
Kim będą popularni polscy blogerzy w 2023 roku?
Jesteśmy coraz mocniejsi i coraz słabsi. Zarabiamy dużo i bardzo mało. Sprzedaliśmy się lub za moment sprzedamy. W prasie i social mediach każdego dnia pojawiają się różne bzdury na temat blogerów i blogosfery. W ostatnich 10 dniach przeczytałem o sobie i moich znajomych więcej bzdur niż w ciągu ostatniego roku. Zasadniczo większość tekstów sprowadza się do tego, że mamy coraz więcej i chcemy coraz więcej, choć tak naprawdę to na nic nie zasługujemy, bo jesteśmy do kitu.
Do wojenek namówić się nie dałem. Zainspirowały mnie do przepytania znanych blogerów, jak oni sami widzą swoją przyszłość. Bo ze wszystkich tekstów opisujących, jacy to rzekomo jesteśmy, nikt nie zapytał nas – dokąd zmierzamy?
Wybór był i przypadkowy i celowy. Ograniczyłem się do ludzi, z którymi mam dosyć częsty kontakt prywatnie. To nie ma być raport o planach blogerów. To była szybka i konkretna rozmowa, nakierowana na materialne wartości, dlatego nie dziwcie się, że wyciąłem prawie wszystko, co pisali o zdrowiu, rodzinie i pokoju na świecie.
Kolejność alfabetyczna. Nie zwracajcie uwagi na pisownię, to były „facebookowe” rozmówki. Niektóre wypowiedzi skróciłem.
Karolina Gliniecka z charlizemystery.com
Za 10 lat widzę siebie w Nowym Jorku. Będę tam miała apartament na Manhattanie, ogromną garderobę i nadal prowadziła bloga- na dużo szerszą skalę. Będę miała swój magazyn modowy, a moja marka odzieżowa stanie się znana na całym świecie. Zamierzam być biznes mamą z dwójką dzieci i podróżować po całym świecie – gdzie sobie tylko zamarzę.
Kuba Jankowski z KubaShowTV
Za 10 lat mam letni dom nad morzem w okolicach trójmiasta, dom całoroczny na ul. Saskiej w Warszawie lub ładne, spore mieszkanie. Pracuję w telewizji jako prezenter, jednocześnie realizując swoje formaty. Mam żonę i dwójkę dzieciaków w wieku przedszkolnym. Nie musze mówić, że nie narzekam na brak gotówki?
Dorota Kamińska z pozytywnakuchnia.pl
Chciałabym za 10 lat być w pierwszej trójce najpopularniejszych tzw. celebrity chef czyli znanych osób zajmujących się gotowaniem w mediach, prowadzić własny program kulinarny nie tylko w internecie, ale również w telewizji, najlepiej taki, który będzie łączył kuchnię i podróże. Do tego mieć na koncie publikację 3 książek i na tyle stabilną i dobrze kojarzoną markę, która pozwoli mi wprowadzić na rynek produkty związane z gotowaniem lub wystrojem kuchni.
Matylda Kozakiewicz z segritta.pl
Kurna, to jest trudne, bo ja tak daleko nie planuję. Wiem, co będę robić jutro. Ale za 10 lat?! Wiem, że będę wtedy wciąż pisać i wymyślać historie. Może to będzie blog, może książki lub filmy. To na pewno.
Bardzo bym też chciała się rozwieść, ale słabo mi idzie.
Art Kurasiński z blog.kurasinski.com
Za 10 lat widzę siebie (ba, aktywnie do tego dążę) jako osobę, która będzie miała 2-3 aktywne i duże biznesy (kierowane już przez kogoś innego). Ja chciałbym skupić się na budowaniu i pomocy w tworzeniu bardzo śmiałych, nowatorskich i ambitnych projektów (ale niekoniecznie technologicznych), które będą miały światowy oddźwięk. Mówimy również o kulturze i sztuce. Może to będzie gra, może książka a może jakaś globalna inicjatywa?
Na pewno nie zaprzestanę aktywnego udzielania się w szeroko pojętych mediach elektronicznych.
A gdzie będę za 10 lat? Chyba jednak w Polsce bo dziecko (dzieci?) nie zdążą na tyle podrosnąć żebyśmy mogli wyjechać. Docelowo widzę się gdzieś gdzie jest ciepło i jest ocean.
