Do kogo należy Niemen?
10 lat po śmierci Czesława Niemena nie ma w sieci nawet oficjalnej strony artysty, płyty nie są wznawiane, nie ukazują się DVD z koncertów, żadne prace, zdjęcia, wiersze, felietony. Wszystko to z winy wdowy po artyście. Tak pisze Newsweek w jedynym artykule, który w tym tygodniu mnie poruszył, choć wcale nie dlatego, że był fajnie napisany.
Artykuł: Dziwny jest ten świat
Małgorzata Niemen sądzi się z kim tylko się da. O poważne sprawy i o bzdury. Twierdzi, że broni dobrego imienia męża. Przeciwko sobie ma liczne grono fanów, artystów i biznesmenów, którzy na różne sposoby starają się, by pamięć o Niemenie nie zginęła. Niektórzy wydają książki, albumy, robią spotkania fanów, imprezy upamiętniające. Łączy ich nienawiść do Małgorzaty, bo ta robi wszystko, by im to popsuć. Tak jakby chciała mieć monopol na wszystko, co ukazuje się o Czesławie Niemenie. Nawet z kibicami Legii ma na pieńku, bo śpiewali „Sen o Warszawie”, acz do tej sprawy nie odniosę się, bo jej nie znam. Na zdrowy rozum to racja jest po stronie kibiców.
W każdym razie jej ulubionym argumentem przy sporach jest: Czesławowi by się to nie spodobało. Proste. Często skuteczne.
I bardzo dobrze! Autor tego jednostronnego artykułu oraz osoby sprzeciwiające się jej chyba nie bardzo rozumieją różnice pomiędzy biznesem a rodziną.
Wyjaśnię to na swoim, wymyślonym i wymarzonym (do pewnego stopnia) przykładzie.
Załóżmy, że pewnego dnia mojego bloga będą czytały miliony, moje książki też miliony, a wy wszyscy będziecie chodzili w koszulkach z moją podobizną. Załóżmy, że stanę się wielką gwiazdą.
I umrę.
Rodzina jest naturalnym spadkobiercą, więc pewnie ktoś z rodziny miałby pełne prawa, by czerpać korzyści z tego, co dokonałem.
Nagle pojawiłaby się masa ludzi, którzy chcieliby żerować na mnie, pisząc książki, organizując zloty, wydając albumy, tomiki tekstów z bloga, itd.. Brzmi znajomo?
Tak, to byłaby identyczna sytuacja jak z Niemenem.
Moja rodzina sprzeciwiłaby się temu. Ba – byliby jeszcze gorsi od Małgorzaty Niemen, bo – powiedzmy – zabroniliby czerpania jakichkolwiek korzyści z mojego wizerunku. Oczywiście nikomu nie zabroniliby wydania mojej biografii, ale mówimy tu o wszystkim, na co zgodę musiałaby wydać rodzina.
Byłby gnój. Jak u Niemena. Bo tamci by chcieli mi robić dobrze, a rodzina wolałaby po swojemu. Kto miałby rację?
Wyobraźmy sobie, że na chwilę zmartwychwstaję, by rozsądzić spór.
Jakoś w pale mi się nie mieści, że mógłbym stanąć przeciwko swojej rodzinie. Miałbym powiedzieć moim bliskim „walcie się, niech tamci robią biznesy!”?
Dlatego właśnie, choć rozumiem, że Niemen w pewnym sensie jest dobrem narodowym, całkowicie trzymam stronę jego żony. Racja jest po stronie rodziny, nie pieniądze. A jeśli pieniądze, to on też ma należeć do rodziny, a nie byznesmeniów, którzy zwęszyli interes. Choćbym miał już nigdy nie posłuchać żadnej nowej płyty z odświeżonymi przebojami pana Cześka. Mam nadzieję, że nikt nigdy nie nazwie mnie dobrem narodowym, stawiając przeciwko rodzinie. Jebnąłbym z nieba gromem prosto w jego głupi pazerny czajnik.
Czy tam z piekła. Jeszcze nie zdecydowałem.
Co racja to racja:-)
Na pewno nikt nie będzie pytał Twojej rodziny. W końcu nie będzie potrzebna do publikacji wstrząsających wspomnień w rodzaju „100 dni na miłość z Kominkiem”, czy „To ja byłam byłą Kominka”
Bez przesady. Porządna biografia i jedna płyta afery nie robią.
Rozumiem racje pani Niemen, naprawdę, tyle, że ja akurat z wielką chęcią posłuchałabym odświeżonych przebojów Cześka i czy mam się z tego powodu źle czuć?
