
Przyjaciele naszych kobiet
W jednej z moich najlepszych książek, przetłumaczonej na 23 języki i wydanej nawet w plemieniu Jebakupa w dorzeczu Kongo, napisałem:
„Strzeżmy się przyjaciół naszych kobiet, albowiem przyjaciel kobiety prawie zawsze jest jej poprzednim albo następnym facetem”.
Kominek „Nieznośna lekkość odbytu”, Warszawa 2005, str. 5-7
Zaprawdę powiadam wam: miarą wartości faceta jest liczba przyjaciół jego kobiety.
Bo kobiety to taki dziwny gatunek. Lgną do mentorów, moralizatorów, księży, artystów, myślicieli, a w skrajnych przypadkach wystarczy im ktokolwiek, kto potrafi przedstawić im własną, choćby najgłupszą filozofię życia.
Powiesz kobiecie: twoje życie mogłoby być lepsze, kobieta nie każe ci spadać na drzewo. Ona poprosi: wskaż mi drogę, powiedz mi jak mam żyć?
Jeśli kobieta we własnym mężczyźnie nie znajduje intelektualnego oparcia, szuka sobie takiego – jak ja to nazywam – mistrza Jody. Wspominałem o nim kiedyś – to taki mały karzełek z Gwiezdnych Wojen, który wszystko wiedział najlepiej i uspokoił się dopiero wtedy, gdy dostał strzała od Imperatora.
Mężczyźni nie mają tego problemu. Jeśli nam kobieta nie odpowiada intelektualnie, jesteśmy wniebowzięci, bo ani chybi oznacza to, że jej przeznaczeniem są gary, wychowywanie dzieci i przełączanie kanałów w TV. Jeśli zaś odczuwamy potrzebę porozmawiania z kobietą o życiu i przemijaniu, po prostu umawiamy się z kumplem na piwo i szybko nam ta ochota przechodzi na rzecz bardziej twórczych rozmów o piłce, Kubicy i blogu Kominka.
Przyjaciele kobiet to bardzo niebezpieczne zwierzęta. Mają trujący jad, który nie zabija od razu. Czeka aż organizm stanie się bezbronny. Przyjaciele kobiety pod pozorem przyjaźni a de facto chęcią zaliczenia kolejnej cudzej laski, roztaczają opiekę nad paniami, którym czegoś brakuje w miłości. Są na każde zawołanie swej przyjaciółki. Początkowo nie nastawiają jej wrogo do obecnego partnera. Po co? Wystarczy, że poczekają, a kobieta przebywająca w blasku ich bezinteresownej dobroci sama zacznie zdawać sobie sprawę, z kim jest jej lepiej i komu chciałaby oddać wszystkie swoje dziurki.
Przedwczoraj rozmawialiśmy o zazdrości, ale nie myślcie, że zazdrość wobec przyjaciół naszych kobiet jest uzasadniona. Nie zazdrość winna dominować w mężczyźnie, który czuje zagrożenie ze strony obcego narządu, a zwyczajne zaniepokojenie. Kobiety, które są szczęśliwe w związkach nie mają męskich przyjaciół i pomijam tutaj tylko patologiczne przypadki nieatrakcyjnych fizycznie samców, z którymi żyją w symbiozie wzajemnie okazując sobie litość, niż dążąc do zbliżenia.
Co zatem należy robić, gdy z przerażeniem stwierdzisz, że Twoja kobieta jednak ma przyjaciela?
Jest kilka szkół jak sobie radzić z przyjaciółmi naszych kobiet, ja ponad wszystko zalecam pokorę i cierpliwość.
Pokorę, bo przyjaciele nie rodzą się na drzewach, tylko wzrastają na Twojej głupocie. Skoro ona ma przyjaciela, to znaczy, że daje on jej coś, czego ty nie możesz.
Cierpliwość, bo jak w końcu skończą w łóżku to przekonasz się, że ta łajza nie była ciebie warta i tylko traciłeś czas przy kobiecie, która nie umiała dostrzec Twego bogatego wnętrza.