Eliza Morawska whiteplate.com
Takie pytanie refleksyjne przy poniedziałku;) Za 10 lat chciałabym mieć kawiarnię. Swoją autorską, niezbyt dużą, kameralną, z dobrymi ciastami, ze spotkaniami z ciekawymi osobami.
Paweł Opydo zombiesamurai.pl
Nie myślę jakoś często o tym, jak będzie wyglądało moje życie za dziesięć lat – ale jak myślę, to widzę siebie w jakimś lansiarskim biurze w hipsterskiej dzielnicy jakiejś wielkiej metropolii. Takim z kanapami, plakatami i konsolą do gier. Chciałbym ciągle pisać, nagrywać, czy cokolwiek wtedy się będzie robiło z blogami. Nie wiem jeszcze gdzie – podoba mi się Sydney, ale tam mają dwudziestocentymetrowe pająki.
Tamara Gonzalez Perea z macademiangirl.com
Gdzie siebie widzę za 10 lat? W biegu. W redakcji polskiej edycji Vogue lub w Harper’s Bazaar. Chcę pisać, relacjonować, analizować i… uczyć się. Cały czas.
W samolocie do Nowego Jorku. Na pokazach w ramach zagranicznych Fashion Weeków.
We własnym programie telewizyjnym o polskiej modzie i polskich projektantach.
Na czele własnego, wielkiego brandu, pracującą z zespołem kreatywnych ludzi,
którzy pomogą mi moje wizje wprowadzać w życie.
Chcę zmieniać rzeczywistość, uczyć otwartości. Mam dużo czasu żeby się tym zająć, ale mam też równie dużo pokory żeby rozumieć, że wielkie plany mogą wymagać więcej niż 10 lat.
Paweł Tkaczyk z pl.paweltkaczyk.com
Mam dwie odpowiedzi dla Ciebie. Zacznę od dziesięciu książek, o których Ci kiedyś opowiadałem. To jest mój najbardziej skonkretyzowany plan: napisać te dziesięć książek w mniej-więcej dwuletnich odstępach. Piszę trzecią. Ale nie mam nawet pojęcia, o czym będzie czwarta, więc nie snuję dalekosiężnych planów. Druga odpowiedź: jeszcze cztery lata temu nie istniała grywalizacja, dziś zajmuje mnóstwo miejsca w tym, co robię. Dziesięć lat temu nie blogowałem, dziś jest to jakiś ważny element tego, kim jestem. Zatem, patrząc wstecz, nauczyłem się jednego. Nie robić wielkich planów. Jestem w tej komfortowej sytuacji, że nie muszę. Nie mam długoterminowych zobowiązań jak trzydziestoletni kredyt do spłacenia. Jeśli za pięć lat stwierdzę, że wyjeżdżam w Bieszczady strugać zafrasowane Jezuski, po prostu to zrobię. Na razie się nie zanosi, ale kto wie?
Andrzej Tucholski z jestkultura.pl
Na pewno będę już pełnoprawnym pisarzem, o co opieram moje nadchodzące dwa lata.
Na pewno będę dalej rozwijał i dbał o swoją markę osobistą – to jest aktywo, które nie podlega deaktualizacji lub samoczynnemu zepsuciu. Teraz rozszerzam je o aspekt tworzenia treści video. Ciekaw jestem, co z tego wyniknie. Wiem, że na nadchodzące możliwości będę jednak patrzył przez pryzmat osobisty, nie żadnej platformy. Blogi i inne takie wpadają powoli w zastygły niczym zimny kisiel marazm. Kocham je pisać, ale nic nie jest wieczne.
Eliza Wydrych z fashionelka.pl
Będę szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci. Będziemy mieć ogromny dom pod Lublinem, taki z basenem i sauną. Dwa mieszkania pod wynajem (w Lublinie i Warszawie) i apartament na Florydzie (w przyszłym roku). Marzy mi się też dom w Toskanii. Oczywiście nadal będę prowadzić blogi (nie jeden, a trzy (fashionelka.pl fashionelka.tv i blog parentingowy). Chyba nie mogłabym już bez tego żyć. Moja garderoba będzie WIELKA, tak wielka jak moje obecne mieszkanie, a ja jak zwykle nie będę wiedziała co na siebie włożyć. Będziemy podróżować po świecie wtedy kiedy tylko najdzie nas na to ochota.
Powyższy temat to także pole dla przemyśleń dla blogerów, którzy dopiero zaczynają rozwijać swoją markę, wierząc, że doraźne barterowe akcje czy banerki na blogach, to pomysł na biznes.
