Demony seksu
Jak ich rozpoznać?
Poczułem się bardzo staro, gdy uzmysłowiłem sobie, że dziś mija 5 lat od opublikowania na starym blogu pierwszego rozdziału mojej książki. Pewnie niewielu z was to pamięta. Byłem z siebie dumny, bo fragment przypadł wielu osobom do gustu. Krytycy byli w zdecydowanej mniejszości.
Przez lata zarzekałem się, że nie wydam książki, dopóki nie będę wystarczająco popularny, aby na niej zarobić. W dalszym ciagu uważam, że jeszcze nie czas, dlatego nie wydam ani tej książki sprzed pięciu lat, ani mojego największego życiowego dzieła, które napisałem mając 14 lat.
Ale za to wydam coś innego, cholera wie czy nie lepszego.
Ja to mam fajnie. Nigdy nie skończę trzydziestki i ominą mnie te wszystkie problemy, którymi przeciętni trzydziestolatkowie zadręczają swe puste łby.
W „Duchy naszych byłych” nabijaliśmy się z ludzi, którzy nie są emocjonalnymi dziewicami i ich kochane serduszka pełne są wspomnień i toksyn po poprzednich związkach. W końcówce tekstu zahaczyłem o temat wiązania się z takimi nieudacznikami i to skłoniło część z was do pytań o to, co należy robić, gdy się już z takim nieudacznikiem jest.
Pewna czytelniczka zgłosiła się do mnie z problemem.
– Kominku, mam problem.
– Słucham cię mój synu.
– Dlaczego mężczyzna, który stara się o względy kobiety potrafi być fantastyczny, docenia każdy kontakt z nią, każde jej słowo, jest i czuły i bezczelny i romantyczny i bardzo męski, potrafi zaskakiwać, imponować, pocieszać i rozbawiać. A kiedy już zdobędzie kobietę, już ma jej uczucie, to staje się taki zwyczajny i zmienia się w takie ciepłe kluchy?
Czytaj więcej →
Wstajesz, kłaniasz się i ze spuszczoną głową wychodzisz z tego bloga, jeśli masz coś przeciwko seksowi podczas okresu.
Jeśli śledzicie mnie także na Facebooku, to znacie historię choroby, chemioterapii i szczęśliwego wyzdrowienia mojego trampka. Wiecie także co lubię gotować, pić, ssać i wąchać, ale to akurat mało istotne, bo efektem ubocznych moich wpisów, także na blogu, jest szczątkowa wiedza o was.
I gdyby prześledzić komentarze zdecydowanej większości kobiet, czy chodzi o doradzanie jak gotować, czy jak odplamiać, czy jak w ogóle prowadzić dom, można wyciągnąć dramatyczny wniosek: nie ma wśród was materiału na kurę domową.
Przecie znamy się nie od dziś i wy wiecie, że ja was nad rzycie kocham, ostatnią białą koszulę bym wam oddał, w gumie bzyknął, a po 100 dniach poprosił o więcej, ale jednego, cholera, wam przepuścić nie mogę.