Continue Reading"/>
przyjazn przyjaciel carlsberg viral

Przyjacielu, nie licz na mnie

Nigdy nie byłem wymarzonym przyjacielem. Nie jestem osobą, na której można polegać w każdej sytuacji i kiedy pierwszy raz zobaczyłem nowego virala Carlsberga, pomyślałem, że owszem, fajny, ale dlaczego głównym bohaterem jest głupek i jego znajomy frajer?

 

Co ciekawe – reklamę widziałem siedząc w siedzibie Carlsberga, bo niebawem (jak bozia da) będę miał przyjemność robić z nie_z_nimi (sory, nie mogę napisać o co chodzi) fajną akcję, przy której będziemy mieli trochę zabawy. Dosłownie. No więc z rozpędu powiedziałem, że zareklamuję także i poniższy filmik, ale niech się nie spodziewają pochwał przyjaźni. Zresztą widziałem, że moja przyjaciółka daleka znajoma Segritta też ma podobne zdanie w tym temacie.

Fajnie mieć przyjaciół. Mniej fajnie, gdy nasza kobieta ma przyjaciół, bo jak głoszą prawdy kominkowe – strzeżmy się przyjaciół naszych kobiet, albowiem przyjaciel kobiety prawie zawsze jest jej poprzednim albo następnym facetem.


Fajnie jest też wiedzieć, że masz kumpla, który nie sypnie cię, gdy będziesz zdradzał jego siostrę ze swoją byłą, nie podkabluje cię, gdy powiesz, że właśnie po pijaku przejechałeś niepełnosprawnego i w każdej chwili pożyczy ci kasę, nawet jeśli nie masz zamiaru mu jej oddać.
To gatunek tzw. prawdziwego przyjaciela. Zupełni mi obcy, ponieważ nigdy nie wydawało mi się słuszne nadstawiać dupy za kogoś, nigdy nie wydawało mi się słuszne kłamać dla kogoś, brać udział w przekrętach, a przede wszystkim dawać dowody przyjaźni. Zrobić to, bo tak robią przyjaciele, powiedzieć tamto, bo tak robią przyjaciele.

W mojej definicji przyjaźni, przyjaciel to ktoś, kto nigdy nie postawi cię w kłopotliwej sytuacji. Nie zadzwoni do ciebie w nocy i nie powie, że właśnie przegrał w karty cały swój majątek, a ty weź przyjedź i pożycz mu gacie, bo bez ubrań do domu nie wróci. Przyjaciel, zupełnie jak partnerka w miłości, nie oczekuje deklaracji przyjaźni i nigdy nie pozwoli ci zrobić niczego, co jest niezgodne z twoimi zasadami.
Pewnie dlatego nie mam przyjaciół i nikt mnie nie lubi .

Komentarze

  1. Justyna Rudnicka 22.03.2013 15:41

    żeby być przyjecielem potrzebny jest przyjaciel (: przyjaźń obcych, losowo wybranych z tłumu ludzi to oksymoron. niektórzy muszą się poświęcać dla własnej frajdy, taki styl życia. styl ofiary losuj.

    • Narko 14.04.2013 23:25

      Za bardzo swoim pryzmatem prawdopodobnie patrzysz. To, że niektórzy lubią innym pomagać, bezinteresownie się poświęcać, robić coś dla reszty to coś złego? Racja, troche dziwne może sie to wydawać biorąc pod uwage ogrom egoizmu i wszechobecną znieczulice (zazwyczaj opłacalną mimo wszystko) ale nazywanie takich jednostek „ofiarami losu” ? To już ślepota/głupota z wyższej półki. 😉

  2. Marcin Michno 22.03.2013 15:44

    W tych godzinach nie odbieram telefonów.
    Przyjaciół się nie testuje – albo się wie że nimi są albo nimi nie są.

  3. totylkoja 22.03.2013 15:49

    Żyjesz na dziwnych zasadach, korzystaj z życia, znajdź taką osobą jak Ty. Zobaczysz jak wygodnie jest mieć „brata”, który gdy upadasz Cię podnosi. Może na chwilę obecną tego nie zrozumiesz, to pod upływem czasu zobaczysz, że taka osoba to cud.
    Pozdrawiam.