Dla hejterów to dobra nowina – tylko dwoje blogerów wiąże swoje plany z blogiem! Cieszcie się, za kilka lat internet będzie wolny od kominków, kurasiów i opydów.
Ja siebie też nie widzę za 10 lat w blogosferze, a przynajmniej nie takiej, jaka jest znana współcześnie. Szerzej o moich planach podboju galaktyki pewnie opowiem za kilka dni na kominek.es,(tam możecie pooglądać i poczytać o moim pobycie w USA).
Im dłużej jestem w Nowym Jorku tym bardziej zdaję sobie sprawę, jak małe i kruche jest wszystko to, czym zajmuję się na co dzień. Nigdy nie myślałem lokalnie, ale zawsze lokalnie działałem. Czas powoli z tym kończyć.
Przyszłość jest gdzie indziej, na pewno nie na blogach i muszę (niechętnie) zgodzić się z Arturem Kurasińskim, który kilka tygodni temu śmiał się z dzieciaków zakładających blogi po to, by na nich zarabiać i mieć super życie. To jest jakiś pomysł na egzystencję, tak też się da. Sam jestem tego przykładem. Niestety z każdym rokiem będzie ciężej, bo mimo tabloidyzowania treści, poziom blogosfery oraz świadomość własnej wartości wśród blogerów podnosi się. Dziś już nie można po prostu pisać bloga, aby być czytanym. Bez dobrego pomysłu, bez dania czytelnikom wyjątkowej treści, bez ubrania tego w atrakcyjną formę – daleko się nie zajedzie.
Być może zbyt pobieżnie obserwuję media amerykańskie, ale – cholera – tutaj blogerzy liczą się tylko wtedy, kiedy coś błyskotliwego i humorystycznego powiedzą na Twitterze. Nie widziałem jeszcze ani jednego cytatu z czyjegoś tekstu na blogu, ani jednej opinii pochodzącej z bloga. Ten kierunek, w którym ważniejsza będzie publikowana opinia na serwisach społecznościowych coraz bardziej mnie niepokoi, ale wydaje się nieuchronny. Być może to kwestia dostosowania szablonów i treści do bardziej tabloidyzowanej, bo nie chce mi się wierzyć, że pewnego dnia wszyscy spotkamy się na Facebooku i tam zamieszkamy. W każdym razie w USA potwierdza się to, co u nas dopiero raczkuje – bogiem jest autor, bogiem jest autor z wyrobioną marką. Chrzanić jego statystyki i faktyczny dorobek. Autor jest tak dobry, jak dobre są jego ostatnie dokonania, a nie to, co napisał kilka lat temu.
Dla blogerów mam dobrą radę – przeczytaliście, jakie plany mają popularni blogerzy, a teraz spójrzcie na swojego bloga i dajcie sobie odpowiedź, czy z tym, co na nim widzicie, macie szansę za 10 lat nie zgnić na ulicy?
A dla reszty – odpowiedź na pytanie, co będziesz robić za 10 lat jest bardzo trudna. Większość z nas w ogóle o tym nie myśli, żyjąc z dnia na dzień. To też jest jeden z powodów, dla których większość społeczeństwa prowadzi przeciętne życie, przodując w umiejętności krytykowania i wyśmiewania dorobku i marzeń innych.
Podobne tematy:
A żebyś zdechł!
Myśl inaczej i pozwól, by cię nienawidzono
Mam jedno proste życzenie – otaczać się życzliwymi ludźmi.
U mnie też Sydney odpada, ze względu na pająki. Brrr.
Mhm..w Stanach w ogole jaraja sie twitterem, u nas nie zrobil takiej popularnosci, tam jest szal – kazdy go ma!Mi blog rozwinal skrzydla, coraz powazniejsze mam propozycje, ciekawsze, czesc odrzucam…blog dal mi taki power,ze chyba jako pierwsza w Polsce (w pazdzierniku) ruszam z portalem spolecznosciowym, ale o charakterze blogowym:)zobaczymy,czy wyjdzie:)widze,ze czarne mysli Cie dzis napadly:)Na pewno duzo blogerow psuje blogosfere, ale wcale nie uwazam,aby mialyby mi zagrozic:)wrecz przeciwnie:) z pozdrowieniami,Lou
To nie są czarne myśli. Nie w moim przypadku, bo ja sobie na pewno poradzę.
