        skoro nie każdy może być artystą, to ci którzy próbują nie mają odwagi lecz czelność 🙂

        • Ghaya

          Niech i nawet mają czelność 😉 Logicznie jeśli nie przecedzimy kilograma piachu, nie znajdziemy bryłki złota. Kiedyś żeby twórczość trafiła do szerszego grona odbiorców ktoś tę twórczość oceniał na wstępie, ktoś to przesiewał. Teraz kiedy każdy może wrzucić swoje zdjęcia/piosenkę etc w otchłań internetu takimi przesiewaczami jesteśmy my sami. Tylko my nie dajemy wskazówek – co zrobić żeby do nas trafić, oceniamy w większości na poziomie „słuchalne – niesłuchalne”.
          Nie szukamy, nie wybieramy rozrywki dla siebie. Tym samym dajemy sygnał „karm mnie tym co mi nie smakuje”, tylko po to żeby móc po tym „pojechać”.

          To tak jak podanie numeru telefonu brzydalowi jednocześnie mając nadzieję, że nie zadzwoni.

          • http://www.zweryfikowany.com/ Krzysztof Syrek

            podanie numeru brzydalowi byłoby już dewiacją (:

          • senioraseniorita

            Podawanie numeru brzydalowi, z nadzieją, że zadzwoni, a my będziemy mogli go zmieszać z błotem

    • Magda

      nie ma się co smucić, emancypacja odbiorcy jest najfajniejszym osiągnięciem kultury współczesnej 🙂

      • http://www.zweryfikowany.com/ Krzysztof Syrek

        A kto się smuci? (:

  • gola_pionierka

    A ile będą warte komentarze pod tymi drogocennymi
    tekstami… Chyba zacznę podawać numer konta już teraz. Dla lepszego efektu
    mogę umieścić obok zdjęcie, jak płaczę.

  • http://instagram.com/cinkik cinkik

    Przypomniało mi się jeszcze, że Korwin-Piotrowska ostatnio gdzieś się wypowiedziała, że gdyby ten kawałek nagrała Brodka albo Ramona Rey, a nie Urbańska, wówczas moglibyśmy się spodziewać większej ilości zachwytów niż hejtu. Ale to też napisałeś, mówiąc że dzisiaj to kwestia dobrego PR. Urbańska ma ten PR po prostu słaby, na który złożyło się sporo jakichś niefortunnych publikacji na jej temat.

    • http://erillsstyle.wordpress.com/ Erillsstsyle

      Słaby PR Urbańskiej polega na tym, że nazywa się Natasza Urbańska jest ładna, zgrabna i zdolna. Czyli posiada w sobie wszystko czego przeciętny szary polak, nie potrafiący wyjść z schametu 8-16 nie posiada i dlatego tak nienawidzi. Jakby ten kawałek zaśpiewała po angielsku i nazywała się Natasha to by ludzie piali i się zachwycali. A ona śpiewa po polsku i ma polskie nazwisko. Zbrodnia panie.

  • Ewka

    Borze, jestem potworem!

  • http://www.geekstyle.pl/ Jan Fabian Woźniak

    Co można zarzucić Urbańskiej? To, że śpiewa niewyraźnie jakby miała pulpety w ustach.

    • http://instagram.com/cinkik cinkik

      Kiedy puściłem ten kawałek w mieszkaniu, współlokator zapytał co ona śpiewa. Chciałem przeczytać mu ten tekst i jednak można sobie połamać język. Stwierdziłem wówczas, że Urbańska nie poradziła sobie z tym wcale tak najgorzej…

      • http://www.geekstyle.pl/ Jan Fabian Woźniak

        Chyba żartujesz. Połamać język? Ten tekst nie jest skomplikowany, a jeżeli jest to nie powinna go śpiewać i tyle. Po prostu bez znalezienia tekstu, człowiek nie jest w stanie zrozumieć o czym ona śpiewa. Próbuje udawać, że śpiewa po angielsku, celowo zniekształcając słowa tak jakby miała pełne usta.

        • http://instagram.com/cinkik cinkik

          Może ze mną jest coś nie tak, ale spróbuj przeczytać na głos cały tekst bez przerwy czy zająknięcia. Owo połamanie języka o którym mówię przejawia się chociażby w tym, ze zestawiła obok siebie polskie, angielskie i spolszczone angielskie słowa.

          • http://www.geekstyle.pl/ Jan Fabian Woźniak

            Wybacz, ale nie mam z tym problemów. Serio.

          • Chleb i sól

            A nie uważacie, że ten zabieg jest celowy, właśnie dlatego, żeby każdy go przeczytał i się zastanowił?

          • Joanna

            W sumie dzisiaj rano w radio była z nią rozmowa i określiła tę piosenkę jako zwrócenie uwagi na nowomowę.
            Inna kwestia, że dźwiękowo to kompletna kaszana jest, nie raz piosenki z totalnie prostymi tekstami zostawały hitami wpadającymi w ucho, ale to do tego nie należy.

          • http://www.geekstyle.pl/ Jan Fabian Woźniak

            Ale zastanawił nad czym? Tekst mi się podoba, lubię anglicyzację, niemcy mają bardzo dużo zapożyczeń z angielskiego, i nie mam nic przeciw temu, żebyśmy też mieli. Ale tekst jest słaby. I trochę śmieszny.

  • bartzz

    4.3mln $ za to zdjęcie „Rhine II”…

    • http://intelektualne.wordpress.com/ Ania Diduch

      Andreas Gursky. No właśnie. Ale on się przynajmniej wysila bo wszystko komputerowo oczyszcza ;-)) To czasochłonne.

      • bartzz

        dla wprawnego praktyka 10min

        • http://intelektualne.wordpress.com/ Ania Diduch

          Dżizas, to sarkazm był 🙂

          • bartzz

            Tak przy okazji zobacz co w PS wyprawia Alex Koshelkov (na yt tak się kanał nazywa).

  • ann

    Kominku, z całym uwielbieniem troszeczkę się nie zgodzę. Tekst ociera się o braki wiedzy w temacie (; Cena teraz to nie jest kwestia PR, a nie tylko, to są w największej części trendy i ceny ustalane przez domy aukcyjne i galerie komercyjne. Ludzie malują i naprawdę malują mnóstwo. A za obraz olejny da się dostać like’a, bo dla artysty, który chce sprzedawać, fanpage to podstawa. I da się wybić ale trzeba mieć upór, wystawiać się w galeriach, o których istnieniu możesz nie wiedzieć, wysyłać prace na konkursy i biennale, zbierać kwalifikacje do wystaw- tak rośnie znaczenie artysty, Jeśli prace odnoszą sukcesy, nie są zgapione, mają coś co teoretycznie nie powtarza się w tych, które się wybiły do tej pory (to ustalają kuratorzy sztuki i krytycy) obrazy nabierają wartości, potem wskakują na aukcje.
    Deszczoszyba no, takie rzeczy się zdarzają. Sukces to połączenie jakiegoś uporu artystów, pomysłu, warsztatu, szczęścia, konsekwencji, odwagi, PR też jest ważny, bo teraz twory artystyczne internet zalewają. Co do koneksji, to podchodziłabym do tych oskarżeń tak dość sceptycznie, bo trudno mieć aż takie, które zaklepią dorobek konkursowo-wystawowy na całym świecie.

    • adam

      …Bo prawo do ocen w dzisiejszych czasach mają Ci, którzy się do tego nie nadają… Prawda kominku… 🙂

  • AG

    Ojciec chrzestny topornym dziełem? Chyba w międzyczasie musiało się zmienić znaczenie tego słowa.

    PS. Gardzę Spidermanem. Zupełnie to nie realistyczne.
    Co innego Batman.

  • Niebieska

    Gdyby nie „przeciętny zjadacz chleba” to ci „artyści” za swoje „dzieła” nie mieliby co do garnka włożyć. Nawet jak zrobią jeden wielki szajs, to tak czy inaczej lecą kliknięcia, lajki, a tym samym przekłada się to na hajs, za który mają co dać dziecku jeść. Nakręcą gówno -> wypuszczą do sieci -> jest szum -> są kliknięcia -> jest hajs -> hajs się ulatnia -> nakręcą kolejne gówno -> … i koło się zamyka. Jeśli „artyści” mieliby grać/śpiewać/malować/fotografować/itp. dla osób, które się na tym znają to NIC by nie osiągnęli z prostego powodu – znawców jest mniej niż „przeciętniaków – szaraków”. Nie widzę nic dziwnego w tym, że co jakiś czas wypływa jakieś dziadostwo. Dziwi mnie jednak twoje zdanie na ten temat. Czasami mam wrażenie, że piszesz na przekór temu co piszą/mówią inni.
    Pozdrawiam.