Niestety mam złe nowiny dla ciebie. Masz się z tym źle czuć. 🙂 Na pocieszenie ci powiem, że ja tak samo źle się czuje, jak patrze na piękne czerwone ferrari na parkingu. Źle się czuje, bo ono nie jest moje, a ja jestem przecież idealną osobą do tego, żeby nim jeździć i powinnam go mieć. Źle się wtedy czuję, ale myślę (ponieważ lubię Niemena), że znacznie gorzej bym się czuła słysząc np „pod papugami” jako dżingiel reklamujący wczasy w tropikach.
No i? Co ma reklama wczasów do biografii i płyty?
to… że na reklamie się lepiej zarabia pewnie. jeśli ktoś zarobi na płycie dlaczego inny nie ma zarobić na reklamie – skoro Niemen ma być dobrem nas wszystkich.
Zależy jak wykorzystasz i na co dostaniesz zgodę.
Branoc, wcześnie rano wstaję.
Właśnie o to w tym wszystkim chodzi, żeby mądrze (czyt. z klasą) zarządzać dorobkiem Pana Czesława Niemena. Nie sprzedawać jego dzieł byle komu, ale wydawać czy wznawiać płyty, co nie uwłacza pamięci chyba żadnego artysty.
O to w tym wszystkim chodzi… :))), że to ona zarządza bo jej majątek. Nie wiem co ona ma tam w głowie, ale w czasach kiedy wszystko jest na sprzedaż, eksploatowane do wyrzygania, do ostatniej kropli krwi czy też ostatniego grosza, to co ona robi ma sens. Może uczynić z Niemena artystę „ekskluziw” i dlatego ją popieram. Natomiast zarzuty o jej pazerność czy o to, że chodzi o kasę są dla mnie śmieszne. Jeśli chodzi o kasę to dlaczego po prostu jej nie zapłacić? Jak taka pazerna powinna się skusić nie? A może jest tak, że ten kto jej pazerność zarzuca, sam ma węża w kieszeni? A może rzeczywiście jej o kasę nie chodzi?
Po co Ci biografia Niemena? Bez niej gorzej się słucha jego kawałków, czy chodzi o zaspokojenie swojej ludzkiej ciekawości? Niemen kiedy żył nie dopuszczał do swojego życia prywatnego nikogo. Dlaczego teraz po śmierci mają wszyscy tam wejść?
Z wznowieniami płyt – ok. Fajnie by było ale nie jest, nie ma co mieć pretensji, że nie dostajemy czegoś co jest nie nasze. A o „odświeżaniu” jego muzyki aż nie chce mi się gadać. Jeśli ktoś potrzebuje „świeżyzny” niech sobie poszuka. Jest wiele fajnych młodych zespołów… tyle, że się nazywają Niemen – nie mają nazwiska.
Problemem nie jest to co opisujesz, lecz prawo autorskie ustanawiające ochronę na tak wiele lat po śmierci twórcy.
To jest po prostu przegięcie, które powinno być natychmiast zmienione.
Co do Twojej sytuacji to można też sobie wyobrazić i taką, że Twoja małżonka jest nią już tylko formalnie (bo nie zdążyłeś się rozwieźć) a w rzeczywistości jest Twoim największym wrogiem i nienawistnikiem.
No i umierasz.
A ona postanawia … wiadomo co.
Sam wiesz, że fani często traktują idola jako swoją własność. Zawsze gdy artysta próbuje się rozwijać, zarabiać, cokolwiek zmieniać, pojawiają się „prawdziwi fani”, którzy „pamiętają dawne czasy”. Nie ma znaczenia czy chodzi o Kominka, Chylińską czy Daft Punk. Próby robienia biznesików na jego dorobku bronione są z tego samego powodu, z uznania że twórca należy do fanów.
” całkowicie trzymam stronę jego żony. Racja jest po stronie rodziny,”
Tak, ja też, ale po prostu żal jest fanom, że rodzina nie robi nic. Np. taki „Czerwony album” jest nie do zdobycia – czemu? Takim problemem jest wydanie płyty porządanej przez wielu, wielu ludzi? Fani by kupili, a tak, jeśli chcą mieć płytę, muszą kupić „nielegalne” wydanie z jakiejś niemieckiej wytwórni (sam takie mam).
Czyli że całe szczęście, iż kiedyś kupowałam płyty pana Niemena… Żonę rozumiem, ale z drugiej strony szkoda, że TAKIE dobro nie może być dobrem narodowym.
Kominka zacząć kopiować na płyty, czy uczyć się na pamięć? Niechaj Dobro podpowie. 😉
Przecież już można na allegro kupić całego kominka, od bloxa, prze getto i te inki eski tvi, wszystko.
Ludzie się obruszają, bo żona nie podejmuje działań dla dobra pamięci Niemena, tylko chce uskutecznić swoją zawiść i zazdrość, a nóż widelec zrobi na tym kasę, której w normalny, znany zdrowym ludziom sposób, nie potrafi zrobić.