Za dziesięć lat świat zapomni o powyższych – za to na powierzchnię wyjdą mali – w końcu mamy z kogo czerpać inspiracje 😛
Czy ja wiem? Wszystko zależy od tego, kto ile będzie miał oleju w głowie, czy nie uderzy mu woda sodowa do głowy i jak pokieruje swoją karierą.
Faktem jest, że praca blogera kompletnie odbiega od kanonu (8 godzin dziennie do emerytury). Dlatego musi on być na tyle zaradny, by wypatrywać nowe możliwości – jak przedsiębiorca. Jeśli blogi stracą znaczenie (nigdy nie wiadomo), to może skierować się w całkiem innym kierunku. Może reprezentować grupę, która jeszcze nie istnieje – blogerów 15-20 lat temu też jeszcze nie było.
Zawsze miałem ustalony cel który udawało mi sie prędzej czy później realizować.Chyba dlatego lubię obserwować konsekwentnych w działaniu ludzi.
A ja lubię życie z dnia na dzień. Póki co bardzo mi służy; realizuję małe wielkie pomysły i cieszę się chwilą. Chwilo trwaj!
OK, ale bez wyższego celu tylko biegasz w kółko. Odnosisz małe sukcesy, ale w różnych dziedzinach. Potrzebny jest konkretny cel do realizacji, do którego małe sukcesy przybliżają.
Ja dobrze wiem co będzie i co chciałabym, żeby było za 10 lat. W tej chwili widzę, że chcieć to móc i nie istnieje na świecie siła, która może mnie powstrzymać przed realizacją marzeń i planów. Prosta sprawa dla mądrego człowieka – pomyśl i realizuj.
Oczywiście, że trzeba mieć cel i plan na wszystko.. na życie. Ale z doświadczenia wiem, że plany nie zawsze się sprawdzają, często właściwie się nie sprawdzają i układa się zupełnie inaczej. Zaskakująco dobrze :). Zaskakująco właściwie i cudownie. Od dłuższego czasu mniej planuję. 🙂
ELASTYCZNOŚĆ. To jest podstawa. Ciągłe szukanie nowych możliwości. To jest trudniejsza droga życia, ale przynosi więcej satysfakcji. O wiele łatwiej żyć prosto i bezrefleksyjnie, aniżeli wyjść przed szereg.
Polecam książkę „Sztuka nonkonformizmu” Chrisa Guillebeau.
Za 10 lat będę żoną Kominka.
Jest takie powiedzonko „zdrowy rozsądek jest niezdrowy dla marzeń”. Kijowo jest marzyć, o rzeczach przyziemnych i osiągalnych. Jaka wtedy z tego radość?
Seg wymiata ze swoimi planami!
„Bardzo bym też chciała się rozwieść, ale słabo mi idzie.” Padłam! xD
Wśród blogerów funkcjonuje podstawowy podział- skala. Najlepiej to widać na YouTubie, gdzie jednocześnie funkcjonuje kolos w stylu Krzysia Gonciarza, Krytyka czy Cezika i jakiś Zdzisiek nagrywający vloga mikrofalówką dla 40 widzów. Oba rodzaje publikują na ten sam portal, ale robią z tego nieco inny użytek. Podoba mi się to, że obie wariacje mogą żyć obok siebie bez wzajemnej zawiści.
za 10 lat będę czytać artykuł w National Geographic na swój temat, jak to odkryłam jakieś mega ważne stanowisko archeologiczne
robię wszystko żeby to osiągnąć i jestem na dobrej drodze
Za 10 lat:
Pethi.
Będzie bardzo, ale to bardzo elitarnym komentatorem. Portale będą mu płacić ziliardy pesos za to by pojawił się na ich stronie i coś napisał. Na jego komentarze będzie stać tylko garstkę. Taki będzie pro elo, że strony na których coś napisze, wytną ten komentarz i będzie wisieć nad logiem tej strony.
Oczywiście blogerzy nawet nie będą mieli co marzyć o jego atencji.
Manti.
Nadal będzie jadła pyzy z tłuszczykiem. Tylko teraz pyzy będzie jadła z wany a tłuszczyk w wiadrze. Od jedzenia będzie miała zwidy. Będzie wyobrażać się jej scena z american beauty, gdzie na tą blondynkę spadają płatki róż. Tylko w przypadku manti będzie to wyglądało tak:
Mamti leży na łóżku tam bo bokach się jej wylewa tłuszcz z łóżka i z góry spadają na nią pyzy.