  • KP

    kompletnie się nie zgadzam. w bardzo przystępny dla czytelnika i ogólnie inteligenty sposób wyjaśniłeś, że nie mam racji jak jakieś dzieło mi się nie podoba. trochę jak w czasie rozmowy reżyserki filmu „big love” z krytykiem filmwebu w związku z jego (podobno błędną) recenzją (bo się nie zna i jak on ma prawo tak pisać). hejt hejtem ale jak wszyscy mówią, że to „gówno” to już jest opinia.

  • Onieśmielona

    Cóż.Gdyby to Maria Peszek wirowała wokół tej umywalki to pewnie nie było by to tak nieestetyczne jak w wykonaniu Urbańskiej,która chyba przyzwyczaiła nas do innego poziomu swego image’u.

    Jednak (choć o gustach się nie dyskutuje) ,to mam wrażenie że dzisiejsza sztuka sięga chwilami absurdu. Takie mam wrażenie,że liczy się dziś skandal i zrobienie czegoś na pokaz,niż faktyczne promowanie własnego talentu.

    Zgodzę się z tym,że dziś łatwiej ocenia nam się artystę niż jego dzieło.
    Dlaczego ?
    Bo w dobie internetu możemy robić to bezkarnie ? Bez krępacji…a może dlatego,że tego dzieła po prostu nie rozumiemy ? Czy gdyby dziś pedofil napisał książkę o dziewczynce żyjącej w świecie magii,to czytali byśmy ją dziecku na dobranoc ? Nie,bo świat się zmienił. Jednak nadal chętnie sięgamy po Charlesa Lutwidge’a Dodgsona i jego Alicję w krainie czarów.

    Pozostaję jednak przy klasyce i czasach,gdzie Panowie w garniturach robi karierę bez świecenia genitaliami na scenie. Gdzie malowanie obrazu trwało latami,a każdy ruch pędzlem był głębszym przemyśleniem autora,a MTV puszczało jeszcze muzykę…

    Kominku leżysz u mnie na stole i mam tremę czy podołam ,pozdrawiam

  • http://marian-pisze.blogspot.com/ Marcin Marian Darski

    Sztuką jest wszystko. Jak sztuka pisania, sztuka śpiewania, sztuka wkurwiania, sztuka robienia wielkiej, śmierdzącej kupy i wiele innych sztuk, których dopuszcza się każdy z nas.

  • Skarseld

    Troszeczkę pojechałeś po bandzie. O tym, że w/w utwory to według mnie gówno w każdej kategorii już chyba nie muszę mówić, a ja do owieczek się bynajmniej nie zaliczam i to moje opinie zazwyczaj są przez plebs uznawane za głupie, albo przynajmniej kontrowersyjne. (Raczej powinno to być napisane w cudzysłowiu, chyba, że nie jaranie się szambem z RMF-u i TVN-u to dzisiaj już kontrowersja…) Zgodzę się z całego wpisu chyba tylko z tym, że możliwość oceniania przez wszystkich to głupota, zresztą jak każda forma demokracji. Za to to porównanie… Faktycznie, „Imagine” Lennona może i jest ukrytą opcją komunistyczną, ale sam tekst nie jest zły, a na pewno nie na tyle, żeby porównywać go do „Łubu-Dubu tańcz tu dla mnie”. 😉

  • http://oaza-zwyczajnezycie.blogspot.com/ Joanna W.

    Na sztuce się nie znam, więc niewiele się na jej temat wypowiadam. Piosenka albo mi się podoba albo nie, ale nic nie mam do wykonawcy. Żadnej krzywdy mi nie zrobił, więc po co obrzucać błotem. Jestem cholernie tolerancyjna, więc jak krzywdy nikomu twórcy dzieł wszelkich nie robią, to niech sobie tworzą. Złego słowa nie powiem, bo przynajmniej mają odwagę podpisać się, w przeciwieństwie do tych, którzy gównem obrzucają choć gówno się znają.

  • Kudłata

    Chętniej piszemy/ mówimy o autorze, nie o jego dziele przede wszystkim dlatego, że dzieło nam nie odpowie, w żaden sposób nie wejdzie w interakcję, nie obroni się też. A poza tym słusznie, co jeśli tak naprawdę nie mamy pojęcia „co artysta chciał powiedzieć przez”? Dzisiejsze pojmowanie sztuki przez znawców w dużej mierze opiera się na wychwalaniu niezrozumiałego. Tylko co, jeśli zamiast ponadczasowego, wyprzedzającego ludzkie pojęcie o lata świetlne dzieła każą nam wychwalać zwykłe gówno? Sorki, każą Wam, bo ja jestem ta do zabicia, z uśmiechem na twarzy pójdę poszukać sobie odpowiedniego miejsca na wieczny spoczynek, grzecznie poczekam na zasłużoną pośmiertną chwałę. Świetny tekst!

    • http://www.bookhunters.pl/ Arieen

      Khem, khem, jest takie dzielo sztuki zwane Merda d’artista – to doslownie zapuszkowane gowno, za ktore 90 kolekcjonerow sztuki(tyle powstalo egzemplarzy) zaplacilo spora kase. Obecnie dzielo to warte jest ok. 30 tys euro. Co pokazuje tylko, ze ludzie sa gotowi naprawde zaplacic wiele za byle odchody, jesli tylko wmowi im sie, ze to prawdziwa sztuka. I mozna zalozyc, ze tak bylo od zawsze (dzielo to powstalo w latach 60).

      Inna rzecz, ze nic nie sprzedaje danego artyste, czy jego dorobku, jak kontrowersja. Tym bardziej w swiecie, gdy dochod w mniejszym stopniu zapewnia sprzedaz tych produktow, a bardziej reklamy, ktore mozna pod niego podpiac (a tu liczy sie ogladalnosc, niewazne czy wynikajaca z zachwytu, ciekawosci, czy checi ponabijania sie z danego utworu). Generalnie ludzie coraz mniej sa sklonni promowac rzeczy, ktore lubia, a bardziej sie skupiaja na krytyce tego, co im sie nie podoba (albo do wyrazania takich opinii czuja sie zobligowani – badania z zakresu psychologi spolecznej pokazuja, ze ludzie sa z natury komformistyczni i kryja sie ze swoimi prawdziwymi pogladami, jesli nie sa one powszechnie akceptowalne w srodowisku, w ktorym sie obracaja). Krotko mowiac, dajemy coraz wiecej bodzcow, do promowania kiepskich produktow, bo feedback (liczba wyswietlen, komentarzy, linkow) z nimi zwiazany jest zdecydowanie wiekszy, niz w przypadku tych dobrych. Jestem przekonana, ze Natasza jest w stanie tworzyc dobra muzyke rozrywkowa (glos dziewczyna ma, jest niezla tancerka), tylko ze jej sie to nie oplaca – tym bardziej, ze mimo posiadania cech, ktore obiektywnie powinna posiadac gwiazda (przyjemna dla ucha barwa glosu, warsztat, uroda), dla polskiej publiki jest czyms w rodzaju dziewczynki do bicia i co by nie zrobila, to i tak spotka sie z krytyka (vide wysmiewany koncert, ktory dala w USA – czym to sie tak roznilo, chociazby od stylistyki promowanej przez Rihanne i inne wspolczesne, wielkie gwiazdy pop?).

  • http://zycieprojekt.pl/ Marcin P.

    Ja nie słyszałem nowej piosenki Wiśniewskiego ani Nataszy z prostego względu – to artyści, którzy kompletnie mnie nie interesują. A miejsca w internecie gdzie dominuje hejt na wysoką skalę nauczyłem się omijać. Nie rozumiem ludzi, którzy tracą czas na tego typu komentarze ale oni zawsze będą je pisali bo internet dał im głos, który jest dla nich bardzo ważny. Głową muru nie przebijesz.
    A najlepszy film w historii kina to 2001: Odyseja Kosmiczna chociaż Batmany też są świetne.

  • http://intelektualne.wordpress.com/ Ania Diduch

    Tak, Kominku, po tym tekście chcę za Ciebie wyjść za mąż. Naga fotka ma, już grzeje pocztę Twą. Sprawdź.

  • Guest

    Oto jest pytanie… czyja ocena jest ważniejsza: krytyków, czy
    „tępego” ludu? Gdy krytyk zjedzie dzieło artysty, a lud je pokocha, to obrońcy
    dzieła mówią, że liczy się głos ludu. Gdy lud zrobi hejt na dzieło, nagle
    pojawia się nawoływanie, że głos należy oddać krytykom-znawcom sztuki, bo lud
    jest tępy.