  4. TRU 22.03.2013 15:53

    Zgadzam się z tym, co napisałeś.
    Przyjaciel nie może stawiać Cię w kłopotliwej, niewygodnej i co gorsza kompromitującej sytuacji.
    Kilka razy tego doświadczyłem :/

    Nie mniej reklama nie taka głupia, bo przyciągnęła moją uwagę 🙂
    (myślałem, że to trailer jakiegoś nowego filmu chociaż czułem,
    że coś wisi w powietrzu)

    Czy ja bym zawiózł przyjecielowi kasę o północy, którą wtopił w pokera?
    Ciężka sprawa…
    Sam musiałbym zadzwonić do innego przyjaciela, żeby mi tę kasę pożyczył dla tego pierwszego :-)))

  5. Dominik Łowicki 22.03.2013 15:54

    Ja tam za swoich (nielicznych) przyjaciół jestem w stanie nadstawić dupy, bo wiem, że oni zrobią to samo dla mnie. Prosty układ, chyba jedna z ważniejszych relacji, jakiej można z kimkolwiek doświadczyć i czasami bardziej lukratywna od miłosnej.

  6. bazylia 22.03.2013 16:23

    kokiet 🙂

  7. Nen 22.03.2013 16:33

    Urocze. Zrobiłoby mi się ciepło na jajkach, gdybym je miała. Jednak nie mam i na miejscu tych gości, którzy rzucili się na ratunek, w finiszu reklamy odczułabym wyłącznie irytację (ok, i trochę ulgi, że mimo wszystko nie znajduję się bezbronna w spelunie wśród bezwzględnych mafiozów). Bo będąc dobrą przyjaciółką i osobą, na której niektórzy mogą polegać, oczekuję od nich tego samego – że mnie nie rozczarują, czyli nie okażą się debilami, krętaczami lub osobami testującymi moją przyjaźń.

    …Mnie nie tylko nikt nie lubi, ale nawet nie pokaże cycków na osłodę 🙁

  8. Kongozaur 22.03.2013 17:18

    Jako silnej osobie, mniej mi potrzeba przyjaźni. Najbardziej potrzebują jej ludzie słabi, mi nigdy nie zdarzy się popaść w alkoholizm czy przegrać wszystkiego w kasynie. Gdybym zachorował, wolałbym cierpieć w samotności niż siedzieć z jakimś idiotą, który trzyma mnie za rękę. Po prostu.

    Miałem różnych znajomych i bardzo często byłem nazywany „przyjacielem” mimo, że sam nie traktowałem znajomości poważnie. Nazywały mnie tak kobiety, które dyskretnie chciały dać kosza i nieudacznicy, którzy byli wielce zdziwieni, że nie pluję im w twarz i jestem pomocny. Chcieli w ten sposób mnie uwiązać przy sobie i mieć poczucie bezpieczeństwa, którego nie mogli im dać rodzice. Jeden mi nawet powiedział, że „jestem odpowiedzialny za to, co oswoiłem”.

    Zaprawdę powiadam wam, zamiast szukać oparcia w innych, sami zostańcie dla siebie przyjacielem, zacznijcie sobie pomagać. Co zrobiłby przyjaciel, gdybyście chcieli postawić wszystko co macie? Dałby wam w mordę i powiedział, że to głupstwo. No i właśnie dlatego nie grozi mi przegranie w kasynie, bo mam najlepszego przyjaciela zawsze przy sobie. Mówię na niego Wacław.

    • mmax 24.03.2013 10:13

      Nie mam Wacława, ale zgodzić się muszę.

  9. Łukasz Dziadowiec 22.03.2013 17:25

    Twoje życie, twoja sprawa. Tego nie będę nawet próbował zmieniać.