0 dzieci 0 mężów 100 kotów.
Marcin Michno, (którzy zawsze mi się myli z Michałem)
Będzie miał specjalne studio, gdzie będzie robił dziewuchom zdjęcia na portale społecznościowe i randkowe. Będzie to wyglądało mniej więcej tak:
-No podejdź teraz do lustra.
-Zrób dzióbek.
-Wyciągnij dłoń przed siebie i patrz do góry.
-Więcej błyszczyku !!
-Świetni świetnie. Jeszcze tylko zmiana kolorów na biel i czerwień i wrzucamy pana zdjęcie na portal randkowy. Nie wypada by prezydent wiecznie miał kota. Jaki adres tej strony http://www.sexy-pisowcy.net?
Dogi wróżu Macieju, ja też poproszę o przepowiednię. Z przyjemnością wyślę sms o treści PETHI na numet premium!
W sumie to już tak wygląda tylko bez tego smutnego osobnika z kotem;)
To jak, zostawić te wszystkie teksty na dysku i olać bloga? Nie zostawać autorką, którą świat będzie kochał, bo zna więcej niż 50 twarzy Grey’a i zrealizowała plan Segritty? Nie wrzucać do skarbonki monet na apartament w Moskwie?
Bo tak w ogóle to realizacja życiowego marzenia zależy niestety od kilku innych osób i ich decyzji Choć działam, jak mogę.
Lepiej żyć z dnia na dzień, cieszyć się z tego co masz niż planować coś co może być nie możliwe. Ja wyznaczam sobie cele na rok w przód i dalej nie wybiegam. A może mi się plany zmienią? A może coś samo z siebie się zmieni?
A blogerzy… fajnie powiedziałes w Small Talku. Może ich w ogóle już nie będzie, bo moda ta wyginie tak szybko jak powstała? Oby.
chyba nie przeczytałeś Kominku wszystkich tekstów, bo ja zapytałam – Quo Vadis BLOGOSFERO, Quo Vadi. oooo!
nie przeczytałeś dobrze wszystkich tekstów Kominku, bo ja zapytałam. Quo Vadis BLOGOSFERO, Quo Vadis? i ooo!
Za 10 lat będę miał kryzys wieku średniego, ale do tego czasu spokojnie zbuduję swoją markę, nie tylko w Internecie. Wyjścia są dwa – wyląduję na wysokim stanowisku w korpo (to smutniejsze), lub będę z powodzeniem prowadził swoją firmę. W kwestii miejsca – raczej będę w Polsce, jestem zbyt do niej przywiązany, ale przez te 10 lat zwiedzę mnóstwo krajów, w których jeszcze nie byłem.
Ale wszyscy pozytywnie fantazjują! Śmiechu co niemiara. Na nieszczęście rzeczywistość spotka się z tymi osobami za 10 lat i zweryfikuje ich ambitne marzenia. Tak długo jak jesteśmy zależni od innych ludzi w kwestii kasy – to szklany sufit zarobków bardzo szybko sprowadzi te osoby na twardy grunt. Czas dorosnąć. Czas na dojrzałość emocjonalną, a nie dziecięce marzenia przedszkolaka w wieku grubo po pełnoletniości!!
włąsnie tacy, którzy zamykają swój umysł na marzenia na pewno ich nie spełnią! trzeba sobie wmawiać najlepsze, mnie na razie dobrze idzie.
Będę ciebie odwiedzał w psychiatryku. Dozo.
Jeden pan (ok. 35 lat) na stacji benzynowej, kiedy tankowałem mojego Fiata 125P rzekł mi mądrość życiową: Paaaanie, lepsze to już było!
Taka puenta Twojej puenty 😉
Doskonały kopniak do działania.
NAJWAŻNIEJSZE – to mieć jasno sprecyzowane cele i plany na przyszłość.
Bez tego nie ma możliwości osiągnięcia sukcesu, bo brak planowania jest rzeczywistą porażką. Ważne dokąd się zmierza, trzeba mieć cel.
Podobają mi się tak sprecyzowane plany. Konkrety.
Życzę wszystkim ich spełnienia.
Tak sobie myślę, że rodzina to ważny cel, z pewnością dla każdego, więc może parentingowe blogi będą w modzie. Już są. Coś o tym wiem i bardzo to lubię.