    O ile opinię dotyczącą obrazów Marka Rothki, muzyki Stana
    Getza czy filmów Emira Kusturicy pozostawiłabym znawcom, bo one nie są dla „tępego”
    ludu, o tyle ocenę DZIEŁ Wiśniewskiego
    czy Nataszy (nie twierdzę wcale, że nie są artystami) warto pozostawić
    ludowi. Dlaczego? Ano dlatego, że te dzieła zostały stworzone dla kasy i dla
    ludu właśnie. A lud dzieła te potępił okrutnie (wierzę, że chodziło o dzieła, a
    nie o artystów).

    A w kampanii Dove chodziło owszem o sztukę, ale nie artyzm
    wcale, tylko o sztukę życia i samoakceptacji.

  • Filozof

    Przecież Ty się nie znasz na sztuce. Starasz się wypowiedzieć o temacie nie mając pojęcia jak to jest być artystą? Mając do porównania obok siebie dwa utwory muzyczne możemy ukształtować skalę jakości poprzez podzielenie jej na kilka kategorii takich jak tekst, melodia, wykonanie itp. Nie podobają mi się zupki, bo wolę dzieło Sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej Michała Anioła. Żyjemy chyba w różnych światach o kompletnie zróżnicowanym pojęciu o sztuce. Może chcesz się z nimi utoższamić ponieważ tak jak ci „artyści” nie wnosisz nic?

  • KasiaH

    Oto jest pytanie… czyja ocena jest ważniejsza: krytyków czy „tępego” ludu? Gdy krytyk zjedzie dzieło artysty, a lud je pokocha, to obrońcy dzieła mówią, że liczy się głos ludu. Gdy lud zrobi hejt na dzieło, nagle pojawia się nawoływanie, że głos należy oddać krytykom-znawcom sztuki, bo lud jest tępy.
    O ile opinię dotyczącą obrazów Marka Rothki, muzyki Stana Getza czy filmów Emira Kusturicy pozostawiłabym znawcom, bo one nie są dla „tępego” ludu, o tyle ocenę DZIEŁ Wiśniewskiego
    czy Nataszy (nie twierdzę wcale, że nie są artystami) warto pozostawić ludowi. Dlaczego? Ano dlatego, że te dzieła zostały stworzone dla kasy i dla ludu właśnie. A lud dzieła te potępił okrutnie (wierzę, że chodziło o dzieła, a nie o artystów).
    A w kampanii Dove chodziło owszem o sztukę, ale nie artyzm wcale, tylko o sztukę życia i samoakceptacji.

  • JackWalker

    W dzisiejszym świecie powinno się kierować własnym gustem, odczuciem czy rozsądkiem a nie PRem.

    PS Twoi znajomi stanowią jednak marny odsetek ludzi, którzy mogą usłyszeć dane utwory a i tak pewnie nie należą do targetu.
    Niestety większość Polaków na pytanie czego słuchasz odpowie radia( tak jak większość Polaków nie ma ambicji a normalną drogę by się doksztalcać wybiera zaledwie 6%)
    Zdecydowanie nie można tego nazwać określonym gustem muzycznym. Nie twierdzę, że powinno się trzymać tylko jednego gatunku ale słuchać wszystkiego co w radiu poleci to przesada.

    PSS wreszcie disqus 🙂

  • http://swiatzblogowany.wordpress.com/ Ana

    Ale po co ich od razu zabijać? Dzięki Urbańskiej, Wiśniewskiemu, Szpakowi i Weekendowi dowiadujemy się – a przynajmniej ja – jak bardzo nie znamy się na sztuce. No bo gdy to mnie specjalnie nie rusza, to chyba się nie znam?

  • gressiv

    Nie słyszałem ani kawałka Nataszy ani Wiśniewskiego bo w ogóle zarzuciłem słuchanie tego dla muzyki elektronicznej, a dowiedziałem się o tych numerach z wyśmiewania ich na mistrzach bądź innych pudelkach… skala nienawiści i hejtu była tam porażająca, co doskonale pokazuje jak bardzo ludziom się chce krytykować jeśli idzie taka negatywna fala, pomimo że w ogóle się na tym nie znają, pytanie – po co?

  • Michał Mościcki

    Ciekawy tekst, ale wydaje mi się, że bardzo wszystko upraszczasz. Przede wszystkim problemem współczesnej sztuki jest to, że rozminęła się z gustami odbiorców. I ma olbrzymią nadbudowę intelektualną (pewne dzieła nabierają sensu dopiero, gdy znasz dobrze historię sztuki). Tak jest na przykład z jazzem. Komuś, kto nie jest muzykiem, nie ma wykształconego słuchu, wiedzy o harmonii etc nie spodoba się na przykład twórczość Herbiego Hancocka z lat 70. A gdy zagłębiasz się w tą muzykę dysponując niezbędnymi narzędziami, odkrywasz tam masę ciekawych rzeczy. Ale to odwołanie głównie do intelektu, a nie emocji. Co nie zmienia faktu, że gdy nie masz tych narzędzi, nie odróżnisz zwykłego rzępolenia od dzieła. W przypadku sztuk plastycznych jest trochę inaczej, tam ta granica jest naprawdę bardzo umowna.
    i na tym chyba polega problem ze sztuką teraz.

    A jeśli chodzi o utwory Wiśniewskiego i Urbańskiej, to są po prostu słabe. Żałośnie słabe teksty (na każdym poziomie), kiepska muzyka (dobrze zrealizowana, ale marnie skomponowana). A w przypadku Wiśniewskiego jeszcze słabe wykonanie. To po prostu kicz i taniocha.
    A tekst ciekawy, choć trochę tendencyjny.
    Pozdrawiam,
    Michał Mościcki

  • Chleb i sól

    Jako osoba miłująca muzykę, nie uważam tych kawałków za dobre, jeśli chodzi o pana Michała, nic do niego nie mam, a śmieję się jak i wszyscy z tekstu, po sieci krąży wesołe uzupełnienie „trawestacja” czy jakoś tak, jeśli chodzi o panią Nataszę, zapewne chciała ona zwrócić uwagę na coraz częstsze występowanie zapożyczeń w naszym języku, które brzmią tak jak w jej piosence – bez sensu! i brawo dla niej! nie każdy zrozumiał.. natomiast oceniając muzykę, ciężko się tego słucha, temat Andiego Warhola został poniekąd omówiony w filmie „Exit through the gift shop”, który serdecznie polecam. I oby Twoje teksty były tyle warte!

  • http://www.trocheinaczej.pl/ Daniel Lamotte

    „Filiżanka” i „Rolowanie” może i byłyby znośnymi kawałkami, ale tylko i wyłącznie po angielsku.

  • Kasia Innooka

    Dobrze gadasz. Akurat wczoraj o tym rozmyślałam, ale nie posiadam tak dobrych zdolności przelewania moich myśli na klawiaturę i nie napisałam o tym. Może to nawet dobrze.

  • Claire

    Tak czułam, że będzie dzisiaj o tym 🙂
    Filiżanki nie słyszałam i w Wiśniewskiego nie wnikałam, ale wrzawa na temat Nataszy zwróciła moją uwagę.

    Trafiłam na piosenkę, zanim ktokolwiek o niej coś opublikował na fejsie. Od razu wiedziałam jak ludzie zareagują, nie dlatego, że nie spodobała mi się ta piosenka, tylko dlatego, że z góry skazano ją na wyśmianie. Portale, na których pojawił się teledysk, zjechały Urbańską z góry do dołu, przy okazji wyciągając wszystkie jej ” grzechy” niemalże do 10 pokolenia wstecz.

    Stwierdziłam, że gdyby nie była to Natasza, to ludzie kupiliby tę piosenkę tak jak kupili piosenki w podobnej estetyce. Jestem przekonana, że gdyby tę piosenkę wykonywał ktoś inny, nie byłoby takiego negatywnego odzewu. Mogłabym się założyć, że wykonanie ” Rolowania” przez jakiegoś lubianego hiphopowo -popowego artystę obudziłoby stada zachwyconych „gąsek” i „gąsiorów”, a przez resztę piosenka byłaby interpretowana jako świetna parodia zjaranych klubowiczów lansujących się na densflorze…

    Zresztą dla mnie ten tekst jest ironiczny, a mam wrażenie, że większość bierze go dosłownie.