Zamiast umartwiać się nad swym losem, rozejrzyj się. Na świecie chodzi tak wiele kobiet, które właśnie w Tobie chciałyby widzieć swego przyjaciela…
Sama prawda, kobiety bardzo poszukują mężczyzn z własną filozofią życia, mimo że same mają wszystko dobrze poukładane w głowie to jakaś taka wewnętrzna siła pcha je w objęcia kogoś kto jak Mojżesz, pokaże jej nowe, swoje prawdy i przeprowadzi przez choćby mały kawałek życia. A historia większości zdrad zaczyna się na przyjaźni, najpierw przyjaciele potem kochankowie, tak się zdobywa i traci kobiety. A przecież jest faktycznie tyle kobiet, które szukają drogowskazu w życiu, każdy facet może się nim stać, byle by pokazał że ma swój sposób życia i troszkę chociaż wykorzystał szare komórki 🙂
Z dziesięć tekstów a pod nimi zero komentarzy, może przydała by Ci się jakaś reklama albo afera jak ta z kisielami. Co o tym myślisz Komin?
Ja do tego kociołka dorzuciłbym jeszcze takie, które tworzą sobie „idealny trójkącik”: Ona, jej facet i jej przyjaciel. Facet jest od sfery fizycznej, a przyjaciel od sfery duchowej. Kiedy potrzebuje seksu lub zakupów – załatwia to z facetem. Kiedy potrzebuje gdzieś wyjść na romantyczny spacer, lub pogadać – załatwia to z przyjacielem. Bardzo często jest tak, bo facet „jest taki a taki” i „bo z moim się nie da” a z przyjacielem owszem. Wg mnie takiego też powinniśmy się wystrzegać… i z pozycji faceta i z pozycji przyjaciela. Bo to tak, jakby kobieta miała dwóch partnerów na raz. A skoro to jej zaspokaja wszystkie potrzeby, to nie będzie chciała nic w tym zmieniać – ani nie pójdzie do łóżka z przyjacielem, ani nie rzuci faceta, któremu (zgodnie z notką) ewidentnie czegoś brakuje.
„Nieznośna lekkość odbytu” to bestseller 🙂
Nieznośna, trudna do zaakceptowania a jednak prawda…
jeden z postów do których nie można się doczepić, jak nigdy nie szukałem dziury w całym
i na przekór wg mnie budujący
chyba właśnie jestem przyjacielem, dzięki komin za poprawę nastroju
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tobą Komin, posiadam przyjaciół, którzy są mężczyznami, kilku, i jakoś nigdy w niczym mi to nie przeszkadzało.
Dlaczego niby prawda ? Wcale nie do końca prawda. Komin, jesteś z całą pewnością zbyt delikatny względem facetów. Mam wrażenie, jakbyś traktował ich trochę na wzór osobników częściowo upośledzonych emocjonalnie i umysłowo. Gdy to kobietę zdradza facet, zazwyczaj stosujesz filozofię „Widocznie z Tobą było coś nie tak, a jego obecna ma coś, czego Tobie brakowało. Zrób coś wreszcie z sobą, bo tak dalej być nie może.”. Natomiast, gdy to kobieta zdradzi mężczyznę: „Nie przejmuj się, przecież i tak jesteś zajebisty. To ona nie wie co tak naprawdę straciła, „łajza”. Nie zmieniaj się, nie myśl czego ci brakuje… Po prostu znajdź sobie inną.” … Tya. W gruncie rzeczy jednak mogę zrozumieć Twoje podejście do sprawy. W końcu będąc facetem ciężej pisze się do innych mężczyzn, aniżeli do kobiet…. Szczególnie w takich sprawach. Delikatność przede wszystkim…. Jak dobrze jest być kobietą, czytając tego bloga.
@up nie ma to jak niewyczuta ironia 😉 kominek trafił w sedno, można wręcz powiedzieć, że wiem z autopsji 😉
o fuck ! nie to żebym dzisiaj rano rozmawiała z koleżanką na temat ,, r e z e r w o w e g o ” .