Coś w tym jest. Albo coś jest w powietrzu. Kilka dni temu dotarło do mnie, że moje miejsce w sieci potrzebuje zmiany. Zmiany na moje. Usunęłam wszystkie reklamowe banery, które tylko zagłuszały moje złote myśli. Od kilku dni chodzę i myślę, co dalej. W głowie mam jedno słowo: specjalizacja.
Pozdrawiam!
Twitter w Stanach to temat na osobne studium. Pisales niedawno o mediach amerykanskich, w nich takze widac potege Twittera – sporo seriali w trakcie emisji pokazuje tagi, pod ktorymi ludzi maja komentowac wydarzenia z nowego odcinka. 😉
W Polsce pakiety internetu mobilnego chyba dopiero przebijaja sie bardziej; na tyle, zeby ludzie sie nie bali zalogowac czy twittnąć skądś. Za 2 lata – kazdy bedzie twittował i nie tylko politycy będą cytowani w mediach. 😉
Dla mnie najważniejsze przesłanie z powyższych to „marka osobista”. Blog to tylko tuba. Jak masz coś do powiedzenia ludziom to dobierasz tuby do widowni i panujących trendów. Wypowiedzi to potwierdzają.
W 2003 planowałam mieć za 10 lat : +100m2 na Mokotowie, 3x w roku wakacje, domek na Mazurach, wielką garderobę i 1000 par butów. I naprawdę byłam na dobrej drodze. W 2007 nastąpił taki splot wydarzeń, że jak kostki domina, plany grzmotnęły o rzeczywistość. W 2013 jestem najszczęśliwszym zdrowym i pracującym człowiekiem na świecie gnieżdżąc się w 40m2 na Mokotowie z dwójką zdrowych i mądrych dzieci i pracującym mężem. I spędziłam z nimi pierwsze po wielu latach wakacje na działce znajomych pod warszawą. I fakt, że 10 lat temu prowadziłam 3 blogi nie ma tu absolutnie nic do rzeczy ;-))))) Trzymam mocno kciuki za wszystkie Wasze plany!
A ja na zarabianiu w internecie do końca 2016 kupię w końcu mieszkanie. To aż trzy lata, więc może dam radę pracować systematycznie i nie wydawać pieniędzy na te dramatycznie drogie wycieczki. Może pójdę na studia magisterskie, bo na razie zarobkowanie tak mnie pochłania, że nie mam na to czasu [i nie widzę sensu, choć chcę]. Wyjdę za mąż, za moją kasę otworzymy firmę mojemu zdolnemu chłopakowi. Dużo podróży, może jakaś fundacja?
A co do blogerów. Wydaje mi się, że realną kasę i realną karierę na portalu internetowym zaroby najwyżej Kasia Tusk.
Ambitne plany. Większość osób używa głównie „chcieć” i „mieć”. Życzę powodzenia w realizacji założeń. Jak wiemy, życie to suka i bardzo to weryfikuje.
Dodam od siebie, jako „niszowy” blogger, że za 10 lat chciałbym, aby pisanie nadal sprawiało mi radość i abym znalazł w sobie przez ten czas chęci na kolejne i regularne publikowanie.
Kominek w książce pisał, że to właśnie brak pisania, nieregularność jest największym zabójstwem dla bloggerów.
Planujac co bedzie za 10 lat ucieknie Ci dzisiaj.
Kominek był jest i będzie bo ma osobowość.
Subiektywna historia blogosfery w USA i w Polsce:
I. Zabawa.
1. blogi typu , siedziałem sobie na kibelku, zakochałem się w Kasi z 4B
2. zabawne historie, skandale, komentowanie rzeczywistości, blogi polityczne
II. Zarabianie na blogach
3. blogi eksperckie
3.1 lifestyle internetowy
3.2 blogi technologiczne
4. Marka osobista
4.1 lifestyle, wyjście poza internet
4.2 szafiarki
4.3 parentingowe
5. Wyspecjalizowani eksperci – Twitter
U nas rządzi punkt 4, nie jestem pewien czy przejdziemy do punktu 5 czy go przeskoczymy.
Najpierw Facebook (w USA już umarł jeśli chodzi o komunikację) potem Twitter (pokolenie tl;dr) potem jakiś rodzaj wirtualnej lub para wirtualnej rzeczywistości.
Sam jestem ciekawy co T.T. zrobi ze zmianą trendów. Co się stanie jak skończy się w Polsce moda na lifestyle i blogi a zwycięży Twitter lub jego następca.