    Plus zabawne są te oburzenia, że to nie po polsku, a ten angielski taki niepoprawny 😀 Udawanie, że się tekstu nie rozumie, nawet po przeczytaniu, nie uwłacza Urbańskiej, tylko waszej inteligencji drodzy komentatorzy 😉 Bo przecież nikt w Polsce nie używa anglicyzmów, a o stylizacji języka to żadna polonistka nawet słówka nie pisnęła…

    • ana

      Masz absolutną rację – gdyby nie była to Natasza, to efekt na pewno byłby lepszy, bo ona kompletnie do tej piosenki nie pasuje! Natasza to artystka musicalowa (i w tej roli radzi sobie bardzo dobrze), a plebsowi jest znana głównie z występów w „Jaka to melodia”, przegranych talent-shows dla celebrytów i romantycznych sesji zdjęciowych z dominującym mężem. Taka osoba jest kompletnie niewiarygodna we wcieleniu buntowniczki i kontestatorki „nowomowy” – zamierzony cel staje się w tym momencie kompletnie nieczytelny, z teledysku wieje głównie desperacją i chęcią zaistnienia.

      Btw – marzę o tym, żeby na tym blogu pojawił się tekst, który rozwinie tezę „Imagine to ten sam poziom co Ona tańczy dla mnie”.

  • http://stayfly.pl/ Jan Favre

    Przeciętny Polak nie wie co jest sztuką, a co nie, bo się tym w ogóle nie interesuje. Książki dostaje na gwiazdkę, a płytę CD oryginalną ma jedną, jak dołączali kolędy do Wyborczej.

    • kuzu_kuzu

      Poznaj definicję sztuki.

  • http://www.piotrkosek.pl/ Piotr Kosek

    Trendy, trendy, trendy. Dziś sztuka różni się mocno od tego co było kiedyś. Malarstwo spełnia np zupełnie inne funkcje niż przed wynalezieniem fotografii. Kiedy ta w XX wieku stała się na tyle precyzyjna żeby przejąć funkcję dokumentalną, malarstwo mogło w pełni zająć się emocjami, stanami, wyobrażeniami. Coś jak poezja i proza, niby obydwie formy opisują w pewien sposób rzeczywistość. Warhol stworzył coś świeżego i miał przy tym na tyle rozbuchane ego, że wybił się. Zgarnął natenczas furę lajków. Tak samo tu mamy fotę wykonaną Ifonem, przedstawicielem kolejnego postępu sztuki i rzemieślnictwa. Dziś zdjęcia robi każdy, skończyło się ograniczenie w postaci zainteresowania fotografiką. Nie musisz kupować aparatu, masz go czy chcesz czy nie, bo jest domyślnie wbudowany w twoją komórkę. I większość ludzi właśnie takie rzeczy jak ta szyba robi, kiedy myśli „walnę sobie sztukę, zdjęcie artystyczne”. Myślę, że to jest właśnie tyle warte w pracy tego autora. Niezauważenie z jakiegoś powodu weszliśmy w czasy kiedy każdy staje się twórcą. A co do butthurtu na artystów i „artystów” jakoś się nie angażuję. wolę robić swoje zdjęcia i zgarniać za nie po czasie swoje miliony 😉

  • http://elektronicznylas.tumblr.com/ Oskar Kąklewski

    Zaledwie kilka dni temu pokłóciłem się ze znajomą o Pikeja (właściwie to ona się kłóciła – ja byłem spokojny). Stwierdziła, że jest żenującym beztalenciem i jedyne co ma, to pieniądze. Szczerze mówiąc, uważam Pikeja za całkiem sympatycznego gościa, który owszem – miał słaby początek, ale obecnie wydaje się być naprawdę w porządku. Jedynie z góry na dół wylewa się na niego pomyje i kompletnie nie rozumiem dlaczego. Ona też najwidoczniej nie rozumiała, a jednak to robiła.

    Podobnie nie umiem ogarnąć agresji wobec Wiśniewskiego, bo o ile Filiżanka jest kiczowata, o tyle uważam, że mocno wyróżnia się na tle tego, co obecnie gra się w radiu i telewizji. Widać, że Wiśniewski włożył w ten kawałek dużo wysiłku i nawet starał się podejść w bardziej oryginalny sposób do warstwy lirycznej. Wyszło jak wyszło – tylko po co wyzywać go od nieutalentowanych kurew?

  • Guest

    Słaby kawałek to taki, w którym tekst nie trzyma się kupy i generalnie, gdyby nie powstał, to świat by tylko na tym zyskał.
    Ten Urabńskiej spełnia kryteria idealnie.

  • kuzu_kuzu

    czy będzie to muzyka pop, discopolo, klasyczna, regge, czy country jest to sztuka, a jej główną funkcją jest rozrywka, zabawa a nie tylko intelektualny orgazm o czym w całej tej dyskusji się zapomina.

  • karot

    Dzieła sztuki nie można oceniać w oderwaniu od kontekstu w jakim powstało, dlatego tak banalne przerzucenie Warhola w dzisiejsze realia jest kompletnie nieadekwatne. Inne czasy, inna rzeczywistość, w związku z tym inny język.
    Marcel Duchamp i dadaiści byli przełomem w sztuce, w myśleniu, ale dziś powtarzanie ich działań, ich języka wypowiedzi jeden do jeden nie miałby prawa zastosowania – nie dlatego, że teraz robi się zdjęcia telefonem, tylko dlatego, że pewne działania w sztuce mają wartość jednorazową – jak działania typu ready-made, suprematyzm itd…

  • http://www.chinesebomb.wordpress.com/ chinesebomb

    a kto ma prawo oceniać, kto nadaje się na sędziego?;)

    • http://www.sulkov.pl/ K. von Sulkov

      Oglądałaś taki polski film „Job”. Na samym jego początku masz odpowiedź 😉

  • Ghaya

    Słyszałam utwór Urbańskiej i dopóki nie został mi „podrzucony” tekst, nie zwracałam zupełnie uwagi na to co jest w nim zawarte. Nie widzę różnicy między tekstem tej piosenki a tekstami tysięcy innych piosenek, przy których ludzie na co dzień się bawią i które zbierają przychylne głosy. Urbańskiej odmówić nie można przez lata wytrenowanego warsztatu. Fakt, że jest negatywnie odbierana jako osoba będzie już na zawsze utrudnieniem i choćby nagrała coś godnego podziwu prawdopodobnie spotkałoby się to z falą krytyki, bo to Natasza.

    Internet pozwolił na rozhulanie się samozwańczych krytyków i nie miałabym nic przeciw temu gdyby od dzieciaka przygotowywano nas na odbiór sztuki/czyjejś twórczości. Tym bardziej miło by było, gdyby forma owej krytyki była bardziej zrozumiała (w niektórych przypadkach rozumiem o co chodzi) i nakierowana na samą twórczość, na konkretne dzieło.

    Taka dostępność do wszelakiej maści twórczości. Książki, muzyka, film, wirtualne muzea etc etc i przy tak wielkim polu manewru nadal nie segregujemy, nie wybieramy rozrywki.
    Wchodzimy na YouTube/pudelka/katalog fryzur/galerii zdjęć z zamiarem pojechania po kimś. I właśnie ta intencjonalność mnie dziwi.

  • Renata Rusnak

    Dobrze, że to napisałeś, tak jest.

  • wieh

    no cóż takie mamy czasy, każdy jest artystą, każdy jest krytykiem. każdy myśli, że jest wyjątkowy tak naprawdę nie wyróżniając się z tłumu. dodatkowo w dobie internetu tłum ten działa permanentnie i nie zna żadnych granic.

  • zbyszko_

    Ciekawe jest to co wspomniałeś o pośmiertnej chwale. Ciekawe, dlaczego tak się dzieje. Czy nie jest tak, że o umarłych źle mówić nie wypada? Nie przypina im się łatek, nie postrzega ich przez pryzmat taki czy inny, ich błędów, potknięć, a zaczyna doceniać to co stworzyli wartościowego – o ile oczywiście posiadają coś takiego w swoim dorobku.

    A dzisiaj jedzie się po wszystkim i po wszystkich, niestety. Zaś dobre, naprawdę dobre dzieło pewnie i tak zostanie docenione, tyle że nie każdy jest już teraz świadom, iż pójdzie ono w miliardy dolarów…;)

  • zbyszko_

    Ciekawe jest to co wspomniałeś o pośmiertnej chwale. Ciekawe, dlaczego tak się dzieje. Czy nie jest tak, że o umarłych źle mówić nie wypada? Nie przypina im się łatek, nie postrzega ich przez pryzmat taki czy inny, ich błędów, potknięć, a zaczyna doceniać to co stworzyli wartościowego – o ile oczywiście posiadają coś takiego w swoim dorobku.

    A dzisiaj jedzie się po wszystkim i po wszystkich, niestety. Zaś dobre, naprawdę dobre dzieło pewnie i tak zostanie docenione, tyle że nie każdy jest już teraz świadom, iż pójdzie ono w miliardy dolarów…;)

  • http://wyzwolony.pl/ Michał

    Bardzo dobry tekst. Sama prawda.

