W Wielkiej Brytanii już od kilku dni mogą.
Czytam sobie och jakie piękne zdanie premiera Camerona: jeśli prawo stoi na drodze miłości, trzeba to prawo zmienić. Ciekawe, czy to samo powiedziałby, gdybym ja chciał się ożenić z moim pieskiem. Kto mi udowodni, że jej nie kocham?
Rok temu pisałem:
A właściwie to czemu miałbym być przeciwny? Jaką krzywdę robi mi ślub dwóch gejów? No żadną. Jaki odsetek gejów będzie brało ślub? Chyba niewielki. Przynajmniej początkowo. No to w czym problem? W tym, że przyzwyczajono nas do postrzegania instytucji małżeństwa jako aktu miłości mężczyzny i kobiety?
Chyba właśnie w tym jest problem. Przypisujemy ślubom wielkie znaczenie, a przecież dobrze wiemy, że bardzo często śluby to głupota, głos rozsądku, potrzeba finansowa i zapowiedź szybkiego rozwodu. W naszym pokoleniu śluby nie mają tej wartości, jaką cieszyły się jeszcze w poprzednim wieku, więc nie udawajmy, że atak gejów na ten sakrament byłby wielką tragedią. Byłby niczym. Chcą się żenić? A niech się żenią. Co mi do tego?
Zgody na adopcje nie dam, bo w naszych czasach na pewno większość dzieci nie chciałaby być dziećmi dwóch pedałów.