    U mnie trochę inaczej wygląda sprawa przyjaźni/braterstwa. Mam w swoim życiu dwójkę ludzi, dwóch przyjaciół, dwóch „braci”, którym powierzyłbym wszystko co tylko mam. Znamy się po 15 lat, trzymamy się zawsze razem i każdy zawsze pomoże drugiemu.

    Przyjaciel to właśnie osoba, która wbrew twojemu rozumowaniu, da ci w mordę jak będziesz chciał zdradzić swoją kobietę, Da ci w mordę jak zrobisz coś głupiego. Da ci również w mordę jak spowodujesz wypadek i uciekniesz. Ty jednak z racji, że jest twoim przyjacielem i wiesz, że wszystko robi dla ciebie, nie oddasz mu tylko przyznasz mu rację. Wyciągniesz wnioski. A nawet jeśli mu oddasz, to posiniaczeni i poobijani następnego dnia i tak pójdziecie razem na piwo.

    • Krzysiek 23.03.2013 22:35

      Święte słowa.

  10. jasminowysen 22.03.2013 17:49

    Fajna zgrywa, z jajem. Telefony niestety odruchowo odbieram o każdej porze nocy, więc pewnie bym pomogła, byle by nie był to kolejny durny wybryk jakiegoś mojego przyjaciela/ przyjaciółki. Przyjaciół ma sie, jak to padło powyżej od stawiania do pionu, od powiedzenia mi czasem przykrych słów, ale szczerych. Przyjaciele nie wystawiają na próbę, nie wkręcają mając w tym ubaw po pachy twoim kosztem. To nie przyjaźń, to pasożytnictwo.
    Może dlatego moich przyjaciół mam niewielu, lub jak mawial Linda… najwięcej na cmentarzu.

  11. gola_pionierka 22.03.2013 18:49

    Wieki temu, mniej więcej wtedy, kiedy hitem były dżinsowe dzwony i czapeczka Chicago Bulls:
    Dzwoni 15 letnia PP( przyjaciółka pionierki) – Chyba jestem w ciąży, ja się zabiję, albo matka mnie zabije, ratuj.
    GP (goła pionierka): – Od kiedy?
    PP: – Od godziny. A mówił, że będzie uważał
    GP: – Są takie pigułki, załatwię
    6 godzin później spocona pionierka wpada do przyjaciółki z cudem załatwionymi tabletkami „po”. Za chwilę:
    – …Ty idiotko! Po seksie oralnym w ciąży???
    KURTYNA
    I to by było na tyle, jeśli chodzi o pomoc przyjaciołom w awaryjnych sytuacjach

    • pethi 22.03.2013 20:38

      „GP: – Są takie pigułki, załatwię”
      GP: – Nie ma czasu na wyjaśnienia, bo dziecko w każdej chwili może się urodzić. Dawaj pani tabletki po.
      Sprzedawczyni w kiosku: -Nie ma, ale za to są tic tac’ki.
      GP: -Mogą być.

    • mimbla 22.03.2013 20:39

      Jak te dzieci szybko rosną…..

  12. djakdekiel 22.03.2013 19:09

    Kochany kominku, chodź no cię przytulę 😀

  13. Nishka 22.03.2013 19:21

    Kominku, moja cała rodzina Cię lubi!
    Ja, moje dzieci, moja mama.
    a mąż jeszcze nie wie, że cię lubi 😉

  14. Aneta 22.03.2013 19:31

    Nigdy nie miałam sytuacji,w której potrzebowałabym pomocy przyjaciela. Dla mnie przyjaciel to osoba, z którą lubię spędzać czas, dzielę się radościami i smutkami,ale nie w oczekiwaniu na radę tylko tak po prostu. Moje problemy rozwiązuję sama i nie liczę na niczyją pomoc. Nie rozumiem jak można kogoś obarczać swoimi problemami i złymi wyborami.
    Na szczęście moi przyjaciele wychodzą z podobnego założenia i nie niepokoją mnie nocnymi telefonami;)

  15. ktoosiu 22.03.2013 19:49

    ja tam wyłączam na noc telefon.

  16. marian 22.03.2013 21:56

    I dlatego laski na ciebie lecą. Lubią zimnych sukinsynów.