  • Mariano

    Bełkot. Każdy ma prawo do oceny i wyrażenia swojego subiektywnego zdania. Czemu jednak mieliby tego nie robić? Skoro Twoja sztuka nie trafia do „prawdziwych artystów”, którzy ocenią wszystko w zadowalający Ciebie sposób, to najzwyczajniej jesteś słaby. Jeżeli ruszają Cię opinie ludzi nie znających się na „rzemiośle” to po prostu mają 100% racji. Najpierw wyceluj, a potem strzelaj.

  • Ryb

    Czekam KOMINEK, aż dokonasz analizy sztuki kulinarnej bazując na przykładzie octu i soli.

  • Kusy

    Ale oni wszyscy byli gnębieni i będą gnębieni i gnębić się ich nie przestanie, paru pewnie i w tym procesie zabito, wcale nie metaforycznie. Tak jak im kiedyś akademie i szkoły mówiły, że ich prace to gówno, tak im dziś mówi to internet. Zmieniła się skala, zmienił się dostęp.

    Zawsze się jechało po artyście jak komuś nie pasowała jego twórczość, czy oceniał go spocony tłum, czy inni artyści. Zawsze ktoś się komuś kończył i zawsze ktoś powinien był iść na emeryturę. Każdy nowy nurt był mieszany przez stary z błotem. Żadnych zmian tu nie widzę.

    PS Mi kiedyś zapłacą za to że czytałem.

  • Jerzy Grabowski

    „prawdziwa cnota krytyk się nie boi”

    Kochani,

    artysta tym różni się od polityka że możemy jego dzieł słuchać/oglądać albo nie. Nie musi on mieć wpływu na nasze życie. Nikt nie ma legitymacji do mówienia autorytatywnie co jest dobre a co złe.

    Większość krytyków (tych niby zawodowych) to tylko niespełnieni twórcy, którym samym się nie udało lub bozia poskąpiła talentu. Są krytycy, którzy próbują nas prowadzić przez gąszcz niuansów i zagadnień, które przeciętnemu odbiorcy są obce – ale to niestety wyjątki.

    Jeśli słyszę wywołaną tu w dyskusji „krytyczkę” filmową, która w sposób autorytatywny miesza z błotem film, po czym się przyznaje że go nie widziała ale czytała recenzję krytyka, którego ceni… To krzyczy o pomstę do nieba, z drugiej jednak strony gdy widzę reżyserkę, która mówi krytykowi że nie wie że mu się coś nie podoba to jest jakaś totalna żenada.

    Niech ludzie gadają co chcą, nie róbmy z tego takiego halo, takie czasy, takie możliwości.

    Nie musisz słuchać, nie musisz oglądać a i krytyk nie musisz czytać.

    A twórcy… niech robią co chcą w końcu „prawdziwa cnota krytyk się nie boi” 🙂

  • http://www.aniamaluje.com/ aniamaluje

    widzę puszki i po prostu muszę napisać o p.Manoznim który brzydko mówiąc, do puszek nasrał i nazwał to gównem artysty, pisałam o tym kiedyś u siebie, ale nie będę spamować. Chciał wykpić „sztukę” a ironia jest taka, że to jego najsławniejsze dzieło warte dziesiątki tysięcy dolców za sztuk.ę. tzn. kupę.
    A zrobił ich trochę więcej.

  • Michal

    Jak włączyłem sobie filiżankę, to dosyć długo myślałem, że to reklama na YT, zanim się obciąłem, że to już piosenka. A jak usłyszałem po raz pierwszy Brown Sugar – Stonesów (lata temu, nie wiedziałem nawet, że to Stonesi), to od razu poczułem, że to jest to. Ojciec Chrzestny też spodobał mi się dopiero na studiach, za chyba drugim lub trzecim podejściem. Czasami te najlepsze dzieła, trzeba obejrzeć lub posłuchać kilka razy aby stwierdzić, że są wybitne. A te właśnie typu „Filiżanka”, to z każdym podejściem bardziej chce się wymiotować. Ale to jest mój gust, dobry gust w moim mniemaniu. Nie kieruje się większoscią, ale subiektywnym odczuciem i własnym wyrobionym gustem. Np. Lynch przez wielu jest uważany za mistrza i twórce genialnych filmów, a mi się podobały tylko trzy jego dzieła i nie ma wśród nich kultowej „Zaginionej Autostrady” a są „Mulholland Dr.”, „Eraser head” i „Prosta Historia”.
    Pamiętam jak z kolei pod koniec liceum i na wczesnych latach studiów, wiele osób, w tym moich znajomych jarało się „Ich Troje”, a ja mieszałem ten zespół z kupą… Widać tak mi zostało :). Nataszy Urbańskiej nie słyszałem, więc się nie wypowiem.

    Ktoś wcześniej pytał np. o Straussa – czy jest słaby jak się komuś nie podoba. Inaczej taka dyskusja będzie wyglądać pomiędzy melomanami, mającymi po kilkadziesiąt wydań Straussa, Dvoraka, Rachmaninowa i innych. Jak ktoś w takim gronie powie, że Strauss jest słaby, to nikt go raczej nie wyśmieje, co najwyżej się z nim nie zgodzi i zaakceptuje, że Strauss do tej osoby nie trafia bo….
    Tak samo będzie wśród krytyków filmowych i malarskich. Natomiast jak przeciętny Kowalski, powie, że Strauss jest słaby, na jakimś szerszym forum, to zaraz zostanie zjedzony żywcem, i to zwykle przez osoby, które tego Straussa pewnie nie słyszały lub słyszały przypadkiem.

    • Michal

      Posłuchałem sobie Rolowania. Utwór miał zadatki na bycie czymś ciekawym, miejscami nawet zbliża się do zadowalającego mnie poziomu. Niestety sporo mu jeszcze brakuje. Mam wrażenie, że został zrobiony na szybko a Natasza zbyt mocno próbuje go zdominować manierą, w której się nie odnajduje. Wychodzi nieco tandetnie ale o niebo lepiej niż filiżanka. Jak się z następnym numerem nie będą tak spieszyć i go dopieszczą to może być nieźle.

  • Przemek

    Siada sobie Wiśniewski do porannej kawy i myśli: mam pomysł!. I nagrywa piosenkę o tej kawie bo wydaje mu się że cokolwiek stworzy będzie piękne i podziwiane. To megalomania pomieszana z brakiem szacunku dla odbiorcy.
    Natasza dostrzega w sobie purystkę językową ( rychło w czas, anglicyzmy w jeżyku polskim trzymają się mocno od ponad dwudziestu lat) i postanawia się podzielić tą metamorfozą z innymi. Temat, choć drugiej świeżości, wydaje się jej na tyle istotny że lekceważy całkiem takie detale jak muzyka do tego doniosłego tekstu. Wije się przy tym i moknie co nie jest ani seksowne ani zabawne, wyłącznie żenujące.
    Takie rzeczy stworzyli i za to te wszystkie joby. Dużo przed nimi, jeszcze mogą nagrać niejeden hit.
    Ja im życzę żeby za 300 lat byli słuchani jak dzisiaj Bethoven, żebyśmy się bardzo mylili a ich po śmierci niech będzie zwycięstwo.
    Ale dzisiaj, tu i teraz (lecąc klasykiem) nie nazywajmy szamba perfumerią.

  • http://muszkieter.in/ Muszkieter

    Dopóki postępowość będzie miała znak równości z „niepełnosprawnym podejściem” do jakiegokolwiek tematu w sztuce, dopóty takie koszmarki będą wychodzić. Nie jestem arbitrem sztuki, oj nie. Jestem odbiorcą, który szuka, by znaleźć. I jak szukam w filiżance, to za chwilę pluję fusami. Jak z kolei grzebię w rolowaniu, to kaszlę od dusznego i śmierdzącego dymu. Ani to nie jest postępowe, ani to nie są kawałki ponadczasowe, bo zdmuchnie je historia jednoroczna. Jak słabe świeczki. Dlaczego boimy się nazywać kicz – kiczem? Dlaczego boimy się krytykować coś, co jest wystawiane na krytykę? Dlaczego jesteśmy baranami, bo mamy własne zdanie? Ja się akurat cieszę, że te kawałki zostały tak przyjęte. Mówi to raczej o naszym społeczeństwie, że jeszcze nie jest tak otumanione jak to hamerykańskie, w którym odporność na shit jest dużo większa. Łykają wszystko jak pelikany. Wolę te nasze polacze ograniczenia niż amerykańskie dziadostwo i choć nasze społeczeństwo nie zdało egzaminu z kontroli języka (ba! sam nabluźniłem sporo na rolowanie, ale… taką chcę mieć rolę), to jednak można mu pogratulować, że nie jest ogłupiałe do spodu (filiżanki).