Wszystko rozchodzi się o pieniądze. A jak po obu stronach barykady stają naprzeciwko siebie osoby pazerne na te pieniądz to dochodzi do takich numerów. Tak jak o producentach możemy powiedzieć, że chodzi im o kasę, tak samo możemy powiedzieć o wdowie po Czesławie Niemenie. Bo do zarządzania pieniędzmi potrzebna jest klasa, a tej wydaje mi się brakuje tak jednej, jak i drugiej stronie.
Owszem, Czesław Niemen, tak jak każdy normalny człowiek – możemy się domyślać – stanąłby po stronie rodziny. Ale z drugiej strony jak każdy artysta – możemy się domyślać – chciałby, żeby jego muzyka żyła, żeby zachwycała się nią każde kolejne pokolenie Polaków, a jest czym się zachwycać. Zaznaczę, że wszystko możemy oprzeć jedynie na domysłach.
Wydaje mi się, że wszystko rozchodzi się tylko i wyłącznie o pieniądze. Kibice Legii nie mogą śpiewać z Czesławem Niemenem, bo wdowa uważa, że to ryczenie uwłacza pamięci jej męża. Ma do tego pełne prawo, co nie zmienia faktu, że piosenka jest na Łazienkowskiej kultowa i taka już na zawsze pozostanie.
Podsumowując, uważam w dalszym ciągu, że wszystko rozchodzi się o pieniądze, a raczej o brak klasy w ich zarządzaniu, którą czasami nazywa się pazernością.
Znam osobiście kogoś z najbliższej rodziny śp. Czesława Niemena.
Wdowa jest zachłanna po prostu, nikt z rodziny Niemena nie ma najlepszego zdania o Małgorzacie Niemen. Męża kochała, ale Czesław nie był jej własnością.
Żona to nie rodzina 😉
Niby wszystko ładnie, tylko dlaczego przegrywa owe procesy.
Jakoś nie wierzę w górnolotne intencje w tym całym szołbiznesie. Nie wiadomo czym naprawdę Pani Małgorzata się kieruje. Bo wytłumaczeniu pt: „W każdym razie jej ulubionym argumentem przy sporach jest: Czesławowi by się to nie spodobało.” nie daję wiary. No chyba, że przed śmiercią o tym rozmawiali, ale to i tak jest trudne do udowodnienia.
Naprawdę nie wiesz czym się kieruje? Naprawdę?? Kieruje się zwyczajną kobiecą chciwością i zachłannością, której wiele kobiet nie jest w stanie w sobie zahamować, bo są żądne kasy i władzy. Tylko te, które z tego zdają sobie sprawę są jeszcze normalne i zdrowe psychicznie.
Naprawdę nasuwają mi się przede wszystkim złośliwości na Twój temat („Tylko te, które z tego zdają sobie sprawę są jeszcze normalne i zdrowe psychicznie.”), ale skoro odezwałeś się w kulturalny sposób, docenię i postaram się podobnie.
W zdaniu „Nie wiadomo czym naprawdę Pani Małgorzata się kieruje.” nie chodzi o dosłowność. Bardzo łatwo na swój sposób zinterpretować zachowania innych kierując się stereotypami. Jeśli trudno Ci odczytać mój przekaz, to powiem wprost. Staram się nie oceniać.
Gdybyś chociaż trochę znała siebie i pewne elementy, o których nie mam zamiaru wspominać (ewolucja pierwotniaków nie jest w moim interesie), to byłoby dla ciebie jasne, dlaczego opisałem fakt, a nie przypuszczenie. To się albo wie, albo umiera się w niewiedzy. Pieniądze rządzą światem, ale nie znaczy to, że nie można rządzić pieniędzmi. Dla mnie jej motywy są jasne i o nich dokładnie i precyzyjnie napisałem. Kwestia wiary bądź niewiary to osobiste zapatrywanie poszczególnych osób. Myślę, że większość z tych świadomych, dojrzałych emocjonalnie osób zdaje sobie z tego sprawę i zgodzi się ze mną w mojej „ocenie” wdowy po p. Niemenie.
Twoje poglądy na temat powyższy nie są dla mnie żadnym dowodem na to, ze tak jest, bo odkąd „cię znam”, każda kobieta, która ty znasz i co najgorsze, której nie znasz jest dla ciebie pokroju Pani Małgorzaty. A twoje powoływanie się na „świadomość i dojrzałość emocjonalną osób zgadzających się w twojej ocenie” uważam za niechwytliwy argument. Pewnie dlatego, że nie interesuje mnie opinia innych.
Masz swoje podejście do otaczającego cię świata, ja mam swoje i warto byłoby to uszanować zamiast na siłę udowadniać swoją rację, co raczej nie świadczy o wspomnianej dojrzałości.