    • Marek Antoniusz 23.03.2013 11:53

      Lecą? Nie sądzę, zresztą cały tekst wygląda na pisany dla zgrywy, na zasadzie „za wszelką cenę na przekór” 🙂 Prawdziwych wypróbowanych przyjaciół miałem w życiu niewielu, ale zawdzięczam im sporo, może nawet życie… I wiele innych osób podobnie, a to, że niektórzy wykorzystują nasze dobre chęci, no cóż, to nie przyjaciele, tylko ludzie-huby, ale z wiekiem człowiek się na nie uodparnia i same odpadają 😉

  17. Ana 22.03.2013 21:58

    Świetny tekst!
    Mnie „przyjaciel” przetestowałby tylko jeden raz

  18. elka 22.03.2013 23:58

    Od ponad 20 lat mam przyjaciółkę.Jesteśmy prawie jak malzenstwo:-) większość życia spedzilysmy i spędzamy razem,razem się uczylysmy i pracowałyśmy.Kilkukrotnie nasze drogi się rozchodzily,głównie przez zbyt wygórowane oczekiwania wobec siebie np.w pracy.Inni robili wszystko,zeby nad pogodzic i to się im udalo.Z czasem,kiedy przestalysmy razem mieszkac,a obok siebie wszystko wróciło do normy.Moja przyjaciółka moze na mnie liczyc w miare moich możliwości.Dzwonila do mnie w nocy,tuż przed porodem.W takich sytuacjach zawsze może na mnie liczyc,pod warunkiem,ze mnie dobudzi:-)
    Miałam innych przyjaciol,ale tak naprawdę to ta przyjaźń jest zwykła i normalna od poczatku do końca.

  19. Karolina Borowska 23.03.2013 01:23

    Przeciez ja Cie lubie 🙂

  20. Justyna 23.03.2013 10:07

    A ja bym przyjechała. Tylko nie wiem skąd bym wzięła pieniądze, bo jestem biedną studentką :<

    • Ups 23.03.2013 11:41

      Jeśli pani ładna wizualnie to zatrudnić można się do promocji w hipermarketach 🙂 złota kasa i szybko poprawi twój budżet na upragnioną wycieczkę 😉

  21. Małgosia 23.03.2013 11:37

    Wow, zaskoczyłeś mnie trochę. Do tej pory wyznawałam zupełnie inną definicję przyjaźni niż Twoja, ale po tym jak uzasadniłeś swoją – chyba muszę zmienić zdanie.Naprawdę jestem pod wrażeniem. Dałeś mi do myślenia, a bardzo rzadko mi się zdarza bym zmieniała swoje zdanie na jakiś temat pod wpływem czyjegoś.

  22. Krzysiek 23.03.2013 22:44

    Cieszymy się Twoim szczęściem. Niestety, czy tego chcesz, czy nie, „kłopotliwe sytuacje” i tak się zdarzają i nie można wszystkich uniknąć. Wtedy warto mieć przyjaciela, który pomoże i doradzi. Zabawa w super co-to-ja-nie-jestem samotnika też jest fajna do czasu, gdy zrozumiesz, jak dobrze mieć kogoś, z kim mógłbyś się podzielić swymi osiągnięciami. Straszne, że dzisiaj przekonuje się ludzi do tego, by byli samotni.. Z chęcią zaraz o tym podyskutuję ze swoim najlepszym kumplem, ciekawe, co on o tym myśli 😀

  23. Maciek 24.03.2013 09:27

    Strasznie Ci współczuję, bo to w sumie bardzo niefajne, mieć przyjaciół malowanych, takich tylko papierowych. W przyjaźni nie chodzi o to aby ją specjalnie wystawiać na próbę… natomiast prawdziwe przyjaźnie są testowane przez takie próby. Może nie masz przyjaciół, bo w kluczowych momentach nawaliłeś?