  • Zeszczurowalam

    To co masz Tomku w glowie strasznie przypomina mi styl anthonego de mello, a mianowicie ksiazke „przebudzenie” czytales? Jesli nie to polecam bo macie podobne wizje swiata a on sie uwazal za oswieconego, ja tez tak o nim mysle.

  • Faz

    Wszystko pięknie, tylko zadajmy sobie podstawowe pytanie czym jest sztuka? Nawet pójdźmy szerzej i zapytajmy czym sztuka była kiedyś? Czy można mówić, ze się na sztuce zna? Otóż zawsze odpowiedź jest ta sama co kiedyś i będzie taka sama zawsze. Sztuka to tak na prawdę wykreowanie uwielbienia do tego co zrobiliśmy. Nie jest sztuką samą w sobie namalowanie obrazu, napisanie książki czy nagranie piosenki. Uwielbiam jak wszyscy rozgoryczeni tym, że ktoś za „głupie zdjęcie” dostał duże pieniądze krytykują ile wlezie cały świat. Przecież ta ciemna „masa”, te sterowane grupy społeczne, ci, mówiąc dosadnie i nie bojąc się powiedzieć tego, co chciałby autor tego wpisu, idioci, to się nie znają na sztuce! Trzeba zrozumieć podstawową rzecz, a mianowicie, że nie jesteś fotografem, piosenkarzem, pisarzem, malarzem (obojętnie kim chciałbyś być) w momencie kiedy „tworzysz” a w momencie kiedy na takiego wykreują cię odbiorcy. Czy to się komuś podoba, czy nie, sztuką jest właśnie to o czym się mówi, a artystą ten którego na takiego wykreujemy. Oczywiście. Często to co osobiście uznałbym za coś słabego jest uwielbiane, zarabia pieniądze i panuje na to ogólny szał, ale obrażanie się i nazywanie czegoś „gównem” bo JA widzę to jako gówno, to już tylko prywata i z krytyką sztuki ma tyle wspólnego co nic. Konstruktywnie krytykują tylko ci, którzy sami coś osiągnęli na polu sztuki i (o zgrozo, podli ludzie!) najczęściej wytykają błędy, ale zawsze odnoszą się do subiektywnego „ja zrobiłbym to inaczej”. Nie ma sztuki bez krytyki i obrzucania jej „gównianymi słowami”. To zdjęcie kropli wody broni się samo i staje się sztuką także dzięki takim wpisom. Autor nieświadomie (bo nie zakładam, ze świadomie skoro jest rozgoryczony i sypie „gównami”) pomaga w kreowaniu tego dzieła. Pomaga mu dotrzeć do odbiorców i większej grupie ludzi pozwala je ocenić. Fakt, wielu uzna to za słabe zdjęcie ale będą tacy, którzy się zachwycą. Gusta są różne. Podsumowując – sztuką jest to co się sprzeda wśród mas. Artystą jest ten, kto umie trafić w gusta większości i jeszcze odpowiednio wykreować siebie i swoje dzieło. Czy nam z tym dobrze, czy nie – tak wygląda świat. Obrzucanie go „gównami” wywołuje tylko stres i jest przejawem zwykłego rozgoryczenia, bo jak to „taki Wiśniewski” nagrał gniota i zarabia pieniądze, a ja nie. Zniżając się do poziomu dzisiejszych dyskusji w internecie: „ból dupy wyczuwam”.

  • http://www.nolifestyle.com/ Marcin Michno

    Nadal twierdzę że to przymiarka do virali – w końcu to nie są gimnazjaliści którzy wrzucają co chcą na YT tylko wykonawcy za którymi stoi cały sztab specjalistów od wizerunku i marketingu. Jest szum – jest dobrze. W końcu o ilu innych kawałkach Urbańskiej czy Wiśniewskiego można było poczytać na blogach, TT, G+, FB itp? Samonapędzająca się kampania 🙂

    Przy okazji tego za co ludzie są skłonni płacić – polecam dzieła P.Manzoniego 😉

  • Zmyślanki Anki

    Jeśli naprawdę chcesz być bogaty, rzuć sztukę i idź w alkomaty!

  • Witos

    Hit Urbańskiej to jednak inny poziom niż hit Wiśniewskiego. Muzyka w nim się broni, tekst niestety nie – ale to już coś.

  • Marek Rubaszewski

    Parafrazując:
    Czy wiesz, że wartość większości twoich tekstów jest uzależniona od osób chętnych za to zapłacić? Czytają jeśli mają je za darmo. Ciesz się. Pewnego dnia nie będą chcieli…nawet za darmo

  • Furia

    Coś w tym jest, ale zauważ że tzw wszyscy krytykowali Ona tańczy dla mnie, a jednak wszyscy to nucili, śpiewali, tańczyli do tego na imprezach, miksowali, wykorzystywali w swojej twórczości (Cezik) i mieli jako dzwonek w swoim telefonie.
    Jakoś nie wydaje mi się żeby ani Filiżanka ani Rolowanie powtórzyło taki sukces. Nikt nie odważy się ustawić tego jako dzwonek 😀 ich dzieci nie będą kręcić pupką do tej muzyki… itd

  • Ewa Chabińska-Ilczenko

    To ja swoje kropelki razem z telefonem (również 5) chcę tylko 100 tyś dolarów. Ktoś chętny?

  • http://szafaskrajnej.blogspot.com/ Gosia Skrajna

    Jest różnica pomiędzy „coś jest słabe”, a „nie podoba mi się”. Jest różnica pomiędzy powiedzeniem

    „On jest głupi”, a powiedzeniem „Nie lubię Go”.

    Pierwsze to ocena i przyklejenie etykiety, drugie to wyrażenie własnej opinii, zdania.

    U mnie dzieje się to automatycznie. Łatwiej mi ocenić, niż przyznać się do własnej opinii. Po czasie przychodzi refleksja. Ale już Syna uczę aby nie bał się mówić co myśli, lecz bez oceny…

  • http://Oleandrra.pl/ Oleandrra

    tak szczerze, to nie za bardzo rozumiem, o co chodzi w tym tekście i co właściwie chciałeś przez to powiedzieć, ale zaryzykuję i się wypowiem: często podoba mi się to, czego sztuką bym nie nazwała i nie podoba to, co prawdopodobnie jest sztuką. więc rozgraniczałabym te dwie rzeczy. nie wnikam, być może rolowanie blanta i popijanie go kawą z filiżanki to jakaś sztuka wysoka, ale co z tego, skoro mnie się to nie podoba? i nie dlatego, że nie podoba się innym, choć czuję, że wszyscy jednoczymy się w bólu (uszu). gdybym jednak uznała, że to jest całkiem fajne, nie miałabym problemu powiedzieć to głośno.
    poza tym, zdaje się, od dawien dawna to właśnie lud decydował o tym, co jest arcydobre, a co nie. skąd wiadomo, czy nie kierował się reakcją reszty i dawał wizę do świata sztuki tylko tym dziełom, co do których miał pewność, że nie oberwą pomidorem?

  • Żona Programisty

    A ja uważam że kawałki te zyskały… nie są dobre ale wykonały swoją prace… mówicie o nich! czyli Artysta zyskuje bo jednak się o nim nie zapomina… tym ktorym się (nie) podoba. wrzucą na FB czy gdzieś indziej i piosenka dalej będzie grać gdzieś.- sama weszłam zobaczyć teraz ten kawałek Urbańskiej…

  • http://www.blaszanykogucik.pl/ Michal Beer

    Mam wrażenie, że za rok usłyszę Filiżankę na jakiejś składance puszczanej przez kierowcę PKS. Rolowania raczej nie. Po prostu Michał robi to lepiej.

  • Tianzi

    Nie rozumiem problemu. Czy te utwory nie są przecież skierowane do ludzi, którzy nie znają się na sztuce?

  • tova

    „Nie to jest ładne, co jest ładne, lecz to, co się komu podoba”. Obrazy Warhola są ładne w swojej prostocie, przyjemnej dla oka kompozycji i doborze kolorów, kupa leżąca na stole – dla mnie nie. Ale jeżeli ktoś jest gotów dać 1000 dolarów i więcej za takie „dzieło” – jego sprawa. Może mam banalny gust i lubię ładne rzeczy, ale dobrze mi z tym i dlatego nadal będę się zachwycać Tubular Bells czy pięknym widokiem za oknem a nie słowotokiem Nataszy u. Obejrzałam raz i wystarczy, na pewno nigdy nie zrobię tego ponownie. A jak usłyszę w radiu lub tv zwyczajnie zmienię kanał.