Tekst idealnie pasujący do mojej sytuacji i związku. Równia pochyła jak ode mnie do niego .. szukanie rezerowego – jak najbardziej , strach przed samotnością ? a i oczywiście….
pozdrawiam
Haha, ciekawa teoria… a jesli przyjaciel byl tylko przyjacielem, i nadal jest, mimo zmieniajacych sie facetów? Taka opcja w ogóle nie jest przewidziana w tej dziwnej teorii?
to dziala w obie strony,znam pare przyjaciolek mojego faceta,z ktorymi byl,lub byl w lozku,badz prawie byl w lozku.nie ma tragedi mozna zyc,sama takze mam przyjaciol.co niektorzy chcieli byc ze mna,co niektorzy mnie miec.obecenie nie mam zadnych znajomych,ktorym to ja bym podala sie na tacy albo zjadla bez sztuccow.ale bywali.bez tragedii.bez zagrozen zycie toczy sie miedzy mna a nim.a co do moralizatorstwa i mentorstwa.mezczyzni lubia siebie widziec w roli eksperta.czegokolwiek a najlepiej wszystkiego.czy to aby nie ty Kominku mawiasz o sobie Pan?pan obajsni,pan wytlumaczy etc.”let’s play master and servant!”jak w utworze depeche mode?
Jeśli nawet ma jakiegoś pajaca na boku i ma sie z nim jebnac to prędzej czy później tak będzie jak tylko pizda zaswedzi, albo bedziesz zajęty bo cos, jest plus bo jak dobrze nie wyjebie albo nie wiem. To moze wróci z płaczem albo z przeprosinami pierdolac byle co bo i tak kochasz, sęk w tym ze trzeba se odpowiedziedz lepiej żyć bez baby czy z nią i wielkim dodatkiem na głowie, wszak życie depcze wyobraźnię
z gory przepraszam za trudnosc czytania, z powodu braku polskich znakow – maly problem z win)
„Strzeżmy się przyjaciół naszych kobiet, albowiem przyjaciel kobiety prawie zawsze jest jej poprzednim albo następnym facetem”.
Tu sie nie zgodze. Uwielbiam poglady Kominka na wiele spraw damsko-meskich, ale tu mowie NIE – NIE – NIE 😉 Sama osobiscie przyjaznie sie z wieloma facetami. Gdy bylam w zwiazku, gdy nie jestem, Gdy oni byli, badz nie sa. Kazdego z nich traktuje jak brata, o ktorym zawsze marzylam a nie jako obiekt zainteresowania. Mam tylko 2 prawdziwe przyjaciolki i 5 przyjaciol w facetach. Przewaga facetow nad kobietami wynika z tego, ze wole Wasze rozumowanie i pojmowanie swiata. Nie bawia mnie pogadanki o ciuszkach, kosmetykach itp. Od malego zamiast z dziewczynkami na podworku biegalam i szalalam z chlopakami. Doskonale sie z nimi rozumiem i znam. Czesto slysze od nich, ze wola przyjsc pogadac ze mna, wyplakac sie niz isc i utopic smutki w butelce piwa z kumplem i tak na dobra sprawe nie rozwiazac problemu. Lubie sluchac waszych dylematow i klopotow. Uwielbiam sluchac i rozmawiac z facetami na tematy milosci i zwiazkow. Poznawac Wasza wrazliwosc, Wasze zdanie i poznawac Was samych przez to.
Nie widze w tym nic zlego.
Kinia, ale ty nie piszesz o facetach tylko o babach. Wierz mi, że żaden facet nie będzie rozmawiał o miłości z kobietą przyjaciółką, powiem więcej – żaden prawdziwy facet nie gada o miłości nawet z drugim facetem.
Genialny tekst 😀
Najelpsze, jest to, że praktycznie kobiety w ogóle nie powinny się na ten tekst wypowiadać 😉
Pingback: Przyjacielu, nie licz na mnie | Kominek IN
Myślisz, ze sytuacja, o której piszesz, gdy kobieta żyje z przyjacielem w pewnym rodzaju symbiozy (mając i nie mając chłopaka), zawsze jest patologiczna? Co z nią zrobić?