– PR w internecie
– inny typ doradztwa
Pięknie, że prawie wszyscy będą mieć dzieci :), ja też w mieście czy na wsi, obojętnie byle z osobami, które się kocha.
Chciałabym któregoś lata pisać ze słonecznej Italii, a chcieć to móc 🙂
Fajny gość z Pawła Tkaczyka musi być.
„Wszystko to piękne, tylko powiedz mi jedno
Pomyśl o rzeczach, przy których inne bledną
Zażycz sobie pokój na świecie
Miłość, chociaż jedno szczęśliwe dziecię
Poproś o szczęście całej ludzkości
Rozszerz horyzont, nie patrz na swoje włości
Poproś o to by świat stał się rajem
BYŚMY WSZYSCY NIE ZJADALI SIĘ NAWZAJEM
Poproś o globalny dostatek
Poproś o to aby każdy stał się Twym Bratem
Życz sobie koniec wszystkich chorób
Pomyśl ile zniszczysz ludzkich horrorów
Poproś o to aby cała broń stąd znikła
Poproś o to aby radość to była rzecz zwykła”
Bas Tajpan
Blogerzy mają plany, zwykli śmiertelnicy marzenia 🙂
Pewność siebie, którą mają jest niesamowita, też bym tak chciała 🙂
Chyba dostałem cukrzycy od tych banalno-słodkich komentarzy.
> tutaj blogerzy liczą się tylko wtedy, kiedy coś błyskotliwego i humorystycznego
> powiedzą na Twitterze.
Tylko czy komunikację/wymianę informacji da się oprzeć na bon motach?
No chyba, że świat dąży do tego, że w mediach zostaną tylko 15 sekundowe pigułki rozrywkowe.
> Nie widziałem jeszcze ani jednego cytatu z czyjegoś tekstu na
> blogu, ani jednej opinii pochodzącej z bloga
Zabrakło mi tu konkretu – gdzie nie widziałeś? Jakie media i tytuły śledzisz wystarczająco dokładnie by czegoś nie przeoczyć?
Na blogach też się nie cytują? Tzn. wpisów blogowych a tylko ćwierkanie?
Ja za 10 lat widzę siebie w gustownym białym kitlu, w jakiejś klinice, szpitalu… lub w garnizonie wojskowym, o! ;>
Polskie korytko jest bardzo małe. Do zobaczenia w US!
Segritta albo jest z tych, co nie wierzą w siebie, albo z tych co stąpają mocno po ziemi. Co w już w pewnym wieku wypada. I staram się wierzyć w to, że jednak należy ona do tej drugiej grupy osób.
Kolejnym przykładem trzeźwo myślącego człowieka jest Tamara Gonzalez Perea i jej puenta:
„..mam też równie dużo pokory żeby rozumieć, że wielkie plany mogą wymagać więcej niż 10 lat.”
I choć wiem z autopsji, że plany idzie zrealizować, to jednak podejdę z dystansem do tych, którzy zachłysnęli się popularnością i wszystkim co z tym związane, i będę obserwować jak idzie im spełnianie marzeń. Żeby za 10 lat albo pogratulować albo..przeciwnie.
Czekam.
To widzę, że mam dokładnie tak samo jak Seg, bo też nie robię wielkich planów, ale wiem, że chcę pisać. Najlepiej bloga i książki 🙂
…za 10 lat dostanę 100PLN do stawki brutto podwyżki i nadal będę marzył o tym co za 10 lat mnie spotka…
…chyba że w między czasie zamarzy mi się zjeść budyń lub co gorsza tatara…
Kominku – życiem rządzi przypadek, szkoda czasu na marzenia 🙂
To prawda, że połowa sukcesu to jest mieć marzenie (czytać „cel”) do którego się dąży. Co prawda zamieszczane przez niektórych blogerów treści nie przedstawiają żadnej merytorycznej wartości, to jednak śmiałość w kreowaniu przez nich planów na przyszłość jest dowodem na to jak duże możliwości daje w dzisiejszych czasach internetowy biznes. Pozdrawiam ludzi z marzeniami 🙂
Za dziesiec lat mysle ze gdzies na siebei trafimy i kazdy wyjmie zdjecia, to moje kobity, to moje domy, moje konie i moje samochody, bez chwalenia bez zazdrosci bo wiemy co zrobilismy aby to miec