  • http://www.sulkov.pl/ Sulkov

    „Osąd ludzi, którzy na sztuce się nie znają”. A kto zna się na sztuce? Wszyscy, którzy oglądali film „Nietykalni” z pewnością pamiętają scenę z obrazem. Zapytam dalej – kto się zna na sztuce? Ile kosztują prace Banksy’ego? Wystawione na sprzedaż na ulicy NY po 60$ za sztukę znalazły kilku kupców. Po raz kolejny zapytam – kto się zna na sztuce? A przede wszystkim czym jest sztuka?

  • Kasia

    świetny tekst. Zupełnie się z Tobą zgadzam. Wydawałoby się że w czasach średniowiecza panowała ciemnota. Nic bardziej mylnego – trwa do dziś. Jest mało ludzi potrafiących samodzielnie myśleć i wyrabiać sobie zdanie. Ludzie najczęściej powtarzają bez namysłu i bez żadnego zastanowienia to co powiedzą inni. I po co to? Po to żeby za wszelka cenę przynależeć do „jakieś” grupy.

  • totoro

    myślę,że smutne są czasy gdy pojęcie sztuki rozpatrujemy w obszarze Wiśniewskiego,Urbańskiej i zdjęcia kropli zrobionego telefonem..choćby byłó najdroższe. „Celem sztuki nie jest spowodowanie chwilowego wydzielania się adrenaliny, ale stopniowe budowanie, na przestrzeni całego życia, stanu oczarowania i wewnętrznego spokoju.” Glenn Gould

  • Piotr Giełzak

    Może nie słyszałeś ale „Pier… poipulizmu stało się populizmem” WSRH

  • Martyna Wedzicka

    na szczęście artyści wiedzą, że opinia wszechwiedzącej publiki nie ma żadnych właściwości merytorycznych, ani nie jest poparta znajomością historii sztuki, a wypowiedzi typu „moje 5-letnie dziecko lepiej by to zrobiło” świadczy tylko o poziomie „krytyka”

  • Monere

    Tym tokiem myślenia możesz podważyć każdy argument.W mojej ocenie to jakieś błędne koło.Pod wątpliwość możesz również poddać to kim są ludzie „którzy na sztuce się nie znają”,a kim wielcy znawcy.Mieszanie ich z błotem jest słabe, jednak to co wypuszczają w eter nie podoba się, jest ciężkostrawne lub po prostu do dupy.”MTV puściło teledysk, mówiąc, że jest boski, to cały świat tego słuchał.” – chyba dobrze, że ludzie cedzą informację i potrafią ocenić ( nie zlinczować słabiznę) I w ogóle jakim muzykiem jest Urbańska? Wiśniewski kiedyś porywał tłumy ( nie oceniając jego muzyki) jedynie popyt na to co tworzył.

  • bazyllia

    podoba mi się to zdjęcie

  • http://popfiction.pl/ Ola Gołąb

    Oczywiście, że gdyby dzisiaj Warhol wrzucił na fb zupki byłby wyśmiany. Dlaczego? Bo zrobił to wcześniej. Na tym polega sztuka konceptualna, że pomysł musi być oryginalny i to się udaje tylko raz w historii. Dlatego porównywanie Warhola do Wiśniewskiego jest kompletnie nietrafione. Warhol przełamywał schematy, Wiśniewski podaje nam niedoprawiony pasztet ze zmielonych resztek, które wszyscy widzieliśmy już na stole.

  • Anja Angelina

    Komiś,
    cycki Ci prześlę pocztą i będę oglądać za darmo, prawda? 🙂

  • Jagódka

    Kurde jeszcze chwila i połowa Polaków ściągnie „Filiżankę” na telefon jako dzwonek a współcześni poeci odnajdą w jej tekście ukrytą prawdę życiową, Wiśnia zostanie okrzyknięty filozofem XI wieku a Urbańska krzewicielką nowoczesnej polszczyzny. To jest genialne.

    Mam dokładnie takie samo zdanie na temat sztuki. Część dzieł wielkich artystów to w moim osobistym odczuciu jeden wielki szit, (zwłaszcza w odniesieniu do poezji i dzieł sztuki), ale prawdą jest, że nie bardzo mam ochotę i odwagę głosić to wszem i wobec żeby jakiś inny typek,, który sam danego wiersza kompletnie nie rozumie nie okrzyknął mnie ignorantką i że „nieznamsię”.

    P.S. Pamiętacie jak dziewczęta w liceum zaczytywały się Coelho albo Whartonem. Bo to oznaczało że sa takie powazne i inteligentne. Teraz mało która się przyzna do tego bo to trochę obciach podniecać się Alchemikiem.

  • http://magdanazimno.be/ magda na zimno

    ‚Imagine’ i „Satisfaction’ są utworami, które głęboko zakorzeniły się w kulturze, przetrwały różnego rodzaju cenzury, ich treści miały wielkie znaczenie dla ludzi wtedy żyjących (do dzisiaj mają). Nie bez powodu mówi się o wpływie ich muzyki na ludzkość (pschologia, socjologia), chociażby w Polsce w czasie komunizmu – popularny koncert Stonesów w Warszawie, wspominany do dzisiaj jako napływ czegoś nowego z zachodu, z innego świata. Wymyślono nawet kierunek studiów – Bitelsologia. To sami Bitelsi zaczęli nagrywać w stereo i dodawać do płyt składane książeczki. Stonesi byli uznawani za tych złych, których się cenzurowano. Oba zespoły do dzisiaj są naśladowane przez innych muzyków i wysoko cenione, melodie rozpoznawalne, a temat ‚Satisfaction’ umie zanucić niemal każdy. Dlatego zostały wyróżnione przez Rolling Stone i nie zgninęły do dzisiaj. Bo Urbańska, Wiśniewski nie mają ani mocnej historii, ani wpływu, ani melodii dobrej, ani tematu, wokal nie specjalnie urzeka. Sieją wręcz niesmak.
    Legendy Jaggera I Lennona nie wyginą, a jedyne, co zostanie po Urbańskiej, to niewykupiony nakład Grazi.

  • http://graanalizagra.pl/ Kamil Wojkowski

    Lubię sport, z tego powodu, że tam wszystko jest jasne. Klasyfikacja końcowa mówi, kto był lepszy, gorszy. Czarno na białym napisane. Ten wygrał, ten nie. Koniec kropka. A w sztuce, hmmm jak to w sztuce, liczy się gust. Chociaż można policzyć jedną rzecz, ilość zer na koncie „artysty”

  • http://kratery.com/ anemoone

    „Imagine” ma artystyczną melodię, dobry tekst i niebanalny głos Lennona.

    „Ona tańczy dla mnie” co ma?

  • Wilzek

    A najbardziej mnie śmieszą opinie i recenzje pełne zachwytu nad Wilkiem z Wall Street a prawda jest taka ze ludzie zobaczyli badziew i kupę ale, choć za nic tego nie przyznają, uwielbiają, podziwiają, arcydzieło – bo Scorsese i diCaprio. No i ta druga część Multikinowej widowni: cycki hehehe.

    To co piszesz to prawda, udowodniono badaniami ze wino lepiej smakuje jesli ma bardziej elegancką butelkę i jest droższe, tak jest z wieloma rzeczami ze wolimy nasz osąd powierzyć autorytetowi (lub temu co za niego uchodzi), nawet jeśli się na tym nie znamy. Tyczy to też blogerów 🙂

  • Olga

    Kominku, to było okropne. Zestawiłeś dzieła z kanonu historii sztuki z przemysłówką, spróbowałeś ustawić je na tym samym podium. To jak porównanie „białego na białym” Malewicza z popularnym rysunkiem misia polarnego w zamieci śnieżnej- większość odbierze to jako żart, nieporozumienie. Tak skrajne, nieudane zestawienia tylko po to żeby powiedzieć ludziom: „-ej wy! jesteście głupsi niż myślicie, wasza mądrość to mądrość tłumu”. No ja cie proszę… Gdyby to jeszcze było poparte wiedzą kto i na jakich prawach zostaje artystą, a tymczasem powieliłeś błędy kolorowych pisemek.

  • http://chicamala.pl/ Chica Mala

    Ludzie po prostu lubią krytykować i zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie pierwszy, a reszta poleci za nim jak owieczki. W dodatku większość ma słaby gust. Wystarczy spojrzeć na listy przebojów. Czasem tekst ogranicza się do jednego czy dwóch słów, ale zostaje hitem. Dramat.