  24. MatkaMakówa 24.03.2013 11:15

    Ja tam się nawet poryczałam na filmiku, bo a) mam przyjaciół b) bym przyjechała c) umarłabym z radości jakby mi ktoś zrobił taki wkręt 🙂

  25. MatkaMakówa 24.03.2013 11:17

    BTW moja przyjaciółka dawno dawno temu zadzwoniła ok 2-3 w nocy z info., że … straciła dziewictwo 😀

  26. spanish inquisition 24.03.2013 11:46

    o ile nie jestem za samym sprawdzaniem, „testowaniem” przyjaciół w ten sposób, o tyle dobrze wiedzieć, że mam kilka osób, do których jak zadzwonię w środku nocy z meksykańskiego więzienia, to najpierw mnie wyśmieją, a potem zapakują się w najbliższy samolot i przylecą wpłacić kaucję 🙂 i to samo zrobiłabym dla niech, nie traktując tego jak „stawianie w kłopotliwej sytuacji”, ale jak wyjście ewakuacyjne z takowej. nigdy nie wiadomo, kiedy ci się to może przydać.

  27. multigad 24.03.2013 17:55

    Nie wiem czy zdażyło wam się kiedyś w życiu zleciec z wysoka na sam dół?
    Mnie się niestety zdarzyło i bankructwo mojej firmy okazało się jednym z mniejszych problemów.
    Tak czy inaczej kiedy wylądowałem juz na bardzo twardym dnie 🙂 okazało się że przyjaciół raczej nie mam (co mnie nie zaskoczyło) ludzie którym wiele pomogłem przestali mnie poznawać,ale…… No właśnie, pomagali mi ludzie, których nigdy za bliskich przyjaciół nie uważałem i których bym o to nie posądził.
    Bardzo ciekawe doświadczenie.

  28. Cate 24.03.2013 21:36

    Gdyby mój przyjaciel potrzebował pomocy, pomogłabym nawet wtedy, kiedy byłaby to sytuacja podobna do tej z filmu. Zdarzyło mi się kilka razy w środku nocy wsiadać w taksówkę i jechać do kogoś bliskiego, bo mnie potrzebował, i nie widziałam w tym nic dziwnego. Przyjaźń to dla mnie coś więcej niż towarzyska znajomość i nie miałabym pretensji do przyjaciela, gdyby postawił mnie w kłopotliwej sytuacji. Miałabym mu natomiast za złe, gdyby w jakiś sposób ucierpiał, bo nie poprosił o pomoc, którą byłabym w stanie mu zaoferować. W moim życiu jest kilka osób, które bez wahania nazwałabym przyjaciółmi, i wiem, że mogę na nie liczyć, tak jak one na mnie, co już dawno zostało zweryfikowane przez życie. Jestem osobą niezależną i dumną i nie potrafię prosić o przysługi, ale kiedy byłam w dość trudnej sytuacji przyjaciele pomogli mi sobie z nią poradzić w taki sposób, że nie czułam się niezręcznie, przyjmując od nich pomoc.

  29. jona 25.03.2013 22:43

    jeżeli ktoś jest samowystarczalny, to relacja z drugiem człowiek może stać się kłopotliwa, jakieś zobowiązania, na które nie ma się ochoty, ciężko mówić o przyjaźni, jak robi się dla drugiego z musu, bo wypada, bo się obrazi, bo wczoraj odebrał mi dziecko z przedszkola i pożyczył szklankę cukru… wbrew pozorom, mając prace, środki do życia, kochając swoja samotność to łatwiej życ samemu, ludzie dookoła to drugie życie, drugie problemy, które wypada ogarnąć, a po co skoro ma się głowę zajętą własnymi myślami. Może tj jest kwestia tegoo, że ktoś ma w sobie za dużo empatii, czuje czyjeś problemy czy sprawy jako swoje i świadomie nie chce, bo wie że asertywność leży i kwiczy jak ktos o coś prosi

  30. ojciecwwwirgiliusz.blox.pl 03.04.2013 11:43

    „Pewnie dlatego nie mam przyjaciół i nikt mnie nie lubi”? Nie może być!

  31. Pingback: Klapeczki | Bezokienna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Connect with Facebook

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>