Umiesz przez chwilę nie kierować się nienawiścią do kobiet?
Nie muszą być, nie mam zamiaru nikogo przekonywać do prawdy i faktów. Szczególnie takich dziwnych istot jak ty. Zamknij się najlepiej na świat i tylko czasem puść siarczystego bąka, żeby zaanonsować swoją obecność, bo chyba tylko taki przepływ informacji ze i do świata zewnętrznego u ciebie jest możliwy. Szanować to ja mogę ładną, miłą i inteligentną kobietę, która proponuje mi seks, a nie jakieś-nie-wiadomo-co na necie, które w pierwszej swojej wiadomości do obcej osoby stawia fałszywe zarzuty, a potem w mylnym przekonaniu trwa, że tak trzeba. O nienawiści możesz więcej dowiedzieć się od fajnych, spoko mężczyzn, niestety nie od twoich partnerów – samców alfa, którzy biorą ciebie tylko „na raz”. Ja nie ten typ.
Co najmniej 50% twojej wypowiedzi jest sprzeczna.
Poza tym, jeśli kiedykolwiek zmienisz „ton” swojej wypowiedzi, zwrócę na ciebie uwagę i z przyjemnością będę cię „słuchała”, bo nawet nie głupi jesteś.
Takie jak ty to mi sznurowadła wiążą. Możesz mi skoczyć. Sztuczna jesteś jak silikon.
Widzę, że rajcuje cię gnojenie innych. A może to tylko marny sposób na zwrócenie uwagi. Nie wnikam w życie jednego z miliona takich samych egocentrycznych dupków.
Żegnam.
Pożegnać to się możesz z nadzieją na spoko mężczyznę. Niestety spoko mężczyźni nie trawią grubych kobiet. Czas schudnąć!!
Naprawdę uważasz, że jestem gruba?
Nie robi mi to żadnej różnicy. Gdybym na ciebie splunął, to twoja wartość ustokrotniłaby się.
Proponowałabym ci leczenie. Choćby po to, bym patrząc na twoje komentarze, nie musiała już więcej myśleć: czy bardziej bez polotu się nie dało?
Zmęczyłeś mnie tym badziewiem.
I, że ja się wdaje w dyskusje z motłochem..
Leczenie kochana, to zacznij od siebie. Proponuję rozpocząć od szukania kontaktu z rzeczywistością.
Zastanawia mnie synek, ile ty masz lat.
Moim zdaniem, będąc artystą, jesteś jak mówisz dobrem narodowym co powoduję oddanie siebie, a w tym przypadku własnych dzieł dla ogółu. Wiąże sie to z tym, że dobro to powinno byc nadal rozpowszechniane bez względu na to kto czerpie korzyści z rozpowszechniania, bo jest to pewne ograniczanie umysłowe dla ogółu
Najwięksi przeciwnicy teorii „głupie, bez sensu, ograniczające wolność sratatata prawa autorskie” to ludzie, którzy sami nic nie stworzyli. I tyle
Może nie powinniśmy popadać w skrajności (nie znam historii z kibicami ale już wydaje mi się zabawna), ale prawa majątkowe to pieniądze. A pieniądze to… pieniądze.
A ja tego zupełnie nie rozumię. Skąd Gosia może wiedzieć co Czesiek by chciał jeśli on już nie żyje?
Tak jak jest ładnie zaznaczone, nie ma żadnych płyt. Nie mówię o tworzeniu od nowa całej sieci biznesu i sprzedaży. ale do jasnej ciasnej, zabraniać zlotu fanów jego muzyki? To już podchodzi pod hipokryzję.
To tak jakby teraz jakiś wnuk Freddiego Mercurego się sprzeciwił i od teraz koniec i zakaz słuchania hitów Queen. I co? Jakoś co miesiąc widzę, że na całym świecie są koncerty charytatywne Tribute to Freddie i można? Można…
Ale polaczkowe myślenie się włącza i nie będziemy chcieli nic o zmarłym mężu słyszeć, bo się źle przypomina?
A komu potrzebny w ogóle jakiś Niemen? Kilka zwracających (głównie za sprawą esencjonalnych poetyckich tekstów ) piosenek i cała reszta niszowych, niezrozumiałych utworów… Innym słowem piosenkarz „dla koneserów”, który nie wiadomo czym zasłużył sobie na kult, którym go otaczają. Bo chyba nie wydumaną pieśnią o „dziwnym świecie”? A te procesy i prasowe adnotacje jego żony, nadobnej Małgorzaty, to chyba podobna forma reklamy co „wieczne” ogłoszenia o poszukiwaniu do pracy firm typu CapeGemini. Po prostu taki marketing, pośredni.