  • Guest

    tak naprawde to nie ma jednego kryterium oceniania dzieł sztuki i zawsze ocenia się je przez pryzmat

  • Karolina K

    tak naprawdę nie ma jednego kryterium dzięki któremu można powiedzieć że coś jest dziełem sztuki. Zawsze ale to zawsze będziemy porównywać dzieła powstałe z tymi wcześniejszymi. Myślę że gdyby nasza kultura miała jakąś inną przeszłość i byłaby zupełnie inna to „filiżanka’ czy „rolowanie” mogły być uważane za szczyt artyzmu. poza tym ludzie czerpią jakąś lubieżną przyjemność z oglądania takich rzeczy mimo że dobrze wiedzą że to nie jest nic dobrego i na własne życzenie sie denerwują że okropne, że tandeta. To nie cofnie czasu i nie sprawi że taki utwór zniknie

  • Darkelf

    co masz na myśli mówiąc „znać się na sztuce”?
    mogę się mylić, ale to, czy coś się komuś podoba czy nie, jest kwestią subiektywną. I jakieś tam studia historii sztuki czy czegoś tego nie zmienią.
    I czy jeśli nie podoba mi się całokształt twórczości danej osoby, to czy daje mi to prawo do krytykowania go jako artysty?

  • pompkimateusza

    Zgadzam się. Poza tym, to jeden z lepszych tekstów, które tu czytałem.

  • http://www.malvina-pe.pl/ malvina-pe.pl

    Zjadłam ten tekst ze smakiem.

  • http://reklaMAN.wordpress.com/ reklaMAN

    Ciekawe spojrzenie. Nie znam się na sztuce, ale odczuwam przyjemność przechadzając się po muzeach i zadając sobie pytanie: „co ludzie widzieli w tym konkretnym przedmiocie, na który teraz patrzę?”

    Na dziś coraz mniej mnie jara, z tematu sportu o którym piszę u siebie ryja urwał mi jeden Angol. Nie chcę spamować, ale jak ktoś chcę to niech wpisze „Richard Swarbrick” u mnie na blogu. Może nie jest to piękne, ale unikatowe na pewno.

  • Matka Blogerka

    Jest jeszcze kupa w puszce…Manzoniego. Zapakował swoje ekstrementa do 90 puszek podpisanych „Gówno artysty”. I się sprzedało! Bodajże ok. za 35 tys. dolarów jedna puszka.

  • Mariusz

    „W dzisiejszym świecie sztuka to kwestia dobrego PR.” Kocham takie stwierdzenia. „W dzisiajszym świece”

    bardzo blisko do „Ta dzisiajsza młodzierz”. Nie ma czegoś takiego jak dzisiajszy świat, sztuka zawsze była kwestią dobrego PR. To czy 3 kropki namalowane przez jakiegoś malarza będą warte 10 milionów zielonych decydował zawsze jakiś krytyk, gazeta, coś opiniotwórczego. To jednak nie dotyczy dzieł, których wartości artystycznych kwestionować się nie da.

  • Okil Khamidow

    A zabijmy wszystkich blogerów

  • Albert

    Czy to, że nie znam się na sztuce, kategorycznie zabrania mi jej oceniania? To tak samo, jakby ktoś zakazał oglądania filmów porno osobą, które nie są łóżkowymi amantami i ich średnia to 2 minuty.

  • cheneelle

    Bo w polskim społeczeństwie najłatwiej jest wyśmiewać kogoś, kto powiedzmy, że przez lata swojej kontrowersji zapadł w pamięć w taki a nie inny sposób. Fakt, nie przepadam ani za Wiśniewskim ani za Urbańską, jednak nie krytykuję bezpodstawnie.

    O ile słowa „Filiżanki” da się normalnie zrozumieć, o tyle, przy pani Urbańskiej musiałam włączyć pomocnika google. Niestety, nie wiem czy to wina muzyki, czy samej modulacji komputerowej głosu, ale utwór ten jest dla mnie zupełnie nieczytelny.

    Nie mam instagrama, twittera, bloga miałam, ale zapomniałam o nim. Nie obserwuję, nie taguję. Co może być fajnego w pokazywaniu jedzenia na stole? Jeśli chcę trochę sztuki, wolę galerię, przejście uliczkami Starego Miasta. Kiedy chcę popatrzeć na masówkę wystarczy fejsik.

  • Natalie

    Jestem przeciwko temu, by poniżać tych artystów. Jeśli chodzi o krytykę, myślę, że jest potrzebna każdemu człowiekowi. Skoro artyści są świadomi swoich dzieł i wystawiają je dla opinii publicznej, muszą liczyć się z tym, że pojawią się od niej słowa krytyki i uznania. Moim zdaniem krytykujemy i oceniamy ich, nie dlatego, że nie znamy się na sztuce…lecz dlatego, że się z ich pracami nie zgadzamy. Nie przyjmujemy tego chłamu, który serwuje nam TV , Radio czy Internet! Może powoli budzi się w nas świadomość tego co chcemy oglądać, słuchać, czy też czytać. Każdy ma do tego prawo. Prawo wyboru.

  • Piotr

    Czy fakt, że większość populacji ludzkiej uznaje utwór za chujowy, jest czymś złym? Śmieszy mnie podejście „Nie zmieszam z błotem czegoś / kogoś bo nie chcę aby mi przypięto łatkę podążania za zdaniem większości”. Założę się o cokolwiek, że osoby, które uważają w/w utwory za „wcale nie takie złe a przynajmniej nie odbiegające chujowością od pozostałej papki” zmieniłyby zdanie gdyby tzw. „ciemna masa” zachwycała się nimi.

  • nickt

    takie nudne, ze nie byłem w stanie przeczytać do końca nawet początku

  • http://www.diriianum.pl/ Deirdre Diriiane

    Wiśniewski jest niesamowity – gada z sensem, da się go lubić – ale jak przychodzi do robienia muzyki toooo… brak słów. ‚Filiżanka’ to dramat obyczajowy z elementami horroru. Może gdyby śpiewanie nie sprowadzało się u niego do dźwięków wydawanych przez uciekającą owieczkę, to może by jakoś inaczej się odbierało to co robi – już nawet można by było wybaczyć brak melodii w utworze. Na jego YT napisałam co myślę, bez hejtu i chyba nawet z wyrazami szacunku – bo zaczyna mi go być szkoda (tak, nie ma nic gorszego niż litość) i na bieżąco dostawałam komunikaty z następnymi postami… wszyscy równo go zjechali – co mnie w pewien sposób zdenerwowało – bo faktycznie – to stado baranów, działa instynktownie. Wybrali sobie kozły, które co nie zrobią zostaną zjechane jak np. taki Bimber i bezmyślnie piszą te swoje głębokie przemyślenia, wzbogacone wyszukanym słownictwem, które można zdobyć tylko na specjalnych lekcjach w gimnazjum. Ten typ ta ma, to chyba nieuleczalne.

  • Bartek

    W głębokim poważaniu mam” sztukę”, uwielbiam oglądać filmy ze stajni Marvela, delektować się „Breaking Bad” „Dexterem” i „Walking Dead”, czytać komiksy, moim ulubionym filmem nie jest „Obywatrl Kane’ tylko „Niezniszczalny” M. Nigth Shyamalana, polskich filmów nie oglądam chyba, że Smarzowskiego, ale tylko „Wesele” i „Dom zły”, mam już na koncie pewnie ponad dwadzieścia seansów, lepszego kina made in Poland nie widziałem a oglądanie żałosnych dramatów o biedzie na Śląsku albo egzystencjalnych problemach ludzi mnie nie interesuje.

    Pewnie dla intelektualistów uchodzę za troglodytę, kogoś między osiedlowym dresiarzem a bezrobotnym absolwentem prywatnych studiów licencjackich. Prawda jest jednak taka, że w dobie internetu i dostępu do wszystkiego od kiczu po arcydzieła, człowiek nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego. Krytycy mi mówią, ta nowa książka nominowana do Nike jest wybitna, a ja mam to gdzieś bo czytam tylko horrory i fantastykę, a taki Sapkowski lub Martin erudycją zjadają pisarzy głównego nurtu na śniadanie. Nie muszę być krytykiem literackim by zobaczyć, że jakaś tam Masłowska to zblazowane dziecię literatury bełkotu, która uchodzi na wielką pisarkę a przy Sapkowskim to niemalże grafoman. Albo inaczej. Każdy dziś wyznacza sobie sam granice sztuki. Ja porządne kino komercyjne, które bawi, śmieszy, tumani, przestrasza uważam za arcydzieło, bo co jak co, ale nakręcić coś co spodoba się setkom milionów ludzi trzeba potrafić.