Pamiętam…
Spojrzał na mnie ni to z pogardą ni to ze zrozumieniem mentalności nastolatka.
– Wystarczy jedno słowo, aby stworzyć prawdziwą miłość i pięknie kochać, ale żadna – pamiętaj o tym, głupcze – żadna prawdziwa miłość nie kończy się przez jedno słowo. Prawdziwej miłości to za mało, by przestała istnieć, ale nawet jeśli przyjdzie ci się rozstać z tą, którą pokochasz, w sercu na zawsze będzie tliło się najgorsze z możliwych uczuć. Nazywamy je tęsknotą. Ona z czasem obumiera, ale odradza się i zadaje ból wtedy, gdy przychodzi nam ujrzeć szczęście w oczach tych, którzy już nie należą do nas.
– Twoja miłość przestała istnieć? – zapytałem.
– Nigdy nie przestała istnieć tęsknota za słowami, których nie miałem odwagi wypowiedzieć. To, co mogło być najpiękniejsze ukryłem w milczeniu.
Pan Piotr był mocno posiwiałym dzadkiem. Każdego letniego wieczoru siadał na "ławeczce", zapalał fajkę i dumał. Zwodził mnie, nie odpowiadał wprost, jakby chciał i nie chciał, bym zagłębiał się w jego życie. Dziś wydaje mi się, że chciał i na pewno byłby dumny wiedząc, że to co wtedy się wydarzyło doprowadziło we mnie do narodzin Kominka.
Współcześnie częściej niż dawniej możemy na własnej skórze przekonać się, jak bolesne może byc dla nas szczęście kogoś, kogo wcześniej darzyliśmy uczuciem. Portale społecznościowe dają nam możliwość podglądania życia tych, z którymi nie dzielimy już naszego życia.
Możemy sobie wmawiać, że uczucie wygasło, że to przeszłość, że nie ma co do niej wracać, ale sami powiedzcie, czy widok zdjęć ślubnych naszego byłego partnera, czy choćby nawet ich zwyczajne fotki z wakacji, z wspólnie spędzonych chwil, nie przywołują wspomnień i nie powodują trudnego do określenia "ukłucia" w serce?
W takich chwilach lubimy wrócić do tych dobrych i złych momentów, dokonać pospiesznej analizy, jeszcze raz obwinić jego czy ją o zakończenie tego, co przecież nie miało mieć końca.
Młodsi czytelnicy pewnie tego jeszcze nie rozumieją, tak jak ja nie rozumiałem pana Piotra gdy opowiadał mi o tęsknocie za słowami, których nie miał odwagi wypowiedzieć.
Ta tęsknota nie zawsze dotyczy naszych partnerów.
Ona potrafi być równie bolesna, gdy widzimy tych, którzy nigdy nie poznali naszych uczuć, do których nie mieliśmy odwagi podejść na przerwie międzylekcyjnej, obozie, kolonii, do tych, z którymi spędzaliśmy cudowne wakacyjne chwile, ale nie było w nas zbyt wiele odwagi, by nazwać po imieniu to co przecież już miało imię. Zabrakło jednego słowa, jednego gestu, jednego spojrzenia.
A teraz jest za późno, bo oni mają własne życie, często udane i prawie zawsze daleko od nas.
Nie ma tu chyba ani jednej osoby, która choć raz nie pożałowała, że pozwoliła odejść w zapomnienie temu uczuciu sprzed lat.
Ja także znalazłem takie kobiety.
I ze smutkiem spostrzegłem, że wciąż nie mam w sobie tej odwagi. Być może nie mam odwagi do zniszczenia złudzeń o tych osobach, a być może po prostu jestem tchórzem, który w ten sposób szuka dla siebie usprawiedliwienia. Ale chciałbym…
Chciałbym napisać do nich i opowiedzieć im o życiu, którego nigdy nie mieliśmy.
Wspomnieć chwile, których nie przeżyliśmy. Pośmiać się z tego, co dawniej mogło nas śmieszyć. Przymknąć oko na to, co mogło na dzielić.
Chciałbym powiedzieć jej:
– Pamiętasz? Byliśmy szczęśliwi…
Ale to się nigdy nie wydarzyło.
Tego życia nigdy nie było i pozostając wciąż głupimi, wolimy ukrywać je w milczeniu. Dobrze jest zapalić światło, ale wygodniej przeklinać ciemność. Tylko tak głupio no, gdy patrzymy na ich życie, na ich nieświadomość tego, co wciąż czujemy, głupio tak czuć tęsknotę i ukłucie zazdrości na widok ich szczęścia, bo to przecież mogło być nasze wspólne szczęście.
Zamiast cokolwiek zrobić by to zmienić – od czasu do czasu – dyskretnie, ukradkiem i z lekką nutą wstydliwości wracamy do nich, bo znowu dowiedzieć się, jak im mija życie bez nas.
Każdy ma swoją.
Nigdy nie jest zbyt późno, by kogoś uratować.
Kiedy umarło w Tobie dziecko?